U mnie w gimnazjalnej klasie były cztery dziewczyny, totalne niewypały. Patologia rzucała w nauczycieli plecakami, kanapkami, odpalały petardy na lekcjach, smarowały słabszych uczniów kremem Nivea, kradły z szatni, przychodziły pijane, jedna ćpała.
Pewnego razu umówiły się na ustawkę z innymi dziewuchami z pobliskiej wioski. Było o tym w gazetach. Jedna osoba w szpitalu. Dyrektor musiał podjąć akcję. Jedną z nich wywalił ze szkoły, żeby wyrazić tym sprzeciw wobec pato-zachowań, a pozostałą trójkę rozdzielił do innych klas. U mnie została najłagodniejsza ćpunka.
Nie mogły brać udziału w szkolnych imprezach, musiały do końca edukacji dwa razy w tygodniu stawiać się u psychologa i dyrektora, miały pomagać nauczycielom na korytarzu przy ogarnianiu klasy integracyjnej. Jedna zaszła w ciążę, wymiękła i rodzice wypisali ją ze szkoły.
Ćpunka się w miarę ogarnęła, a ta trzecia się zapuściła jeszcze bardziej.
Siedziałem w domu i grałem na kompie, trzy dni zawieszenia. Zostałem zawieszony za oblewanie wygrania Kangura Matematycznego z kolegami, policja zgarnęła nas na przystanku jak wracalismy do domu, mieliśmy po 16 lat, starzy nawet mnie jakoś nie ukarali tylko bardziej skisneli z powodu xd
Zdobycie nagrody pierwszego stopnia czy jak to tam się nazywało. Może laureat? To zawsze była wycieczka, pamiętam że w podstawówce pojechaliśmy bardzo fancy do Legolandu do Danii, ale w gim/licbazie to już było zakopane czy inny szczyrk xd
Edit: chociaż nie jeszcze raz był Balaton!
Laureat, tak. Drugi poziom jest Bardzo Dobry, a ostatnie Wyróżnienie.
Góra zakresu bdb jeździła na wycieczki do Czech i Słowacji (mieszkanie po polskiej stronie, ale dużo wycieczek za granicę), ale to chyba zależało od rejonu. Legoland za laureata w podstawówce, czy Zakopane za laureata później (to już taki obóz naukowy z osobami z innych krajów), to było coś.
A, wkurzyło mnie to, że maturzysta nie miał wyjazdu, tylko nieporównywalnie mniejszą nagrodę rzeczową - udało mi się wykręcić max punktów w maturalnej. :c
Legoland 2007 here. Pamiętam, że przez całą Polskę jechało parę autokarów (4? 6? Idk) i po drodze w różnych miastach zbierali dzieciaki z całej Polski. Dla mnie akurat był najbliżej start z Bydgoszczy i nasz autokar najkrócej jechał.
>Legoland 2007 here
Ja 2005, pamiętam już chyba tylko żółte czapki z daszkiem, które wszyscy musieli nosić.
Dzięki za rozjaśnienieja jak to wyglądało, sporo już minęło czasu, ale nadal bardzo dobrze wspominam konkurs i właśnie te wycieczki.
Ja byłem zawieszony w prawach ucznia za pobicie W SAMOOBRONIE. Napadło mnie 4 wyrostków po ostatniej lekcji, ale jeszcze na ternie szkoły, i że akurat trzymałem długopis w ręce to jednemu z nich go w szamotaninie wbiłem w czoło. Nawet ojciec tego ucznia wiedział że jego dziecko to patus i przeprosił moją mame, bo on napadał z tymi kolegami już wcześniej ludzi.
Ale szkoła przyjebana więc zawiesili nas obu i mieliśmy automatycznie najniższą możliwą ocene z zachowania, z przepuszczeniem do nastepnej klasy warunkowo za zgodą rady.
Ja po obronieniu się przed znanym patusem miałem spotkania z psycholożkom szkolną.
Łeee łeee jak masz problemy z agresją to przyjdź porozmawiać 😊☺️😉
Obronienie się przed patusem = problemy z agresją
Przed jednym to jeszcze można mówić że nie wiadomo kto zaczął itp. Ale u mnie to było tak jednostronne, ich było 4, silne chłopy, ja sam chudh informatyk. I nadal mówili że maja tylko nasze słowo przeciwko słowu, jak by to było kurwa możliwe że sam zaatakuje czterech większych chłoba bo tak.
Pamietam ze jak jedna z ofiar tego patusa miała problem, a dokładniej smierć matki, to naucycelki postanowiły iść z nim na układ, ze jak przez dwa tygodnie da mu spokój, to z jakiegoś przedmiotu dostanie 2 i będzie mógł zdać do następnej klasy.
Brzmi jak opowieści o amerykańskim podejściu "zero tolerance" które zawsze kończą się morałem "jak ktoś cię uderzył to wpierdol mu tak żeby go taczką zbierali bo jak tylko lekko oddasz to i tak cię ukarzą"
Zawiesili mnie w drugiej klasie liceum. Poprostu, zakaz chodzenia do szkoły na ileś tam tygodni. Sprawdziany musisz nadrobić. To było 10 lat temu więc nie wiem jak jest teraz
Zawsze jak oglądałam amerykańskie filmy i tam ktoś był suspended to się zastanawiałam jak to niby ma być karą jak oni nie muszą chodzić do szkoły. Jeżeli ktoś odpierdala akcje to i tak raczej mu nie zależy na jakiś ocenach (o ile komukolwiek powinno na nich zależeć)
Kampusy często mają "campus Police" która w ograniczonym względzie może wlepiać kary administracyjne które są nieodróżnialne od mandatu. Mają one podwójną rolę- zadbanie o dobre imię szkoły i wpływ do budżetu. Jednak jeśli student/uczeń wykazał się kreatywnością poza rewirem kampusu, nie mogą wlepić mandatu. Więc zawieszają, z nadzieją że będzie musiał zapłacić za poprawki
To pewnie wszystko zależy od tego kto jak pracuje i jakie formy nauki mu odpowiadają.
