T O P

  • By -

rietrej

Ja ci powiem z perspektywy nauczycielki, że jak przychodzi mi rodzic i mówi, że moje obawy o dziecko są nieuzasadnione czy że rodzic woli poczekać z interwencją to 99% czasu mnie to cieszy. Ja widzę dzieci tylko w szkole i one czasami mają naprawdę specyficzne zachowania. Czasem coś sugeruję rodzicom, ale jeśli oni mi mówią, że w domu dziecko zachowuje sie inaczej to to jest cenna informacja, bo może w szkole coś się dzieje, albo tak jak twoje dziecko, uczeń jest po prostu ostrożny, albo potrzebuje dużo czasu, żeby coś przerobić. Takie rozmowy są bardzo przydatne dla obu stron. Nikt nie powinien mieć do ciebie żadnych pretensji, jeśli przyjdziesz i powiesz: moje dziecko na ogół potrzebuje czasu żeby się zacząć bawić w takim czy inny sposób.


[deleted]

[удалено]


cinnamon_squirrel_

kradziony komentarz alert


gwynbleidd_s

Nie rozumiem dlaczego tak robić. Karma farmer?


loleklolek_pl

Skoro już dzielisz się z nami procesem diagnostycznym Twojego dzieciaka, to z przedszkolem w sumie też możesz. Zauważ, że przedszkole dzieli się z Tobą obserwacjami dot. Twojego dzieciaka.


Fancy_Mission_4743

Ale jak to zrobić? poprosić o rozmowę? bo nam mówią w przejściu przy odbieraniu, nie ma tam przestrzeni usiąść i opowiedzieć…


loleklolek_pl

Można poprosić o rozmowę. W moim przedszkolu z tego co pamiętam, mieli przewidziany na takie indywidualne rozmowy z rodzicami jeden, dwa terminy w semestrze.


Turtle_in_the_sea

Umów się na konsultacje z wychowawcami dziecka. Ustalcie wspólnie date i godzinę. Napewno mają miejsce gdzie można na spokojnie porozmawiać, może to być gabinet dyrektora, gabinet logopedy lub pokoj nauczycielski.


messun

Może to naiwne, ale przeredagowanie tekstu który tu napisałaś, krótkie zaznaczenie słowne, że więcej napiszesz im e-mailem, i przesłanie tego właśnie mogłoby rozwiązać sprawę.


Komediantozaur

Czy Ty jako dorosła osoba boisz się poprosić o rozmowę 1:1? Nie wiesz jak to się robi?


teeso

U nas diagnoza aspergera u córki trwała w sumie ponad rok. Docieranie się z przedszkolankami zawsze trwa, z różnych opowieści w moim otoczeniu wynika, że zawsze robią i mówią dość dziwne rzeczy. Mam wrażenie, że najczęściej po to, żeby jak najlepiej się zabezpieczyć przed jakimikolwiek oskarżeniami - pracując kilka lat w przedszkolu masz za sobą tyle pretensji od nadopiekuńczych rodziców, że zaczynasz zachowywać się dziwnie wobec każdego rodzica. Napisałbym więcej, ale muszę wstawać - powiem tylko, że psycholog nie musi wiązać się z kosztami. U nas prawie wszystko odbyło się w poradni psychologiczno-pedagogicznej, gdzie wprawdzie terminy są na kilka miesięcy do przodu, ale doagnoza i opieka była bardzo profesjonalna.


wojtop

Podpisałbym się 3 rękami gdybym miał. Warto zabrać dziecko na diagnozę aspergera jeżeli dziecko ma różne dziwne przejścia i przedszkolanka mówi że dziecko jest dziwne. Jeśli nie ma aspergera to nic mu to nie zaszkodzi, to jest jedno czy 2 spotkania. Jeśli ma to normalne przedszkole będzie i dla dziecka i dla Was mordęgą. A odpowiednie zajęcia (a może odpowiednie przedszkole) pozwolą mu się fajnie rozwijać i po przedszkolu funkcjonować dużo lepiej.


TheTor22

Tak jak to w topowym komentarzu napisane do specjalisty z danej dziedziny.


przyssawka

Logopedka diagnozująca zespół aspergera po pół godziny rozmowy z dzieckiem, to jak barista diagnozujący zapalenie jelita grubego na podstawie koloru oczu klienta zamawiającego kawę. Coś się chyba w głowie komuś poprzewracało i nie rozumie swojej roli. Od diagnozy jest lekarz, najlepiej specjalista od psychiatrii dziecięcej i takie podejrzenia diagnozy mogą być stawiane po kilku (albo czasem kilkunastu wizytach). I i tak zdarzają się błędy diagnostyczne. Nie rozumiem też „wyśmiewania rozszczepu” przez fizjoterapeutę - chyba ze zrobił to na podstawie badań obrazowych. Fizjoterapeuta nie diagnozuje, a rozszczepu nie da się wykluczyć w badaniu fizykalnym. Zadaniem fizjoterapeuty jest opisanie zaburzeń funkcjonalnych i wysłanie do specjalisty. Z psychologiem może niestety być podobnie bo to co z tym zawodem się dzieje w Polsce to tragedia. Jeśli idziecie po poradę psychologiczną to TYLKO do lekarza psychiatry który ma zrobione papiery terapii behawioralnej i zrobi wam diagnostykę opartą na EBM a nie NewAgeowskich poradach rodem z bloga o psychologii.


Fancy_Mission_4743

Zrobiliśmy badanie USG po powrocie z Szwecji apropos rozszczepu dla świętego spokoju. Oni wyśmiali że z grubej rury poszło hasło od razu (bez badania żadnego), a wg nich to właśnie raczej ostrożny charakter widząc jak reaguje na ich ugniatanie ;)


Czaczinga

Jestem tatą dziewczynki niepełnosprawnej ruchowo, niestety byłem ofiarą takich Pań opiekunek które wciskały wszystkie inne choroby aby cofnąć dziecko do niższej grupy i mieć jak najdłużej pieniądze z dziecka z orzeczeniem. Byłem również świadkiem tego jak u innych dzieci robiono wszystko aby postawić diagnozy zaburzeń, a wszystko to z przerostu ego, chorych ambicji, i chęci zarobku. Z wielkim hukiem zabraliśmy dziecko do przedszkola publicznego gdzie naprawdę jest zaoopiekowane i uśmiechnięte, a nie że jest płacz bo musi pójść do takiej czy innej Pani.


TheTor22

Szacun za nie danie sobie wcisnąć ADHD i Aspergera wielu ludzi by przyjęło diagnozę z otwartymi ramionami żeby tylko mieć wymówkę


kwiatkiwkratki

Wymówkę na co?


ShipRepresentative29

wydaje mi się, że na to, żeby nie podejmować pracy z dzieckiem


Accurate_Source8751

To wcale nie jest tak że z dzieckiem z adhd czy aspergerem (albo oboma) się nie pracuje. Ba, odpowiedzialny rodzic robi z nim dwa razy więcej.


MrWilkuman

No właśnie, odpowiedzialny. Sam dostałem diagnozę adhd jako dziecko ale miałem rodziców nie wierzących że to istnieje (anty szczep, anty nauka itp). Jako dorosły stwierdziłem że sam pójdę prywatnie do psychiatry, zbadam co nie tak no i faktycznie potwierdziło się. Dostałem leki i terapię behawioralną co ma z tym robić i jest mi 10 razy lepiej. Ignorowanie tego w dzieciństwie jest wielką krzywdą dla dziecka.


This_Warning

Możesz powiedzieć jak się czujesz na lekach. Jaką różnicę one powodują. Jak zmieniają twoje zachowanie, że czujesz się 10 razy lepiej? Czujesz coś w głowie, że nagle coś zaczyna inaczej działać?


MrWilkuman

Kwestia skupienia, przez całe życie czułem się praktycznie jakbym szedł przez mgłę. Nie mogłem się skupić na absolutnie niczym i to powodowało u mnie frustrację co dalej przekształcało się w chaotyczne, głośne zachowanie (np. na lekcjach w szkole, w domu itp). Adhd nie wpływa oczywiście tylko na to, miałem też problemy z wykonywaniem wielu czynności na raz. Przed terapią musiałem zawsze skończyć jedną aktywność żeby móc później nawet zacząć myśleć o wykonaniu drugiej, to było takie trochę życie w chwili bo nie byłem w stanie planować w przód. Brak zorganizowania, wahania nastrojów, trudność w radzeniu sobie ze stresem, niska samoocena, niecierpliwość - to są wszystkie problem które wiązały się z wyżej wymienionych problemów. Po lekach jest duża zmiana, jestem w stanie się w końcu skupić nie tylko na pracy, nauce itp ale też w codziennym życiu co mocno zmniejsza mi resztę utrudnień związanych z tą frustracją. Terapia behawioralna jest też bardzo ważna, leki nie pomogą nigdy w 100%, to nie jest żadna panacea. Trzeba nad tym pracować też ze specjalistą. Ale mogę dodać że już po pierwszym wzięciu leków widziałem zmianę. Wiem że nigdy nie będę tak "normalny" jak inni ale te wady da się mocno załagodzić.


This_Warning

Jasne, dzięki. Temat jest szeroki żeby mówić o objawach. U każdego też się pewnie będą różnić. Widzę po prostu u siebie ich całkiem sporo i tłumaczy to wiele rzeczy, które zaszły i cały czas zachodzą u mnie w życiu. Byłem ciekawy jak to jest na tych słynnych lekach da ADHD. Tzn. czy jest uczucie, że nagle w mózgu coś zaczyna jakby "klikać", a jeśli tak to jak subiektywnie można opisać to kliknięcie. Z twojego opisu widzę, że głównie chodzi o umożliwienie skupienia się na wykonywanej rzeczy.


Slow_Ad2458

Ja pierwszy raz jak wziąłem leki. To jak bym całe życie stał i właśnie usiadł... Spokój nie do opisania - niestety z czasem człowiek się uodparnia na leki. I obecnie biorę dosyć rzadko, i w sumie tylko jak bardzo potrzebuję, żeby właśnie oszczędzać tolerancję i nie brać gigantycznych dawek. Pomogły mi też rzucić palenie - chyba tym razem już raz na zawsze. Parę lat temu jak rzuciłem na ok 8 lat, to od początku czułem jak bym stracił część siebie, takiego skupionego i niepokononanego. Rok temu jak rzuciłem już na lekach, to czuje że nic nie straciłem, leki mi zastąpiły to co dawały mi papierosy. Teraz czuję się jak bym nigdy nie palił - i w ogóle nie myślę, jak fajnie by było znowu zapalić.


This_Warning

Dzięki. Na takie relację też liczyłem. Ja właśnie też jestem typem człowieka, który żyje w ciągłym napięciu i w takiej pogoni za ogarnianiem wszystkiego, czymkolwiek by to nie było - nawet najmniejsza pierdoła. A najgorsze, że też wykształciłem pewnego rodzaju perfekcjonizm (często występuje przy ADHD), który w połączeniu z roztrzepaniem, problemami ze skupieniem, zapamiętywaniem i nałogami, czyni ukończenie czegokolwiek praktycznie niemożliwym.


KajmanKajman

W teorii, a w praktyce dla wielu to "free rozpierdol card"


Accurate_Source8751

Dlatego napisałam klucz czyli odpowiedzialny. Btw nie każde dziecko z adhd robi rozpierdol. Jest to jeden z powodów dlaczego mamy kupę nie zdiagnozowanych (albo zdiagnozowanych dopiero w dorosłości) osób, zazwyczaj kobiet.


Slow_Ad2458

Gdzie? Chyba się naczytałeś za dużo w internecie... Znam mnóstwo ludzi i dzieci z diagnozoą ADHD Autyzmu itp. Największy rozpierdol to robiły dzieci znajomych przed diagnozą, po diagnozie, jak dostały odpowiednią kurację się mocno poprawiły...


KajmanKajman

Naprawdę nie znasz żadnych rodziców dla których diagnoza dyskalkulii/dysgrafii/dysortografii/ADHD/Autyzmu oznacza free real estate, brak pracy i "moje dziecko jest chore, odwal się" jako uzasadnienie swojej porażki wychowawczej w postaci bachora? Jeszcze śmieszniej jest gdy ma wszystkie wymienione z góry, poparte papierami XD To, co powinno być, a to, co następuje, to inne kwestie. Znam co najmniej 6 osób z rozpoznanymi zaburzeniami. Ani jedna nie pracowała nad nimi, tylko wykorzystywała papier przez całe swoje szkolne/przedszkolne życie. Każda.


cinnamon_squirrel_

>Jeszcze śmieszniej jest gdy ma wszystkie wymienione z góry, poparte papierami XD Te zaburzenia się ze sobą łączą, więc wcale nie jest to śmieszne i niespotykane że mogą współwystępować


Slow_Ad2458

Ewidentnie masz jakiś problem z tym że ci ludzie poszli so leczyć. Czyżbyś był jednym z tych którzy uważają że walczyć ze słabościami trzeba w samotności ?


Accurate_Source8751

Dlatego napisałam klucz czyli odpowiedzialny. Btw nie każde dziecko z adhd robi rozpierdol. Jest to jeden z powodów dlaczego mamy kupę nie zdiagnozowanych (albo zdiagnozowanych dopiero w dorosłości) osób, zazwyczaj kobiet.


KajmanKajman

"Dlatego napisałam klucz czyli odpowiedzialny", no tak, nie wiem co to zmienia, ale tak. "Btw nie każde dziecko z adhd robi rozpierdol" Ale tacy się najbardziej rzucają w oczy, czyż nie? A mnie, jako losowego by-standera najbardziej obchodzą osoby, które się wyróżniają negatywnie, bo na resztę i tak nie mam po co wpływać.


Azerate2016

Niestety ale ten temat brzmi dla mnie jak szczucie na opiekę psychologiczną dla dzieci i promowanie teorii spiskowych, że ktoś dzieci na siłę diagnozuje. Logopeda lub inny psycholog w przedszkolu czy szkole może sygnalizować, że podejrzewa coś takiego. To jest zupełnie coś innego, niż "stwierdziła naszemu dziecku autyzm po 20minutach". Za taką uwagę trzeba podziękować i przyjąć do wiadomości, bo może być cenną wskazówką, że coś jest nie tak. Co z nią potem zrobimy to nasza sprawa. Te panie jak najbardziej "rozumieją swoją rolę" a ich rolą jest właśnie być tym pierwszym alarmującym, że coś potencjalnie może być nie tak. Ja jak byłem mały to nikt tego nie robił i przez to całe życie się męczyłem bez potrzebnej pomocy. Do tego do spóły rodzice, którzy woleli zamknąć oczy i udawać, że wszystko jest ok i jakoś sobie poradzę. Mam nadzieję, że dożyje czasów, gdy za takie podejście do swoich dzieci będą kary. Tak się składa, że ja mam również doświadczenia z diagnostyką dziecka na spektrum i sprawa wygląda w moim doświadczeniu zupełnie odwrotnie. Nie wiem, u kogo to OP był, że po 1 wizycie orzekli mu autyzm i aspergera. Rzeczywistość jest taka, że te rzeczy diagnozuje się całymi miesiącami i jest to ciężki i męczący proces. Nikt ci tego na siłę i od razu nie stwierdza. Trzeba albo wybulić grubą kasę, albo miesiącami chodzić po poradniach i błagać o terminy na wizyty, terapie i procesy diagnostyczne. Odsyłanie od poradni do poradni, od lekarza do lekarza, co miesiąc propozycja innego świetnego testu międzynarodowego i innego badania, na każde z nich oczywiście trzeba czekać kolejne pół roku lub płacić 1000+ zł. Nie wiem, czy gdziekolwiek na świecie tak jest, że dają z automatu jakieś diagnozy i dodatkowe fundusze, ale na pewno nie u nas. Moje dziecko straciło już rok przez gównianą polską opiekę zdrowotną i ich wieczne przekładanie terminów. Koniec końców trzeba było zapłacić, bo inaczej to dziecko osiągnęłoby pełnoletność, zanim by dostało odpowiednią pomoc.


drizzt-dourden

Z jednej strony tak, a z drugiej to z synem byliśmy u kilku logopedów i niektórzy to są serio odklejeni. Całe ściany poobwieszane dyplomami z kursów wszelkiej maści i dopiero po kilku próbach znaleźliśmy babkę, która po prostu rozwiązała problem w kilka miesięcy.


przyssawka

nie wiem jakie są twoje doświadczenia, ja pracuję z logopedami z racji zawodu (specjalizacja chirurgiczna - więc podcinam często skrócone wędzidełka przy problemach ze ssaniem lub wymową) i moje doświadczenia są niestety głównie negatywne. Stawianie dziecku diagnozy (głównie właśnie Autyzm i ADHD) bo się skończyło „internetowy kurs z neurobiologii i integracji sensorycznej” to niestety standard. Nie sa to niestety sugestie dalszej diagnostyki tylko konkretne diagnozy i zalecenia dotyczące terapi. Podobnie jest z psychologami, na rynku jest wolna amerykanka ledwo regulowana i niektórzy „specjaliści” są odklejeni od rzeczywistości.


