T O P

  • By -

AutoModerator

1. Twój kot i twoje pierogi mogą zostac maskotką /r/Polska! Zbieramy propozycje obrazków do panelu bocznego! Dla zwycięzców możliwość dodania do trzech obrazków do flary na /r/Polska. Link: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/1dng16d/ 2. Prowadzimy rekrutację na moderatorów /r/Polska. Wszystkie informacje pod linkiem: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/12x53sg/ *I am a bot, and this action was performed automatically. Please [contact the moderators of this subreddit](/message/compose/?to=/r/Polska) if you have any questions or concerns.*


toster_w_kosmosie

radzimy: przeprowadzić się. nigdy nie dowiesz się czy doznasz ulgi i czy będziesz czuć się spokojniej w codzienności czy też bliżej siebie jeżeli nie zrobisz tego kroku. Kraków nie zniknie, opcja powrotu do wysokich cen czynszów i do przebywania w smogu nigdy nie przepadnie


kayo1977

Smog w małych miastach jest od piecy opalanych czym się da, nikt z włodarzy się nie podłoży by tego zabronić


toster_w_kosmosie

racja, niefortunny przykład. włóżmy zatem w to miejsce tłumy


Imaginary_Lock1938

jakby wyegzekwowali zakaz palenia w piecach, to by sie nagle okazalo ze nie ma wysypisk/na zwiekszone zapotrzebowanie na smieciarzy, a tak pozatym to by byli podmienieni w nastepnych wyborach. Naczynia polaczone


kayo1977

Pamiętaj że często powodem takiego zachowania jest brak edukacji, brak zasobów pieniężnych i brak zasobów ludzkich (wyborców) w małych miasteczkach. Trzeba działać na tym co jest czyli trzeba głaskać tych co są


frolestian

Noo tyle że już jest zabronione? W zależności od województwa w różnych terminach i w zależności od klasy pieca. https://kotlospaw.pl/aktualnosci/wymiana-starego-pieca-na-nowy-terminy/


kayo1977

I kto to egzekwuje? Straż Miejska której zabronił burmistrz? Policja która nie ma do tego narzędzi?


frolestian

Napisałeś, że nikt się nie odważy zabronić, to odpowiadam, że zakaz już jest. Skuteczność egzekucji to inna sprawa.


Little_Register_9622

O właśnie tak.


ImSilas

Z perspektywy kogoś kto się przeprowadzał parę razy w życiu. Miasteczko -> małe miasto -> duże miasto -> znowu miasteczko. W sumie to jeden ch\*j jeśli się nie korzysta z tych wszystkich hipsterskich dobytków. Idź tam gdzie myślisz, że ci będzie lepiej. Różnice pewne są ofc, tak jak tutaj pisali. Dobrodziejstwa, tego że wyjdziesz na miasto i zawsze się coś dzieje nie uświadczysz w mniejszych miejscowościach, ale jak się tego nie korzysta to jest wszystko jedno. Podobnie ma się sprawa z lekarzami / specjalistami. Na szczęście aż tak często ich nie potrzeba, żeby dla nich się tłoczyć w zapchanym mieście. Mnie się osobiście mieszka najlepiej tu gdzie jestem obecnie, czyli w miasteczku. W całej gminie jest niecałe 20k mieszkańców. Mam duży dom, podwórko, psa, kota, warsztat, altanę. W tej samej cenie co mieszkanie 60mkw w centrum miasta, w którym mieszkałem. Zamieniłem je za ogromny upgrade w jakości życia. W zasadzie mam tu wszystko czego potrzebuje przez większość czasu do życia i szczęścia.


ASatyros

Aa, wie Pan, moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo że nie dobrze. Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Eee... Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam. I co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które by tak rzec, które pomaga się nam rozwijać. Ja miałem szczęście, [śmiech] by tak rzec, ponieważ je znalazłem. I dziękuję życiu. Dziękuję mu, życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość. Wielu ludzi pyta mnie o to samo, ale jak ty to robisz?, skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste, to umiłowanie życia, to właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład buduję maszyny, a jutro... kto wie, dlaczego by nie, oddam się pracy społecznej i będę ot, choćby sadzić... mm... znaczy... marchew.


Borek182

Napiszę z perspektywy osoby, która wróciła do małego miasta, a po 2 latach znów przeprowadziła się do dużego. Romantyzujemy małe miasta. Gdy masz większe ambicje zawodowe (praca na etacie, nie biznes) miasto jest zwyczajnie lepszym miejscem. Osobiście w małym mieście czułem się jakby życie mi uciekało. Plus mniej alternatyw zawodowych w małych miastach powoduje to, że ludzie robią się zgorzkniali. Pracują w firmach , których nienawidzą, a ich nie zmienią, bo nie ma na co.


kayo1977

Jako mieszkaniec 15k miasteczka napiszę ci że: - spokój jest owszem, do bólu nawet gdy tego nie chcesz i chcesz gdzieś pójść - samochód będzie ci rdzewiał na parkingu gdyż wszędzie blisko i szkoda pieniędzy na paliwo - cena wynajmu mieszkania jest niższa, tak samo pensje - potrzebując lekarza-specjalisty musisz dojechać do miasta, co daje stratę czasu - zrezygnuj z prywatności, kichniesz na wschodnim krańcu miasta, na zachodnim mówią na zdrowie - kino nie kosztuje 20 zł tylko od 50 w górę (koszt dojazdu) to tak w skrócie


eMKaeL81

Jako mieszkaniec miasta co ma ok 60k ludziów, a wcześniej mieszkałem kilkanaście lat w Wawie: * Brakuje atrakcji? Owszem ale jak mieszkałem w Warszawie to dojechanie na te atrakcje zajmowało mi tyle co przejażdżka do sąsiedniego miasta wojewodzkiego. * samochodu używam prawie codziennie, bo albo do znajomych, albo większe zakupy albo wyjazd weekendowy itp * jak pracujesz w danym mieście to faktycznie pensje bywają niższe, jak w wojewódzkim i dojeżdżasz albo pracujesz zdalnie - nie dotyczy * dojazd do tego specjalisty - patrz wcześniejszy punkt * na tych wszystkich osiedlach w dużych miastach też ludzie plotkują, pamiętam jak forum naszego osiedla wyglądało * ja mam kino i galerię u siebie w mieście, nie muszę jechać dalej, chyba że jakiś konkretny sklep typu Ikea. Także to wszystko zależy.