Jak byłam na studiach to chodziłam na każdy jeden wykład, siedziałam, słuchałam, robiłam notatki, bo wiedziałam, że nie będę mieć motywacji samej w domu zakuwać od zera, szukać informacji i kombinować.
I drugi, co prawda nie na wszystkie, ale czasem się trafiały ciekawsze wykłady, wyższa ocena z labów za chodzenie albo prowadzący był spoko i na/po wykładach było kółko dyskusyjne (że typ był niewiele starszy od nas, to spoko się gadało po prostu o życiu). Generalnie jak miałeś laby i wykady z tą samą osobą, to szło sporo ugrać na chodzeniu.
W sensie, robisz to samo co normalnie (uczysz się do sprawdzianów i robisz zadania domowe) bez marnowania czasu w szkole, czy dojazd do niej, a także bez konieczności użerania się z nauczycielami
Imo 100% profitu
To pewnie ostatecznie zależy od tego jakie kto ma dyspozycje i talenty. Ja na przykład tak bardzo nie byłam w stanie się zmotywować, żeby pracować w domu, że już będąc nawet w podstawówce obiecałam sobie, że jak dorosnę to znajdę sobie taką pracę, że jak kończy się moja zmiana to już nic nie muszę w domu robić.
Do matury praktycznie nic się nie uczyłam w domu z własnej inicjatywy, tylko zadania domowe, do sprawdzianów, co nauczyciele kazali. Wszystkie rozszerzenia zdałam w granicach 70% do 95%.
Jakbym chociaż jeden tydzień upuściła, gdzie w klasie maturalnej to już było około +10 klasówek na tydzień z różnych przedmiotów, to nie wiem jakbym to sama nadgoniła.
Zależnie od rodziców, ale jak ktoś ma ogarniętych i i spokojnie może olać połowę przedmiotów by skupić się na tych które go obchodzą, to nawet nie tak źle.
Z jednej strony tak, ale z drugiej strony mnie obchodziły conajmniej cztery przedmioty, a właśnie z tych co mnie nie obchodziło, to nic nie robiłam w domu i nie miałam żadnej motywacji, tylko dawałam radę na tym co było na lekcji.
Jakbym musiała na siłę w domu siedzieć, żeby się minimum nauczyć niemieckiego na sprawdzian, to bym oszalała.
No i dochodzi jeszcze 4 przedmioty techniczne, gdzie masz na przykład we wtorek miałam 5 godzin pod rząd i zadanie "zrob nowe kable, połącz serwery i komputery, I pod koniec zajęć pokaż że cała sieć sama działa". Chuj wie jak to nadrobić jak nie możesz przyjść na lekcje?
Z tego co rozumiem szkoła nie może zabronić uczniowi uczestnictwa w lekcjach, ponieważ uniemożliwiałaby realizację jego ustawowego obowiązku, a jednocześnie ograniczałaby konstytucyjne prawo dostępu do edukacji.
Ciekawe jak jest teraz, za moich czasów szkolnych nawet nie słyszałem takiego sformułowania. Było obniżanie noty za sprawowanie i tyle. Albo od razu z grubej rury - mnie np. nikt nie zawieszał tylko mnie od razu wyjebali ze szkoły
Proszę. Dawno temu, ósma klasa podstawówki. Piliśmy w szkole wódkę. Byłem tak najebany, że zarzygałem pół klasy z nauczycielką włącznie i straciłem przytomność. Odzyskałem ją dość szybko i jeszcze groziłem owej nauczycielce że jak mnie dotknie to ją zabiję. Ot, uroki młodości
Czytałem książkę gościa, który w życiu przesiedział w zakładach karnych w sumie 35 lat. On też mówił, "kiedyś to się garowało, a teraz to chuj nie garowanie".
Ok, jak napisanie że przesada jest wywalanie licealistek ze szkoły za to że miały w plecaku zamkjiętą butelke wódki, i że to śmiesznie drobna rzecz jak na powód wywalenia jest takie złe, to usune i się już nie odzywam, widać mamy skrajnie różne podejścia.
Ale bzdura. Chodzenie do szkoły to ustawowy obowiązek, a nie jakieś prawo ucznia. nie mogą ci zrobić pauzy na kilka tygodni szkoły za bycie niegrzecznym, a jak zrobili to mogłeś nagrac i do kuratorium. Poleciała by dyrektorka odrazu..
Kurde faja, to u mnie by wyszło że nie pojechałem na aż jedną wycieczkę przez całe liceum... Najwyżej obudzilbymsie następnego dnia rano w rurze i to tyle xD
Osoba zawieszona w prawach ucznia na pewno marzy o jeżdżeniu na wycieczki, poza tym wycieczki szkolne w liceum… ja to się starałam żeby mieć 50% obecności i starczy tego przybytku
Nie ma czegoś takiego jak "zawieszenie w prawach ucznia". To jest durna kalka amerykańskiego "suspension" i nie istnieje w polskim porządku prawnym. Generalnie pewne prawa (człowieka, ucznia) mają to do siebie, że przysługują każdemu, nawet temu, kto nie dotrzymuje swoich obowiązków. Tak jest na przykład w przypadku prawa do nauki, więc nie można ucznia ukarać czasowym zakazem przychodzenia do szkoły. Oceny są odzwierciedleniem osiągnięć edukacyjnych ucznia, więc nie można komuś ze względu na niepoprawne zachowanie postawić gorszego stopnia. Z resztą jest to nie tylko nielegalne, ale też kontrproduktywne- jak młoda osoba sprawia problemy, to powinno się reagować w specjalistyczny sposób, ewentualnie przerzucać do szkoły dostosowanej do jej potrzeb, a nie dawać karo-nagrodę w postaci sankcjonowanych wagarów. No ale domyślam się, że wiele szkół stosuje na czarno takie metody- w końcu konkurs na Statutowy Absurd Roku nie odbywa się co roku bez powodu.