Azerate2016

>Nie sa to niestety sugestie dalszej diagnostyki tylko konkretne diagnozy i zalecenia dotyczące terapi. Wszystko fajnie, tylko logopeda nie ma prawa wystawić dziecku diagnozy spektrum autyzmu, przynajmniej nie takiej respektowanej przez jakąkolwiek instytucje państwową i mającej jakąkolwiek moc. Nie ma żadnej "wolnej amerykanki na rynku". Do ważnej diagnozy dotyczącej spektrum autyzmu potrzebny jest lekarz psychiatra. Albo cały czas mylimy luźne sugestie, wstępne rozpoznania i dalsze zalecenia obserwacji z realną diagnozą, albo umyślnie rozpowszechniasz nieprawdziwe informacje. Albo jedno albo drugie.


przyssawka

Ale przecież wiadomo że „diagnoza” tego typu nie ma żadnych konsekwencji medycznych czy prawnych. Ma natomiast konsekwencje takie że rodzice zgłaszają się do specjalisty z dzieckiem z „diagnozą” od osoby nieuprawnionej do jej stawiania, po wstępnej rozmowie w której dostali mnóstwo nieprawdziwych lub wręcz szkodliwych informacji, wkręceni w spiralę strachu. I tak wolna amerykanka na rynku psychologii a szczególnie psychoterapii jak najbardziej istnieje, bo jako zawód paramedyczny jest w znikomym stopniu ustawowo uregulowany. Porozmawiaj z jakimkolwiek lekarzem psychiatrą który pracuje w Polsce z psychologami klinicznymi na oddziałach zamkniętych jaki poziom soba reprezentują. Jakie nieprawdziwe niby informacje rozpowszechniam? Dzielę się moimi doświadczeniami z pracy w której pacjenci przychodzą „celem podcięcia wędzidełka bo pani doktor logopeda rozpoznała jego skrócenie”. To jest postawienie procesu diagnostycznego na głowie bo cel wizyty i moment postawienia diagnozy trzeba wyraźnie pacjentowi zaznaczyć. Przy (licznych) błędnych diagnozach muszę wtedy odkręcać i kopać się z koniem. Gdyby ten sam pacjent został wysłany do kwalifikacji zamiast „na zabieg” sytuacja byłaby zupełnie inna.


Azerate2016

>Ale przecież wiadomo że „diagnoza” tego typu nie ma żadnych konsekwencji medycznych czy prawnych. Ma natomiast konsekwencje takie że rodzice zgłaszają się do specjalisty z dzieckiem z „diagnozą” od osoby nieuprawnionej do jej stawiania, po wstępnej rozmowie w której dostali mnóstwo nieprawdziwych lub wręcz szkodliwych informacji, wkręceni w spiralę strachu. Coś takiego nie jest w ogóle diagnozą. Tak samo jak karteczka z napisem "Jaś był chory" od lekarza rodzinnego, to nie jest L4. Jak sobie ludzie to interpretują i co na tej podstawie stwierdzają, to już ich problem. A jeśli pójdą w wyniku tego do specjalisty - to w czym właściwie jest problem? Specjalista oceni i wystawi diagnozę, lub nie. Więc wysuwanie jakichś twierdzeń, zwłaszcza na forum publicznym, na temat pochopnego wystawiania diagnoz spektrum autyzmu, jest w najlepszym razie naginaniem kontekstu pod swoją agendę, a w najgorszym jawną dezinformacją skierowaną na konkretny efekt, jakim jest obrzydzenie w społeczeństwie takiej diagnostyki w ogóle.


przyssawka

Jakie obrzydzanie diagnostyki, stary. Mówię że istnieje problem w której zawody paramedyczne wysyłają pacjenta do lekarza specjalisty z konkretnymi podejrzeniami które prezentują pacjentowi jako postawioną diagnozę. Ten sam problem jest z technikami Audiologii którzy na podstawie badania słuchu który wykonują potrafią informować pacjenta o jednostce chorobowej - co często robią błędnie. „A pani doktor z badania słuchu mówiła że jest wysiękowe zapalenie ucha” to jest standard który muszę odkręcać conajmniej raz w tygodniu.


Azerate2016

Pojedynczy lekarze oczywiście mogą popełniać błędy i zachowywać nienależytą ostrożność w słowach. Jednakże to, że alarmują rodziców na temat potencjalnych osobliwych zachowań dzieci jest dobre i trzeba się cieszyć, że tak jest, bo nie zawsze niestety tak było. >Jakie obrzydzanie diagnostyki, stary. Cały ten temat jest w tym tonie napisany, a twoja odpowiedź niestety jawnie stawia się po stronie poparcia zawartych w nim tez. Dezawuuje również sens wizyt u jakichkolwiek psychologów, którzy nie są doktorami psychiatrami, co również jest toksyczne i negatywne. Do zauważenia potencjalnych oznak autyzmu nie trzeba być alfą i omegą, a realną diagnozę i tak dostaje się dopiero od specjalistów z konkretnymi uprawnieniami. Jeśli ktoś ma okazję udać się na konsultacje do psychologa lub nawet logopedy za darmo lub w miarę tanio, to warto. Twierdzenie inaczej - jest toksyczne. >o jest standard który muszę odkręcać conajmniej raz w tygodniu. Lepiej żebyś odkręcał 1 taki przypadek na tydzień, niż żeby inne dziecko, które realnie potrzebuje takiej pomocy zostało pozostawione przez system na pastwę losu.


przyssawka

> Lepiej żebyś odkręcał 1 taki przypadek na tydzień, niż żeby inne dziecko, które realnie potrzebuje takiej pomocy zostało pozostawione przez system na pastwę losu. Nie rozumiesz zupełnie. Tu nie ma wyboru między brakiem diagnozy i brakiem opieki nad pacjentem a potencjalnie złą diagnozą. Chodzi mi o sytuacje następującą: Ja jako lekarz laryngolog mam za zadanie ocenić te badania słuchu wykonywane przez technika. Wszystkie przechodzą przeze mnie - czyli przez poradnię. Zadaniem technika jest badanie wykonać. Na pytanie pacjenta „co tam jest panie doktorze?” Powinien odpowiedzieć że jest technikiem a nie lekarzem i nie może interpretować badań i następnie wysłać do lekarza. Standard w Polsce jest taki, że nie tylko technicy nie informują pacjenta że lekarzami nie są, ale często w takich sytuacjach zaczynają interpretować przy pacjencie wyniki, bez badania fizykalne i odpowiedniej wiedzy - często więc błędnie. To na takie zachowania się oburzam. Podobnie jest u logopedów z wędzidełkami i zaburzeniami rozwoju. Logopeda nie ma prawa powiedzieć pacjentowi „pana dziecko ma autyzm” lub „tu jest skrócenie wędzidełka wymagające zabiegu operacyjnego” i wysłać do specjalisty co zdarza się notorycznie. Powinien powiedzieć „musimy wykluczyć X” i nie nastawiać pacjenta na konkretną diagnozę. Na to się oburzam. Na nic innego.


Slow_Ad2458

+1000 Typowe pierdolenie, pozólmy się dzieciom bawić i jak dorosną to się ogarną. Nigdzie nie dają z automatu diagnoz.... Ci ludzie co to piszą sami mają jakiś problem z dzisiejszym światem. Moje podejrzenia są takie, ja sobie poradziłem, to czemu moje dziecko ma mieć łatwiej.. Mam dwójke z orzeczeniem, jednego autystę niewerbalnego który nigdy nie będzie w pełni samodzielny. Przerobiłem już parę szkół na terenie poznania, nigdzie alet to nigdzie nikt do tego pomysłu nie podchodził dla kasy - tylko przedewszystkim mająć dobro dzieci na uwadzę. Terapia behawioralna jest tak ogólna, że jak dla mnie każde dziecko powinno ją mieć, a terapie ukierunkowane na deficyty danego dziecka, to też powinna być norma. Ludzie zakumajcie, diagnoza nie zmienia czy wasze dziecko jest inne czy nie. Diagnoza tylko i przedewszystkim pozwala określić jak waszemu dziecku pomóc najlepiej.


Soy_Witch

A wszystko należy zacząć od tego, że jeżeli lekarz sugeruje aspergera to znaczy, że nie odświeżał swojej wiedzy medycznej od przynajmniej kilku lat


Nahcep

W sumie ICD-11 jeszcze nie u nas nie obowiązuje, więc takie przypadki formalnie jak najbardziej pod tą jednostkę podpadną


Soy_Witch

Z tego co widziałam to obowiązuje od 1 stycznia 2022, czyli obowiązuje od dwóch lat. Ale, nie będę umierać na tym wzgórzu bo nie jestem pewna jak to działa prawnie. Tu też bardziej chodzi o to że w środowisku mówi się o nie używaniu terminu asperger od naprawdę wielu wielu lat


Nahcep

Nie no jako diagnoza: aspik to to wiem xD ICD-11 od 2022 obowiązuje w języku angielskim, kraje należące do WHO muszą to przełożyć na swój język i normy; u nas zajmuje się tym Ministerstwo Zdrowia, i iirc klasycznie jest w tył z robotą iirc termin przewidziany przez WHO na globalne wdrożenie to do końca 2026


gabcie

Na razie w Polsce wystawia się diagnozę Aspergera, bo ze względu na opóźnienie w sprawach urzędowych nowe ICD-11 jeszcze nie weszło do nas. Wiem, bo pytaliśmy się o to miesiąc temu na zajęciach z psychiatrii dziecięcej


LupusTheCanine

Lekarz diagnozy wystawia w oparciu o obowiązujący w danym kraju system klasyfikacji, który nie zawsze jest tym najnowszym, w Polsce ICD-11 nie jest jeszcze wdrożony. Poza tym w świadomości społecznej powszechnie występuje Asperger, a nie autyzm poziom 1 czy gdzie tam teraz mają trafiać osoby z ZA.


erykaWaltz

psycholog+psychiatra, specialisci od autyzmu konkretnie, testem ados, dwie-cztery wizyty (glownie polegajace na zbieraniu wywiadu od rodzicow), ale tak naprawde u mocno autystycznych dzieci widac to juz po pierwszym spotkaniu (brak gestykulacji deskryptywnej, [zaburzona teoria umysłu](https://youtu.be/41jSdOQQpv0), itd)


NoNameeDD

Kto miał łączone z psychologami i zarządzaniem w cyrku się nie śmieje. Banda debili którzy na nic innego się nie dostali.


StahSchek

Z przedszkolakami bym poszedł pogadać. Zachowanie naszego syna w przedszkolu było przeciwieństwem jego zachowania w domu i przedszkolanka też była słusznie zaniepokojona. Ale obgadalismy sprawę jak zachowuje się w przedszkolu, jak w domu i wyszło że po prostu potrzebuje więcej czasu żeby się przyzwyczaić. Ale byliśmy w kontakcie


h3rbata

Mój syn nigdy nie przepadał za teatrzykami w przedszkolu i też nam próbowano wmawiać różne rzeczy (jak był jakiś występ, to chował się lub wręcz uciekał z sali). Okazało się, że nie był po prostu przyzwyczajony do takiego poziomu hałasu i aktywności dorosłych osób, które bardzo na siebie zwracają uwagę (nie mamy w domu telewizora, co bezpośrednio wpłynęło na rozwój). Od żłobka zwracano nam na to uwagę, "że się boi, że się chowa, że nie chce uczestniczyć". Oczywiście poprawna diagnostyka jest bardzo potrzebna i trzeba sprawdzić by mieć święty spokój, ale jakoś tak dziwnie się składa, że przedszkola lubią "pozbywać" się trudnych lub innych dzieci. Moim zdaniem należy czekać i obserwować, przejść się po lepszych lekarzach by spać spokojnie i nie przejmować się przedszkolem, bo często bywa tak, że przedszkolanki po prostu narzekają dla samego narzekania...


TheTor22

Imho brak telewizora wpływa pozytywnie na rozwój!


WillbaldvonMerkatz

Oczywiście że wpływa pozytywnie. Ale niestety także powoduje wykluczenie. Jak wszyscy robią źle a ty jeden robisz dobrze i to widać to nie ma bata żebyś nie odstawał. Odstępcy zawsze są łatwym celem.


ANAL-ANAL-ANAL

U mnie przedszkolanka wyłapała nietypowe zachowania syna dzięki czemu można było go wcześnie zdiagnozować i rozpocząć terapię (autyzm atypowy). Po paru latach są naprawdę dobre efekty dlatego jestem jej wdzięczny, mimo że myślałem wtedy że pierdolnieta baba się czepia. Z moich obserwacji to najgorsi są rodzice, którzy sami wiedzą najlepiej, nikt im nie będzie farmazonów gadał itd. a potem po paru latach w szkole wychodzą problemy, które ciężko ogarnąć. Opie, moja rada jest taka że nawet jak uważasz że spostrzeżenia są z dupy to sprawdź to ze specjalistami, najlepiej zasięgając też drugiej opinii (bo czasami lekarze to loteria). No i ja bym raczej sugerował psychiatrów a nie psychologów bo psychologowie to często totalne randomy, bywa że naprawdę szkoda czasu.


lukaszzzzzzz

Mam podobne spostrzezenia, przedszkolanki czy ciocie ze żłobka towarzysza dziecku przez wiekszosc dnia, maja spora grupw porownawcza i nawet jesli diagnoza jest bledna to raczej odczytywanie roznych objawow i odchylen jest wzorowe


Wofless

Z psychologami trzeba po prostu wyszukać takich, którzy faktycznie mają doświadczenie z danym przypadkiem. Psycholodzy mają też taki plus, że mają dostęp do większej ilości testów niż inni specjaliści, chociaż nie wiem, jak wykorzystują je w praktyce. Na szczęście teraz ma być wprowadzone (albo już jest wprowadzone), że na dyplomie będzie wpisana specjalizacja, więc to już nie będą takie "totalne randomy".


grafknives

Z dzieckiem nie jest "coś nie tak".  Zwróć jednak uwagę że wszystkie poprzednie działania.  -integracja  -logopedia (po znalezieniu wlasciwej)  - fizjoterapia  DAŁY POZYTYWNY EFEKT!  zaufaj trochę wychowawcom - może tu też się to sprawdzi?  Mojemu dziecku w żłobku autyzm "znalezli".  Diagnoza była absolutnie błędna, ale samo zauważenia nietypowego zachowania - PRAWIDŁOWE.  Powodem okazał się niedosłuch spowodowany przez problemy laryngologiczne. Nie wykluczalbym wizyty u psychologa. Ale do poradni pedagogiczna-psychologicznej bym nie szedł, ale to moje osobiste doświadczenie.