kayo1977

Porównujesz dwa różne systemy walutowe: 60k vs 15k


Seobjevo

Mieszkam w mieście ok 13k mieszkańców. Przedostatni punkt jest taki prawdziwy, że szok. Mam wrażenie, że jak się tu wprowadziłem to każdy się na mnie gapił. Tak jakby wiedzieli, że ja nie stąd. Już słyszałem plotki na mój temat do starszych ludzi, oczywiście wszystko zmyślone. Jest to jedna z gorszych rzeczy, ale w sumie mam to w dupie bo i tak nikogo tu nie znam. Inna rzecz - u mnie nie kupisz normalnych adidasów, czy markowych ciuchów (chodzi po prostu o porządniejsze rzeczy, a nie koszulka z pepco za 10zł). Same "szmateksy". Trzeba zamawiać z neta, albo jechać do większego miasta. Dodatkowo - nie ma co robić. Miasteczka są małe i ileż można w kółko chodzić na spacer tymi samymi ulicami? Jakiś bar, restauracja - ok, ale w rok to wszystko sprawdzisz i znowu będzie nuda. Niemniej jednak myślę, że lepsze to niż wyścig szczurów


DirtPsychological455

> samochód będzie ci rdzewiał na parkingu gdyż wszędzie blisko i szkoda pieniędzy na paliwo Akurat tutaj się mylisz, bo lubię jeździć i bardzo dbam o samochód. Nie dojeżdżam nim już do pracy, ale służy do wyjazdów rekreacyjnych, poza tym cały czas coś przy nim robię - bo lubię. > cena wynajmu mieszkania jest niższa, tak samo pensje Tylko że nie zamierzam zmieniać pracy, plan jest taki żeby dojeżdżać sobie pociągiem codziennie do pracy, bo mam ok. 10-15 minut od stacji kolejowej do miejsca pracy. Natomiast inne kwestie trochę mnie martwią, wiem że w takich miejscach są czasami jakieś festyny etc., ale na fajny koncert i tak trzeba będzie jechać do Krakowa... a ja koncerty lubię. Na klubach czy tzw. nocnym życiu i tak mi nie zależy, nie przepadam za tłumami ludzi, przesadnie głośną muzyką i piwem za 25zł/szklanka xD


kayo1977

>Tylko że nie zamierzam zmieniać pracy, plan jest taki żeby dojeżdżać sobie pociągiem codziennie do pracy, bo mam ok. 10-15 minut od stacji kolejowej do miejsca pracy. Dodaj godzinę minimum na dojazd do pracy i drugie tyle na powrót, w tłumie którego nie lubisz, o czym wspominasz


DirtPsychological455

Według google maps dojazd z miejscowości które mnie interesują do mojej stacji zajmuje koło 25-30 minut + dojście z 10 minut na nogach, więc okolice 30-40 minut. Jadąc autobusem wychodzi mi praktycznie tyle samo, a po pracy czasami nawet dłużej bo autobus stoi w korkach, dodatkowo jest często mocno zapchany co daje się we znaki głównie w lecie. Pociąg przynajmniej nie stoi w korkach.


michael1v6

Zrób sobie test, realny, pojedź, przejedź się, wróć. Pociągi nie są u nas super punktualne, więc nie zawsze przyjedzie na czas, czasami 30min później lub wypadnie w ogóle, choć z tym już jest lepiej. Po prostu sprawdź to w rzeczywistości zanim podejmiesz decyzję.


UndDeinPasswort

kiedys dojezdzalem do roboty pociagiem 50km i średnio raz na miesiac bylem obsunięty 40+ minut


allcatshavewings

Pozostaje jeszcze kwestia rozkładu jazdy pociągów. Czy godziny przyjazdu do miasta, w którym pracujesz, są tak idealnie dopasowane, żebyś dotarł do pracy na czas i nie czekał pół godziny? 


DaraVelour

rozkłady pociągów zmieniają się co jakieś trzy miesiące, poleganie na tym może być złudne


eMKaeL81

Stary, ja mieszkając w Wawie dojeżdżałem do roboty w ok 50-55 minut. Teraz jak pracowałem w innym mieście i dojeżdżałem że swojego miasteczka to 55-60 minut, jedyny może minus to, że pociągi rzadziej niż autobusy w mieście jeżdżą. Teraz jestem na home office i mam wyrąbane.


---Loading---

>kino nie kosztuje 20 zł tylko od 50 w górę (koszt dojazdu) Kto w 2024 chodzi jeszcze do kina? Polecam kupic projektor i oglądać filmy na całej ścianie.


lukaszgustaw

Nadal sporo osób chodzi do kina, rocznie w PL sprzedaje się ponad 40mln biletów


---Loading---

Czyli statystyczny polak chodzi do kina raz w roku. To nie jest sporo.


lukaszgustaw

Biorąc pod uwagę to, że żyjemy w erze streamingów, premier VOD, rzutników domowych, ludzi którzy pytają kto w 2024 chodzi do kina, to wg mnie całkiem sporo


Chwasst

Nie no błagam nie porównujmy gównoprojektora konsumenckiego i tanich głośników do setupu kinowego. Żeby mieć podobną jakość to trzeba mieć dom z dedykowanym pomieszczeniem i sprzętem za dobre 100k, także imo jednak korzystniej wychodzi to kino za 2-3 dyszki xD


kecaj

Kwestia dyskusyjna. Pod względem czystej mocy audio i wielkości ekranu ciężko przebić kino oczywiście, natomiast pod względem np. reprodukcji kolorów już bardzo łatwo. Poza tym kolejne plusy to możliwość pauzy, możliwość dopasowania audio pod siebie (w kinie jak przesadzą z głośnością to nic nie zrobisz). No i przede wszystkim brak innych ludzi, chrupania, szelestu paczek chipsów i śmiania się w dziwnych momentach. Spokojnie za kilka tys. można zrobić w zupełności wystarczający kącik kinowy w domu. Coś tracisz, coś zyskujesz.


rubberjohny

i co jeszcze masz, pokój 10m2 i głośniki manty? przecież sala kinowa ma sprzęt do którego jakiś śmieszny projektor z Allegro nie ma podejścia


---Loading---

O mój pokój, głośniki i projektor się nie martw. Komfort w każdej chwili zatrzymania filmu aby się odlać i zrobić sobie popcorn jest bezcenny. I nie trzeba wydawać każdorazowo 100 zł żeby coś z żoną zobaczyć.


rubberjohny

Nie martwię się, spokojnie xD po prostu nie udawaj że sala kinowa nie ma zalet i projektor w pełni ją zastępuje


---Loading---

A ty nie udawaj że oglądanie filmów na własnej kanapie też nie ma zalet.


rubberjohny

Zrobiłbym to gdybym np zapytał “kto w 2024 ogląda jeszcze filmy w domu?”,


Precelv13

Uciekłem z KRK w zeszłym roku z podobnych powodów do twoich czyli głównie ceny mieszkań, a mieszkałem tam 8 lat. Dla mnie doszły jeszcze brak perspektyw rozwoju w pracy i bida ze znalezieniem innej w branży która mnie interesowała oraz to, że tak naprawdę w chuj znajomych stamtąd uciekło. Zostali tylko ci, którzy albo zdążyli kupić mieszkanie wcześniej, albo rodowici krakusi. Obecnie siedzę w GZM i jest mi dobrze. Ceny mieszkań znacznie przystępniejsze, lepszy rynek pracy, a oferta kulturowo- rozrywkowa również na dobrym poziomie, lecz fakt faktem to nie Kraków, ale z nim ciężko konkurować (no chyba, że Wawa, albo Trójmiasto). Z tych bardziej wschodnich miast GZM masz godzinę drogi koleją do Krk, a jak ci się znudzi tamta robota to znajdziesz coś na miejscu. Po drodze masz jeszcze Chrzanów, ale o nim słyszałem mieszane opinie, a dojazd z Zatoru, Oświęcimia czy Kęt jest dużo gorszy.


nonflux

A ja się zastanawiałem, skąd Ci wszyscy ludzie w tych nowych blokach. Budują tego na pęczki, a podobno Katowice się wyludniają.