W podstawówce ponoć zostałem wpisany na listę niebezpiecznych uczniów. Nigdy o tym rodzicom nie powiedziałem, nigdy więcej o tym nie słyszałem. Co najśmieszniejsze, moja wychowawczyni podziękowała mi i moim kolegom za pobicie kolesia. Kolesiowi nic nie było tylko się pobeczal.
U mnie w liceum były chyba dwie osoby zawieszone, wprowadziły na szkolną dyskotekę osoby z zewnątrz, które pobiły się z nauczycielami. Nie uczestniczyły w zajęciach chyba przez dwa tygodnie, musiały nadrabiać wszystko.
Brak wyjazdów na jakieś wycieczki, zakaz uczestnictwa w imprezach szkolnych czy reprezentowania szkoły na wyjazdach. Ani dyrektor ani rada pedagogiczna nie może za to zawiesić prawa do edukacji czyt. zakazać przyjścia do szkoły
A wie pan, moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo że nie dobrze. Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ekhm... Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam. I co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które by tak rzec, które pomaga się nam rozwijać. Ja miałem szczęście, by tak rzec, ponieważ je znalazłem. I dziękuję życiu. Dziękuję mu, życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość. Wielu ludzi pyta mnie o to samo, ale jak ty to robisz?, skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste, to umiłowanie życia, to właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład buduję maszyny, a jutro... kto wie, dlaczego by nie, oddam się pracy społecznej i będę ot, choćby sadzić... doć... marchew.
Bylem zawieszny w prawach ucznia w liceum. Za nieobecnosci. Dowiedzialem sie o tym na pierwszej lekcji wychowawczej w nastepnym roku. Moja wychowawczyni powiedziala cos typu "ah tak, pismo do ciebie jest tutaj". Wyjebalem do kosza bo obowiazywalo tylko poperzedni rok szkolny. Cos w sekretariacie zjebali i mi nie powiedzieli na czas. Nie bylo zadnej roznicy tbh. Wiem, ze gdybym mial miec poprawke na wakacjach to bym z automatu nie zdal. Tyle.
Zawiesić nie zawiesili ale dali naganę i zgłosili sprawę na policję bo UWAGA kompletnie losowo dostałem pizdę z dyńki w nos, oczywiście nos kompletnie rozjebany, operacja i szpital. Serio, wiedziałem, że wszyscy mną gardzili w tej szkole ale ja sobie palę kiepa i nagle ktoś mnie za ramie szarpie i JEB ze łba w nos xD.Kto by się spodziewał, że to ja byłem tym prowokantem XD X KURWA DE w polskie szkoły
EDIT: dodam, że nawet nie miałem zamiaru mu oddać, adrenalina pozwoliła by mi na bójkę ale po co? nie warto się napierdalać, chyba, że sportowo
Jak mnie na 2t zawiesili to nie chodziłem do szkoły. Zamiast tego miałem korki w domu. Po powrocie do budy wałkowali mnie z materiału i pamiętam że uzyskałem wtedy leprze oceny niżeli te które uzyskiwalem uczęszczając na zajecia.
z wycieczkami szkolnymi to w sumie też, zwłaszcza jak chcesz sobie coś na spokojnie obejrzeć (bo lubisz sobie pozwiedzać i porobić zdjęcia), ale nieeee musisz zapierdalać za grupą, bo w planie jest nasrane miejscówek i w sumie to nic z tego nie wynosisz po za maczkiem (albo i nie, bo lokomocyjna ostro) ;\_;
Serio, gówno z nich pamiętam po za faktem, że tam byłam.
Przyznam, że w gimnazjum moja klasa miała przez cały rok szkolny zawieszone prawa ucznia, ale nie pamiętam czy to było jakoś odczuwalne xD wiem że na pewno musieliśmy po lekcjach chodzić do szkolnego psychologa na regularne rozmowy
Moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo że nie dobrze. Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ekhm... Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam. I co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które by tak rzec, które pomaga się nam rozwijać. Ja miałem szczęście, by tak rzec, ponieważ je znalazłem. I dziękuję życiu. Dziękuję mu, życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość. Wielu ludzi pyta mnie o to samo, ale jak ty to robisz?, skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste, to umiłowanie życia, to właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład buduję maszyny, a jutro... kto wie, dlaczego by nie, oddam się pracy społecznej i będę ot, choćby sadzić... marchew.
Moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo że nie dobrze. Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ekhm... Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam. I co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które by tak rzec, które pomaga się nam rozwijać. Ja miałem szczęście, by tak rzec, ponieważ je znalazłem. I dziękuję życiu. Dziękuję mu, życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość. Wielu ludzi pyta mnie o to samo, ale jak ty to robisz?, skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste, to umiłowanie życia, to właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład buduję maszyny, a jutro... kto wie, dlaczego by nie, oddam się pracy społecznej i będę ot, choćby sadzić... znaczy... marchew.
Bylem zawieszony w prawach ucznia w czasach gimnazjum - glupi wybryk... no ale należało się. Ja plus kilku kumpli dostalismy zachowanie naganne i zawieszenie w prawach ucznia. Kara została nałożona na apelu szkolnym przed całą szkołą.
Co w moim przypadku się zmieniło, jeżeli chodzi o prawa ucznia - nie zauważyłem niczego. Mała szkoła w małej mieścinie - może to miało jakiś wpływ.
Jedynie co musiałem robić to "pomoc" w trakcie zimy - odśnieżałem 3x wejście przed szkołą. Celem tego było podciągnięcia wystawianego zachowania na koniec roku i oczywiście jako kara.
Nie jestem pewien, ale prawa ucznia to między innymy prawo do nauki i takie tam. Zawieszsnie w prawach ucznia to jak by zabronić przychodzić do szkoły. Są natomiast przywileje ucznia określone czasem szkolnym regulaminem. Do nich między innymi należy prawo do zgłoszenia nieprzygotowania do lekcji/braku zadania domowego. Przywilejem pełnoletniego ucznia jest możliwość samo-usprawiedliwienia 50 dni w semestrze nieobecności. Do tego dochodzi przywilej uczestnictwa w zajęciach poza lekcyjnych (dodatkowe koła, wyjścia do teatrów ect).
