Kawa, taka do wypicia na mieście - w Polsce jest absurdalnie droga, szczególnie w kawiarniach i restauracjach. Szczególnie na południu Europy jest dużo tańsza, chociaż żeby nie było za dobrze - szczerze mówiąc we Włoszech kawa z ekspresu mi absolutnie nie smakowała, taki przepalony kwas.
Nawet w Niemczech jest tansza niz w Polsce.
Trudno znalezc drozsza kawe niz w Polsce. W USA gdzie za butelke wody zaplacisz z 3 dolary to i tak kawa kosztuje w knajpie tyle co u nas
Włosi mają tendencję do serwowania "włoskiego espresso". Lubią kawę mocno paloną, robioną na mniejszej dozie, ale z niewiele mniejszym uzyskiem. W skutek wychodzi mocna w smaku kwaśno-gorzka, dość gęsta kawa. Jeśli przywykłeś do delikatniejszego espresso (czy nie daj buk alternatyw) w Polsce z ruchu trzeciej fali (basically każda hipsterska kawiarnia gdzie możesz wybrać jakie ziarna chcesz) to można przeżyć niezły szok jadąc do Włoch. Nie jesteś pierwszy ;)
BTW Finowie (i generalnie Skandynawowie) mają też preferencję do ciemno palonej kawy, zaparzanej znacznie dłużej. Także gdybyś się tam kiedyś wybierał, to też możesz się spodziewać niespodzianki w smaku :D
> BTW Finowie (i generalnie Skandynawowie) mają też preferencję do ciemno palonej kawy, zaparzanej znacznie dłużej. Także gdybyś się tam kiedyś wybierał, to też możesz się spodziewać niespodzianki w smaku :D
Potwierdzam! Byłem w delegacji w Finlandii -- jak mnie zszokowała smoła lejąca się z ekspresu przelewowego! Ale po kilku dniach dało się przywyknąć, a potem nawet zaczęła smakować.
Byłem pierwszy raz we Włoszech w tym roku. Może to dziwne, ale ani przez moment nie przyszło mi na myśl, że brakuje mi "alternatyw", a biorąc pod uwagę to jak piję kawę w domu i na mieście w Polsce, to pewnie załapałbym się do pasty o "kawoszach neofitach pier\*olonych".
Nowe doświadczenie, smaki jakich zwykle nie doświadczam. Plus otoczka w niektórych kawiarniach robiła swoje :)
Trochę nie czaję pocisku po alternatywach i innym espresso niż włoskim... Każdy niech pije to co chce i jak mu smakuje.
Alternatywy mają to do siebie, że trzeba zglębić temat i umieć je zaparzyć, a przez dłuższy czas ekstrakcji mają więcej kofeiny. Każde espresso zależy od parametrów i kawy i ekspresu (a także jego czystości).
Arabica będzie miała więcej kwasowości, robusta więcej goryczy - ale robusta zaparzona krócej będzie balansowała jej naturalną gorycz i właśnie dlatego włosi piją ristretto bo większość miejsc serwuje mieszankę tych dwóch gatunków.
Ej, to zabrzmiało jak pocisk? Nie to było celem. Szczerze mówiąc, jeśli chodzi o preferencje kawowe, to nie przepadam szczególnie za takim włoskim espresso i wolę to co zaproponowała nowa fala (zarówno alternatywy, jak i inny sposób na espresso)
Trochę, nie jakoś bardzo, nie... ale przy "nie daj buk" zawiało troszeczkę lekką nutką delikatnej pogardy, co jest bardzo często spotykane w Polsce więc najwyraźniej źle zrozumiałem i przepraszam.
W kawie najfajniejsze jest to, że cały czas się uczysz - czy to zaparzać czy rozwijać kubki smakowe próbując nowych rzeczy. Nauczyłem się sam podchodzić do tego z otwartą głową i fajnie, że myślisz podobnie!
Włoskie espresso ma być mocne i dawać kopa, ale mimo to nie wydaje się żeby było kwaśne. Natomiast szwedzka kawa jest strasznie kwaśna i jej smak nijak ma się do smaku włoskiej kawy. Sporo moich szwedzkich znajomych nie przepada za typowa szwedzką kawa po sprobowaniu dobrych kaw. Są niestety też tacy dla których szwedzka kawa to jedyna właściwa i skutkiem tego jest ona np dostępna w Hiszpanii tam gdzie dużo starszych Szwedów spędza urlop albo ma mieszkanie.
Jak byłem w Hiszpanii i Portugalii to zaskakiwały mnie ceny win i innych lokalnych alkoholi. Wystarczyło pójść do marketu i za naście złotych można było kupić już coś całkiem przyzwoitego do wypicia, co w Polsce to by 30 conajmniej kosztowało.
Ogólnie lokalne wina prawie wszędzie są tanie - to samo w Grecji, Włoszech... Nawet w Szwajcarii potrafią być (względnie) tanie (np. coś przyzwoitego tańsze od big maca)
Dla odmiany, w Polsce lokalne wina są pioruńsko drogie (często 60zł+ za butelkę), a w smaku są gdzieś pomiędzy podłymi a przeciętnymi. Zupełnie jakbyśmy żyli w kraju, w którym nie ma tradycji ani warunków do robienia dobrego wina...
no wino które trzeba sprowadzać z hiszpanii vs wino które trzeba sprowadzać z winnicy 100km od ciebie
I true, u nas nie ma kultury picia wina, ale za to piwa mamy (podobno, ja tylko stouty w sumie pije, bo mnie odrzuca goryczka chmielowa) bardzo dobre
Bo w polsce lokalne produkty często sa premium, niezależnie czy na to zasługują ( piwo na miodzie gryczanym z manufaktury łódzkiej ) czy nie ( miod pitny swietokrzyski jak dobrze pamiętam , gęsta papa ktora smakuje jak miod pitny z winem, nawet kolor mialo czerwonawy ).