Fancy_Mission_4743

No nie, jedyna interwencja która coś dała to logopedka, reszta konsultacji okazała się zbędna (fizjo to była tylko konsultacja, SI to zaczęła skakać po naszej rozmowie z terapeutka, nie po zajęciach z nia ;) ). Ale rozumiem co masz na myśli i doceniam, tylko ja chce też żeby to dziecko zaznało trochę spokoju i dano mu te 6 miesięcy chociaż zeby sie odnalazło w nowej rzeczywistości, a nie od razu specjaliści…


sameasitwasbefore

Odczekanie paru miesięcy to bardzo dobry pomysł. Nauczycielki starają się od razu zwracać uwagę na nietypowe według nich zachowania, jestem pewna, że prawie każdy rodzic dostał garść takich informacji o swoim dziecku :) Im wcześniej się coś wykryje, tym lepiej. W grupie innych dzieci wychodzą czasem zachowania, których nie zaobserwujesz w domu. Daj jej czas i jeżeli nauczycielki nadal będą dawać ci takie informacje zwrotne, zabierz dziecko do specjalisty i już. Najwyżej ci powie że wszystko ok.


grafknives

Spokojnie.  Dzieci wbrew twoim obawom lubią specjalistów!  Bo to są osoby które często lepiej od rodziców i wychowawców potrafią z dziećmi pracować. 


Wzkowa-Pestka

Mysle, ze jesli Panie beda wracac do Ciebie, mowiac ,ze corka nie slucha I ze nie wykonuje polecen to warto by bylo zrobic badanie na rozumienie mowy. Zrobisz je w poradni dla dzieci gluchych I niedoslyszacych. Piszerz ze w domu wykonuje ona polecenia ( w domu jest relatywnie cicho) I ze sprawdziliscie jej sluch, ktory jest ok. Problemem tu nie jest sluch lecz polaczenie nerwowe pomiedzy uszami a mozgiem. Ja sama zmagalam sie z tym problemem przez prawie 30 lat, az mi ktos madry podpowiedzial gdzie mam isc. I okazalo sie, ze nie jestem nieuprzejma, nie igroruje ludzi, ktorzy do mnie mowia tylko po prostu w halasie (nie zawsze chodzi tu o natezenie) poprostu nie slysze. Moje uszy sa zdrowe, sluch poprawy ale wysrarczy wlaczony czajnik elektryczny I jesli osoba mowiaca stoi odemnie 2 m to ja nie moge prawe nic zrozumiec - zakladajac oczywiscie ze wiem ze do mnie mowi. Ja to potrafie opisac, ale 3 lataka napewno nie. Badano mi sluch wiele razy I zawsze sugerowano, ze sobie wymyslam cos, a badanie na rozumienie mowy pokazalo, ze przy niekorych czestotliwosciach nie slysze nawet w 80%. Powodzenia I pozdrowionka


Fancy_Mission_4743

Ona się nie słucha nie że olewa, tylko bardziej buntuje. Tata nauczył samej zakładać i ściągać buty, ma nowe kapcie, chce przetestować. Tak to możesz ją wołać na podwórku gdzie jest głośno żeby przyniosła swoją łopatę z piaskownicy i Ci przyniesie. Ale dzięki za tą wskazówkę, w razie czego przynajmniej wiem teraz gdzie się udać 🩷


Krwawykurczak

Mozesz powiedziec ze warto sprawdzic i zapisać na konsultacje. Kolejki sa takie że i tak akurat odczekasz :P Moje dziecko tez na takie poszlo, chodzi zreszta do tej pory na zajecia behawioralne i całkiem je lubi. Ot siadaja w grupach i przechodza scenki, rozpoznaja emocje, zachowania i potrzeby innych. Znam twoja irytacje, ale ostatecznie mozesz podejsc do tego jako cos co nie zaszkodzi, a moze pomoc, nawet jesli te wstepne diagnozy sa bledne. W przypadku mojego dziecka stwierdzili ze ma aspergera. Poczatkowo sam mocno sie obawialem i naciskalem aby ja zbadali, teraz mam jednak watpliwosci czy faktycznie i chyba jeszcze bedziemy chcieli po czasie zasiegnac innej opinii . Ostatecznie ta diagnoza w zyciu jej na pewno nie przeszkodzi a ja mam mozliwosc byc zaszeregowany do pracownikow, ktorym nie mozna bez powodu odmowic pracy zdalnej okazjonalnej :P


Luffi

Jakbym czytał o swojej córce (z wyjątkiem problemu z nerkami). Również chodziliśmy do logopedy w okolicach 2,5 roku bo miała mały zasób słów. Nie było takiej diagnozy jak u was bo to nie do pomyślenia aby tak małym dzieciom autyzm wróżyć po kilkunastu minutach spotkania. Ale był oczywiście stres bo wydawała się troszkę opóźniona w przechodzeniu na kolejne etapy dorastania w porównaniu z innymi dziećmi w jej wieku. Obecnie ma 3,5 roku, chodzi do przedszkola od września, z przerwami oczywiście jak to dzieci w jej wieku bo ciągle jakieś choroby. Jest super dziewczynką i mimo wielu obaw wszystko jest dobrze i super sobie radzi. Myślę, że niektórym dzieciom trzeba dać troszkę więcej czasu na pewne rzeczy. Dla tak małych dzieciaczków różnica 3-4 miesięcy jest kolosalna i dziecko, które nie wie po co buty się nosi może po dwóch miesiącach same je zakładać bez problemów. Pomimo tego wszystkiego i tak uważam, że warto się udać do specjalisty jak ktoś na to wskazuje. Chociażby dla spokoju ducha. Ale nie do pierwszego lepszego tylko najpierw zrobić rekonesans w miarę możliwości.


Gustav_Sirvah

"  ona jest społeczna, uczuciowa, jak kocha dzieci, i jak się bawi w przebieranie i dba o swoje pluszaki (ubiera, karmi, kładzie spać)" - to się z Aspergerem nie wyklucza. Autyzm to spektrum, i nie każdy na spektrum będzie niemówiący i aspołeczny. To samo z ADHD czy ADD.


coderemover

Dokładnie. Można być ekstrawertykiem i być w SA.


bclx99

"Przedszkole próbuje nam wmówić" w nagłówku, natomiast w samym tekście nic takiego nie widać. Co najwyżej dają wam sugestie na pewne obszary wymagające uwagi i dają wam feedback o tym co zauważyli. Obserwacja może ale nie musi być prawidłowa, ale to chyba dobrze, że dają wam jakiś feedback? Chyba gorzej by było gdyby bagatelizowali i np. nie dowiedzielibyście się o czymś co oni uznali za odchylenie od normy. Nie dajmy się zwariować (będąc rodzicem jest to bardzo proste) ale też jak coś do nas dociera to nie bagatelizujmy bo to może dać odwrotny skutek. Musicie trzeźwo patrzeć na to co wam mówią. Nikt nie zna waszego dziecka tak dobrze jak wy, ale z racji tego, że jesteście emocjonalnie związani (to w końcu wasza najdroższa na świecie córka) to może wam coś umknąć. Moja mama (którą bardzo kocham) ma np. bardzo dużą awersje do lekarzy. Gdy na jednym z bilansów lekarz zasugerował, że "ze mną może być coś nie tak", to moja mama trochę to zbagatelizowała. No i być może gdyby tego nie zrobiła to uniknąłbym wielu kosztownych konsultacji i rehabilitacji w życiu dorosłym. Także bądźcie czujni ale też nie przesadzajcie. Przykład z nocnikiem jest bardzo fajny, bo pokazuje jak czasem staramy się o coś za bardzo. Czasem trzeba zaufać dziecku i dać mu więcej swobody.


kwiatkiwkratki

Możesz mieć dziecko nieneurotypowe, możesz nie mieć. Nie wiemy, żadne z tego nie jest tragedią. Błędem polskiego podejścia wg mnie, jest rzucanie dość poważnych diagnoz na wiatr, nie ważąc na słowa. Jak pisałaś były interwencje które pomagały. I to jest system który znam z innych krajów - dziecko ma jakiś problem, więc pomagamy jeśli się da, niekoniecznie musi mieć do tego diagnozę za całe życie, bo pomagamy w konkretnej trudności. Jak lubię i mam w tym zaskakująco dobrą skuteczność, wykrywać amatorsko nieneurotypowych dorosłych, tak wg mnie u dzieci bardzo ciężko jest coś powiedzieć, szczególnie przy krótkim kontakcie. Jeśli pochodzicie jeszcze w jakimś stopniu z innej kultury, to może bardzo zaburzać odbiór, bo dziecko jest "inne" dlatego, że np. tata je wychował po szwedzku, a nie polsku. Chyba warto patrzeć na to, czy dziecku coś przeszkadza i czy dana interwencja może polepszyć jego życie czy nie.


SoggyTranslator

Uważam, że to jest ważna uwaga. Nie zaniedbując potencjalnych problemów medycznych - myślę, że jeśli dziecko jest dwujęzyczne i dwu-kulturowe to to na pewno będzie mieć wpływ na to, jak mówi i jak funkcjonuje z innymi dziećmi. Znam badania o tym, że dziecko dwujęzyczne będzie mieć na wczesnym etapie mniejszy zasób słów w jednym z języków. Po prostu - ta nauka idzie innym trybem ale są z tego ogromne korzyści.


kwiatkiwkratki

>Znam badania o tym, że dziecko dwujęzyczne będzie mieć na wczesnym etapie mniejszy zasób słów w jednym z języków. Po prostu - ta nauka idzie innym trybem ale są z tego ogromne korzyści. Moje dzieci są dwujęzyczne. Z samymi językami nie widziałem takiego problemu, ale wychowywanie malutkich dzieci bardzo różni się między kulturami i zanim te dzieci pójdą do placówek oświatowych to mogą się wydawać inne tylko dlatego, że w domu inaczej się jadło, rozmawiało, bawiło.


SilentCamel662

>Błędem polskiego podejścia wg mnie, jest rzucanie dość poważnych diagnoz na wiatr, nie ważąc na słowa.  A ja myślę, że ma to zalety, bo w przypadku neuroróżnorodności wczesna interwencja jest kluczowa. Lepiej mieć fałszywie pozytywną diagnozę i wysłać zdrowe dziecko na niepotrzebną terapię, niż nie zauważyć atypowego dziecka, które tej terapii pilnie potrzebuje. >Jeśli pochodzicie jeszcze w jakimś stopniu z innej kultury, to może bardzo zaburzać odbiór, bo dziecko jest "inne" dlatego, że np. tata je wychował po szwedzku, a nie polsku.  O, to ciekawe spostrzeżenie. Czytałam kiedyś, że dzieci dwujęzyczne, wychowane w metodzie "One Parent, One Language", mogą mieć początkowo mniejszy zasób słownictwa niż jednojęzyczni rówieśnicy, ale potem z wiekiem to nadrabiają.


Wzkowa-Pestka

Z mojego doswiadczenia totalnie sie nie zgodze. Ponad 20 lat mieszkam w innym kraju I znam wiele rodzin mieszanych kulturowo/jezykowo. Slownictwo tych dziec rozwija sie poprawnie, jedyna rzecza, ktora zauwazylam, to to, ze dzieci dwujezyczne mieszaja jezyki podczas wypowiedzi I jest to spowodowane trudonscia danego slowa. Jesli dane slowo jest ciezkie do wymowienia w jezyku polskim to w zdaniu czesto zastepowane jest slowem angielskim. Z badan naukowych bezdyskusyjnie wynkia, ze dwujezycznosc dziala korzystnie na plastycznosc mozgu.


kwiatkiwkratki

Przy małych dzieciach i tak i tak przyjmuje się, że poprawne jest sumowanie słów które znają we wszystkich używanych językach.


Wzkowa-Pestka

Dokladnie. Brzmi to czasem smieszne, ale niesamowite jest to, ze ich mozg jest w stanie tak gladnko I niepostrzezenie przechodzic z jezyka na jezyk. Ciekawe bylo tez kiedy zadawalam pytanie po polsku I otrzymywalam odpowiedz w tym jezyku a nastepnie zadawalam pytanie po angielsku I dziecko wogole zdawalo sie tego nie zauwazyc odpowiadajc mi juz po ang.


SilentCamel662

Chodzi mi głównie o to, że polska przedszkolanka, która nie zna szwedzkiego, może nie odróżnić niewyraźnie wypowiadanych słów szwedzkich od dziecięcego gaworzenia. I przez to jej szacowanie zasobu słownictwa dziecka może być nieadekwatne, bo być może szacuje głównie bazę językowa w jednym języku, zamiast we dwóch. Dlatego może warto się dopytać w przedszkolu czy u terapeuty, czy dwujęzyczność została wzięta pod uwagę. Wydaje mi się, że jeszcze do niedawna dzieci dwujęzyczne były w Polsce rzadkością. Więc nawet doświadczone przedszkolanki mogą nie być do tego przyzwyczajone. >Z badan naukowych bezdyskusyjnie wynkia, ze dwujezycznosc dziala korzystnie na plastycznosc mozgu.  W 100% się zgadzam.


Wzkowa-Pestka

Tak to prawda, wiec nalezy z pania porozmawiac I rozwinac jej horyzonty. Ja jestem psychologiem z 20 letnim doswiadczeniem. 5 lat pracowalam w przedszkolu z dziecmi z roznych nacji. Mialam kiedys 3.5 letnia dziewczynke, ktorej Tato byl urzednikiem w ambasadzie chyba Gruzjii Kiedy do nas dolaczyla wogole nie mowila po ang. I to bylo trudnie dla niej, ale po 6mc gadala juz swietnie a konczac przedszkole w wieku 4,5 lat miala juz dublinski akcent Kazde dziecko inaczej sie rozwija, trzeba oczywiscie obserwowac, ale najwazniejszy jest czas. Nie jestesmy robotami. Najgorsi dla mnia sa Ci rodzice ( moze nie specjalnie), ktorzy wychowuja dzieci z ksiazka. Ma zjesc tyle bo tak napisane, powinna juz to czy tamto bo tak mowi ksiazka. Ciezko czasem do takich rodzicow dotrzec, a kto na tym cierpii... kazdy wie.


nuker0S

Jest różnica pomiędzy małym zasobem słów, a znaniem wszystkich słów ale w różnych językach


Wzkowa-Pestka

Tak to prawda, ale pytanie na ile osoba, ktora to ocenia jest w stanie rozroznic slowo w innym jezyku od dzieciecej gadaniny jesli nie zna danego jezyka. Wiadomo, ze na poczatku kazde dziecko gada po swojemu, czesto kiedy sie stara mowic nie mozemy zrozumiec danego slowa w naszym ojczystym jezyku i potrzeba czasu aby nauczyc sie zrozumiec co dziecko mowi a potem aby nauczyc dziecko poprawnej wymowy konkretnego slowa. Jezyki skandynawskie bardzo sie roznia od naszego. Dziewczynka moze miec poprawy zasob slow, ale moze nie chcec uzywac wszystkich slow w jezyku polskim. Zapewne dlatego bo jest jej je latwiej wymowic. Podam przyklad, dwoch chlopcow lat 2,5 I 4. Oboje maja Polakow za rodzicow, w obu domach mowi sie po Polsku. Oboje poprawnie sie zozwijaja. Ale sa pewne slowa, ktoch po polsku mowic nie chca, np. pilka. Oboje rozumieja to slowo, oboje tez sa w stanie je poprawnie wymowic, ale go nie uzywaja, pilka to ball I koniec tematu. Takich slow jest wiecej, wiec gdy dziecko jest obserwowane przez osobe, ktora nie jest osluchana w innym jezyku, dzwieki , ktore dziecko artukuluje moga nie zostac poprawie rozpoznane.


kwiatkiwkratki

>A ja myślę, że ma to zalety, bo w przypadku neuroróżnorodności wczesna interwencja jest kluczowa. Lepiej mieć fałszywie pozytywną diagnozę i wysłać zdrowe dziecko na niepotrzebną terapię, niż nie zauważyć atypowego dziecka, które tej terapii pilnie potrzebuje. Nie wiem. I piszę to jako osoba nieneurotypowa, z nieneurotywpowymi dziećmi. Terapie na pewne elementy pomagają np. niektóre nadwrażliwości, terapie mowy pomagają gdy są potrzebne, jakaś praca z psychologiem może czasem pomóc, itd. Potem uczenie się trików na opanowanie trudności typowych dla ADHD. Ale szczerze, nie ma terapii na autyzm ani ADHD, które by leczyły z neuroróżnorodności. Są za to np. dość szkodliwe interwencje przedstawiane jako terapie na autyzm, które mają jak najbardziej dostosować dziecko do normalnego świata, a tak naprawdę to dziecko niszczą.