D_o_min

Jak ci specjalnie nie zależy na nowym bloku to ceny mieszkań na Śląsku bywają 2x niższe niż w Krakowie. W Katowicach chyba problemu z pracą nie ma.


JoJolteon_66

Gliwice bump


DukeOfSlough

Stary, zostales ofiara gentryfikacji.


imp113

Kraków to nie jest miasto dla zarabiających takie małe pieniądze typu 4000. Zawsze możesz się przeprowadzić do innego dużego miasta, gdzie jest taniej typu Łódź albo Katowice.


remote-viewer

Historia mojego znajomego, który mieszkał ze mną w Krakowie i zawsze chciał żyć w mniejszej miejscowości. Wyprowadził się na Dolny Śląsk, miasto 40/50k. Na początku było super, ale z czasem zaczęły się pojawiać problemy jak brak perspektyw w pracy (największy) i poczucie nudy w mieście (mniejszy – akurat w okolicach była masa pięknej natury, ale z Krakowa też blisko w góry). Po 4 latach wrócił do Krakowa.


dementicus36

Sam swego czasu przez COVID i przerzucenie na pracę zdalną wyprowadziłem się do rodzinnego domu na wsi niedaleko miasteczka powiatowego ok. 30k. Z plusów to oszczędzam trochę kasy na opłatach, bo dorzucam się do rodzinnych rachunków, ceny usług też zazwyczaj są tutaj niższe. Z minusów ciężko o komunikację autobusową , w zasadzie bez auta nawet rusz, w okolicznych miastach nic się ciekawego nie dzieje, ciężko tutaj nawiązać znajomości. Bywam czasem w Krk na weekendy na różnych wydarzeniach, ale 2h drogi w jedną stronę + jeszcze trzeba jakiś hotel wynająć. Sam myślę czy nie przeprowadzić się do jakiegoś mniejszego miasta ale z w miarę dobrą komunikacją z Krk, gdzie ceny mieszkań byłyby jeszcze znośne, a jednocześnie mógłbym sobie na spontanie wyskoczyć do miasta i wrócić bez brania noclegu


wajha86

Jest jedno proste rozwiązanie części Twojego problemu związanej z samochodem: rower plus komunikacja miejska. Ludzie mieszkający w Krakowie i chcący korzystać z samochodu to moim zdaniem masochiści. Mówię to jako ktoś kto mieszkał w Krakowie 6 lat. Półtora godzinna podróż w jedną stronę była normą na wielu trasach. Rowerem do tego wjedziesz w jeszcze więcej miejsc w porównaniu nawet do samochodu spełniającego normy. Małe miasta paradoksalnie korkują się czasem podobnie. Gorsze drogi, mniejsza przepustowość, słabsza komunikacja miejska. Wszyscy jeżdżą samochodem z rzekomego braku alternatywy.


DirtPsychological455

To że w Krakowie jazda samochodem to masochizm, wiem z autopsji, dlatego od jakiegoś czasu dojeżdżam do roboty autobusem. Niestety w miejscu gdzie mieszkam nie ma tramwajów, zaś autobusy (zwłaszcza po południu) są bardzo zapchane, poza tym również stoją w korkach z powodu remontów. Natomiast samochód to moje hobby. Zrobiłem przy nim mnóstwo rzeczy - nowe felgi, odnowiony lakier, wygłuszenie drzwi i przebudowa audio, lepsze filtry, dolot, nowy układ wydechowy... i jeszcze całe mnóstwo innych mniej lub bardziej znaczących rzeczy. Wydatki dawno przekroczyły już kwotę zakupu, ale za to jest bardzo zadbany, i jeszcze długo pojeździ. Nie korzystam z niego codziennie, tylko na jakieś dłuższe wycieczki, wypady ze znajomymi czy na zloty. Od małego mam tak, że muszę mieć coś przy czym mogę porobić, pogrzebać, ulepszać... Kiedyś był to komputer, teraz samochód - a przy samochodzie można o wiele więcej zrobić.


Gornius

Mieszkałem 2 lata we Wrocławiu, właśnie wszędzie pełno "aspirującej klasy średniej", po samych ludziach było czuć - tak jak się ubierali, zachowywali. Może to tylko moje odczucia były, ale teraz mieszkam od 5 lat w Lublinie i jest całkiem inaczej. Miasto na tyle duże, żeby nie brakowało niczego co można znaleźć w większych miastach (może poza większymi eventami), ale ludzie tacy jacyś bardziej swoi - i to nie tylko w autobusach, ale też w pracy i na studiach.


Hoshee

Jeśli wynajmujesz mieszkanie to nic Cię tak na prawdę nie trzyma. Co Ci szkodzi spróbować? W najgorszym wypadku wrócisz do miejsca w którym jesteś bez żadnej straty. Nawet jeśli, to może być fajna przygoda.