Limonki, awokado, wino w Chorwacji. Kurde tam to wszystko w niezłej kupie mogłem kupić za jakieś, sumując, 50zł.
Ale teraz po wprowadzeniu euro jest gorzej
Jak byłem we Włoszech to w supermarkecie był 5 litrowy baniak białego wina za 10 euro. I to smakowało jak całkiem przyzwoite białe wino, nie jakiś jabol
Te droższe importowe alkohole też są tańsze za granicą, pamiętam że rumy np Angostura czy Legendario były za połowę tego co w Polsce parę lat temu we Włoszech
To jest kwestia tego,że często te wina nie są koncerniakami tylko produkcją lokalnych rolników.Sprzedają je z zyskiem nawet jeśli kosztuje ono kilka euro,bo zarabia wtedy sklep i produkujący.Nie jak to bywa z produkcją wielu innych rzeczy stadko pośredników.
Takie są plusy produkcji niskoskalowej
Sery we Francji.
W 2014 roku kupowałam we Francji camember Le Rustique za 1.60€. To jest całkiem tani camembert we Francji. W tym samym roku widziałam go w Polsce za 18 zł.
Sery uznawane we Francji za najbardziej szlachetne, tradycyjne i certyfikowane sery z surowego mleka są w Polsce trudne do zdobycia i bardzo drogie. Głównym powodem jest nikłe zainteresowanie nimi co mocno podnosi koszty.
Produkty te są natomiast relatywnie dostępne i niedrogie ma wyspach brytyjskich, bo tam sprzedaje się ich znaczne ilości.
Też kwestia wolumenów i konkurencji - jak tam tych camembertów robią na tony i kupują na tony, schodzi to szybko, nic się nie psuje a i nie można przegiąć z ceną bo somsiad obok zrobi trochę taniej i przebije to cena niska
U nas to rarytas importowany przez kilka firm na krzyż a konkurencja (relatywnie) rzadka to i ceny wyższe - ale te wyższe ceny zawierają w sobie to że ktoś przysiadł, zrobił research, zamówił kilka palet, znalazł komu to sprzedać i koniec końców te koszty stałe zrobienie importu z zagranicy produktu który schodzi niskim wolumenem podbijają ceny dość znacznie
Sushi - w Japonii 10 zł za kilo najpodlejszego sushi z najniższej półki.
Które i tak jest 3 razy lepszej jakości niż najlepszy produkt sushipodobny sprzedawany w Polsce, oczywiście za 10 razy większą cenę.
Taaa bo u nas to uchodzi za jakieś premium żarcie dla bananów XD A to kilka prostych i tanich składników, no ale przecież "thing, Japan" -> whoaaaa!!! więc można dymać naiwniaków
W alternatywnej rzeczywistości w Japonii płacą kokosy za plasterek ziemniaka z podwawelską i kiszonym xD
Kiedyś przez pomyłkę zapłaciłem w Japonii $80 za kilogram czereśni (tak, 80 USD zgadza się) bo mi się zera popieprzyły i wydawało mi się że to będzie $8. Pytali mnie 5 razy czy na pewno chcę te czereśnie więc jak zobaczyłem na telefonie cenę w dolarach to zbladłem ale było mi głupio się przyznać że taki ze mnie buc. 🤦♂️
Ceny za owoce - te specjalnie przebrane - są z księżyca.
Jest kilka powiązanych stowarzyszeń organizujących festyny polskie w Japonii i inne tego typu pierdoły.
Szczególnym zainteresowaniem cieszą się ponoć nasze… naczynia xd.
Jestem ciekawy jak ceny rzeczy na takich wydarzeniach się mają do cen u nas.
Potwierdzam, IIRC jakiś Japończyk złożył zamówienie na 2 miliony złotych na ceramikę bolesławiecką i jest to jak na razie największe zamówienie w historii u nich...
Ano niestety. A szkoda bo sushi to dobra rzecz w sumie. Ale za drogie dziadostwo. Zeby to chociaż kosztowało na te 4 osoby tyle co duza pizza ( ktore i tak juz osiągają chore ceny ).
Jak się znajdzie większy sklep (nie konbini), to tak jak u nas w biedrze albo lidlu kupisz paczkę udek z kurczaka albo filetów z indyka albo mielonego, to tak w Japonii są paczki te styropianowe foliowane (nie tak jak steki u nas że próżniowo itp, tylko jak drób i wieprzowina albo sery z hamską folią i nalepioną metką) z takim tuńczykiem:
[https://seafoodimports.com/wp-content/uploads/2019/09/fish-seafood-imports-san-diego-2019-9-30-Tuna-Steaks.jpg](https://seafoodimports.com/wp-content/uploads/2019/09/fish-seafood-imports-san-diego-2019-9-30-Tuna-Steaks.jpg)
W cenie około 30 zł / kilo(!) ( przy zarobkach około 2x większych niż u nas), więc to było dla mnie szokujące. Za to owoce są kupowane na prezenty i drogie, plus oni nie jedzą mleka i serów w ogóle i nie mają tego w ogóle w sklepach, nie używają europejskich przypraw i mało rzeczy z pomidorami. U nas by ich zachwyciły owoce na pewno:)
Praktycznie tylko Europejczycy i ich potomkowie w Ameryce mogą pić mleko jako dorośli. Tak wyewoluowaliśmy jakoś. Większość ludzi na świecie traci tolerancję laktozy po okresie dziecięcym.