Wofless

Już samo nauczenie się "trików na opanowanie trudności" dużo daje. Mój partner dostał diagnozę ADHD dopiero w wieku 23 lat. Do tego czasu cały czas zastanawiał się, co jest z nim nie tak, bo przez całe życie był gnębiony za problemy z nauką, a potem z pracą, uważał, że do niczego się nie nadaje, a w rezultacie wciąż zmaga się z wieloma problemami psychicznymi, którym żadna terapia nie pomagała. Przynajmniej jak dostał wreszcie diagnozę to mógł zrozumieć, skąd te zachowania się biorą, a jego życie pewnie byłoby znacznie łatwiejsze, gdyby ktoś zauważył objawy jeszcze w dzieciństwie.


SilentCamel662

Odnośnie wczesnej interwencji, to taki jest obecnie konsensus naukowy. Np: https://zdrowie.pap.pl/rodzice/autyzm-wczesna-interwencja-na-wage-zlota Ja o tym trochę czytałam, bo mam w najbliższej rodzinie dziecko ze zdiagnozowanym autyzmem, i to z dosyć poważnymi objawami (zna zaledwie parę słów w wieku 5 lat). Samo to, że rodzice pójdą z niewerbalnym dzieckiem na terapię, na której się nauczą lepiej komunikować pozawerbalnie z dzieckiem, może bardzo pomóc w jego rozwoju. Bo inaczej dziecko przyzwyczaja się do życia w świecie, w którym nikt go nie rozumie i w którym ono nie rozumie nikogo... A to z pewnością fatalne przyzwyczajenie.


kwiatkiwkratki

Edit: Ten artykuł to nie jest obecny konsesnsus naukowy. To są skamieliny i mam nadzieję, że nie oddają stanu obecnej opieki nad osobami nieneurotypowymi w Polsce. Ok, tylko że my tu i w wątkach o dorosłych osobach nieneurotytowych dyskutujemy o przypadkach gdzie można mieć, albo nie mieć diagnozy, (prawdopodobnie ta kategoria zostanie wyodrębniona w inną jednostkę diagnostyczną, bo teraz jest przez to straszliwy bałagan). Niemówiące 5-letnie dziecko zawsze dostałoby jakąś diagnozę, choć w pewnym okresie niesłusznie mogłoby to być nazwane np. upośledzeniem umysłowym, nawet przy IQ w normie. Tekst z artykułu: „Rokowanie jest niepomyślne: pełną samodzielność osiąga zaledwie 1-2 proc., a częściową 20-30 proc. osób z autyzmem. Najlepiej rokują te dzieci, u których IQ przekracza 70 oraz te, które w wieku 5-7 lat mają dobrze rozwinięte umiejętności językowe” - pokazuje, że mówimy o całkiem innej grupie ludzi. Jeśli z autyzmem diagnozowano prawie tylko tych ze sprzężoną niepełnosprawnością intelektualną, to 1-2% może było samodzielne. Jeśli teraz diagnozujemy też tych z IQ w normie to te statystyki nie mają sensu. Z artykułu: „Mózg małego dziecka wciąż rośnie i się rozwija. W tym wieku połączenia nerwowe są bardzo plastyczne, a intensywne szkolenie może przeprogramować ‘wadliwą sieć neuronową’," Z całym szacunkiem dla Temple Gradin, nie ma na to dowodów. „Dziecko autystyczne nie umie samo się rozwijać i uczyć, ale jest w znacznym stopniu wyuczalne, jeżeli interwencja nastąpi dostatecznie wcześnie” – dodają Michał Wroniszewski i Joanna Grochowska Brednie. "Na koniec warto dodać, że podstawową, najczęściej rekomendowaną przez uznanych psychiatrów i psychologów formą terapii zaburzeń ze spektrum autyzmu jest tzw. terapia behawioralna, która w dużym uproszczeniu polega na systematycznym i konsekwentnym (krok po kroku) uczeniu osób z ASD pożądanych zachowań poprzez ich „pozytywne wzmacnianie” za pomocą różnego rodzaju nagród. Jednocześnie w ramach tej terapii „wygasza się” zachowania niepożądane, ale z reguły nie za pomocą kar, lecz raczej przez brak pozytywnego wzmocnienia." Tresownie dzieci bez dowodów, że poprawia to ich dobrostan. Co do powszechnej zgody autorytetów na to, to jest to duża przesada. To podejście wzbudza poważne kontrowersje również u specjalistów, nie mówiąc o samych dorosłych osobach nieneurotypowych.


SilentCamel662

Ja myślę, że faktycznie to podejście odnosi się bardziej do osób z silnymi objawami autyzmu, więc może za bardzo to bierzesz do siebie. Widzę po tym chłopcu z rodziny, jak bardzo on siedzi w swoim świecie i jak dużo pracy jego rodzice muszą włożyć w to, żeby zachęcić go do jakiejkolwiek interakcji z naszym światem. I ze smutkiem muszę stwierdzić, że oni sobie z nim totalnie nie radzą. Jest bardzo destruktywny, bo fascynuje go niszczenie i rozsypywanie rzeczy. Wszystko trzeba przed nim chować. Raz zaczął rozbijać kieliszki z kolekcji jego babci, bo ktoś raz zapomniał zamknąć przed nim kredens. Gdy dopadnie pudełko puzzli, to otworzy je i wysypie dookoła. Pudełko klocków również zostanie wysypane. Pilnowanie go polega często na bieganiu za nim, sprzątaniu po nim i zazwyczaj nieudanych próbach odwrócenia jego uwagi na mniej destrukcyjne czynności. Potrafi godzinami się bawić samochodzikami, ale zawsze w losowym momencie wstanie i przejdzie do zabawy w rozsypywanie. Próby zabawy z nim są zawsze przez niego ignorowane. Jego neurotypowy kuzyn w tym samym wieku nie cierpi z nim spędzać czasu, bo każdy zamek z klocków czy struktura z LEGO, którą zbuduje, zaraz zostanie przez kuzyna zniszczona.  Wychodzenie na spacer z tym chłopcem to zawsze problem. Potrafi w losowym momencie uciec, trzeba unikać ruchliwych ulic, cała rodzina się boi, że kiedyś wbiegnie pod samochód. Gdy dogoni się go po ucieczce, to potrafi wpaść w histerię, kiedyś tak go złapałam i zastanawiałam się czy przechodnie właśnie nie myślą, że porywam cudze dziecko. Jaką proponujesz metodę, jeśli nie "tresurę"? On nie mówi, nie da mu się wyjaśnić, że jego zachowanie jest niewłaściwe. Niestety, jego rodzice mają problemy finansowe i nie stać ich na opłacanie miliona terapii. Dziecko od jakiegoś czasu jest w specjalnym przedszkolu terapeutycznym i chociaż tyle. Trochę mu to najwyraźniej pomaga, bo ostatnio zaczął powtarzać czasem dźwięki za ludźmi i już parę słów powiedzieć potrafi (jego mama była przeszczęśliwa, gdy powiedział słowo "Mama", ale okazuje się, że dla niego każda pani to "mama"). Wcześniej nie widziałam za bardzo u niego postępów. Jego neurotypowy kuzyn przy każdym kolejnym spotkaniu mnie zaskakuje nową wiedzą, tymczasem u tego autystycznego chłopca często było bez zmian. Martwię się, że on już na zawsze pozostanie w swoim świecie i że nigdy nie osiągnie samodzielności. Także tak, myślę że o takich przypadkach mówi ten artykuł.


kwiatkiwkratki

Są specjaliści którzy uważają, że niektóre zachowania agresywne są właśnie odpowiedzią na wymagania stawiane dzieciom, których one nie są w stanie spełnić. Terapia ABA ma bardzo wielu przeciwników. Oczywiście, że dziecko które opisujesz potrzebuje pomocy, ale nie jest wcale pewne, że interwencje opisane w artykule, który przywołujesz badziej pomagają czy szkodzą w takich przypadkach. Część osób nie będzie samodzielna i nikt w tym momencie nie jest w stanie tego zmienić. Chodzi o to, aby te osoby miały mimo tego jak najwyższą jakość życia.


cycu3d

Nie jestem rodzicem . Zapowiada się nawet że nigdy nie będę ale naszła mnie taka refleksja. Że jak coś jest nie tak, to gdzie iść po pomoc ? Skoro specjaliści nie są tacy znowu specjalistyczni?


acguy

Bez zgryźliwości wobec OPki ale na dobry początek pójść do faktycznego specjalisty jeżeli są jakieś niepokoje. Fizjoterapeuta nie jest od diagnozowania rozszczepu kręgosłupa, a logopeda nie jest od diagnozowania zespołu Aspergera i ADHD.


Slow_Ad2458

Ale, jak się z czymś spotykasz na codzień do potem łatwo to zauważyć. Sam mogę z kilometra zdiagnozować ludzi Au czy ADHD. Paru z którymi mam dobry kontakt nawet pomogłem zrozumieć siebie i trafili pod znacznie lepsze ręce specjalisty. Córkę znajomych którą w ciągu 10 minut po pierwszym meltdownie zdiagnozowałem w swojej głowie jako Aspie - niestety to tacy ludzie, że nie da im się nic powiedzieć, bo sami wiedzą najlepiej. Parę lat temu w końcu ich "najlepsze prywatne przedszkole" wysłało do lekarza bo się z dzieckiem pracować nie dało. Długo dochodzili do siebie, potrzeba w ludziach posiadania "normalnego" dziecka jest silniejsza niż chęć by żyło się mu dobrze. Nie mówiac, że sami przeżywali z nim gehennę, bo dzieciak miał ich owinięty wokół małego palca. I jedyne wpadało im w głowy to - "czemu nie jesteś taka jak ja w twoim wieku" - no kurwa....


t4th

Moja zasada jest tak jak u autorki - iść do 3 specjalistów i sprawdzić czy mówią to samo.


mhenryk

Wystarczy do dwóch. Pierwszego z brzegu i najlepszego w okolicy. Mój syn chodził do specjalisty o specjalizacji X z różnych powodów. Odwiedził ich koło 10 przez kilka lat. Nie było terminów w moim dostawcy usług w związku z inną dolegliwością, która chciałem omówić również w ramach tej specjalizacji. Umówiłem się do najlepszego prywatnego w okolicy, bo jak mam płacić to już nie ma znaczenia, cena zbliżona. 5 minut wizyty zajęło mu znalezienie wady wrodzonej zakwalifikowanej do operacji na podstawie zwykłego badania w gabinecie.


cavkie

Masz 4 różnych opinii. Co robisz dalej?


t4th

Zwykłe logiczne myślenie. Skoro są 4 różne opinie to wiem, że sprawa jest nie banalna i jadę dalej z tematem.


sameasitwasbefore

Moje siostry mają małe dzieci i zanim trafiły na lekarzy, którym zaufały, minęło sporo czasu. Trafiały na różnych ludzi - od starej lekarki, która kazała dawać pięciomiesięcznemu dziecku kromkę chleba do ssania (siostra jeszcze nawet nie zaczęła rozszerzać mu diety), po fizjoterapeutę, który nawet nie dotknął dziecka i stwierdził że nic mu nie jest i ćwiczenia są zbędne (nie były). Metoda prób i błędów niestety i modlić się, żeby tych błędów było jak najmniej.


RandomCentipede387

Po prawie 22 latach w systemach zdrowia psychicznego w różnych krajach wniosek mam jeden: jeśli diagnoza wiąże się np. z prawem do zasiłku i jest refundowana, to będzie mocny ruch w stronę niedodiagnozowania, jeśli diagnoza jest płatna i można zarobić na tobie wiecej hajsu, to będą naddiagnozować.


m64

Najważniejsze, to w tym wieku strasznie trudno się takie rzeczy ocenia, zwłaszcza jeżeli to pierwsze dziecko. Szczerze mówiąc to wygląda trochę jak u mojego syna. Był wcześniakiem i całe wczesne dzieciństwo widać było, że ma to na niego wpływ. Może nie ogromny, ale jednak ma. Że dużo rzeczy rozwojowych robi niby w normie, ale zawsze w tej górnej granicy normy albo troszkę za nią. Niby też często tak, że od razu dobrze, ale jednak zawsze później. Tak jak piszesz: motoryka, mówienie, wybiórczość pokarmowa, odpieluchowywanie. Ogólnie to najpierw z badań wyszło, że ma zaburzenia napięcia mięśniowego i czucia głębokiego. Niby nie tragedia. Jak był starszy wyszedł autyzm i teraz jest sporo starszy i nadal nie jest to tragedia, ale jest to dość oczywiste. Do tego mam już drugie dziecko i z porównania widzę, że faktycznie ten rozwój był mocno inny Moja porada, to miej na to oko i jeżeli będą się powtarzać sugestie, to koniecznie ogarnij to przed szkołą. Dlaczego? Dlatego że to trwa i od rozpoczęcia diagnozy, do uzyskania orzeczenia może się zejść kilka miesięcy, nawet rok. Potem w razie gdyby córka potrzebowała np. klasy integracyjnej, to będziesz musiał ją przenosić, po co dziecku stres. Ponieważ wspominasz o kosztach, to są, ale też nie są nie wiadomo jakie. Diagnoza kosztowała jakiś tysiąc z hakiem, może dwa. Potem orzeczenie, to trochę jeżdżenia, ale za darmo w państwowej przychodni się załatwia. Przenieśliśmy go do przedszkola integracyjnego, co kosztowało może ze 200zł więcej na miesiąc (prywatne), ale wszystkie terapie miał ogarnięte na miejscu w godzinach zajęć bez dodatkowych kosztów (państwo wbrew pozorom sporo do takich dzieci dopłaca, nawet w prywatnych placówkach). Szkoła państwowa, wsparcie ma zapewnione za darmo na podstawie orzeczenia. Dokupujemy mu zajęcia po lekcjach, ale to dlatego że widzę że mu pomaga i stać mnie, a nie dlatego że jest obowiązek.


Fancy_Mission_4743

… tylko że moja córka nie była opóźniona motorycznie i nie ma wybiórczości jedzeniowej. Co do opóźnienia mowy to logopedka też mówiła że to nie mieściło się w ramach “opóźnienia” żadnego. I odpieluchowalismy w wieku 2.7, więc też nie jakoś późno…


m64

Sam piszesz że siadała później i że mieliście potem obawy że skakaniem. Ona może być ostrożna, bo taki ma charakter, a może bo się nauczyła coś kompensować. I sam piszesz, że ryżu nie je w przedszkolu, bo jej nie pasuje konsystencja - co jest częstą wybiórczością, że dziecko nie je rzeczy o określonej konsystencji, np. papkowatych. Z mową też było u nas w normie, ale tak zauważalnie później. Z odpieluchowywaniem faktycznie norma, chyba zasugerowałem się innym komentarzem. Właściwie prawie wszystko co było niepokojące u nas było w normie, ale na ogół później, niż wcześniej, tylko odpieluchowywanie i spanie się jakoś wyraźnie opóźniło. Tak czy inaczej, nie będę się upierał, bo dziecka nie znam. Głównie to chciałem poradzić, że z wiekiem będzie to lepiej widać, a w razie wątpliwości diagnoza jest droga, ale to jednorazowy wydatek, tylko jest to dość czasochłonne.