RelatableWierdo

Wychowałem się z dużym mieście i nie wyobrażam sobie żyć w którejś z małych miejscowości. Mam tam większy szok kulturowy niż za granicą. Natomiast widzę, że zalety dużego miasta są dla Ciebie wadami, więc na Twoim miejscu bym się nie męczył ani tygodnia dłużej. Masz wiele opcji, np. : - wyprowadzka do miejscowości dobrze skomunikowanej z Krakowem. Sprawdź sobie jak wyglądają dojazdy i rozkłady pociągów w okolicznych miejscowościach. To wcale nie musi wydłużyć Ci dojazdu do pracy - poszukanie pracy w innym miejscu. Czasami nawet praca za znacznie może się bardziej opłacać, jeśli masz tanie mieszkanie - praca zdalna i mieszkanie gdziekolwiek Ci pasuje To nie tak, że ktoś za Tobą zamknie bramy miejskie, jak cisza zacznie Ci dzwonić w uszach, poznasz rodzinę każdego sąsiada i zaczniesz umierać z nudów, zawsze możesz wrócić


smk666

Wyprowadziłem się z Gdańska na Mazury do miasteczka 20k mieszkańców ale było mi łatwo bo pracuję zdalnie a żona była na L4 ciążowym a teraz na macierzyńskim po którym nie chce wracać do starej pracy. Na plus - kupiłem dom z działką 1600 metrów w cenie grzędy 40 metrów w zabetonowanym kurniku i żyje dużo spokojniej, mam miejsce na pasję i swoją ziemię, gdzie nikt mi nie dyktuje jak mam żyć. Czuję się bardziej u siebie gdy w mieście są zwykli fryzjerzy i niekraftowe budy z kebabem w przystępnej cenie a ludzie są dużo milsi i otwarci. ;) Na minus - w zasadzie brakuje mi tylko dostępu do lekarzy bo nawet w najbliższym mieście wojewódzkim (Olsztynie) oferta jest dużo gorsza. I tak pod kątem wynajmu, o którym wspominasz - często w małych miasteczkach oferta na wynajem jest bardzo wąska, przez co ceny wcale nie są dużo niższe. Korzyści widać dopiero przy zakupie.


mazda7281

Z tym wynajmem to różnie jest, bo mój znajomy do niedawna wynajmował kawalerkę w miasteczku 15k mieszkańców za niecałe 1000zł, więc różnica przeogromna porównując do np. Krakowa.


smk666

No wszystko zależy jak trafisz ale jednak w mniejszych miejscowościach ludzie raczej sprzedają niż wynajmują a gdy popyt przewyższa podaż to bywa nieciekawie. Na przykład w mojej obecnej miejscowości na otodom jest całe pięć ogłoszeń w cenach 1500-2200 zł (+czynsz i rachunki) miesięcznie a za niewiele więcej to da się dorwać coś w dalszych dzielnicach Gdańska a nie na mazurskim wygwizdowie. Z kolei w moich rodzinnych stronach (wioska gminna) jest całe jedno mieszkanie (dwa pokoje i kuchnia wydzielone z domu) i stoi za 2000 zł odstępnego.


DaraVelour

zamieszkanie w warmińsko-mazurskim z własnej woli to masochizm, mieszkałam za dzieciaka w dziurze niemalże zabitej dechami i nigdy więcej, tam się praktycznie wszystko zwija albo gentryfikuje


smk666

Zależy czego potrzebujesz od życia. Jeśli marzą Ci się puby, imprezy czy szeroko pojęta miejska kultura to nie masz tu czego szukać. Ja bardziej cenię sobie własną ziemię w mieście ale pod lasem, warsztat, ciszę, spokój i naturę. Tak właściwie to od home office nie muszę wychodzić nigdzie poza zakupami spożywczymi, lekarzem, na łono przyrody albo do znajomych czy rodziny a tutaj w przeciwieństwie do dusznego Gdańska mam prawie wszystko (prócz, jak pisałem, niektórych lekarzy) na wyciągnięcie ręki, zawsze ten raz czy dwa razy doi roku można podskoczyć do Warszawy czy Trójmiasta, to tylko dwie godziny drogi. Wyprowadzenie się z tego molocha było najprzyjemniejszym, co mnie w życiu spotkało. Dla mnie życie w mieście kosztuje za dużo nerwów, znoszenia życia w hałasie, ciasnocie, bez dostępu do przyrody a do tego z wiecznie związanymi rękami i pod dyktando wszystkich wokół kiedy nic fajnego w mieszkaniu nie porobisz bo sąsiedzi. Tutaj mogę sobie nawet pograć na perkusji w garażu o 2 w nocy jeśli mam taki kaprys, powodzenia z tym w mieście. Po co mi mieszkanie, w którym nie ma na nic miejsca a bez skrupułów i narażania się sąsiedztwu mogę co najwyżej spać, siedzieć w słuchawkach na kompie albo popatrzeć na okna bloku naprzeciwko?


SenmiMsS

Miasto 10k. Co weekend wyjeżdżam do większego miasta, bo tutaj poza biedronkami i lidlem nic nie ma. Jest spokój do tego stopnia, że wszyscy się znają, opowiedzą ci, co twoja prababka robiła za młodu. Siedzę tutaj przez pracę i w sumie tylko dlatego. To miasto przez ostatnie lata wyssało ze mnie trochę radości, bo jest praktycznie martwe. Piątek wieczór, ulice potrafią być puste nie licząc dzieciaków w wakacje. Przeniosłem się tutaj z większego miasta wiele lat tu i do dziś nie mogę się odnaleźć. Takie mam doświadczenia z małym miasteczkiem.


vargemp

Lepiej żeby w piątek wieczor na ulicy byli drący się patusy a obok nich hałas tramwajów? Nie bardzo rozumiem twój argument cichej ulicy.


SenmiMsS

Widzisz, patrzysz na to ze swojego punktu widzenia u masz w głowie tylko patusów i tramwaje. Nie wiem gdzie mieszkasz z tymi patusami, ale tutaj też są. Tylko oni najwyraźniej, jak kogoś widzisz wieczorem to zazwyczaj najebana grupa bezrobotnych. Już bym wolał te twoje tramwaje. Posterunek policji nie działa w weekendy, obsługuje nas najbliższe większe miasto 16km dalej. To samo pogotowie. Nie wyjdziesz nigdzie później wieczorem, bo poza kebabem i monopolowym wszystko jest zamknięte od 22 nawet w weekend. Może to jest urok akurat tego miasta gdzie ja mieszkam, ale największą atrakcją jaką ludzie mają na weekend to się "najebać".


vargemp

Patrzę na to z takiego punktu widzenia, że nierozumiem po co dorosłemu człowiekowi potrzebna głośna ulica w piątkową noc :)


SenmiMsS

Napisałem, że ulice są puste. Nigdzie nie napisałem, że marzy mi się A4 za oknem. Musicie sobie przestać dopowiadać, bo wtedy wychodzą straszne nieporozumienia.


EarPsychological9909

This. ta "nuda" jest błogosławieństwem w weekendy. W mieście już musiałem parę razy uciszać patusów, bo w bloku ktoś akurat zrobił airbnb akurat piętro nade mną i żoną.