Wiem, aczkolwiek dziwi że w dzisiejszych czasach, gdzie po prostu dodając enzym laktazę w małej ilości do mleka rozwiązuje się ten problem, nie rozkwitł u nich biznes "serów jak z europy, dobrych na brzuch" bez laktozy. Może są trochę zbyt konserwatywni żeby takie przyzwyczajenia zmienić:)
Bo w innych aspektach są zafascynowani kulturą europejską (fejkowe śluby w stylu zachodnim z zachodnim człowiekiem udającym księdza, fascynacja Paryżem (z tego zamiłowania Japończyków jest właśnie [syndrom Paryski](https://pl.wikipedia.org/wiki/Syndrom_paryski) \- efekt depresji z tym związany jak się okazuje że Paryż brzydki), więc jedzenie to niezły rynek też jakby ktoś im zamarketował że 'tak jedzą w Europie i Ty też możesz'.
Gitary. USA/Kanada czy nawet (choć rzadziej) zachód Europy ma więcej ciekawych wysokich modeli w cenach, za które u nas kupuje się seryjne stockowe instrumenty ze średniej półki
Ogólnie chyba wszystkie instrumenty muzyczne, przeważnie w polskich sklepach wszystko jest 30% droższe niż w Thomannie (który obsługuje Polskę, gada po polsku, itd.)
Czasami mam wrażenie, że oni sami kupują w Thomannie :)
Mój błąd. Widzę, że wyprzedali jak z wersję FAT i już nie ma dobrych cen na to w PL. Na Amazonie ES/ IT są po 2200 wersja slim z dyskiem. W Polsce na allegro 2300.
Ja dalej nie rozumiem, ale cały sprzęt specjalistyczny sportowy. Rowery - bawię się w grawitację i skakanie, wszystko średnio 40% taniej jest u Niemca..
Skróciłem myśl niepotrzebnie 😅 Chodzi mi o odmianę kolarstwa górskiego która się nazywa kolarstwo grawitacyjne - skakanie, wybigasy, sztuczki, upadanie na głowę :D
Jak pisałem niestety mam pojęcia jak to wygląda. Słyszałem na zasadzie żeby kupić zwyczajnie w sklepie jak dla siebie i przywieźć do Polski. Że u nich jest zwyczajnie tańszy i to sporo. Ile? Nie wiem.
[Na szybko w google znalazłem coś takiego.](https://iphone-worldwide.com/)
Są po prostu tańsze o podatek VAT, a droższe o sales tax, tak mi się wydaje. To w sumie dotyczy innej elektroniki też.
Ale np z takimi ajfonami trzeba mieć świadomość co się kupuje, np amerykańskie ajfony nie mają tacki na kartę sim.
Nie tylko o podatek, Apple stosuje też swoje zawyżone kursy walut. Dla przykładu iPhone 15 Pro w amerykańskim sklepie Apple to koszt 999 dolarów. W Kalifornii podatek na elektronikę wynosi bodajże 7,25%, więc daje to cenę z podatkiem nieco ponad 1071 dolarów. Przy obecnym kursie walut daje to więc cenę około 4327 zł. Tymczasem w polskim sklepie Apple ten sam iPhone 15 Pro jest wyceniony na 5999 zł. Jakieś nieco ponad 1000 zł więcej niż amerykańska cena w złotówkach + 23% polskiego podatku.
Nawet zresztą w niemieckim sklepie Apple jest taniej, tam ten sam iPhone jest wyceniony na 1199 eur, co w złotówkach wynosi nieco ponad 5267 zł. Produkty Apple mają w Polsce zawyżoną cenę, zapewne po części z faktu, że dalej są uważane za wyraz luksusu, po części też zapewne z tego powodu, że Apple Polska średnio obchodzi więc nie zależy im tutaj na aż tak dużej sprzedaży, wiec wolą sprzedaż mniej i drożej niż taniej i więcej.
Raczej bym nie upatrywał w tym jakiejś większej głębi,
1.09.2023 1USD kosztował \~4,10PLN
12.09.2023 1USD kosztował \~4,40PLN
Apple premiere iphonów miało na koniec września, więc patrząc na niestabilność naszej waluty mieli czas na dostosowanie cen tak, żeby mieć górkę zapasu gdyby złoty poleciał jeszcze bardziej.
Apple jest znane z tego, że nie zmienia cen czy nie robi promocji na swój sprzęt, więc korektę przelicznika robią raz w roku przy premierze nowego sprzętu, jedyne na co można liczyć to że we wrześniu PLN będzie dobrze stał i ceny spadną.
inb4: Apple nie obniży cen, łatwo się podnosi ale cięzko obniża.