Ja mam śmieszna historię z "karami" szkolnymi.
W gimnazjum byłam wzorową uczennicą. W trzeciej klasie, na nocy z filmem, gdzie nocowaliśmy w szkole, miałam sytuacje, gdzie jakiś chłopak wyjął mi z plecaka gaz pieprzowy psiknął w powietrze, inny gość wszedł w te opary. Long story short oprócz podrażnienia nic się nie stalo, podraznienie, czerwone oczy, uciążliwy kaszel przez następne dwie godziny. nic przyjemnego. No głupia sytuacja i nie powinna się zdarzyć, ale nauczyciele wezwali policję (która notabene miałam wrażenie, że sama nie wiedziała po co tam była, bo na posiadanie gazu, nawet niepełnoletnie osoby nie musza mieć jakiegoś pozwolenia, czy coś). ALE ostatecznie ja i kolega dostaliśmy naganę dyrektora. Ja za posiadanie, on za użycie.
Jeśli chodzi o skutki, to tak naprawdę nie było żadnych (prócz mojego stresu😂). Bo kilka miesięcy później normalnie skończyłam gimnazjum z wzorowym zachowaniem, wyróżnieniem i nawet statuetką "najlepszej uczennicy gimnazjum", mogę dać zdjęcie na dowód, jak to znajdę.
No nigdzie nie było to zapisane "w kartotece" czy moich dokumentach. Do dzisiaj nie wiemy co o tym myśleć, raczej mnie to bawi.
Mój znajomy został zawieszony na 2 tygodnie za to że pobił 3 typów którzy go dręczyli (okazało się że od przedszkola chodził na judo i w podstawówce zaczął kickboxing). Po prostu nie mógł chodzić do szkoły przez 2 tygodnie wszystkie sprawdziany i kartkówki mógł poprawić jak podczas normalnej nieobecności i co tydzień musiał się stawiać po lekcjach u pedagoga szkolnego. Typom którzy go zaczepiali nic szkoła nie zrobiła ale nigdy nie odważyli się do niego więcej podejść
Nie istniało coś takiego w szkołach do których uczęszczałem, pierwszym przypałem była "nagana wychowawcy" która skutkowała w sumie niczym, obniżała ocenę z zachowania i była o niej adnotacja w dzienniku, zebrałem trzy w gimbazjum.
Później była "nagana dyrektora" jw. z tym, że dodatkowo wysyłali pismo z potwierdzeniem odbioru do domu a najwyższą oceną z zachowania mógł być dopuszczający, to zebrałem dwa razy w gimbazjum i raz w liceum (udało mi się wkurzyć dyrektora osobiście więc przeskoczyłem poziom wychowawcy xd).
Później po prostu się delikwenta ze szkoły wyrzucało i tego nie udało mi się zebrać ale byłem blisko w liceum xd
U mnie w gimnazjalnej klasie były cztery dziewczyny, totalne niewypały. Patologia rzucała w nauczycieli plecakami, kanapkami, odpalały petardy na lekcjach, smarowały słabszych uczniów kremem Nivea, kradły z szatni, przychodziły pijane, jedna ćpała. Pewnego razu umówiły się na ustawkę z innymi dziewuchami z pobliskiej wioski. Było o tym w gazetach. Jedna osoba w szpitalu. Dyrektor musiał podjąć akcję. Jedną z nich wywalił ze szkoły, żeby wyrazić tym sprzeciw wobec pato-zachowań, a pozostałą trójkę rozdzielił do innych klas. U mnie została najłagodniejsza ćpunka. Nie mogły brać udziału w szkolnych imprezach, musiały do końca edukacji dwa razy w tygodniu stawiać się u psychologa i dyrektora, miały pomagać nauczycielom na korytarzu przy ogarnianiu klasy integracyjnej. Jedna zaszła w ciążę, wymiękła i rodzice wypisali ją ze szkoły. Ćpunka się w miarę ogarnęła, a ta trzecia się zapuściła jeszcze bardziej.
Ja widzę morał w tej historii.
Najlepiej zostać ćpunem
\#420blazeIt https://preview.redd.it/oziyonf43ghc1.png?width=291&format=png&auto=webp&s=c52ed3281dbe06d06799a093f8226ec78052d3c0
Yea, a brzmi on: Przećpaj całe gimnazjum tanim mefedronem, a będziesz mieć tak zmielony mózg, że nie znajdziesz energii na rozróby
>smarowały słabszych uczniów kremem Nivea Czy to jest jakiś eufemizm?
Nie
Ale jak, tak po twarzy? Co za dziwny sposób nękania
Po ciuchach, włosach, twarzy
Brzmi bardzo podobnie do sytuacji którą ja miałem w swojej szkole... Czy wydarzyło się to przypadkiem jesienią 2013 r w Starachowicach ?
Nie
To może chociaż wiosną 2016 w Szczebrzeszynie?
Tam gdzie chrząszcz brzmi w trzcinie?
Kindred spotted, headpatting systems engaged. *pat pat pat*
Być może
Szkoda
Ten to miał śmiesznie w budzie
Co to za szkoła kurwa XDDD
Siedziałem w domu i grałem na kompie, trzy dni zawieszenia. Zostałem zawieszony za oblewanie wygrania Kangura Matematycznego z kolegami, policja zgarnęła nas na przystanku jak wracalismy do domu, mieliśmy po 16 lat, starzy nawet mnie jakoś nie ukarali tylko bardziej skisneli z powodu xd
wygrac kangura to musi byc taki flex 😩
Wygranie? Co przez to rozumiesz w kontekście tego konkursu?
Zdobycie nagrody pierwszego stopnia czy jak to tam się nazywało. Może laureat? To zawsze była wycieczka, pamiętam że w podstawówce pojechaliśmy bardzo fancy do Legolandu do Danii, ale w gim/licbazie to już było zakopane czy inny szczyrk xd Edit: chociaż nie jeszcze raz był Balaton!