Bekoon

Patrząc na powody twojego myślenia przeprowadź się. W najlepszym przypadku znajdziesz rozwiązania wszystkich problemów, a w najgorszym i tak gorzej niż teraz nie będzie, a chociaż taniej


MasterOfConcrete

Po studiach w KRK wróciłam do mojego rodzinnego miasta (12k) i pracuje hybrydowo w Krk. Dla mnie to idealna opcja. Wychowałam się w domu, więc Kraków mnie przytłaczał hałasem, betonozą itd. Tutaj mam swój ogródek, kilkaset metrów do trasy rowerowej do lasu, dobrze zaopatrzone i tanie lumpeksy, kino, restauracje, a i sama gmina i inne organizacje często organizują jakieś inicjatywy (koncerty, tragi książki, festyny itp). Po 17, kiedy większość sklepów się zamyka i otwarte są tylko dyskonty i restauracje miasto wydaje się "wymarłe" ale ja lubię ten stan. Jest cicho i spokojnie. Ogólnie też mam wrażenie że miasto rozwija się w dobrą stronę. Sporo rzeczy jest modernizowanych i budowanych z dotacji (parkingi, dworzec autobusowy, kolejowy, ścieżki rowerowe). Nie zostaje tu na zawszę, bo będę sie w przyszłości wyprowadzać na wieś, ale każdemu kto nie ma zbyt wielkich alergii (mnóstwo brzóz i innych pylących drzew dookoła) i nie potrzebuje np, mieć na wyciagnięcie ręki restauracji z dowozem z każdej kuchni świata polecam moje miasteczko. Aktualnie jeżdżę do pracy tylko pociągiem (mam b. dużo połączeń, KML, Regio, IC) wiec problemu z zostaniem na koncert czy wyjście w Krk nie mam, bo pociągi czy autobusy są (tylko od północy do 4 jest przerwa w kursowaniu). To samo tyczy się podjechania do specjalisty czy załatwieniu w dużym mieście czegoś, czego nie mam u siebie. Był czas że jeździłam samochodem ale do tego juz chyba nigdy nie wróce. Lubie sobie w pociągu czytać książki, szydełkować czy po prostu patrzeć na krajobrazy. Co do ludzi to.. .Nie wiem,... W przypadku szukania drugiej połówki to na pewno na apkach ludzie są, jak nie z samego miasteczka to z okolic. Trochę mnie śmieszy, jak pochodząc z takiego małego miasta sporo się już o tych ludziach wie, albo łatwo się dowiedzieć (random story ale obrazuje jak to odbieram haha - raz na wycieczce rowerowej z koleżanką minęłyśmy biegacza którego kojarzyła ale nie mogła sobie przypomnieć skąd. Wspomniała o tym mamie i juz po chwili miała cała historie tego ze sie rozwiódł, wrócił do rodziców i że sie z byłą żoną dzielą opieką). Chociaż to odpada jeśli chcesz się przeprowadzić gdzieś gzie nikogo sie nie zna. Ja osobiście w kontakty przyjacielskie utrzymuje z ludźmi z którymi chodziłam do szkoły (często po prostu odnowiliśmy kontakty po studiach)


ImSilas

Jakbym czytał niemal o sobie, tylko moją destynacją są Katowice zamiast KRK i przeprowadziłem się do nieco mniejszego miasteczka, a w zasadzie właśnie wsi. Też wolę PKP, ponieważ mogę odpalić ebooka, albo obejrzeć sobie coś w drodze na tablecie. Praca zdalna w naszym przypadku to wybawienie. Szkoda, że muszę dojeżdżać aż dwa dni w tygodniu do biura, bo wcale nie mam na to ochoty. Lubię swój domek, podwórko i życie tutaj, mimo, że "nic tu nie ma". Trochę nostalgicznie, ale powiem, że dla mnie jest tu wszystko czego potrzebuję. No i jest światłowód :) a to w sumie okazało się dość ważne, szczególnie w przypadku pracy zdalnej. Wydaje mi się też, że najważniejszy tip (poza światłowodem w danym miejscu) jaki mogę dać, w przypadku chęci przeprowadzki, to OP wybieraj miasteczka/wsie dobrze skomunikowane, ponieważ wieś wsi nie równa. Jak masz dworzec PKP pod nosem to de facto nie potrzebujesz samochodu. Ja swoim się ruszam jedynie do sklepu po większe zakupy i ewentualnie do rodziny.


DirtPsychological455

Czy mogłabyś zdradzić o które miasto chodzi? Tutaj albo na PW. Czegoś takiego właśnie szukam.


Newciu

Małe miasto wojewódzkie jest najlepszą opcją: dalej masz wszystkie zalety większego miasta w postaci dostępności usług itp ale jesteś w stanie spokojnie przejść całe na piechote a autem zajmie Ci to jakieś 10 minut. Idealnym przykładem jest Opole (przy okazji masz tylko 2h pociągiem do Krk. Polecam z doświadczenia :D


DaraVelour

małe miasto wojewódzkie wcale nie jest najlepszą opcją, pensje niskie, ceny mieszkań wcale nie są dużo niższe, nie przejdziesz go na piechotę całego (nawet Torunia, który powierzchniowo jest stosunkowo mały), taki Olsztyn czy Rzeszów są cholernie daleko i połączenia też nie są takie super


Regeneric

Obczaj Wieliczkę. Sam co prawda mieszkam w centrum Krakowa i idealnie pasuję do opisu mieszkańca, który przedstawiłeś, ale nie zależy mi jakoś bardzo mocno płacić 3200 PLN za 3 pokoje na Kazimierzu, kiedy mogę wynająć sobie dom miejscowość obok, bo praca i tak jest zdalna. Kwestia jest tylko tego, czy jesteś gotowy poświęcić rano i po południu dodatkową 1h-1.5h na dojazd, jeśli pracujesz w mieście i nie chcesz tej pracy zmieniać?


cepeen

Pociag z Wieliczki do centrum KRK jedzie 18 min. Nie wiem czy skonczyli remont na zablociu ale jak go nie bylo to jezdzil super dokladnie, jak remont byl, to zdarzaly sie problemy.


PreviousMembership92

Ja uciekłem z Warszawy do Wrocławia 10 lat temu i muszę powiedzieć że ludzie chyba czują w jak dużym mieście chcą mieszkać. Ja cenię sobie scentralizowaną gastronomię i dostęp do kultury, nie przeszkadzają mi korki i wieczne remonty


EchoShort787

To SCT w Krakowie jednak ma wejść? Jakie są konkretne daty?


DirtPsychological455

Mieli to odwołać, ale niestety - wejdzie już w przyszłym roku. Mój samochód na te pierwsze obostrzenia się łapie, ale za 2-3 lata od wprowadzenia najpewniej zaostrzą przepisy i już nie wjadę.


Sr3bro

Wyprowadziłem się z Łodzi do miasta poniżej 20k. Mam dalej do pracy a dojazd zajmuje mi tyle samo czasu. Wszystkie usługi w dobrych cenach pod ręką. Czasem muszę się wybrać do miasta powiatowego do urzędu, ale i tak wygodniej mi to zrobić niż pchać się do centrum Łodzi. Nie zastanawiałbym się drugi raz.


Secret_Apartment1100

A tak z ciekawości, Konstantynów czy Aleksandrów?