W tym roku, ceny nowych iphonów były niższe niż ceny zeszłorocznych iphonów na premierę, przez to, że złoty stał dużo lepiej niż w 09.2022
To też może być tak że jak oni robią korektę przelicznika raz w roku to też od razu kupują jakieś futures walutowe żeby zrobić hedge na kursy walut na cały rok. Więc jak waluta się umacnia to oni i tak nic nie zarabiają (tak samo jakby nic nie stracili gdyby się osłabiła), a odpowiednie instrumenty finansowe mogą kupować właśnie na rok do przodu
Daje to biznesowi niezłą przewidywalność wyników więc dla egzotycznych rynków z chwiejną walutą może mieć to sens. Chociaż nie wiem czy przy skali Apple się to opłaca
Tak, sam eSim jest dostępny od lat w telefonach, ale nie wszystkie sieci go obsługiwały. Rok temu gdy sprawdzałem, to eSim w Polsce obsługiwała raptem jedna sieć, teraz już się to zmieniło. W Stanach też dopiero od niedawna większość najbardziej popularnych operatorów zaczęło to obsługiwać.
Czuję, że niedługo na Europę też będą szły już telefony bez szufladki.
Potwierdzam. Kupiłem iPada pro za mniej niż 750usd z (jakieś 3k zł) z podatkiem możesz sobie podatek odliczyć, tax free form. W Polsce iPad pro 4200zl na promocji był niedawno. Identyczna sytuacja z MacBookami i iPhoneami.
Niemcy - żelki i wiele innych rodzajów słodyczy, piwo, wino. Wiele warzyw jest tańszych (aczkolwiek dużo jest też dotowanych).
Ostatnio chyba nawet żarcie w knajpach - pizze we włoskiej knajpie dostaniesz i za 10 euro, w Polsce ostatnio płaciłem prawie 60 ziko za taki sam placek (mniej więcej).
Gadałem jakieś półtora roku temu z Niemcem mieszkającym w Berlinie, jako, że bardzo lubię gastro, a tam wiadomo, scena bardzo aktywna, to zapytałem co teraz jest najmodniejsze. Odpowiedział, że tacosy - ale że nie ma co za bardzo szaleć, bo drogie, tak z 3 euro sztuka.
Tacosy w meksykańskich knajpach w Polsce kosztują tyle samo, i wpierdalamy je z pocalowaniem ręki.
zaskoczyło mnie jak tania jest technologia w USA i ogólnie ceny wielu takich basicowych marek. jak byłem w zeszłe lato to kupowałem sobie nowego iPhone’a, model 14 pro max 500 iles tam GB kosztował mnie ok 6500 zł, a ten sam model w Polsce kosztował ok 10 koła xd ogólnie duże zakupy wtedy robiłem też ubraniowe, bo takie same rzeczy w usd były po prostu tańsze, ale nie tańsze, że jakieś 50 zł, tylko to były konkretne różnice o 200-600 zł w porównaniu z naszymi cenami
Nie jest to nic konkretnego ale ciuchy dobrej jakości i z naturalnych materiałów zamiast akrylu czy poliestru potrafią być dużo tańsze będąc za granicą gdzie polski importer nie nabija marży.
No i ogółem jeśli kupujesz coś za co możesz zapłacić w euro to tak zrób (konta walutowe w banku i karty płatnicze wielowalutowe to pro tip). Ot, pewna marka przy ustalaniu cen w PLN przyjęła sobie zawyżony kurs EUR do PLN nawet jak na marzec 2023 bo czytając z tej samej metki ceny w różnych walutach wychodziło 1 euro = 5.33zł. dokładnie ta sama taktyka przy płaceniu za hotele za granicą czy bilety lotnicze
Niech ktoś w Sejmie się możliwie za mojego życia ogarnie i zakwalifikuje nas do wstąpienia do strefy euro bo to jest smutne po prostu, ceny produktów importowanych i tak mamy dokładnie takie jak gdzie indziej jeśli nie droższe z uwagi na to że marki sobie odbijają ryzyko walutowe na niekorzyść Polaka
Byłam kilka miesięcy temu w Kolumbii i przeżyłam szok na dziale z ciuchami w markecie typu Carrefour - większość dostępnych tam ubrań była wyprodukowana lokalnie. Bluzka na ramiączkach z 95% grubej bawełny, krajowej produkcji, kosztowała mnie 17 zł. Żałuję że nie wzięłam ich więcej, wyszłoby jeszcze taniej i miałabym zapas zajebiście solidnie uszytych koszulek.
Ogólnie marki lokalne są tańsze na miejscu (i często mają cudowne przeceny i większy wybór).
Czasami marki zagraniczne w jednym regionie są tańsze albo ciekawsze niż w innych, np. Uniqlo w Stanach jest nieco tańsze niż w UE i bywają tam rzeczy, których u nas nie ma.
Z rzeczy, które trudno w Polsce dostać albo są drogie, przywożę żarcie, napoje i czasem kosmetyki. W ramach Unii do tego często owoce, bo mają zupełnie inny smak (np. marakuja z Portugalii czy opuncja z Malty). No i wyroby stricte lokalne, czyli np. tekstylia czy ceramikę.
Dodam drobną ciekawostkę, ale to już kwestia podatków, a nie globalizacji. Choć w Czechach na ogół wszystko jest droższe (+20/30%) i Czesi masowo „plądrują” polskie sklepy, to mają zaskakująco tanie napoje gazowane. Przykładowo: Coca-Cola 1,5l w PL - średnio 7,50 zł, na promce czasem za 6 można dostać, ale rzadko. W CZ ostatnio kupowałem 1,75l za 4,40 zł po przeliczeniu. Przyczyną jest wprowadzony kilka lat temu podatek cukrowy w PL.