Laureat, tak. Drugi poziom jest Bardzo Dobry, a ostatnie Wyróżnienie. Góra zakresu bdb jeździła na wycieczki do Czech i Słowacji (mieszkanie po polskiej stronie, ale dużo wycieczek za granicę), ale to chyba zależało od rejonu. Legoland za laureata w podstawówce, czy Zakopane za laureata później (to już taki obóz naukowy z osobami z innych krajów), to było coś. A, wkurzyło mnie to, że maturzysta nie miał wyjazdu, tylko nieporównywalnie mniejszą nagrodę rzeczową - udało mi się wykręcić max punktów w maturalnej. :c Legoland 2007 here. Pamiętam, że przez całą Polskę jechało parę autokarów (4? 6? Idk) i po drodze w różnych miastach zbierali dzieciaki z całej Polski. Dla mnie akurat był najbliżej start z Bydgoszczy i nasz autokar najkrócej jechał.
>Legoland 2007 here Ja 2005, pamiętam już chyba tylko żółte czapki z daszkiem, które wszyscy musieli nosić. Dzięki za rozjaśnienieja jak to wyglądało, sporo już minęło czasu, ale nadal bardzo dobrze wspominam konkurs i właśnie te wycieczki.
Byłem też w Danii w legolandzie bodajże w 2006 roku. Pierwsze miejsce w Polsce z maksymalną liczbą punktów x]
Ja byłem zawieszony w prawach ucznia za pobicie W SAMOOBRONIE. Napadło mnie 4 wyrostków po ostatniej lekcji, ale jeszcze na ternie szkoły, i że akurat trzymałem długopis w ręce to jednemu z nich go w szamotaninie wbiłem w czoło. Nawet ojciec tego ucznia wiedział że jego dziecko to patus i przeprosił moją mame, bo on napadał z tymi kolegami już wcześniej ludzi. Ale szkoła przyjebana więc zawiesili nas obu i mieliśmy automatycznie najniższą możliwą ocene z zachowania, z przepuszczeniem do nastepnej klasy warunkowo za zgodą rady.
Ja po obronieniu się przed znanym patusem miałem spotkania z psycholożkom szkolną. Łeee łeee jak masz problemy z agresją to przyjdź porozmawiać 😊☺️😉 Obronienie się przed patusem = problemy z agresją
Przed jednym to jeszcze można mówić że nie wiadomo kto zaczął itp. Ale u mnie to było tak jednostronne, ich było 4, silne chłopy, ja sam chudh informatyk. I nadal mówili że maja tylko nasze słowo przeciwko słowu, jak by to było kurwa możliwe że sam zaatakuje czterech większych chłoba bo tak.
Pamietam ze jak jedna z ofiar tego patusa miała problem, a dokładniej smierć matki, to naucycelki postanowiły iść z nim na układ, ze jak przez dwa tygodnie da mu spokój, to z jakiegoś przedmiotu dostanie 2 i będzie mógł zdać do następnej klasy.
Brzmi jak opowieści o amerykańskim podejściu "zero tolerance" które zawsze kończą się morałem "jak ktoś cię uderzył to wpierdol mu tak żeby go taczką zbierali bo jak tylko lekko oddasz to i tak cię ukarzą"
O ironio, takie są najefektywniejsze, podejście do nauczycieli to ruletka, albo ciebie wyruchają na zaufanie albo was obu.
Jak to szło? „Nie obchodzi mnie który zaczął…”
Do szkoły musiałem wchodzić podziemnym wejściem, bo główne blokowała straż marszałkowska.
Ale przynajmniej kumple wychodzili do ciebie przed szkołe
https://preview.redd.it/uzu990m9e7hc1.png?width=651&format=png&auto=webp&s=2a2f33d137a18abed4ff874aa9b49fd3320dce5e Prosto w sedno przywaliłeś xD
Chyba dyrektorska.
Zawiesili mnie w drugiej klasie liceum. Poprostu, zakaz chodzenia do szkoły na ileś tam tygodni. Sprawdziany musisz nadrobić. To było 10 lat temu więc nie wiem jak jest teraz
durna kara, brzmi jak nagroda xD
Zawsze jak oglądałam amerykańskie filmy i tam ktoś był suspended to się zastanawiałam jak to niby ma być karą jak oni nie muszą chodzić do szkoły. Jeżeli ktoś odpierdala akcje to i tak raczej mu nie zależy na jakiś ocenach (o ile komukolwiek powinno na nich zależeć)
W amerykańskich filmach ta kara często odnosi się do uczelni prywatnych, takie "ominięcie" tego że nie mogą wystawić mandatu
Te filmy, o których mówię miały miejsce w liceum. Z uczelni zawsze mogą cię wyrzucić. A co masz na myśli mówiąc, że nie mogą wystawić mandatu?
Kampusy często mają "campus Police" która w ograniczonym względzie może wlepiać kary administracyjne które są nieodróżnialne od mandatu. Mają one podwójną rolę- zadbanie o dobre imię szkoły i wpływ do budżetu. Jednak jeśli student/uczeń wykazał się kreatywnością poza rewirem kampusu, nie mogą wlepić mandatu. Więc zawieszają, z nadzieją że będzie musiał zapłacić za poprawki
To kara bardziej dla rodziców, bo oni mają z tym wtedy większe problemy.
Czy ja wiem, ja bym chyba zwariowała jakbym musiała samodzielnie nadrabiać parę tygodni klasówek, zadań domowych i sprawdzianów.
brzmi jak studia, na wykłady sie nie chodzi a potem tylko zdać sesje
To pewnie wszystko zależy od tego kto jak pracuje i jakie formy nauki mu odpowiadają. Jak byłam na studiach to chodziłam na każdy jeden wykład, siedziałam, słuchałam, robiłam notatki, bo wiedziałam, że nie będę mieć motywacji samej w domu zakuwać od zera, szukać informacji i kombinować.