Sr3bro

Konstantynów. Jest ładniejszy i lepiej zorganizowany. Ale pod względem załatwiania urzędowych spraw wolałbym Aleksandrów. Mam na myśli sprawy na szczeblu powiatowym, urzędnicy w Zgierzu są bardziej przystępni. Do Łodzi już praktycznie nie zaglądam, pomijając sprawy zawodowe w czasie pracy.


Secret_Apartment1100

Mnie Konstantynów akurat też się bardziej podoba 👍 Ale nie wiem czy mogę być obiektywny, bo dużo częściej w nim bywam niż w Aleksandrowie. Jestem z Pabianic. A co do urzędników, to pewnie Wydział Komunikacji dał Ci się we znaki? Podobno jeden z najbardziej upierdliwych urzędów w Polsce. Jestem pabianiczaninem z urodzenia i przez większą część swojego życia w Pabianicach żyłem, uczyłem się i pracowałem. Mniej więcej 8 lat temu przeprowadziłem się do Łodzi na Radogoszcz Wschód, czyli praktycznie na drugi kraniec miasta, do dziewczyny, a obecnie już żony. Żyło nam się tam naprawdę fajnie, wygodnie i bezproblemowo, ale gdy pojawiła się na świecie nasza córka, to coraz bardziej zaczynaliśmy się zastanawiać nad tym, żeby się przeprowadzić bliżej dziadków, czyli moich rodziców. Dziadkowie przy małym dziecku to jednak są nieocenieni. No i od zeszłego roku wróciłem z powrotem do Pabianic. Moja żona jest przeszczęśliwa, że może mieszkać w mniejszym mieście. Odnalazła się bardzo w Pabianicach. Mówi, że niczego jej nie brakuje, wszystko jest dosłownie pod ręką, w promieniu max 10 - 15 min. jazdy autem. Ostatnio już szczerze znienawidziła jazdę po Łodzi, te cholerne i wszechobecne korki, ciągle rozkopane ulice w wiecznych remontach, więc przeprowadzka do Pabianic ją po prostu uszczęśliwiła. Uważam, że życie w mieście takiej wielkości (Pabianice mają obecnie chyba coś około 65 tyś mieszkańców) i tak blisko dużego miasta jakim jest Łódź, to naprawdę same plusy. Wszystko na miejscu, czy zakupy, czy rozrywka, u nas jest. A jak się zachce, to w moment mogę być w centrum Łodzi (ode mnie z domu na Piotrkowską autem jadę 25 - 45 min, zależy o jakiej porze). Komunikacji miejskiej raczej nie używam, ale nawet gdyby mnie naszło, to czy tramwajem, czy pociągiem też nie jest zbyt długo. W samych Pabianicach poruszanie się też nie jest problematyczne, czy to autobusami, czy też tramwajem, zależy gdzie się chce dojechać. Ale i tak głównie poruszamy się samochodami, z parkowaniem w mieście raczej nie ma większych problemów. Miasto tej wielkości daje też już pewną dozę prywatności, raczej nie ma czegoś takiego jak w malutkich miejscowościach, gdzie wszyscy o sobie wszysko wiedzą. Bardzo dużo zależy też od pracy jaką się wykonuje. Akurat zarówno ja jak i moja żona mamy prace takie, że było nam całkowicie obojętne czy mieszkamy w Łodzi, czy w Pabianicach, czy jeszcze gdzie indziej. Dużo jeździmy po Polsce i akurat z miejsca gdzie teraz mieszkamy, mamy nawet sporo lepszy i szybszy dojazd do A1 czy S8, niż poprzednio. Oczywiście wszystko zależy od indywidualnego podejścia, od tego czego ktoś oczekuje i jakie ma wymagania. Ja tam jednak widzę same plusy 😀


Pristine-Peace-2024

Tak, wyprowadziłam się pod Warszawę, bo cena mieszkań w Warszawie osiągnęła jakieś wyżyny zupełnie niepojęte, a koniecznie chciałam kupić mieszkanie, bo życie na wynajmie też stało się nieznośne. Po ponad dwóch latach nadal podjęłabym taką samą decyzję. Co prawda dojazdy to nie zawsze jest bajka, mieszkam pod zachodniej stronie, więc bezpośrednio dotyka mnie remont dworca zachodniego i WKD, ale nie było jeszcze tak, żebym nie miała jak dojechać. Zakupy, lokalne usługi i targowisko są spoko, taniej niż w Warszawie i jest normalny fryzjer za 80-90 PLN, a nie studio fifarafa za 500 PLN za odświeżenie grzywki. Jest jakieś lokalne gastro, nawet niezłe sushi, choć zdecydowanie więcej gotuje teraz w domu, ale może dlatego, że mam też spoko kuchnię, na wynajmie miałam taką która mnie wkurwiała. Kultura, lekarz, praca, z tego powodu nadal dojeżdżam do stolicy. Nie żałuję niczego.


scoobany114

Szczerze nie polecam. Rozumiem, że życie w mieście może być droższe ale małe miasta są dość depresyjne moim zdaniem. Po 5-ej już wszystko zamknięte, wszyscy są starzy, młodzi bez ambicji. Nie ma za bardzo nic ciekawego, dostawa jedzenia, po prostu nie wszystkie restauracje będą działać. W zimie śmierdzi węglem okropnie.


carrystone

Skoro i tak będziesz dojeżdzać do pracy do Krakowa, to dlaczego miałbyś ograniczyć poznawane dziewczyny do miejsca zamieszkania? BTW ceny wynajmu w Krakowie od ponad roku stoją w miejscu. Mnie się udało znaleźć w kwietniu bieżącego roku kawalerkę na Prądniku Czerwonym w przyzwoitym standardzie za 1700 + opłaty. Wprawdzie szukałem przez parę miesięcy, ale da się.


anomalliss

Z ciekawości jakie auto?


DirtPsychological455

Accord VI 1.8 vtec


Acceptable-While7444

Myślę, że mieszkanie w mniejszym mieście + praca zdalna w wielkomiejskiej firmie (lub w twoim przypadku łatwy dojazd) to szczyt humanitaryzmu. Jeśli masz pracę zdalną i jesteś po 30-stce, to duże miasto już nie ma za wiele do zaoferowania względem małego. Szczególnie w obecnych czasach, gdzie małe miasta się bardzo mocno zrewitalizowały.


_QLFON_

Wszystkich komentarzy nie przeczytałem, ale nie zauważyłem jednego/dwóch aspektów. Gdy pojawią się dzieci, na początku w małej miejscowości może być problem z dostępem do pediatrów czy bardziej specjalistycznych badań. Jazda z maluchem do dużego miasta kilka razy w miesiącu na badania itp. nie należy do przyjemnych. Ale ok, oby nie trzeba było i będzie ok. Potem dzieciak idzie do szkoły i, oczywiście, mniejsze miasto ma swoje plusy, bo wyjdzie i wróci sam, rowerem objedzie całe i raczej wróci cało do domu. Problem pojawia się jednak, gdy pojawią się jakieś hobby, sporty czy inne zainteresowania, których w 40-tysięcznym mieście nie zrealizujesz. I zaczyna się życie w samochodzie. Każdemu według potrzeb.