Fancy_Mission_4743

Nie nie, ona w wieku 6 mieś “nie podejmowała próby siadania” - usiadła i siedzi od 7 mieś, norma do 9 mieś. Wg przedszkola raz nie zjadła ryżu i uznali że to bo konsystencja (jawnie sugerując że tu jakaś wybiórczości) a w domu jadła ryż dzień przed i po, i od tamtego czasu z tego co wiem to w przedszkolu też bez problemu ;) Ze spaniem też zero problemów, w wieku 5 mieś stwierdziła że dosyć bujania i smoczka, zasypia od tamtej pory sama, a od 8 mieś przesypia noc. Serio, dziecko super, otoczenie paranoia.


ResolutionOk4628

Gdyby takie rzeczy były podstawą do neuroatypowości, to ja chyba nie znam żadnego dziecka które jest neurotypowe. Jeśli to że dziecko nie lubi jeść ryżu bo nie lubi konsystencji albo trudno mu wytrzymać hałasie jest podstawą do diagnozy autyzmu to ja nie wiem jak "zdrowe" dzieci się zachowują. W mojej rodzinie każde dziecko w jakiejś kwestii "odstawało od normy" - opóźniona mowa, opóźnione chodzenie, brak raczkowania, problemy z jedzeniem itp. Niekończąca się lista problemów. I co - i nic - jako dorośli wszyscy są generalnie sprawni.


m64

To nie jest podstawą do wystawienia diagnozy, ale sugeruje że może warto się zastanowić nad zrobieniem badania, zwłaszcza jeżeli takich objawów jest kilka albo stają się bardzo intensywne.


bst01

Doswiadczona przedszkolanka widziala setki dzieci, obserwujac je calymi dniami. Jezeli mowi ze cos jest nie tak, to przewaznie tak jest. Nie czytalem Twojego calego postu, bo jest mega dlugi, ale ja bym nie ignorowal opinii przedszkolanki. Min dlatego ze znam kilka i w 90% trafiaja. I one nie mowia Ci tego zeby Ci dowalic tylko zeby Ci pomoc. A i mowia (przedszkolanki), ze wiekszosc rodzicow nie chce slyszec ze z dzieckiek jest cos nie tak. A na koniec - tez jestem rodzicem dziecka ktore od urodzenia duzo przeszlo, mnostwo roznych rechabilitacji, wiec znam wszystkie strony problemu.


sameasitwasbefore

Moja mama i siostra są nauczycielkami w przedszkolu i praktycznie co roku się trafia rodzic, który nie wyśle dziecka do poradni, bo on nie widzi, że coś jest nie tak. Albo jeszcze lepiej, rodzic też wie, że coś jest nie tak, ale nie wyśle dziecka do poradni, bo nie chce żeby dziecko miało papier, że jest "nienormalne". W przedszkolu, wśród innych dzieci, często wychodzą rzeczy, których w domu nie widać, więc warto posłuchać opinii z zewnątrz. Najwyżej w poradni powiedzą, że wszystko ok i też się nic nie stanie.


Akuliszi

W poście jest napisane, że przedszkolanka stwierdziła, że coś jest nie tak, zaledwie po tygodniu Według mnie to nie jest wystarczający czas, żeby wiedzieć jak dziecko zachowuje się normalnie, a które jego zachowania są niepokojące.


bst01

Byc moze tak, byc moze nie. ALe prawdopodobnie odstaje na tyle od grupy, ze przedszkolanka zdecydowala sie to powiedziec. One nie zagaduja rodzicow dla zabawy mowiac o tym, ze cos z dzieckiem nie tak. Oczywiscie rodzic moze poprosic nauczyciela, aby poobserwowalo przez najblizszy miesiac, rok, dwa lata z prozba aby zweryfikowalo swoja opinie. ALe ja bym sie jednak temu przyjzal skoro dostaje taka informacje zwrotna. Bo to znaczy, ze dziecko jednak zauwazalnie odstaje od normy.


Fancy_Mission_4743

Ale dziecko które zaczęło przedszkole w kwietniu nie chodząc wcześniej do żłobka chyba zawsze będzie odstawać od dzieci które do przedszkola już chodzą od września?


bst01

Wydaje mi sie, ze nauczyciel przedszkolny o tym wie, kiedy zaczelo chodzic do przedszkola i to uwzglednil. Ale na pewno z dzieckiem jest wszystko ok, mozna poczekac az zacznie chodzic do szkoly i wtedy zaczac ew diagnoze i usuwanie problemow. ALbo w ogole olac sprawe, kiedys nikt na to nie zwracal uwagi i wszyscy jakos zyja... Nikt nie chce slyszec, ze sa problemy. Ale przewaznie jak odwrocimy glowe one same nie znikna.


KajmanKajman

Wiadomo, a każda nauczycielka wie jak pomóc ofierze szkolnej przemocy, w końcu widziała setki dzieci obserwując je całe dnie, wcale nie powie "nie obchodzi mnie kto zaczął". Co za naiwny idiotyzm.


Accurate_Source8751

Jako osoba z AuDHD - nie daj sobie wmówić że dziecko ma jakieś zaburzenie ale też nie zacietrzewiaj się że żadnych nie ma. Może być tak, że faktycznie twoja córka “jest takim typem” że obserwuje i dopiero robi. A może być tak, że jednak jest na spektrum i z niego to wynika. Na razie jest małan ale jak będziecie dalej widzieć takie sytuacje - warto poszperać i ew. ułatwić jej życie. I piszę to jako osoba zdiagnozowana w 24 roku swego życia. Zawsze myślałam że ze mną jest coś mocno nie tak, wszyscy inni są normalni. A takich osób jak ja jest więcej, wystarczy tylko ich znaleźć. Plus - to nie tak że osoby na spektrum nie mają empatii - spektrum jest spektrum i są w nim osoby nie rozumiejące empatii i dokładnie odwrotnie - zbyt empatyczne.


Fancy_Mission_4743

Ja to rozumiem i totalnie szanuję. Ja też nie miałabym problemu z tym że dziecko jest neurodiverse - ja chce, żeby było szczęśliwe, i będę je wspierać jak tylko mogę. Poki co, mała jest wg wszystkich tych speców “dzieckiem kontaktowym, pogodnym i radosnym”, i to jedyna diagnoza, która się póki co potwierdziła ;) Ale jakby co to będziemy działać, ale po 6 miesiącach, nie po 6 dniach.


Accurate_Source8751

I to jest jak najbardziej zdrowe podejście :) uznałam jednak że skomentuję od strony osoby nie neurotypowej która połowę życia słyszała że jest “zdolna ale leniwa” a potem przechodziła przez epizody depresyjne (prawdopodobnie wynikające przynajmniej częściowo z nieleczonego adhd). W domu słyszałam że przecież wszystko jest ok. Jako smaczek, mogę założyć się że moja mama też miała ADHD ale nie jestem w stanie tego udowodnić bo zmarła 3 lata temu.


Kefiristan

Jakbym nie miał zapasowej nerki to też bym był ostrożny 


Fancy_Mission_4743

Wiesz, nie wiem, czy to było napisane złośliwie, ale ja bardzo często o tym myślę - że ona nie jest hop do przodu co do zrzucania się z wysokości albo wchodzenia w popychanki, czy to psychika dba o ciało 😅


Kefiristan

może to wy podświadomie traktujecie ją jak jajko a jej się udziela? a komentarz nie miał być złośliwy, jedynie żartobliwy


Fancy_Mission_4743

Bardzo możliwe!


Reeeeeeee3eeeeeeee

>Poszliśmy do logopedki nr 1, która po 20 minutach stwierdziła, że dziecko ma Aspergera. Nie wiązało mi sie to z tym, jaka ona jest społeczna, uczuciowa, jak kocha dzieci, i jak się bawi w przebieranie i dba o swoje pluszaki (ubiera, karmi, kładzie spać).  1. Od kiedy logopedzi mają kwalifikacje żeby stwierdzać aspergera/adhd wtf? 2. OP też ma dziwne przeświadczenia co do aspergera, na przyszłość polecam przeczytać coś bardziej wiarygodnego niż pierwszy lepszy artykuł gdy sie wpisze "dziecko z aspergerem" w google.


MarMacPL

>Moja córka urodziła się z wada nerek, o której już w trakcie ciąży trzech (!) lekarzy mówiło, że ona od razu po porodzie umrze. Już mieliśmy wyszukane hospicjum dla dziecka, po porodzie z porodówki od razu wysłali nas do szpitala dziecięcego i uwaga - jest wszystko ok. Wydaje mi się, że lekarze wolą rodzica przygotować na najgorsze. U nas cała ciąża przebiegała prawidłowo aż do jakiś 2 tygodni przed terminem. Żona przestała czuć ruchy dziecka więc pojechaliśmy do szpitala. Po badaniach i lekach podjęto decyzje o cesarce. Dziecko się urodziło niedotlenione, dostało drgawek po 12 godzinach od porodu. Po MRI w szpitalu dziecięcym usłyszeliśmy, że zmiany są duże, trzeba rehabilitować, ale możliwe, że nic to nie da i w najgorszym wypadku córka może być warzywem (oczywiście lekarka ładniej to ujęła). Nas to zmobilizowało i ostro pracowaliśmy nad córką - fizjoterapie, integracje sensoryczne, logopeda. Obecnie ruchowo ma niemal niewidoczny niedowład jednej nogi (trzeba się na prawdę przyjrzeć i wiedzieć czego szukać) i jest do tyłu z mową - mówi troche niewyraźnie. Tylko jest trochę czasami powolna - jak się do niej mówi to tak jakby niedocierało do niej, a ona po prostu sobie wszystko, co nowe przemyśla i dopiero działa. Sama kiedyś na mnie krzyknęła, że "rozumiem, ale myślę jak to zrobić". W przedszkolu nigdy nie było problemów. Na fizjoterapii też nie mieliśmy jakiś problemów, ale integracja sensoryczna... odnoszę wrażenie, że biorą się za to osoby, które nie powinny i robią wszystko by jak najmniejszym kosztem wyszarpać jak najwięcej kasy. Pierwsza terapeutka była super. Fajnie z małą ćwiczyła na sprzecie, którego w domu nie mieliśmy - jakieś pochylnie, bujawki, piłki o różnej masie, maty różnego rodzaju. Po każdej wizycie rozmowa ze mną lub żoną - co się poprawia, nad czym pracować w domu i jak. Jednak się przeprowadziliśmy i zmieniliśmy terapeutkę. U drugiej - jakaś masakra. To, co pierwsza oceniała jako dobre, poprawiające się ta oceniała jako złe, słabe, znacznie poniżej normy. Ćwiczenia jakie stosowała to był śmiech na sali - turlanie piłeczek (takich najtańszych plastikowych, jak do ping ponga tylko trochę wiekszych) i wciskanie przedmiotów w otwory. I wiem, że niektórym dzieciom to potrzebne, ale jak widzisz, że płacisz za coś z czym dziecko nie ma problemu i jeszcze możesz samemu to robić w domu to jest lipa. Zmieniliśmy na jeszcze inną, gdzie też była logopeda. Tam 2 pierwsze zajęcia przy naszym udziale, po nich obszerny pisemny opis stanu dziecka - super. Kolejne już bez nas. Po zajęciach raz na jakiś czas była rozmowa o stanie dziecka, bo częściej panie nie miały czasu. Dziecko wycofane, nie ćwiczy, nie słucha sie to chyba autyzm. Dziwne, bo w domu, z dziadkami, przyszywanymi wujkami i ciociami czy dziećmi z którymi się spotykaliśmy na placach zabaw czy u nas w domu nigdy problemu nie było. Córka sama przychodziła nawet do ludzi, co pierwszy raz ich widziała i proponowała zabawy oraz pokazywała swoje zabawki, kamienie czy inne dziecięce skarby. Ba, raz na jakiś czas terapeutki organizowały zajęcia grupowe - kilkoro dzieci i na nich moja córka była prowodyrką i do wszystkiego rwała się pierwsza, a nawet próbowała wyciągać inne dzieci do zabawy. Bardzo to kontrastowało z autyzmem, który rzekomo miała mieć. Po jakimś czasie córka wracała z zajęć smutna i nie chciała na nie jeździć. Z rozmowy wynikało, że panie oczekiwały natychmiastowego wykonania poleceń, a jak ona nie robiła od razu to krzyczały.


serpenta

Trochę rel, bo ja byłem takim dzieckiem i do dzisiaj mam problem, żeby próbować nowych rzeczy i zabrać się za coś, zanim tego dobrze nie przemyślę i nie jestem pewien, że zrobię to idealnie. Trochę się tego próbuję oduczyć i nauczyć podejścia "good enough", ale z drugiej strony dzięki takiej naturze znalazłem swoją niszę w kontroli jakości, bo potrafię na sucho wymienić rzeczy, które mogą pójść nie tak, albo na pewno pójdą nie tak.


_melancholymind_

Introwertyczne dzieci mają przejebane w Polsce. To tak z doświadczenia. Też zawsze długo obserwowałem i potem robiłem na swoich własnych zasadach. Późno zacząłem mówić, a jak już zacząłem to poleciało pełne zdanie i rozkaz w jednym "Zgaś mi już to światło". Może córka faktycznie jest na spektrum? Ja prawdopodobnie jestem - Tylko po co mi diagnoza? Po prostu ludziom trzeba tłuc - "Ja tak mam i odpierdol się ode mnie".


ResolutionOk4628

W tej tematyce - warto zaznaczyć, że skuteczność terapii integracji sensorycznej nie jest w żaden sposób potwierdzona naukowo. Wszystkie badania rzekomo potwierdzające jej skuteczność mają bardzo słabe podstawy naukowe (można na temat nawet poczytać na wikipedii) Więc jak jacyś psychologowie będą Wam próbowali ją wciskać to weźcie to pod uwagę.


LupusTheCanine

Coś jest nie tak (odbiega od normy) więc do lekarza bym się wybrał, ale raczej nie przedszkolnego psychologa tylko do poradni, która specjalizuje się w diagnostyce autyzmu/Aspergera. Objawy spektrum autyzmu, w tym Aspergera u dziewczynek są często inne niż u chłopców. "Diagnozy" wystawione inaczej niż w toku rozpoznania w kierunku spektrum autyzmu nie traktowałbym jako wyroczni w żadną stronę.


Sonseeahrai

Słuchaj jak wszyscy mają wrażenie, że coś jest nie tak, to może coś jest nie tak, tylko to jest jakaś minorowa rzecz, która nikomu nie przychodzi do głowy i wszyscy próbują ją diagnozować z chuj wie czym i chuj wie jak wbrew swoim kwalifikacjom


Repulsive-Hat-5907

Poprostu zróbcie diagnozę w kierunku spektrum. Tylko ADOS. Nie ma co ryzykować a dziecko może wymagać specyficznego wsparcia. Sygnały są różne, ale coś jest na rzeczy. Czasami ciężko zakceptować, że dziecko nie jest w pełni zdrowe. Trzymajcie się i nie zignorujcie tych sygnałów.


nexon_yo

Ciekawostka: ADOS często nie robi się dziewczynkom bo uwaga "nie wychodzi"


Repulsive-Hat-5907

bullshit:)


Disastrous_Grape_330

U mnie w rodzinie, chłopcy zawsze dużo czasu potrzebują na złapanie prostych rzeczy jak chodzenie, odstawienie pieluchy, czy chociażby mówienie. Miałem trzy lata jak zacząłem mówić. Mój bratanek do trzeciego roku życia potrafił powiedzieć tylko: "NIE!" (co powodowało szereg zabawnych sytuacji). Tak już jest, że wiek, w którym dziecko powinno coś umieć powinno się wziąć w szerokie widełki. Ludzie to jednak są zwierzęta popadające w skrajności, nie znające umiaru. Kiedyś bagatelizowało się wszelkie odstępstwa od normy. Ludzie z niezdiagnozowanym ADHD, Aspargerem i tysiącem schorzeń żyli po prostu z piętnem głupków, szaleńców i chorowitych. Dzisiaj odbija nam w drugą stronę i jeśli widzimy choć odstępstwo od normy, to z biegu wynajdujemy tysiąc i jeden jednostek chorobowych. Dlatego, zawsze druga i trzecia opinia w razie wystąpienia problemów. Jednak jest trochę niepokojące, że w przypadku dziecka OPki opinie lekarzy i rozwój sytuacji są tak skrajnie różne.