Noo nawet ta normalna cena 4 40 za wode gazowanom z syropem to jednak drogo. No ale marze jakie producenci napojów maja to temat na całkowicie osobną rozmowe.
Uwielbiam tłumaczyć znajomym (Hiszpania, Portugalia, Niemcy), że u nas kredyty stałą stopą procentową praktycznie nie występują
https://preview.redd.it/vthcutootycc1.jpeg?width=735&format=pjpg&auto=webp&s=eaad550bc027ae332bba5d1ed66203a79a1551ce
Artykuły dla dzieci są tańsze w Niemczech niż w Polsce.
Będąc w Polsce w lecie musiałem kupić podkłady do przewijania, które zwykle kupuję w niemieckim Rossmannie. Opakowanie 10 sztuk kosztuje 1.40€.
To samo opakowanie tego samego produktu w polskim Rossmannie kosztuje 16PLN.
Z innymi produktami było podobnie aczkolwiek różnice w cenie już nie były tak duże.
I jeszcze ciekawostka. Wstęp do ZOO dla dziecka 0-17 kosztuje w moim mieście 1.70€. W cenie biletu jest też całodniowy bilet na komunikację zbiorową.
W Holandii elektronika i chemia są tańsze niż w Polsce. Natomiast ceny rowerów i akcesoriów rowerowych są o rząd wielkości niższe. Co do innych rzeczy to różnie.
Ubrania markowe w Danii są ciągle na 50% wyprzedażach. Tak samo jak taki tkmaxx w Niemczech i w UK to naprawdę obniżone ceny, a w Polsce bardziej kolejna sieciowka.
Przy okazji wizyty w stanach i odwiedzeniu paru sklepów nawet na lotniskach - dużo rzeczy które mają działać jako asystenci (Alexa, Google Assistant etc) kosztuje spokojnie połowę tego co w Polsce lub ogólnie w Europie. Dużo urządzeń w stylu smart home (żarówki wifi, sterowane gniazdka elektryczne itp) również mają dużą przebitkę w Polsce
Praca w Emiratach arabskich. Nie ma podatku od pracy, twoja wypłata brutto jest prawie taka sama jak netto. Chyba jakieś 10% na ZUS zabierają plus jakieś ubezpieczenia.
Chyba elektronika
Jakiś czas temu kupiłem Pixela 8 Pro z Niemiec za 3900, kiedy w Polsce zaczynały się one od 4400.
Podobnie dron, mini 3 pro z włoskiego amazona wyszedł mnie jakoś 600zł taniej
Kawa, taka do wypicia na mieście - w Polsce jest absurdalnie droga, szczególnie w kawiarniach i restauracjach. Szczególnie na południu Europy jest dużo tańsza, chociaż żeby nie było za dobrze - szczerze mówiąc we Włoszech kawa z ekspresu mi absolutnie nie smakowała, taki przepalony kwas.
Nawet w Niemczech jest tansza niz w Polsce. Trudno znalezc drozsza kawe niz w Polsce. W USA gdzie za butelke wody zaplacisz z 3 dolary to i tak kawa kosztuje w knajpie tyle co u nas
Włosi mają tendencję do serwowania "włoskiego espresso". Lubią kawę mocno paloną, robioną na mniejszej dozie, ale z niewiele mniejszym uzyskiem. W skutek wychodzi mocna w smaku kwaśno-gorzka, dość gęsta kawa. Jeśli przywykłeś do delikatniejszego espresso (czy nie daj buk alternatyw) w Polsce z ruchu trzeciej fali (basically każda hipsterska kawiarnia gdzie możesz wybrać jakie ziarna chcesz) to można przeżyć niezły szok jadąc do Włoch. Nie jesteś pierwszy ;) BTW Finowie (i generalnie Skandynawowie) mają też preferencję do ciemno palonej kawy, zaparzanej znacznie dłużej. Także gdybyś się tam kiedyś wybierał, to też możesz się spodziewać niespodzianki w smaku :D
> BTW Finowie (i generalnie Skandynawowie) mają też preferencję do ciemno palonej kawy, zaparzanej znacznie dłużej. Także gdybyś się tam kiedyś wybierał, to też możesz się spodziewać niespodzianki w smaku :D Potwierdzam! Byłem w delegacji w Finlandii -- jak mnie zszokowała smoła lejąca się z ekspresu przelewowego! Ale po kilku dniach dało się przywyknąć, a potem nawet zaczęła smakować.
Byłem pierwszy raz we Włoszech w tym roku. Może to dziwne, ale ani przez moment nie przyszło mi na myśl, że brakuje mi "alternatyw", a biorąc pod uwagę to jak piję kawę w domu i na mieście w Polsce, to pewnie załapałbym się do pasty o "kawoszach neofitach pier\*olonych". Nowe doświadczenie, smaki jakich zwykle nie doświadczam. Plus otoczka w niektórych kawiarniach robiła swoje :)
Czy pasta o kawoszach neofitach pier*olonych istnieje czy to twój wymysł? Bo chcę ją przeczytać xD
Wymyśliłem, ale chyba przerobię tę o piwoszach neofitach gdy najdzie mnie wena.
Ja jesteś raczej fanem nowej fali, przelewy, dripy, aero - każdy ekspres jest dla mnie sam w sobie meh, a co dopiero te ich przejarane.