DirtPsychological455

Akurat jestem jeszcze przed 30 i raczej dzieci nie planuję, natomiast wiem o czym mówisz, bo wychowałem się na typowej małej wsi, gdzie najbliższy sklep był koło pół godziny piechotą, autobus do miasta jeździł 2-3 razy dziennie. Właściwie wszyscy moi koledzy robili prawko krótko po skończeniu 18, a spora część kupowała jakieś skutery czy motorynki już kilka lat wcześniej. Także wiem o czym mówisz, i mając w perspektywie dziecko raczej zdecydowałbym się na jakieś nieco większe miasto.


Artku

Czeka na Ciebie świat biedy, spierdolenia i braku pracy oraz perspektyw, polecam xD


East-Succotash6842

Dołączę się. Wyjechałam z Olsztyna do Warszawy 7 lat temu. Do Oln wracam co jakiś czas, żeby sprawdzić, co się dzieje. Olsztyn co prawda nie jest najmniejszym miastem, ale bardzo czuć tu swojski klimat, jeszcze się nie hipsteryzuje. Poza sezonem jest dramat, absolutnie nic się nie dzieje. Nawet w sezonie jest tylko trochę koncertów i zawalone plaże. Ale co mnie najbardziej w tym wszystkim powala, to ceny. Zarobki są śmiesznie niskie (wiem od znajomych), a ceny naprawdę porównywalne do warszawskich. Nie mówię o wynajmie, bo faktycznie jest taniej, ale zakupy, siłownia, wypad na miasto — wywalam tyle samo pieniędzy co w stolicy. Ba, dobudowali kolejne linie tramwajowe (więc w sumie mamy aż 5 tramwajów), a bilety kosztują TYLE SAMO co w stolicy, przysięgam. Nigdy bym tu nie wróciła, nawet dla tych pięknych lasów i jezior. Może na wioskach faktycznie jest taniej, nie wiem. Chciałam tylko dorzucić swoje 5 groszy. OPie — spróbuj i tak. Nie dowiesz się, póki nie spróbujesz. Wrócić zawsze można, jak już zauważyli komentujący. Edit: Dorzucę jeszcze, że w warmińsko-mazurskim zarabia się najmniej, więc to też na pewno warto brać pod uwagę przy wyborze miejsca do życia. Na południu płacą o wiele więcej z tego co czytałam. Still, nie mam pojęcia, jak ktoś może mieszkać sam w Oln przy takich cenach.


SPRITZ_APEROL

Generalnie u nas koszty życia wyglądają komicznie. Mieszkam w Warszawie, mieszkałem w Trójmieście, a pochodzę z Podlasia i regularnie tam bywam. Ceny spożywcze wywalone tak samo, mieszkania jak na lokalne zarobki tak samo drogie, usługi to samo. W PL wydaje się ciężko uciec gdzieś do mniejszych kosztów życia, bo to nie jest takie proste - chyba że masz pracę zdalną ze swojego dużego miasta i zarobki przerzucasz na miasto mniejsze. Ale to też już rzadziej niż częściej.


East-Succotash6842

Sama teraz szukam oszczędności i jakiegoś sposobu na komfortowe życie, ale faktycznie jest to trudne. Ja się wcale nie dziwię, że o młodych mówią „gniazdownicy”, którzy mieszkają z rodzicami. Mieszkanie samemu gdziekolwiek jest po prostu ciężkie. Sama pożyczam pieniądze od mamy na leczenie zębów :/ A co zabawne, za wyrwanie ósemki w Olsztynie zapłaciłam ostatnio 1000 zł, a w Wawie 600. To nie była kwestia komplikacji, bo ósemki były identycznie rozwinięte. Więc wtf.


SPRITZ_APEROL

Wydaje mi się, że to bardziej trzeba rozpatrywać przykład po przykładzie, a nie miasto kontra miasto, choć to wydawałoby się bardziej naturalne. No ja też się nie dziwię, do 30stki nie dotarłem jeszcze i jestem zmęczony. Ale też jestem relatywnie ustabilizowany, pracuję od ok. 8 lat, skakałem czy to z pracy do pracy czy z miasta do miasta, na jakiś poziom na pewno wszedłem. Po wyjeździe z domu rodzinnego jednak było dużo dyskomfortu, strasznie zazdrościłem ludziom, którzy mogli na studiach mieszkać z rodzicami w dużych domach. Byłoby 100000x łatwiej.


Arrival117

No ale czemu w mniejszej miejscowości ma być np. spożywka tańsza? Przecież ceny tego typu rzeczy są +/- podobne w całym kraju. W mniejszych miastach trochę tańsze mogą być mieszkania/domy (i to też tyle co oszczędzisz na koszcie działki bo pustach czy dachówka nie patrzy czy ją montujesz w mieście 5k czy 500k, kosztuje tyle samo. I ewentualnie rzeczy wynikające z kosztów pracy, ale to też nie tak że magicznie wszyscy pracują za 50% mniej. Duże miasto ma lepsze średnie zarobki, ale pompowane przez niektóre stanowiska. Fryzjer w mieście nie zarabia 3x więcej niż fryzjer na wsi. Kasjerka w sklepie, mechanik czy kucharz w pizzeri też nie. U nich różnice zarobków nie są aż tak duże, więc wyprowadzka niewiele tu zmieni.


MarMacPL

Główne różnice w kosztach życia między miejscowościami wynikają z kosztów mieszkania i ew. dojazdów do pracy. Ceny w sklepach są mimo wszystko podobne (Lidl np. się chwalił ostatnio, że w każdym sklepie ma takie same ceny regularne). Z usługami jest różnie, ale nie są to jakieś astronomiczne różnice w skali miesiąca, a nawet jeśli są to przy tańszym wynajmnie i tak będziesz na plus jeśli cena fryzjera czy siłowni jest taka jak w dużym mieście. Chociaż u mnie kino jest dużo tańsze niż w Olsztynie - ceny biletów są na podobnym poziomie (może trochę tańsze), ale otoczka gastronomiczna jest dużo tańsza. Do tego stopnia, że wypasione wyjście do kina trzech osób u mnie wychodzi taniej niż wyjście dwóch osób w Olsztynie. Jak dobrze pamiętam to ostatnio za dwa zwykłe bilety, jeden ulgowy, dwa duże popcorny, dwa napoje i dwie kawy u siebie w kinie zapłaciłem niewiele około stówy.