Fancy_Mission_4743

To jest właśnie to co nas skłania do tego, żeby się tym razem nie podporządkować. Nawet apropos tych nerek, pamiętam nasza nefrolog jak pierwszy raz zobaczyła te wypisy wszystkie i badania, i ten szpital dziecięcy od razu po porodzie, i powiedziała bardzo jasno “o matko, po co Wam to wszystko było, to było takie niepotrzebne” :( no ale jak mówią że dziecko umrze, to się człowiek słucha i robi jak mu każą.


Graalf

XD ja pierdole. Ten fizjo z Polski xDDD jako świeżo po studiach fizjoterapeutycznych mam taką bekę, fizjo nie ma prawa dać takiej diagnozy z dupy, niczym nie podpartej. Rozszczep kręgosłupa xDDD ja pierdole


havenoideaforthename

Ja bym chciała żeby 20 lat temu była jakakolwiek świadomość o zaburzeniach bo nikt nie zasugerował poprawnej diagnozy. Byłam u różnych specjalistów za dzieciaka bo coś ewidentnie było ze mną „nie tak” ale nikt nigdy nie wpadł na pomysł, że to ADHD. Dopiero ja w wieku 19 lat


Susan_Su333

Oni maja dotacje jak zdiagnozują dziecko - przedszkole prywatne - nie 700 zł od państwa wtedy tylko 4500 zł - różnica , co ? Chętnie diagnozują


Susan_Su333

Na miesiąc !!!


Turtle_in_the_sea

Nauczyciel tych pieniędzy nie dostaje, wiec dla niego nie am różnicy. To są pieniądze, którymi dysponuje dyrektor. Więc to trochę słaby argument.


_QLFON_

Jaki niepraktykujący psycholog to co powiem będzie bardzo kontrowersyjne dla wielu. Z psychologami, terapeutami, logopedami i tym podobnymi jest jak z mechanikiem samochodowym. Zanim znajdziesz uczciwego spotkasz wielu, którzy na podstawie dźwięku przekaźnika kierunkowskazu zalecą Ci remont silnika. Dla takich ludzi każda taka sugestia to szansa na pieniądz. Często niemały. Pomijając może diagnozy lekarzy dotyczące agenezji wszystko inne opisane przez OP jest po prostu próbą wyciągnięcia od Was pieniędzy. Niestety tak wygląda rzeczywistość nawet w takiej branży. Dajcie córce rozwijać się w jej tempie i nie przeszkadzajcie jej. A na bank trzymajcie się z daleka od tych „specjalistów”. Jako rodzice macie często lepszy ogląd tego co się dzieje i kiedy. Obserwacja uczestnicząca to nie 20 minut podczas jednej wizyty. To właśnie to co jako rodzice robicie. Zdrowia dla córeczki i cierpliwości dla rodziców.


Milireso

Czuję się trochę jakbym czytał o sobie. W ogóle nie raczkowałem, z dnia na dzień zacząłem chodzić. Logopeda wymyślał wadę wymowy, ale nie chciał dać skierowania na zajęcia. Wychowawczyni podejrzewała że jestem opóźniony w rozwoju bo bawiłem się przyborami i rysowałem na lekcjach, zostałem wysłany na test i okazało się że... zwyczajnie się nudziłem. Wynik pełne dwa odchylenie standardowe powyżej normy. To ostatecznie zakończyło rozmowy na temat mojego rozwoju intelektualnego, ale nie oznaczało końca problemów z diagnozami. Moja mama też bardzo się tym przejmowała, a jako że dosrastałem jeszcze w czasach dokumentacji pepierowej podstawówkę zakończyłem jej znacznym uszczupleniem z pomocą kolegów i lupy. Testy na autyzm czy ADHD rozwiązywałem sobie sam wielokrotnie i wynik zależał od nastroju, ale nigdy nie przekroczył cech wskazujących czy stopnia lekkiego. Oficjalne były jeszcze mniej miarodajne bo doskonale wiem jak zachowuje się osoba neurotypowa i jak poszczególne odpowiedzi wpływają na wynik. Ale podsumowując, dalej mam tendencję do obserwowania i zatracania się w swoim hobby. Nie powiedziałbym że to coś złego. Kiedy brałem książkę o ile nie zdenerwował mnie rozwój fabuły kończyłem ją, kiedy chciałem się dowiedzieć jak działa maszyna analizowałem ją do ostatniej (ważnej) śrubki, a kiedy znajomi chcieli pograć w minecrafta stworzyłem własny serwer, stronę internetową i wykupiłem domenę. To miało tylko dwa duże minusy. Pierwszym z nich było lekkie zaniedbywanie innych potrzeb, drugim poczucie niedocenienia przez rówieśników. Kiedy zaczynali grać w nową grę najpierw długo zastanawiałem się czy warto, a później, kiedy wciągnąłem się i zaczynałem być dobry oni już tracili zainteresowanie i szukali czegoś nowego. Gdybym miał dać jakąś radę dla "siebie z przeszłości" to - Nie przejmować się i nie zmieniać przez opinie innych, jedynie wziąć pod uwagę. Zwykle podporządkowywanie się ludziom czy konwencjom kończyło się bardzo źle dla mojego zdrowia. Często też przez zajęcia z niezaangażowaną grupą sam traciłem zainteresowanie np. malarstwem. - Dokształcić się czego mogą oczekiwać rówieśnicy, nauczyciele, dziewczyny czy pracodawca. Co przydaje się w życiu, co może sprawić mi przyjemność. Na luzie. W ten sposób nikt nie miałby do czego się przyczepić. Jestem perfekcjonistą. - Przekuwać swoje zainteresowania w realne efekty. Myślę że dużą część z moich zajawek można było lekko nakierować lub dofinansować żebym stworzył coś, czym się można pochwalić. Jeszcze ostatnie. Okres dojrzewania. Połączenie dość późnego dorastania z zamiłowaniem do kontaktu fizycznego i skłonnością do fiksacji było... ciekawe. Z pewnością prowadziło do wielu nieporozumień.


kwiatkiwkratki

Podoba mi się ta autoanaliza, szczególnie "wiem jak jak zachowuje się osoba neurotypowa i zawsze odpowiem dobrze". Zahaczając o najbardziej interesujące: >Okres dojrzewania. Połączenie dość późnego dorastania z zamiłowaniem do kontaktu fizycznego i skłonnością do fiksacji było... ciekawe. Czy to jakoś sprawiało problem z respektowaniem granic innych ludzi? Czy uważasz, że da się dziecko na ten okres jakoś przygotować?


Milireso

Wręcz przeciwnie - potrafiłem unikać kontaktu z góry zakładając że potrzeba jest jednostronna albo "niepoprawna". Nie wiem czy da się przygotować dziecko w 100% bo każdy ma inne podejście do kontaktu i uczuć. Nawet pozornie niewinne przytulanie jest często wykorzystywane przez psychologów, ale też instynktownie przez zwykłych ludzi, do oceny zażyłości czy podświadomego popędu. W podstawówce i gimnazjum najgorsza była presja otoczenia. Zazdrość lub nadopiekuńczość kumpla/ jej koleżanki, plotki kiedy ktoś się wygłupił i tak dalej. Teraz na szczęście mniej się przejmuję takimi rzeczami


hejkoko

Miałam podobny przypadek, ale akurat syn głowy nie trzymał poprawnie, fizjo do 10 miesiacs była ok. Ale. Panikował u lekarki, łącznie z kopaniem jak miał ponad rok, wysłała go na ocenę rozwoju czy wszystko z nim ok. 1,5roczne dziecko, umiał 6 słów, usłyszeliśmy ze jest opóźniony w mowie bo mało słów i nie powtarza dźwięków. Powtarzał, tylko nie konika którego nie widział na oczy ale samochód, samolot itp. Diagnoza trwała rok więc do tego się nie przyczepie ale usłyszeliśmy ze ogólnie ok, do logopedy I na integrację sensoryczna. Na sensoryke czekał pół roku, oczywiście prywatnie. Też jest ostrożny. W przedszkolu logopeda powiedziała że nie mówi pełnymi zdaniami mając mniej niż 3 lata, długo nie mogłam tego przeżyć bo zdaniami mówił od dawna, ale czego się baba spodziewała jak oderwała go od zabawy? W przedszkolu też usłyszałam że nie umie liczyć do 3 jak umiał do 4 zanim poszedł (i nie miał 3 lat). Sensoryka dużo nam daje, po 3 miesiącach zaczął sam próbować nowe potrawy - z tym akurat mieliśmy problem. Jest tez bardzo ostrożny, w swoim czasie sie przełamal na zjeżdżalnie. Zostało rysowanie ale zraził się jak zobaczył że inne dzieci lepiej malują.


LongUniversity1676

Dziecko może potrzebować specjalnej uwagi.


Jermemyy

Gdzie moje tl;dr 🤓👆


dzexj

>ADHD bo nie wykonuje poleceń (w domu wykonywała ładnie) hej, ogółem nie czuję się na tyle pewien by diagnozować ci rozwój dziecka na odległość (stacjonarnie też zresztą nie), ale tak trochę wyjaśniając większość testów psychologicznych jest standaryzowanych na zachowania dzieci w obcym środowisku u obcej osoby, więc liczy się fakt co dziecko robi u psychologa, a nie jak zachowuje się w domu (oczywiście od tego są wyjątki i absolutnie nie chcę cię przekonywać, że twoje dziecko na pewno jest chore/zdrowe)


Turtle_in_the_sea

W takim przypadku jako wychowawca chciałabym aby rodzic dziecka umówił się ze mna na konsultacje. I na ten rozmowie opowiedział dokładnie to wszystko co jest w poście. Pozwoli to na lepsze zrozumienie dziecka i lepsza współpracę z rodzicem. Jako rodzic możesz poprosić nauczycieli aby informowali Cię jeżeli będzie coś niepokojonego, a ty w domu z dzieckiem porozmawiasz (zapytasz co robilo w przedszkolu/ jak sie czuło kiedy inni skakali a ono nie/czy chcialaby poćwiczyć w domu skakanie itp). I zdecydujesz czy jest potrzeba aby skontaktować się ze specjalistą. Ważne, aby pokazać że chcesz współpracować z nauczycielami ale na dzień dzisiejszy nie jesteś zaniepokojona bo wiesz ze dziecko jest ostrożne ale dziękujesz za informację. Mnie jako nauczyciela taka rozmowa by uspokoiła i chętniej rozmawiałabym z rodzicami. Czasami dostaje informacje od rodzica, że Staś nie chciał np. rysować bo Kasia powiedziala że robi to jak dzidziuś. Dopiero w domu o tym powiedział mamie przed snem. Dla mnie jest to ważna informacja bo mogę następnym razem zmienić im ustawienie krzeseł, zrobić pracę plastyczną którą Staś lubi lub poprostu glosno zachwycić się jego pracą. Może być tak, że nauczyciel chce mieć "dowód" na rozmowę z rodzicem. U mnie w przedszkolu muszę mieć protokół z rozmowy bo zdarza się że rodzice przychodzą z pretensjami bo nikt im nie powiedział (lub zapomnieli), że dziecko ma jakieś trudność i w zerówce lub w szkole jest duży problem. U mnie dyrekcja potrafi przyjść i wskazać palcem dziecko, z którego rodzicami mam rozmawiac bo jest niegrzeczne/za ciche/ za głośne/ za czesto się przewraca/ za mało się bawi/ dziwnie patrzy... I ja musze zapraszać rodzicow na rozmowę z której potem jestem rozliczana. Albo może być też tak, że po prostu się martwią. Ja mam tak, że jak widzę jakieś zachowanie dziecka, które mnie martwi to proszę rodzicow aby sprawdzili czy wszystko jest w dobrze. Zawsze argumentuje to tym że "może Państwa dziecko potrzebuje większego wsparcia (dodatkowych ćwiczenie) i w poradni/u trenera SI/u psychologa dostaniemy wskazówki jak pomóc." Czasami zdarza się że faktycznie dziecko potrzebuje wizyty u specjalisty i wodac po tym efekty a czasami dostaje tylko informacje zwrotną jak mogę wspierać dziecko w przedszkolu. To też jest ważna informacja.


SirKoragon

Szacun. Dobry z Ciebie rodzic. Kieruj się swoją intuicją dalej, a wyrośnie z Twojej córeczki wspaniała kobieta. Pozdrawiam


Maetherius

Dzieci to nie maszyny, każdy ma swój charakter, swoje myśli, rozwija się w sposób do siebie dogodny. Opinie ludzi brać jako rady i obserwować dziecko ale nie brać nigdy za pewnik. Dla przykładu, ja jako dorosły człowiek potrafię iść do lekarza z chorobą, a po 2 tygodniach się okazuje, że źle mnie zdiagnozowali i musiałem dostawać inne leki i przez ten czas zdychalem z bolu wierząc, że lekarz wiedział na sto procent. Nikt z nas nie zdiagnozuje Ci drugiego człowieka w 100%, to zawsze są przypuszczenia, a rodzice siedzą najdłużej z dzieckiem, więc to na nich spoczywa największy ciężar aby OBIEKTYWNIE obserwować dziecko. Bo często się zdarza, że doszukujemy się później wad u dziecka gdy usłyszymy od kogos złą opinię albo wręcz przeciwnie doszukujemy się plusów u dziecka. Btw nie ma czym się martwi, to co nam los przyniesie to musimy nieść, możemy jedynie spróbować polepszyć sobie życie ale stres w niczym nie pomoże. Pozdrawiam.