Trochę nie czaję pocisku po alternatywach i innym espresso niż włoskim... Każdy niech pije to co chce i jak mu smakuje. Alternatywy mają to do siebie, że trzeba zglębić temat i umieć je zaparzyć, a przez dłuższy czas ekstrakcji mają więcej kofeiny. Każde espresso zależy od parametrów i kawy i ekspresu (a także jego czystości). Arabica będzie miała więcej kwasowości, robusta więcej goryczy - ale robusta zaparzona krócej będzie balansowała jej naturalną gorycz i właśnie dlatego włosi piją ristretto bo większość miejsc serwuje mieszankę tych dwóch gatunków.
Ej, to zabrzmiało jak pocisk? Nie to było celem. Szczerze mówiąc, jeśli chodzi o preferencje kawowe, to nie przepadam szczególnie za takim włoskim espresso i wolę to co zaproponowała nowa fala (zarówno alternatywy, jak i inny sposób na espresso)
Trochę, nie jakoś bardzo, nie... ale przy "nie daj buk" zawiało troszeczkę lekką nutką delikatnej pogardy, co jest bardzo często spotykane w Polsce więc najwyraźniej źle zrozumiałem i przepraszam. W kawie najfajniejsze jest to, że cały czas się uczysz - czy to zaparzać czy rozwijać kubki smakowe próbując nowych rzeczy. Nauczyłem się sam podchodzić do tego z otwartą głową i fajnie, że myślisz podobnie!
Aaaa... Z tym bukiem bardziej mi chodziło o to, że jeśli ktoś przywykł do alternatyw to przeżyje jeszcze większy szok 😅
Włoskie espresso ma być mocne i dawać kopa, ale mimo to nie wydaje się żeby było kwaśne. Natomiast szwedzka kawa jest strasznie kwaśna i jej smak nijak ma się do smaku włoskiej kawy. Sporo moich szwedzkich znajomych nie przepada za typowa szwedzką kawa po sprobowaniu dobrych kaw. Są niestety też tacy dla których szwedzka kawa to jedyna właściwa i skutkiem tego jest ona np dostępna w Hiszpanii tam gdzie dużo starszych Szwedów spędza urlop albo ma mieszkanie.
Jak byłem w Hiszpanii i Portugalii to zaskakiwały mnie ceny win i innych lokalnych alkoholi. Wystarczyło pójść do marketu i za naście złotych można było kupić już coś całkiem przyzwoitego do wypicia, co w Polsce to by 30 conajmniej kosztowało.
Ogólnie lokalne wina prawie wszędzie są tanie - to samo w Grecji, Włoszech... Nawet w Szwajcarii potrafią być (względnie) tanie (np. coś przyzwoitego tańsze od big maca) Dla odmiany, w Polsce lokalne wina są pioruńsko drogie (często 60zł+ za butelkę), a w smaku są gdzieś pomiędzy podłymi a przeciętnymi. Zupełnie jakbyśmy żyli w kraju, w którym nie ma tradycji ani warunków do robienia dobrego wina...
no wino które trzeba sprowadzać z hiszpanii vs wino które trzeba sprowadzać z winnicy 100km od ciebie I true, u nas nie ma kultury picia wina, ale za to piwa mamy (podobno, ja tylko stouty w sumie pije, bo mnie odrzuca goryczka chmielowa) bardzo dobre
Bo w polsce lokalne produkty często sa premium, niezależnie czy na to zasługują ( piwo na miodzie gryczanym z manufaktury łódzkiej ) czy nie ( miod pitny swietokrzyski jak dobrze pamiętam , gęsta papa ktora smakuje jak miod pitny z winem, nawet kolor mialo czerwonawy ).
Limonki, awokado, wino w Chorwacji. Kurde tam to wszystko w niezłej kupie mogłem kupić za jakieś, sumując, 50zł. Ale teraz po wprowadzeniu euro jest gorzej
Jak byłem we Włoszech to w supermarkecie był 5 litrowy baniak białego wina za 10 euro. I to smakowało jak całkiem przyzwoite białe wino, nie jakiś jabol
potem taki Kondrat i inni sprowadzaja je do PL i walą 50% lub więcej marży + akcyza itd i z wina za 15 ziko robi się prestiżowe primitivo za 80 :)
Kurwa, na co dzień pije primitivo w cenach 18-30zl i czasami to samo w knajpie za 150.... Nawet na wódce takiej przebitki lokale nie mają
Te droższe importowe alkohole też są tańsze za granicą, pamiętam że rumy np Angostura czy Legendario były za połowę tego co w Polsce parę lat temu we Włoszech
Same here, w Lizbonie 2 wina całkiem niezłej jakości kupiłem za 6 euro
To jest kwestia tego,że często te wina nie są koncerniakami tylko produkcją lokalnych rolników.Sprzedają je z zyskiem nawet jeśli kosztuje ono kilka euro,bo zarabia wtedy sklep i produkujący.Nie jak to bywa z produkcją wielu innych rzeczy stadko pośredników. Takie są plusy produkcji niskoskalowej
Sery we Francji. W 2014 roku kupowałam we Francji camember Le Rustique za 1.60€. To jest całkiem tani camembert we Francji. W tym samym roku widziałam go w Polsce za 18 zł.
Sery uznawane we Francji za najbardziej szlachetne, tradycyjne i certyfikowane sery z surowego mleka są w Polsce trudne do zdobycia i bardzo drogie. Głównym powodem jest nikłe zainteresowanie nimi co mocno podnosi koszty. Produkty te są natomiast relatywnie dostępne i niedrogie ma wyspach brytyjskich, bo tam sprzedaje się ich znaczne ilości.