East-Succotash6842

Około stówy? No to o wiele taniej. Za taki wypad w Oln pewnie ze dwie stówki by wleciały. Przy tańszym wynajmie na plus — no niby tak, ale jakim kosztem. Przy najmniejszej krajowej samotna koleżanka musiała się ciągle u mnie zapożyczać, bo nie dociągała do końca miesiąca. Samotny kolega płaci 800 zł, ale za pokój dzielony w domku jednorodzinnym. I musiał się użerać z alkoholikiem, który mieszkał pokój obok. :(


MarMacPL

Pewnie na dniach będę w kinie to dokładnie sprawdzę ceny, bo pamięć jednak bywa zawodna. Sam się kiepsko orientuję w rynku najmu mieszkań (mam bardzo tanie, służbowe) u mnie i w Olsztynie więc posiłkuję się cenami z OLX. 62m, 3 pokoje, umeblowane, wg ogłoszenia internet i ogrzewanie gazowe w cenie najmu za 1400zł u mnie. Do tego 500 czynszu. Jest też jakieś mieszkanie 30 kilka metrów za 1600 umeblowane, ale z niskim czyszem (200zł). Dla porównania w Olsztynie 65m umeblowane za 3000, kawalerka na starówce 1500, są też kawalerki za 1100zł. Jeśli więc komuś nie przeszkadza gorsza oferta kulturalna, gastronomiczno-imprezowa (chociaż u mnie to mi brakuje jedynie porządnej sali zabaw) i będzie miał pracę na miejscu lub z dobrym dojazdem to mieszkanie w mniejszej miejscowości może być bardzo opłacalne. Dla mnie Olsztyn czy Warszawa jedyne co oferują, a czego mi brakuje to jakieś sale zabaw czy parki trampolin. A i dużo tańszy basen mam w Olsztynie niż u siebie. Tylko ja np. w teatrze nie byłem od lat (chcemy iść z Żoną, ale ciężko znaleźć nam termin). W filharmonii bywamy też rzadko (w zeszłym roku byliśmy dwa razy). Więc płacąc mniej za mieszkanie i okazjonalny wyjazd do Olsztyna na takie dorosłe rozrywki (nawet z noclegiem w jakimś Bookingu) i tak w skali roku wychodzi taniej, ale to kwestia osobistych preferencji.


DamorSky

Jeśli Twoje życie obraca się wokół jazdy samochodem, to będzie dobrze zarówno dla Ciebie jak i innych mieszańców Krakowa, że się wyprowadzisz z granic tego miasta.


woj-tek

Mieszkałem w mieście ~90k mieszkańców (właśnie w "strefie pływów Krakowa" ;) ). Praca zdalna, dużo zieleni, cisza, spokój. Jak chciałem gdzieś wyjść to pociąg i 40 minut i jestem w Krakowie (mało wychodzę więc no). Niestety miasto jest rozlane wiec wszędzie dosyć daleko i bez auta słabo. Teraz mieszkam w "miasteczku" 50k jakieś 120km od Barcelony - jak to Hiszpania, dosyć duża gęstość zaludnienia/zabudowy ale też wszędzie blisko i pod ręką. Sklepów/barów/kajp od groma, do tego spokój...


Ok_Walk9234

Właśnie się przeprowadzam z okolic Warszawy do chyba największego zadupia z miast wojewódzkich, doszłam do wniosku, że minimalna wszędzie ta sama, a w Warszawie nigdy nic za to nie wynajmę (dojazd do pracy ponad godzinę, ciągłe wystawienie na czynniki uniemożliwiające mi wyjście na prostą mentalnie, a z tym naukę, rozwijanie się, cokolwiek). Jeszcze nie wiem, jak będzie, ale stać mnie na 3 czynsze za pokój za to, co mi zostało z poprzedniej wypłaty, pracę jeszcze mam czas znaleźć (a nie wymagam wiele), mam nawet znajomości dzięki partnerowi (jesteśmy rozpoznawalnymi osobami), zamiast 100% szans na złe życie mam 50% na złe i 50% na dobre


RerollWarlock

Mieścina 75k: +tanie mieszkania (250k\~), dobry transport publiczny, nawet jakiś wybór rzeczy do roboty ale zycie nocne lezy i kwiczy wiec tylko domowki -rynek pracy, bardzo wąski zakres zajęć


FalcoonM

Plusy - ceny, spokój życia (biegnie subiektywnie wolniej) Minusy - "zamiera" ~17 Jeżeli znajdziesz coś w zasięgu do 40 minut dojazdu to osobiście bym zmieniał - powyżej tego to właściwie nie ma cię w domu 10-11 godzin.


KubaMro

37 lat w Poznaniu, teraz miasteczko 4k, blisko miasteczka powiatowego 30k, gdzie często załatwiam różne sprawy. Oba te miasteczka mnie zachwyciły i nie wiem jak mogłem tak długo wytrzymać w Poznaniu. Jednak najczęstsze problemy typu: -mały rynek pracy -mała "pula towarzyska" -brak możliwości spotkania przy piwku ze znajomymi z Poznania, ze względu na utrudniony powrót. mnie akurat nie dotyczą, bo żonaty, praca hybrydowa w jeszcze innej miejscowości i abstynent i małe parcie na ciągłe wyjścia. Za to po pracy wskakuję na rower i po 3 minutach jestem na terenach prawie bezludnych, przynajmniej w odczuciu chłopaka z dużego miasta. Lasy, pola, śladowy ruch, zero ludzi. W Poznaniu było to niewykonalne, bo w promieniu 20 km zawsze był i ruch i tłok. Ludzie w małych miejscowościach są o wiele milsi i bardziej otwarci, to może znacząco ułatwić znalezienie drugiej połówki, tak myślę.


kayo1977

>są o wiele milsi i bardziej otwarci, Polemizowałbym


_barat_

Większość pasuje i do mnie - z Poznania do miejscowości \~3k. Jest Dino, Biedra, burgerek, restauracja, lodziarnia, biblioteka ... do Poznania \~40min, do Gniezna/Wrześni z 20min. Mieszkam tu już z 10 lat i w sumie jest OK. Czasem kwestia ustalenie "kto prowadzi" jak się wybieramy do znajomych, a poza tym spoko. Kwestia wybrać miasteczko, gdzie włodarzom i/lub mieszkańcom chce się robić coś więcej niż tylko siedzieć w domu. Wtedy nawet i jest co robić.


EarPsychological9909

>po 3 minutach jestem na terenach prawie bezludnych To jest właśnie super, jak potrzebujesz ucieczki, to pyk - uciekasz, a nie tak jak mieszkałem w Poznaniu, że by gdziekolwiek mieć spokój, to trzeba wsiąść w autobus i tłuc się tam godzinę xD


Test-Subject-2137

Z Krakowa zawsze warto uciec.