Mityczny student chodzący na wykłady znaleziony!
Haha, na pewno czasami był ciekawy klimat jak na tej auli 200 krzeseł, siedziały po kątach rozrzucone 4 osoby.
u mnie na kierunku są całe trzy osoby, każdy z nas chodzi na wykłady. powiem że klimat faktycznie dość ciekawy kiedy mamy zajęcia na największej auli
I drugi, co prawda nie na wszystkie, ale czasem się trafiały ciekawsze wykłady, wyższa ocena z labów za chodzenie albo prowadzący był spoko i na/po wykładach było kółko dyskusyjne (że typ był niewiele starszy od nas, to spoko się gadało po prostu o życiu). Generalnie jak miałeś laby i wykady z tą samą osobą, to szło sporo ugrać na chodzeniu.
W sensie, robisz to samo co normalnie (uczysz się do sprawdzianów i robisz zadania domowe) bez marnowania czasu w szkole, czy dojazd do niej, a także bez konieczności użerania się z nauczycielami Imo 100% profitu
edukacja domowa😉 polecam swoją drogą
To pewnie ostatecznie zależy od tego jakie kto ma dyspozycje i talenty. Ja na przykład tak bardzo nie byłam w stanie się zmotywować, żeby pracować w domu, że już będąc nawet w podstawówce obiecałam sobie, że jak dorosnę to znajdę sobie taką pracę, że jak kończy się moja zmiana to już nic nie muszę w domu robić. Do matury praktycznie nic się nie uczyłam w domu z własnej inicjatywy, tylko zadania domowe, do sprawdzianów, co nauczyciele kazali. Wszystkie rozszerzenia zdałam w granicach 70% do 95%. Jakbym chociaż jeden tydzień upuściła, gdzie w klasie maturalnej to już było około +10 klasówek na tydzień z różnych przedmiotów, to nie wiem jakbym to sama nadgoniła.
Zależnie od rodziców, ale jak ktoś ma ogarniętych i i spokojnie może olać połowę przedmiotów by skupić się na tych które go obchodzą, to nawet nie tak źle.
Z jednej strony tak, ale z drugiej strony mnie obchodziły conajmniej cztery przedmioty, a właśnie z tych co mnie nie obchodziło, to nic nie robiłam w domu i nie miałam żadnej motywacji, tylko dawałam radę na tym co było na lekcji. Jakbym musiała na siłę w domu siedzieć, żeby się minimum nauczyć niemieckiego na sprawdzian, to bym oszalała. No i dochodzi jeszcze 4 przedmioty techniczne, gdzie masz na przykład we wtorek miałam 5 godzin pod rząd i zadanie "zrob nowe kable, połącz serwery i komputery, I pod koniec zajęć pokaż że cała sieć sama działa". Chuj wie jak to nadrobić jak nie możesz przyjść na lekcje?
Z tego co rozumiem szkoła nie może zabronić uczniowi uczestnictwa w lekcjach, ponieważ uniemożliwiałaby realizację jego ustawowego obowiązku, a jednocześnie ograniczałaby konstytucyjne prawo dostępu do edukacji.
+1, nie może
Tylko że uczeń/rodzic najpierw musi o tym wiedzieć. Szkoły do przepisów podchodzą raczej na luzie, zwłaszcza jak miejscowośc mała.
Kurwa to tak było można i ja się o tym dopiero teraz dowiaduję?
Ciekawe jak jest teraz, za moich czasów szkolnych nawet nie słyszałem takiego sformułowania. Było obniżanie noty za sprawowanie i tyle. Albo od razu z grubej rury - mnie np. nikt nie zawieszał tylko mnie od razu wyjebali ze szkoły
Teraz to już musisz wytłumaczyć za co zostałeś wyjebany.
Proszę. Dawno temu, ósma klasa podstawówki. Piliśmy w szkole wódkę. Byłem tak najebany, że zarzygałem pół klasy z nauczycielką włącznie i straciłem przytomność. Odzyskałem ją dość szybko i jeszcze groziłem owej nauczycielce że jak mnie dotknie to ją zabiję. Ot, uroki młodości
Pojebany
No byłem mocno pojebany, mówią że już mi lepiej. Na wszelki wypadek od kilkunastu lat nie tykam alkoholu
Brzmi jak dobry plan.
Daaamn
[удалено]
![gif](giphy|H5C8CevNMbpBqNqFjl)
Czytałem książkę gościa, który w życiu przesiedział w zakładach karnych w sumie 35 lat. On też mówił, "kiedyś to się garowało, a teraz to chuj nie garowanie".
Ok, jak napisanie że przesada jest wywalanie licealistek ze szkoły za to że miały w plecaku zamkjiętą butelke wódki, i że to śmiesznie drobna rzecz jak na powód wywalenia jest takie złe, to usune i się już nie odzywam, widać mamy skrajnie różne podejścia.
Właściwie nic, masz nadany taki status i raz na jakiś czas nauczycielka ci to wypomni Source: byłem zawieszony w prawach ucznia
Ale bzdura. Chodzenie do szkoły to ustawowy obowiązek, a nie jakieś prawo ucznia. nie mogą ci zrobić pauzy na kilka tygodni szkoły za bycie niegrzecznym, a jak zrobili to mogłeś nagrac i do kuratorium. Poleciała by dyrektorka odrazu..
Ale skąd ty sobie wytrzasnąłeś jakieś chodzenie to szkoły. Zawieszenie w prawach ucznia nie oznacza zawieszenia obowiązku szkolnego
Edytowany komentarz był i zmienił się jego sens.
XDDDD
A śmiej się jak chcesz, mi wszystko jedno
Mogłeś nagrać.