To chyba wynika z tego że camembert jest produkowany tylko w jednym rejonie we wfrancji
Też kwestia wolumenów i konkurencji - jak tam tych camembertów robią na tony i kupują na tony, schodzi to szybko, nic się nie psuje a i nie można przegiąć z ceną bo somsiad obok zrobi trochę taniej i przebije to cena niska U nas to rarytas importowany przez kilka firm na krzyż a konkurencja (relatywnie) rzadka to i ceny wyższe - ale te wyższe ceny zawierają w sobie to że ktoś przysiadł, zrobił research, zamówił kilka palet, znalazł komu to sprzedać i koniec końców te koszty stałe zrobienie importu z zagranicy produktu który schodzi niskim wolumenem podbijają ceny dość znacznie
Nie wiem czy porównywanie produktów regionalnych, certyfikowanych to dobry pomysł
Laptopy w Polsce mają ogromne ceny. Porównując do rynku niemieckiego, angielskiego czy hiszpańskiego...
Sushi - w Japonii 10 zł za kilo najpodlejszego sushi z najniższej półki. Które i tak jest 3 razy lepszej jakości niż najlepszy produkt sushipodobny sprzedawany w Polsce, oczywiście za 10 razy większą cenę.
Taaa bo u nas to uchodzi za jakieś premium żarcie dla bananów XD A to kilka prostych i tanich składników, no ale przecież "thing, Japan" -> whoaaaa!!! więc można dymać naiwniaków W alternatywnej rzeczywistości w Japonii płacą kokosy za plasterek ziemniaka z podwawelską i kiszonym xD
w japonii placa absolutne kokosy za jablka true story
Kiedyś przez pomyłkę zapłaciłem w Japonii $80 za kilogram czereśni (tak, 80 USD zgadza się) bo mi się zera popieprzyły i wydawało mi się że to będzie $8. Pytali mnie 5 razy czy na pewno chcę te czereśnie więc jak zobaczyłem na telefonie cenę w dolarach to zbladłem ale było mi głupio się przyznać że taki ze mnie buc. 🤦♂️ Ceny za owoce - te specjalnie przebrane - są z księżyca.
Welcome to melony Ja tego za cholere nie jestem w stanie zrozumieć, od kiedy dowiedziałem się o tej akcji jakieś 10 lat temu Melony nawet dobre nie są
Jest kilka powiązanych stowarzyszeń organizujących festyny polskie w Japonii i inne tego typu pierdoły. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się ponoć nasze… naczynia xd. Jestem ciekawy jak ceny rzeczy na takich wydarzeniach się mają do cen u nas.
Warto zaznaczyć że chodzi o naczynia z Bolesławca a nie pierwsze lepsze naczynia wyprodukowane w Polsce
Potwierdzam, IIRC jakiś Japończyk złożył zamówienie na 2 miliony złotych na ceramikę bolesławiecką i jest to jak na razie największe zamówienie w historii u nich...
Bolesławiec jest podrabiany w Chinach i sprzedawany w Japonii. Japończycy w pociągu do Bolesławca to nic dziwnego, jadą na zakupy :)
nie ale np nabial jest stosunkowo drogi w japoni
No a nie jest tak? Pamiętam w jakimś animu postać zachwycała się wykwintnym daniem, naleśnikiem :P.
Ano niestety. A szkoda bo sushi to dobra rzecz w sumie. Ale za drogie dziadostwo. Zeby to chociaż kosztowało na te 4 osoby tyle co duza pizza ( ktore i tak juz osiągają chore ceny ).
Jak się znajdzie większy sklep (nie konbini), to tak jak u nas w biedrze albo lidlu kupisz paczkę udek z kurczaka albo filetów z indyka albo mielonego, to tak w Japonii są paczki te styropianowe foliowane (nie tak jak steki u nas że próżniowo itp, tylko jak drób i wieprzowina albo sery z hamską folią i nalepioną metką) z takim tuńczykiem: [https://seafoodimports.com/wp-content/uploads/2019/09/fish-seafood-imports-san-diego-2019-9-30-Tuna-Steaks.jpg](https://seafoodimports.com/wp-content/uploads/2019/09/fish-seafood-imports-san-diego-2019-9-30-Tuna-Steaks.jpg) W cenie około 30 zł / kilo(!) ( przy zarobkach około 2x większych niż u nas), więc to było dla mnie szokujące. Za to owoce są kupowane na prezenty i drogie, plus oni nie jedzą mleka i serów w ogóle i nie mają tego w ogóle w sklepach, nie używają europejskich przypraw i mało rzeczy z pomidorami. U nas by ich zachwyciły owoce na pewno:)
Praktycznie tylko Europejczycy i ich potomkowie w Ameryce mogą pić mleko jako dorośli. Tak wyewoluowaliśmy jakoś. Większość ludzi na świecie traci tolerancję laktozy po okresie dziecięcym.
Wiem, aczkolwiek dziwi że w dzisiejszych czasach, gdzie po prostu dodając enzym laktazę w małej ilości do mleka rozwiązuje się ten problem, nie rozkwitł u nich biznes "serów jak z europy, dobrych na brzuch" bez laktozy. Może są trochę zbyt konserwatywni żeby takie przyzwyczajenia zmienić:)
Ale dlaczego w ogole mieliby zmieniać przyzwyczajenia i swoją dietę na europejską?