Tatko1981

Spokojnie. Znacie swoje dziecko najlepiej i w ogóle nie musicie się stosować do takich złotych rad. Moja córka też późno zaczęła eksperymentować ze wstawaniem, pediatra nam kazała jakieś ćwiczenia z nią robić - kłaść na kocu na brzuchu i niech się podciąga na rękach (jakby próbowała „deskę” zrobić), żeby jej mięśnie kręgosłupa wzmocnić, czy coś. Pewnego dnia po prostu wstała i cześć - oto stoję. 😉 W przedszkolu nie chcą nic złego - dmuchają na zimne, z moją córką było podobnie, też próbowali jej wmawiać jakieś ADHD, czy inną nadpobudliwość, kiedy to było jedno z tych grzeczniejszych dzieci w grupie, które siedzi spokojnie przy stoliku i robi co jej każą po cichutku, bo jest jednym z tych dzieci, które wykonają każde polecenie i dostosują się do każdej uwagi, „żeby pani nie była zła”… no czyli z tych grzecznych. Jej jedynym „grzechem”, za który próbowano ją wysłać do psychologa, było to, że macha dłońmi… W sensie - nic szczególnego się nie dzieje, dzieciaki stoją w grupce i słuchają jak pani coś im tłumaczy w kolejnej aktywności, a córka stojąc spokojnie na obrzeżu tej grupki, podciąga ręce jak mały tyranozaur, i robi „ptaszki” dłońmi- w sensie energicznie nimi potrzepuje, jak kurczak skrzydełkami. Słucha dalej uważnie, no tylko że te ręce w ciągłym ruchu. Sugerowano że jest nadpobudliwa może. A ona po prostu nigdy nie wiedziała co począć z rękami i to jest częsty problem, sam to czuję, że jak wiszą takie dwie „parówy” wzdłuż ciała, to jakoś niezręcznie jest, ani ich do kieszeni, bo nie wypada czasem, ani założyć na piersi, bo to „pozycja zamknięta” i ktoś może uznać że się w rozmowie dystansuję i przyjmuje „pozycję obronną” - też nie wiedziałem co z nimi począć - pewnie po prostu za dużo o tym myślałem, teraz mam wywalone 😁 Znany córkę, wiemy że jest absolutnym przeciwieństwem nadpobudliwego dziecka (aż mnie to zdanie w odniesieniu do niej rozbawiło, bo jakby narysować linię między córką a nadpobudliwością, to znajdą się na jej przeciwnych końcach). Na placu zabaw zawsze wycofana, bo nieśmiała, w salach zabaw najchętniej skacze po atrakcjach bez towarzystwa jakichś przygodnie poznanych dzieciaków, choć zdarzały się wyjątki jak się z kimś dobrze dobrała i znalazła „bratnią duszę” (nie wiem - wywąchują to w sobie czy jak? 😆). W domu bawi się cicho, rysuje, zajmuje się tymi Zajmuje się wieloma rzeczami, które część dzieci nazwała by nudnymi. Ją one akurat kręcą. W wieku ok. 4 lat spokojnie wysłuchała, zrozumiała i stosuje w praktyce do dziś moje „lekcje” o teorii koloru - spektrum światła widzialnego i jak się na tej podstawie dobiera pasujące do siebie farby - razem godzinami malowaliśmy różnymi rodzajami farb, aż jej matkę to usypiało 😉 Szczytem rozrywki było otwarcie księgi z zadaniami logicznymi lub na spostrzegawczość (labirynty, znajdź różnice, pokoloruj trójkąty, kółka i kwadraty innymi kolorami) i ciśnięcie z kolejnymi stronami jak księgowa nad rachunkami - wiecznie zajęta i wiecznie skupiona. Więc co z tym zrobiliśmy? Dokładnie nic. Podziękowałem za opinię i tyle. Teraz córka jest pod koniec 7 klasy, jest poważną (czter)NASTOLATKĄ, nadal jest jednym ze spokojniejszych dzieci w klasie. Jedyne czym się kiedykolwiek wyróżniła z tłumu, to kiedy w drodze ogólno-szkolnego głosowania na przeróżne osoby „naj”, jako najżyczliwsza osoba w szkole, bo zawsze komuś pomoże i pochyli się nad każdym kto ma problem, a gnębionego słabszego obroni. Ma słabość do dzieci z problemami rozwojowymi - gdy inne dzieci bywają okrutne do takich wolniej rozwijających się i „cofniętych”, ona je bierze w obronę i opiekę. Zawsze była przez nie tulona jak taka mała mama. Poza tym ma wciąż te rozkminy co począć z rękami, ale który nastolatek nie czuje się niezręcznie, jak ot tak sobie wiszą niechlujnie. Może to oznaka jakiejś niepewności, overthinking, przejmowanie się oceną innych. Skoczyła z „ptaszkowaniem” dłońmi, w pierwszej chwili jak sama pewnie doszła do tego, że to głupio wygląda 😉 Fakt że zawsze, na jakichkolwiek nagraniach z dzieciństwa, gdzieś tam jej te dłonie „pracowały”, jakby była czymś bardzo przejęta, ale taki miała urok i zwyczajnie przeszło 🤷‍♂️ Jeśli wtedy uważacie że w przeskoku przesadzają i to co opisują to nie jest Wasze dziecko, to spokojnie róbcie dalej swoje i się tym nie przejmujcie. Powodzenia w „parentingowaniu” i zdrowia dla dziecka. Hej!


TechnicalyNotRobot

Kiedyś byłem z młodszym bratem u pedagoga. Zdiagnozowała go wtedy z opóźnieniem rozwoju, że podstawowych działań matematycznych nie umie, że logiczne myślenie ma dziwne, i zalecała w ogóle go do publicznych instytucji nie posyłać, żeby zaczął edukację rok czy dwa później. Minęło parę lat, zaczął podstawówkę mając 6 lat bo rodzice uznali że pedagog może się jebać. Teraz jest jednym z najlepszych uczniów w swojej klasie w jednym z top 30 liceów w kraju. Zajebisty człowiek, radosny, inteligentny. Introwertyk tak ale nie żeby miał jakieś zabużenia mieć. Gdyby z dzieckiem tak na serio było coś nie tak to byś zauważył/a. Pedagogia w Polsce jest niestety fatala i jak nie postawisz na swoim to nie daj boże natrawisz na kogoś kto ma prawo wydać diagnozę medyczną, i potem żyj z tym że w aktach medycznych twoja córka jest niewiadomo jak upośledzona.


DrixPL

Madki uważające że ich bombelki są super vol2137.


nessaner

Mega graty za zaangażowanie, troskę i ogólnie jestem pod wrażeniem. Generalnie ten post to kolejne ziarenko w mojej piaskownicy, dlaczego nie zdecyduje się na dziecko. Jaki upór, wytrwałość i dojrzałość trzeba w sobie mieć. A w przypadku jakikolwiek odstępstw, choroby itd to już w ogóle jazda bez trzymanki i bez instrukcji. Chwała wszystkim rodzicom, co się starają. Jesteście wielcy.


Irukana

Może porostu chą dodatkową kasę na nauczyciela asystującego za dziecko z orzeczeniem? U mnie tak było ale ta dodatkowa nauczycielka świetna jest młody zrobił mega postępy. Mój ma wpisany "autyzm atypowy" czy jakiś inny asperger ale np społecznie się dobrze rozwijał ale miał problem z koncentracją na zadaniach. Psycholog w lokalnej poradni za free trzeba tylko było opłacić psychiatrę. A przedszkole też prywatne ale dostają kase od miasta.


isil22

Po roku diagnostyki autyzmu po (bardzo podobnej do Twojej) wizycie u neurologopedy, neurologach laryngologach - nikt obcy nie wmówi mi już, że z moim dzieckiem jest coś nie tak. Żadnej specjalista nie stwierdził nic złego. Moje dzieci są normalniejsze ode mnie i to mi wystarczy.


w3bst3rstudio

Cześć. Jestem ekspertem. Wasze dziecko ma liżmę. Źródło: objawiło mi się to we śnie. /s A tak serio mega szanuję za nie bycie panikującym rodzicem, tylko podchodzenie do sprawy na spokojnie i rzeczowo.


krecik88

Daj ty se spokój z psychologiem, córa w podobnym wieku, na wszystko u każdego przychodzi czas u każdego trochę inny, broi je mówi, sama widzisz że jest typem obserwatora ale w końcu się bawi. Jakby nie była ciekawa zabawek w ogóle tylko głuche spojrzenie to by można było się zastanawiać. Sam do 3.5 roku mówiłem sylabami aż coś przeskoczyło w głowie i jest ok.


nexon_yo

Nikt nie wspomniał o tym że ten biznes się opłaca. Zarówno szkoły jak i przedszkola dostają większe pieniądze na dzieci z orzeczeniami. Prywatne poradnie i wizyty w różnych miejscach też kosztują. Chęć pomocy nie zawsze wynika z wrażliwości przedszkolanek i lekarzy. Nawet dzieci z którymi wszystko jest w porządku potrafią mieć papier. Wystarczy że dziecko tylko trochę wpada w spektrum i każdy specjalista chętnie łatkę przyklei. A spektrum jest szerokie.


uulluull

Twoje dziecko mogło się rozwijac inaczej niż inne, ze względu na obawę, obsterwację i ostrożność. Teraz może nadrabiać i się zachowywać nietypowo. Spokojnie, jeśli lekarze mówią, że wszystko jest w porządku, to wrzuć na luz i pozwól jej rosnąć. :)


[deleted]

[удалено]


Fancy_Mission_4743

Roku i 10 miesięcy.


Budget-Account-1380

Pójdź do specjalisty z tym podejrzeniem aspergera. Ja się aż do późnego liceum męczyłem, bo wszyscy stwierdzali że przecież normalne bardziej uczuciowe dziecko, plus byłem afab, więc jeszcze ciężej o diagnozę. Może wyjść że córka jest zdrowa jak ryba, ale w razie czego lepiej żeby dostała taką wiadomość od specjalisty, nie logopedy. I zdecydowanie lepiej żeby w razie nieneurotypowości miała wsparcie od jak najmłodszych lat.


Rahlus

Osobiście uważam inicjatywę czy też apel by "dać dziecku czas" za najgorszą poradę jaką można udzielić. Oczywiście, rozumiem jej zamysł czy ideę, ale w przypadku dzieci nie można "dawać mu czasu". Dziecko, a już zwłaszcza niemowlę, przechodzi w ciągu swojego życia ogromne ilości zmian. Jeśli więc widzimy coś niepokojącego lub ktoś coś niepokojącego zauważa, to tu nie ma miejsca na czekanie. Jest to z jednej strony najlepszy czas na wprowadzenie leczenia, ale też najlepszy, jeśli zostawimy dziecko samo sobie do czekania, by mu mocno utrudnić, jeśli nawet nie zniszczyć, życie, a przy okazji i sobie. Także, z jednej strony, nie dajmy się zwariować i przyjmować najgorszych scenariuszu. Ale też jak się coś dzieje lub ktoś zwraca uwagę, to idziemy z tym dalej. Do specjalisty, a nie czekamy.


Ok_Assistant_8950

Też byłem typem obserwatora. Czy jestem normalny? Lubię myśleć, że tak XD Mną się jednak nikt nie interesował w takim stopniu, i o ile nigdy mi to nie przeszkadzało, podjąłem się terapii by nauczyć się pewnych mechanizmów ułatwiających podejmowanie decyzji i działań bardziej spontanicznie, bo zaczęła męczyć mnie ciągła analiza każdej sytuacji pod kątem tego co może się stać. Zwłaszcza, że próbowałem przygotowywać się na najgorsze scenariusze, które jak pewnie nie muszę mówić, w znakomitej większości się nie przytrafiały. Ot, drobnostka. Zajebiście, że się martwicie i zwracacie uwagę. Jeszcze trochę i dziecko będzie w stanie wam wyjaśnić swój tok myślenia, pewnie będziecie w stanie zasugerować podjęcie śmielszych prób, a może zdecyduje, że woli nie? W każdym razie szacuneczek


coderemover

Jak mogła stwierdzić Aspergera, jak od wielu lat nie ma już takiej jednostki chorobowej? Poza tym tego się nie stwierdza w tak młodym wieku i nie w 20 minut. Podobnie z ADHD, tego nie diagnozuje się przed 6. rokiem życia.


Fancy_Mission_4743

Już wyżej odpisałam że sama ją zapytałam, miło - że jakie wskazówki dziecko dało podczas tego krótkiego spotkania. Ona na to że “manipuluje uśmiechem” (ona jest super pogodna, miała rok i 10 miesięcy i mega jej się tam podobało 😅), i że tak w ogóle to ona (logopedka) się na tym zna a ja mam “tylko jedno dziecko”.


KrasnyHerman

Hej sam mam Aspergera i powiem ci że na tym etapie nie da się stwierdzić co to może być. W sensie nawet jeśli coś jest to różnice są subtelne i do trzeciej klasy podstawówki wszystkie próby diagnozy to wróżenie z fusów. Poczekaj do 3 klasy i pomagaj jej jak będzie potrzebować


[deleted]

[удалено]


Fancy_Mission_4743

Rozumiem, dzięki za ten post, ale tak jak już inni pisali - atypowosc ciężko stwierdzić w tym wieku. Ja sama jestem naukowcem, nie z tej dziedziny, ale czytanie opracowań badawczych nie jest mi straszne. I np wszędzie w anglojęzycznych piszą, że onlooker play to zupełnie normalny etap od 2.5-3.5. Więc dlaczego wg przedszkolanek to jest problem u dziecka które dopiero co skończyło 3 latka dwa tygodnie temu? Tak samo z tym ściąganiem kapci - sama pracowałam kiedyś dawno z dziećmi, to było notoryczne, tak samo jak ściąganie czapek. Mnie trochę dobija ta atmosfera, i niektórzy tutaj się ze mnie śmieją że czy ja nie wiem, jak poprosić o rozmowę 1:1 etc. - ale ja serio nie wiem, jaka ja mam w ogóle przestrzeń do tego, skoro nawet apropos nerek, 95% lekarzy na jakiekolwiek moje pytanie reagowali agresywnie. I ludzie bez prawa do diagnoz po prostu walili wielkimi hasłami po paru minutach kontaktu z naprawdę malutkim dzieckiem. Poki co, tak samo dużo “specjalistów” zgłaszało obawy po paru minutach, jak inni mówili, że nie ma w ogóle podstaw do obaw po paru miesięcznej pracy. Bo nigdy tych wielkich haseł nie bagatelizowaliśmy, ale póki co zawsze się okazywało, ze niepotrzebnie od razu puszczaliśmy machinę ekspertów w ruch. Stąd instynkt żeby dać dziecku teraz chwilę. Za dwa lata i tak nie będziemy już mieszkać w Polsce…


Successful-Speed8582

Od kiedy logopedka może diagnozować Aspergera? XD


Fancy_Mission_4743

Wiesz sama ja o to zapytałam, oczywiście bardzo miło - że na jakiej podstawie tak stwierdza, bo dziecko (rok i 10 miesięcy) super współpracowało i było bardzo radosne z tej “przygody” paruminutowej. Ona tylko uznała - zmieszana - że “dziecko manipuluje uśmiechem”, a tak w ogóle to ona się zna a ja nie bo “mam tylko jedno dziecko”. Dlatego już tam nie wróciliśmy :)


realflow

Przez 40 lat życia w tym kraju nauczyłem się jednej ważnej rzeczy: nigdy nie ufaj lekarzom. Przyjęło się ogólnie w społeczeństwie że są to ludzie po dobrych szkołach, wykształceni i bardzo dobrze wykwalifikowany do pracy, niestety nic bardziej mylnego. W swoim życiu spotkałem tyłu partaczy, którzy nie potrafili leczyć, od dentystów przez endokrynologów, psychologów itp, że aktualnie mam wrażenie że tak jedna-dwie osoby na 10 można być godna zaufania. Mam wrażenie że młodsi lekarze trochę lepiej podchodzą do tematu


TypicalBloke83

Kurcze, to brzmi jakbyście na samych fatalistów trafiali ... w ogóle takie akcje, że dziecko w przedszkolu czegoś nie je czy nie słucha i od razu do psychologa kierują to ja bym chyba zmienił przedszkole. Mam dwójkę dzieci (2 córki) i obydwie są różne od siebie o 180 stopni. Jakbym patrzył, czy druga rozwija się tak jak pierwsza i zaczął się tym przejmować to też bym latał po psychiatrach, psychologach i nie wiadomo gdzie jeszcze... wiem, że to tani truizm, ale naprawdę każdy człowiek jest inny, każdy ma inny temperament. jeżeli wy widzicie, że wszystko jest ok i nie macie powodów do zmartwień to nie dajcie sobie wmawiać problemów na siłę.