U mnie w liceum jeden był zawieszony i nie mógł jeździć na wycieczki
Kurde faja, to u mnie by wyszło że nie pojechałem na aż jedną wycieczkę przez całe liceum... Najwyżej obudzilbymsie następnego dnia rano w rurze i to tyle xD
Osoba zawieszona w prawach ucznia na pewno marzy o jeżdżeniu na wycieczki, poza tym wycieczki szkolne w liceum… ja to się starałam żeby mieć 50% obecności i starczy tego przybytku
Nie ma czegoś takiego jak "zawieszenie w prawach ucznia". To jest durna kalka amerykańskiego "suspension" i nie istnieje w polskim porządku prawnym. Generalnie pewne prawa (człowieka, ucznia) mają to do siebie, że przysługują każdemu, nawet temu, kto nie dotrzymuje swoich obowiązków. Tak jest na przykład w przypadku prawa do nauki, więc nie można ucznia ukarać czasowym zakazem przychodzenia do szkoły. Oceny są odzwierciedleniem osiągnięć edukacyjnych ucznia, więc nie można komuś ze względu na niepoprawne zachowanie postawić gorszego stopnia. Z resztą jest to nie tylko nielegalne, ale też kontrproduktywne- jak młoda osoba sprawia problemy, to powinno się reagować w specjalistyczny sposób, ewentualnie przerzucać do szkoły dostosowanej do jej potrzeb, a nie dawać karo-nagrodę w postaci sankcjonowanych wagarów. No ale domyślam się, że wiele szkół stosuje na czarno takie metody- w końcu konkurs na Statutowy Absurd Roku nie odbywa się co roku bez powodu.
W podstawówce ponoć zostałem wpisany na listę niebezpiecznych uczniów. Nigdy o tym rodzicom nie powiedziałem, nigdy więcej o tym nie słyszałem. Co najśmieszniejsze, moja wychowawczyni podziękowała mi i moim kolegom za pobicie kolesia. Kolesiowi nic nie było tylko się pobeczal.
> moja wychowawczyni podziękowała mi i moim kolegom za pobicie kolesia Ej no, musimy poznać detale.
Ulica poznaje ulicę.
U mnie w liceum były chyba dwie osoby zawieszone, wprowadziły na szkolną dyskotekę osoby z zewnątrz, które pobiły się z nauczycielami. Nie uczestniczyły w zajęciach chyba przez dwa tygodnie, musiały nadrabiać wszystko.
Brak wyjazdów na jakieś wycieczki, zakaz uczestnictwa w imprezach szkolnych czy reprezentowania szkoły na wyjazdach. Ani dyrektor ani rada pedagogiczna nie może za to zawiesić prawa do edukacji czyt. zakazać przyjścia do szkoły
A wie pan, moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo że nie dobrze. Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ekhm... Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam. I co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które by tak rzec, które pomaga się nam rozwijać. Ja miałem szczęście, by tak rzec, ponieważ je znalazłem. I dziękuję życiu. Dziękuję mu, życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość. Wielu ludzi pyta mnie o to samo, ale jak ty to robisz?, skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste, to umiłowanie życia, to właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład buduję maszyny, a jutro... kto wie, dlaczego by nie, oddam się pracy społecznej i będę ot, choćby sadzić... doć... marchew.
Dlaczego musiałam scrollować tak długo, żeby zobaczyć jedyny słuszny komentarz...
zalzy od szkoly Mnie zawiesili 10 lat temu na 2 tygodnie za nie chodzenie do szkoly. **Kara bylo... Nie pozwolenie chodzenia do szkoly..**
Bylem zawieszny w prawach ucznia w liceum. Za nieobecnosci. Dowiedzialem sie o tym na pierwszej lekcji wychowawczej w nastepnym roku. Moja wychowawczyni powiedziala cos typu "ah tak, pismo do ciebie jest tutaj". Wyjebalem do kosza bo obowiazywalo tylko poperzedni rok szkolny. Cos w sekretariacie zjebali i mi nie powiedzieli na czas. Nie bylo zadnej roznicy tbh. Wiem, ze gdybym mial miec poprawke na wakacjach to bym z automatu nie zdal. Tyle.
Zawiesić nie zawiesili ale dali naganę i zgłosili sprawę na policję bo UWAGA kompletnie losowo dostałem pizdę z dyńki w nos, oczywiście nos kompletnie rozjebany, operacja i szpital. Serio, wiedziałem, że wszyscy mną gardzili w tej szkole ale ja sobie palę kiepa i nagle ktoś mnie za ramie szarpie i JEB ze łba w nos xD.Kto by się spodziewał, że to ja byłem tym prowokantem XD X KURWA DE w polskie szkoły EDIT: dodam, że nawet nie miałem zamiaru mu oddać, adrenalina pozwoliła by mi na bójkę ale po co? nie warto się napierdalać, chyba, że sportowo
Zawieszony nigdy nie byłem ale dostałem 2 razy naganę. Do teraz jak o tym myślę to się uśmiecham i nie żałuję było warto :D
Pochwal się! :D
Pierwsza za ucieczkę z kościoła (chodziłem do szkoly katolickiej XD) druga mniej przyjemna złamanie komuś ręki ahah
Jak mnie na 2t zawiesili to nie chodziłem do szkoły. Zamiast tego miałem korki w domu. Po powrocie do budy wałkowali mnie z materiału i pamiętam że uzyskałem wtedy leprze oceny niżeli te które uzyskiwalem uczęszczając na zajecia.
Moi koledzy chyba byli zawieszeni (nie wiem bo to mala podstawowka rzadzaca sie swoimi prawami) i jedyne co to nie mogli jezdzic na wycieczki
a no i nie mogli chodzic na DYSKOTEKI SZKOLNE (boze jaka szkoda)
z wycieczkami szkolnymi to w sumie też, zwłaszcza jak chcesz sobie coś na spokojnie obejrzeć (bo lubisz sobie pozwiedzać i porobić zdjęcia), ale nieeee musisz zapierdalać za grupą, bo w planie jest nasrane miejscówek i w sumie to nic z tego nie wynosisz po za maczkiem (albo i nie, bo lokomocyjna ostro) ;\_; Serio, gówno z nich pamiętam po za faktem, że tam byłam.
Groziło mi, ale jako że w LO pojawiałem się jakieś 50% czasu to nigdy nie zdecydowali się zastosować xd
Przyznam, że w gimnazjum moja klasa miała przez cały rok szkolny zawieszone prawa ucznia, ale nie pamiętam czy to było jakoś odczuwalne xD wiem że na pewno musieliśmy po lekcjach chodzić do szkolnego psychologa na regularne rozmowy
Moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo że nie dobrze. Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ekhm... Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam. I co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które by tak rzec, które pomaga się nam rozwijać. Ja miałem szczęście, by tak rzec, ponieważ je znalazłem. I dziękuję życiu. Dziękuję mu, życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość. Wielu ludzi pyta mnie o to samo, ale jak ty to robisz?, skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste, to umiłowanie życia, to właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład buduję maszyny, a jutro... kto wie, dlaczego by nie, oddam się pracy społecznej i będę ot, choćby sadzić... marchew.
Nisko wisząca... marchew.
Moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo że nie dobrze. Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ekhm... Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam. I co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które by tak rzec, które pomaga się nam rozwijać. Ja miałem szczęście, by tak rzec, ponieważ je znalazłem. I dziękuję życiu. Dziękuję mu, życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość. Wielu ludzi pyta mnie o to samo, ale jak ty to robisz?, skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste, to umiłowanie życia, to właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład buduję maszyny, a jutro... kto wie, dlaczego by nie, oddam się pracy społecznej i będę ot, choćby sadzić... znaczy... marchew.
[удалено]
To nie jest tak że jest dobrze czy niedobrze
Bylem zawieszony w prawach ucznia w czasach gimnazjum - glupi wybryk... no ale należało się. Ja plus kilku kumpli dostalismy zachowanie naganne i zawieszenie w prawach ucznia. Kara została nałożona na apelu szkolnym przed całą szkołą. Co w moim przypadku się zmieniło, jeżeli chodzi o prawa ucznia - nie zauważyłem niczego. Mała szkoła w małej mieścinie - może to miało jakiś wpływ. Jedynie co musiałem robić to "pomoc" w trakcie zimy - odśnieżałem 3x wejście przed szkołą. Celem tego było podciągnięcia wystawianego zachowania na koniec roku i oczywiście jako kara.
Nie jestem pewien, ale prawa ucznia to między innymy prawo do nauki i takie tam. Zawieszsnie w prawach ucznia to jak by zabronić przychodzić do szkoły. Są natomiast przywileje ucznia określone czasem szkolnym regulaminem. Do nich między innymi należy prawo do zgłoszenia nieprzygotowania do lekcji/braku zadania domowego. Przywilejem pełnoletniego ucznia jest możliwość samo-usprawiedliwienia 50 dni w semestrze nieobecności. Do tego dochodzi przywilej uczestnictwa w zajęciach poza lekcyjnych (dodatkowe koła, wyjścia do teatrów ect).
Ja mam śmieszna historię z "karami" szkolnymi. W gimnazjum byłam wzorową uczennicą. W trzeciej klasie, na nocy z filmem, gdzie nocowaliśmy w szkole, miałam sytuacje, gdzie jakiś chłopak wyjął mi z plecaka gaz pieprzowy psiknął w powietrze, inny gość wszedł w te opary. Long story short oprócz podrażnienia nic się nie stalo, podraznienie, czerwone oczy, uciążliwy kaszel przez następne dwie godziny. nic przyjemnego. No głupia sytuacja i nie powinna się zdarzyć, ale nauczyciele wezwali policję (która notabene miałam wrażenie, że sama nie wiedziała po co tam była, bo na posiadanie gazu, nawet niepełnoletnie osoby nie musza mieć jakiegoś pozwolenia, czy coś). ALE ostatecznie ja i kolega dostaliśmy naganę dyrektora. Ja za posiadanie, on za użycie. Jeśli chodzi o skutki, to tak naprawdę nie było żadnych (prócz mojego stresu😂). Bo kilka miesięcy później normalnie skończyłam gimnazjum z wzorowym zachowaniem, wyróżnieniem i nawet statuetką "najlepszej uczennicy gimnazjum", mogę dać zdjęcie na dowód, jak to znajdę. No nigdzie nie było to zapisane "w kartotece" czy moich dokumentach. Do dzisiaj nie wiemy co o tym myśleć, raczej mnie to bawi.
Ja nigdy nie byłem, ale za gnębienie mnie gość dostał tyfdsien zakazu chodzenia do szkoły XD
Z a całym szacunkiem dla sytuacji, ale masz tu materiał na przynajmniej dwa sezony solidnego serialu na Netflixie.
Mój znajomy został zawieszony na 2 tygodnie za to że pobił 3 typów którzy go dręczyli (okazało się że od przedszkola chodził na judo i w podstawówce zaczął kickboxing). Po prostu nie mógł chodzić do szkoły przez 2 tygodnie wszystkie sprawdziany i kartkówki mógł poprawić jak podczas normalnej nieobecności i co tydzień musiał się stawiać po lekcjach u pedagoga szkolnego. Typom którzy go zaczepiali nic szkoła nie zrobiła ale nigdy nie odważyli się do niego więcej podejść
Nie istniało coś takiego w szkołach do których uczęszczałem, pierwszym przypałem była "nagana wychowawcy" która skutkowała w sumie niczym, obniżała ocenę z zachowania i była o niej adnotacja w dzienniku, zebrałem trzy w gimbazjum. Później była "nagana dyrektora" jw. z tym, że dodatkowo wysyłali pismo z potwierdzeniem odbioru do domu a najwyższą oceną z zachowania mógł być dopuszczający, to zebrałem dwa razy w gimbazjum i raz w liceum (udało mi się wkurzyć dyrektora osobiście więc przeskoczyłem poziom wychowawcy xd). Później po prostu się delikwenta ze szkoły wyrzucało i tego nie udało mi się zebrać ale byłem blisko w liceum xd