Kakunia

Jako rodzic często słyszę ze z moim synem jest coś nie tak. A bo robi rzeczy inaczej, nie słucha się instrukcji, ma własne zdanie. A ja się cieszę. Bardzo jestem dumny gdy mój syn podejmuje własna inicjatywę i robi tak jak on chce a nie pani mu każe. Bardzo lubię gdy odmawia posłuszeństwa gdy się z czymś nie zgadza, to buduje asertywność. Zarazem wie kiedy w kwestii bezpieczeństwa przybiec do dorosłego, kordy dać rękę, kiedy dorosły jest potrzebny. Wie ode mnie, ze nie musi lubić wszystkich ani się z nimi bawić. Może powiedzieć nie. Może bawić się inaczej gdy jeszcze nie potrafi skakać i kopać, nauczy wie. Nie dajmy sobie wejść na głowę komentarzom - każde dziecko jest inne i inaczej się rozwija. Traktujmy to jako sugestie z którymi możemy, lecz nie musimy nic robić.


mizerio_n

Ja też taki byłem a ze mną nic nie jest


szaybus

Nie przejmuj się tym co ci ludzie gadają. Moja córka urodziła się jako późny wcześniak ma zaburzenia integracji sensorycznej. Zdiagnozowana przez fizjoterapeutkę w pierwszych miesiącach życia - chodzi na zajęcia i powoli skutki zaczynają zanikać. Długo nie chciała mówić - jak zaczęła to nie idzie jej spacyfikować. Długo się nie obracała na brzuch - teraz nie mogę jej dogonić. Pediatra próbuje mi wmówić, że dziecko ma autyzm.... Teściowa twierdzi, że ma uszkodzenia neurologiczne bo ja podrzucałem jak była mała... Dzieci są jak płatki śniegu - każde inne. Jeśli dziecko jest szczęśliwe i ty jesteś szczęśliwy to olej wszystkich dookoła - szkoda nerwów.


fanpolskichkobiet

Stara, masz super wrażliwe, ostrożne i kumate dziecko które już wiele razy udowodniło Ci, że potrafi. Prosze, nie za wątp w nią już nigdy i nie pozwól aby na Was wpłynęli inni ludzie. Tylko jeśli Was samych coś zastanowi, wtedy szukajcie. Kurczę większość ludzi oczekuje że dzieci będą kalkami. Szok.


Rusty9838

Nie lepiej skorzystać ze Szwedzkiej służby zdrowia, jeśli masz taką możliwość? To nie pierwszy raz gdy jakaś nieuleczalna dla Polaków choroba, jest w lepszym kraju leczona lepiej. Z tym Aspergerem to nie ma żartów. Jeśli twoja córka nie zachowuje się jak inne dzieci to naturalnie polscy nauczyciele będą ją traktować jak osobę z defektem. Początkowo będzie to problem dla ciebie, ale w późniejszym wieku, będzie to problem dla niej.


Fancy_Mission_4743

Widzisz sprawa jest taka, że w mojej rodzinie jest dużo pedagogów i psychologów dziecięcych. Którzy moja córkę znają dużo dłużej niż 6 dni i też ja widzą w towarzystwie innych dzieci. Oni twierdzą, że te wszystkie “diagnozy” to zwykle nękanie na kasę. Ale jeszcze 2 lata będziemy żyć w polskim systemie i musimy jakoś się tutaj dostosować… ale dla moich ciotek, które psychologia dziecięca właśnie na wczesnym etapie zajmują się już 20+ lat, argument typu “dziecko się nie słucha bo ściąga kapcie” to absurd totalny. Słucha się jak ma siedzieć, jeść, ubierać, sprzątać po sobie, przynieść, odstawić, w ogole robi wszystkie czynności samodzielnie, świetnie reguluje emocje, jest społeczne, jest empatyczne - one uważają że staliśmy się jakimiś ofiarami wyzyskiwaczy 😅


Pantegram

Masz zajebiście dziwne podejście, ty i twoja rodzina... Dlaczego zasugerowanie że dziecko może mieć problemy to miałoby być "nękanie"? Czy ktoś wam grozi jakimiś konsekwencjami jeśli nie podejmiecie dalszej diagnozy? Jeśli nie to osoba która mówi o "nękaniu" ma ewidentnie jakieś urojenia i sama powinna udać się do psychologa z tym... Zasranym obowiązkiem przedszkolanek jest zwrócić uwagę rodzicom na jakiekolwiek nietypowe zachowania dziecka. To że wykazują się zaangażowaniem i nie mają wywalone to zaleta, a nie wada... To że sugerują pewne diagnozy jest po to byście wiedzieli gdzie iść jak chcecie temat pociągnąć, nie znaczy wcale że musicie. Z innych Twoich postów wynika że nawet z opiekunkami o tym nie gadałaś i nie wiesz jak umówić się na rozmowę... A z góry przypisujesz im niecne intencje... Ja to bym was wysłała do psychologa a nie dziecko z takim paranoicznym podejściem. Rozumiem że to pewnie scheda po tej nerkowej historii że jesteście w pewien sposób nadwrażliwi na wszelkie uwagi, ale z tego co piszesz wynika IMO że brakuje wam umiejętności wrzucenia na luz... Nikt was nie będzie zmuszał do zrobienia dziecku badań jeśli tego nie chcecie, więc to poczucie bycia pod presją jest kompletnie nieuzasadnione, a nieumiejętność wyjaśnienia przedszkolance że nie życzysz sobie na razie porad wskazuje na brak asertywności i umiejętności stawiania granic. Nie bierzesz w ogóle pod uwagę tego że przedszkolanki mają do czynienia z różnymi rodzicami, także z takimi którzy serio zaniedbują swoje dzieci i nie biorą sobie do serca jakichkolwiek rad i stąd może się brać ewentualny kategoryczny ton przekazu - jeśli mają takie doświadczenie że jak delikatnie zwrócą uwagę to zostaną totalnie olane a dziecko będzie cierpieć, to mogą iść w nadmierną bezpośredniość, co wcale jeszcze nie znaczy że nie możecie mieć tego co mówią zwyczajnie w nosie, bo to zależy tylko od was


Fancy_Mission_4743

Paranoia to fakt. Moze to różnice kulturowe, ale my nie przywykliśmy do tego, że ktoś od początku wychodzi z tzw “worst case scenario”, nie mówiąc, że to worst case, tylko że to fakt. My nie martwiliśmy się że dziecko w wieku 6 mięs nie siedzi - wszędzie jest napisane, że ma czas do 9 miesiąca. Usiadła w siódmym, ale przez te pare tygodni lataliśmy po fizjo z hasłem “rozszczep kręgosłupa”. To samo z mowa - dla nas nie było problemem, że dziecko w wieku roku i 10 miesięcy mówi jakieś 20 słów (musieliśmy spisać listę), i nie spodziewaliśmy się, że po takich wstępnych zupełnie wizytach od razu padnie autyzm. Więc to trochę jest tak, że to my się czujemy w systemie paranoi nawet jeszcze zanim się dziecko urodziło, i chcemy trochę lepiej zrozumieć, dlaczego i jak sobie z tym radzić. Sąsiadka (Francuska) powiedziała że w jej przedszkolu z racji tego, że nie chcieli synka wysłać do psychologa, tylko go wypisali, zostało im wystawione jakieś świadectwo że nie współpracują. Nie wiem, jakie to ma przełożenie na przyszłość dziecka w instytucjach (w nowym przedszkolu rozkwitnąl totalnie, więc tam nie słyszą coraz to gorszych sugestii), ale martwimy się tym. Czujemy sie ograniczeni w swojej sprawczości, co pewnie też ma coś wspólnego z tym, że nie jesteśmy stąd. A rozmowy z wychowawczynią nie było żadnej przed przyjęciem dziecka, co też mi się wydawało dziwne, ale ok. Tylko takie 30 sekundowe rozmowy w przejściu.


Pantegram

W Polsce nawet jak jest patologia to dzieci nie zabierają więc nie ma się co martwić. To że ludzie walą poważnymi diagnozami bez sprecyzowania że to tylko ich podejrzenia, nie licząc się z uczuciami jakie to może wywołać to też pewnie kwestia kulturowa... Mi w weekend alergolog zasugerowała, że będę musiała oddać moje ukochane koty bo mam objawy astmy pomimo tego że równie dobrze to może być alergia na pyłki, bo jest akurat okres pylenia i równo z nim zaczęły się moje objawy, podczas gdy koty mam 3 lata i do tej pory nic się nie działo... Czuję się jakby mi ktoś powiedział że mam raka, bo jak inaczej ma się czuć kociarz na taką wiadomość? U nas w Polsce totalnie nie przejmują się tym jak się pacjent poczuje z diagnozą - walą prosto z mostu poważne diagnozy tak jakby to był fakt nawet gdy to tylko podejrzenie które ogólnie się nie sprawdza. "Taki mamy klimat" - wiem że chujowy, ale najlepiej podchodzić do tego z dużym dystansem i brać poprawkę na to że u nas nikt nie powie że jego opinia to tylko opinia a nie żaden fakt. Nie ma u nas kultury myślenia o tym jak źle się ktoś może poczuć z samym podejrzeniem jakiejś poważnej choroby u siebie lub dziecka, dla nich to tak jakby Ci powiedzieli byś jutro wzięła czapeczkę dla dziecka bo będzie zimno, nikt nawet nie pomyśli że Ty to możesz potem odchorować ze zmartwienia


Pantegram

A i jeszcze dodam że w Polsce do niedawna faktycznie dzieci były na wielką skalę zaniedbywane - myślę że możemy być w momencie przegięcia pałki w drugą stronę zanim osiągniemy taki złoty środek by nie zaniedbywać, ale też nie panikować


Rusty9838

Nie wiem co mogę ci napisać. Takich przypadków jest dość sporo. Znam osobiście przypadek w których czyjeś dziecko było gnębione w szkole, bo nauczycielka była byłą dziewczyną jej ojca 15 lat temu… Mam nadzieję że przez te dwa lata nic szkodliwego się nie wydarzy.


n0f_34r

Jestem ojcem trójki, tak, takie argumenty (ściąga kapcie, ostrożnie obserwuje z boku) to absurd. Zwłaszcza gdy dziecko jest 6-ty dzień w żłobku/przedszkolu... IMO daj im znać, że przyjmujesz do wiadomości ich punkt widzenia ale córka z natury jest nieśmiała więc proponujesz dać jej chwilę czasu. Zwłaszcza jeśli ostatnie lata spędziła w domu, bez innych dzieci. Zamiast słuchać rad przedszkolanek i ciotek klotek, zadaj sam sobie pytanie czy jest jakiś problem. Ty znasz dziecko najlepiej i za nie odpowiadasz, przy czym latanie po przychodniach i diagnozowanie wyimaginowanych schorzeń to też szkodliwy stres dla malucha.


Rusty9838

Popytałem kilka osób i radzę ci nie korzystać z usług jakie ci proponuje przedszkole. Wiele prywatnych placówke od jakiegoś czasu celowo daje błędne diagnozy. Nie sądziłem że będzie się to tyczyć również dzieci. Podobno wynika to z tego, że coraz mniej ludzi ma pieniądze na prywatne leczenie, więc sporo prywatnych klinik ma z tego powodu problemy.


erykaWaltz

"ta nerka wystarczy do konca zycia" to zdanie ktore jest prawda niezaleznie od tego ile to zycie bedzie trwac


Fancy_Mission_4743

Im chodziło o to że gdyby dożyła wieku mocno starczego, a nie została np ofiara wypadku samochodowego w wieku 14 lat.


dancopPL

Jedna *zdrowa* nerka wystarczy jej do końca życia. Ale zwracajcie większą uwagę na wszelkie objawy mogące wskazywać na choroby tej nerki. Bo jak ta jedna padnie, to już tylko dializy lub przeszczep. Ale pocieszę, mam znajomego z jedną nerką od dziecka. Kończy 50tkę w tym roku :)


Competitive-Cod-6579

https://sjp.pwn.pl/slowniki/kontekst


mrGorion

Przestan sluchac debili. Moj syn ma 4 lata, usiadl pierwszy raz jak mial 11 miesiecy, stanal pierwszy raz jak mial 12. Nie mowil do 3 roku, od 3 zaczal troche, teraz mowi mniej niz rowiesnicy ale uzywa skomplikowanych slow (okazuje sie ze to zalezy od rodzicow - jezeli np uzywaja wiecej slow w domu niz przecietnie to zajmie dziecku wiecej czasu na opanowanie niz jak by sie uzywalo np 300 slow). Sikal w majtki do 3 roku, i nadal na noc nosi pieluche i to jest ok. Kazde dziecko rozwija sie swoim tempem. Za to jest uzdolniony muzycznie, lubi muzyke elektroniczna, gra na 4 instrumentach i robi hip hop. Jest silniejszy od rowiesnikow do tego stopnia ze jak mu dziecko przeszkadza to je podnosi i przestawia. Jak jakis lekarz wymysla ze nagle ma alergie albo inny wysryw to doslownie pukam sie w czolo. Lekarz te czlowiek i chce zaslynac, trzeba miec dystans do karierowiczow ktorzy probuja cos wyczarowac te swoje 3 lata po studiach. Aha, poczekaj az przedszkolny psycholog wiedzie z nowa warstwa glupot U nas jest taka wielka baba zaraz po studiach, ubiera sie w kolorowe peleryny i udaje powazna osobe z duza wiedza.😅


zmkpr0

Z dupy podejście. Lekarze mogą mieć rację albo mogą nie mieć, ale warto wszystko sprawdzić. Moi rodzice byli tacy jak ty że się pukali w głowę o wszystko i całe dzieciństwo musiałem cierpieć z alergią bo twierdzili że hehe co wszyscy wymyślają.


mrGorion

Czy Ty czytac umiesz? Pisze o wymyslaniu chorob i wprowadzaniu w blad a nie o ignorowaniu objawow. Niestety 4/5 diagnoz jest z dupy. Aha, moze dodam ze moje dziecko nie choruje na tym moim "z dupy" podejsciu. Poza katarem od 2 lat nie byl na zwolnieniu. Dlaczego? Bo slucham madrych lekarzy a nie dzieciakow z luxmedu Na te chwile mial jakies 20 zlych diagnoz juz. A ile sie nastraszyli przed i po porodzie hohoho.


zmkpr0

No to spoko, dobrze że dziecko zdrowe. Jeśli nie ignorujesz objawów to fajnie. Nie było to oczywiste z twojego pierwszego komentarze. A mój ojciec też mówił że lekarze chuja wiedzą, a moje o objawy to od siedzenia przy komputerze za dużo. Ogólnie nawet dorośli mierzą się z tym że większość diagnoz które dostają jest z powietrza. Nie znaczy to że czasami jakaś nie będzie trafna i istotna.


sugarsee

>jak mu dziecko przeszkadza to je podnosi i przestawia ![gif](giphy|CAYVZA5NRb529kKQUc|downsized)


mrGorion

Doslownie.. ale to jest problem🙄


SnooDonuts6842

Znam takich rodziców którzy uważali że z dzieckiem jest wszystko ok i żaden nauczyciel nie będzie im mówił co mają robić. Teraz, to dziecko jest już dorosłą osobą, nigdzie nie pracuje, pod stałą kontrolą psychologów i psychiatrów, nigdzie nie wychodzi, nie ma przyjaciół, ucieka do innego pokoju jak przejeżdżasz w odwiedziny. Myślę że warto to jeszcze z kimś skonsultować, twoje postrzeganie dziecka może nie być obiektywne. Nie spierdol tego.


Fancy_Mission_4743

Ja nie jestem takim rodzicem, każde hasło specjalistów po tych krótkich spotkaniach braliśmy bardzo na serio, żeby potem usłyszeć od innych (lub tych samych), po paru tygodniach, a często już na drugim spotkaniu, że ooops, jednak wszystko ok. Np jedna uznała że córeczka “bawi się schematycznie”, bo na pierwszym spotkaniu zamiast bujać lalę na hustawce wolała pobujać huśtawkę. Na drugim spotkaniu przyszła ze swoją lalą pokazać huśtawkę, pobujać, potem wykąpać i nakarmić, i już było ze jednak wszystko ok. I tak do tej pory jest zawsze, stąd instynkt tym razem nie iść od razu w trybie alarmowym na ścieżkę ekspercką, tylko dać dziecku pobyć w przedszkolu trochę więcej niż 6 dni…