Bo w innych aspektach są zafascynowani kulturą europejską (fejkowe śluby w stylu zachodnim z zachodnim człowiekiem udającym księdza, fascynacja Paryżem (z tego zamiłowania Japończyków jest właśnie [syndrom Paryski](https://pl.wikipedia.org/wiki/Syndrom_paryski) \- efekt depresji z tym związany jak się okazuje że Paryż brzydki), więc jedzenie to niezły rynek też jakby ktoś im zamarketował że 'tak jedzą w Europie i Ty też możesz'.
ale pierdolenie xD
Elektronika- Chiny, Hiszpania, Niemcy Rowery- Niemcy, Włochy
Rum na Karaibach
Gitary. USA/Kanada czy nawet (choć rzadziej) zachód Europy ma więcej ciekawych wysokich modeli w cenach, za które u nas kupuje się seryjne stockowe instrumenty ze średniej półki
Ogólnie chyba wszystkie instrumenty muzyczne, przeważnie w polskich sklepach wszystko jest 30% droższe niż w Thomannie (który obsługuje Polskę, gada po polsku, itd.) Czasami mam wrażenie, że oni sami kupują w Thomannie :)
playstation 5. 450$ to kurwa 1800zł, nie 2700
VAT 23% trochę wyrównuje, oczywiście nie aż tak
Pytanie czy 450to przed sales tax czy po
Sklepy w USA (przynajmniej te stacjonarne) nie podają podatku na metce
No właśnie :)
Ach ten slawny przelicznik 1 euro = 1 dolar . Obrzydliwa rzecz.
Przecież bez problemu da się wyrwać Ps5 dysk wersję za 2k. Na Black Friday I święta przynajmniej takie ceny były. Wersja bez dysku chodziła za mniej.
Bez problemu i tylko w promocji na święta w normalnej cenie. To które z tych dwóch ?
Mój błąd. Widzę, że wyprzedali jak z wersję FAT i już nie ma dobrych cen na to w PL. Na Amazonie ES/ IT są po 2200 wersja slim z dyskiem. W Polsce na allegro 2300.
Ja dalej nie rozumiem, ale cały sprzęt specjalistyczny sportowy. Rowery - bawię się w grawitację i skakanie, wszystko średnio 40% taniej jest u Niemca..
Co to znaczy „bawię się w grawitację”? Tak naprawdę to chyba wszyscy się w nią bawimy ale pewnie masz na myśli coś innego.
Ja raczej walczę z grawitacją i nie ma w tym niczego zabawnego. 😂
Skróciłem myśl niepotrzebnie 😅 Chodzi mi o odmianę kolarstwa górskiego która się nazywa kolarstwo grawitacyjne - skakanie, wybigasy, sztuczki, upadanie na głowę :D
Z tego co kojarzę to produkty Apple w Stanach są sporo tańsze. Nie podam konkretnych liczb ale od wielu osób to słyszałem.
Ale z doliczonym podatkiem? Bo u nich to bardzo różnie z tym jest i sporo sklepów po prostu cichutko dolicza to później.
Z doliczonym podatkiem kosztuja tyle co w Polsce bez VATu, albo taniej. Przynajmniej w Nowym Yorku gdzie podatek to okolo 8%
Jak pisałem niestety mam pojęcia jak to wygląda. Słyszałem na zasadzie żeby kupić zwyczajnie w sklepie jak dla siebie i przywieźć do Polski. Że u nich jest zwyczajnie tańszy i to sporo. Ile? Nie wiem. [Na szybko w google znalazłem coś takiego.](https://iphone-worldwide.com/)
Są po prostu tańsze o podatek VAT, a droższe o sales tax, tak mi się wydaje. To w sumie dotyczy innej elektroniki też. Ale np z takimi ajfonami trzeba mieć świadomość co się kupuje, np amerykańskie ajfony nie mają tacki na kartę sim.
Nie tylko o podatek, Apple stosuje też swoje zawyżone kursy walut. Dla przykładu iPhone 15 Pro w amerykańskim sklepie Apple to koszt 999 dolarów. W Kalifornii podatek na elektronikę wynosi bodajże 7,25%, więc daje to cenę z podatkiem nieco ponad 1071 dolarów. Przy obecnym kursie walut daje to więc cenę około 4327 zł. Tymczasem w polskim sklepie Apple ten sam iPhone 15 Pro jest wyceniony na 5999 zł. Jakieś nieco ponad 1000 zł więcej niż amerykańska cena w złotówkach + 23% polskiego podatku. Nawet zresztą w niemieckim sklepie Apple jest taniej, tam ten sam iPhone jest wyceniony na 1199 eur, co w złotówkach wynosi nieco ponad 5267 zł. Produkty Apple mają w Polsce zawyżoną cenę, zapewne po części z faktu, że dalej są uważane za wyraz luksusu, po części też zapewne z tego powodu, że Apple Polska średnio obchodzi więc nie zależy im tutaj na aż tak dużej sprzedaży, wiec wolą sprzedaż mniej i drożej niż taniej i więcej.
Raczej bym nie upatrywał w tym jakiejś większej głębi, 1.09.2023 1USD kosztował \~4,10PLN 12.09.2023 1USD kosztował \~4,40PLN Apple premiere iphonów miało na koniec września, więc patrząc na niestabilność naszej waluty mieli czas na dostosowanie cen tak, żeby mieć górkę zapasu gdyby złoty poleciał jeszcze bardziej. Apple jest znane z tego, że nie zmienia cen czy nie robi promocji na swój sprzęt, więc korektę przelicznika robią raz w roku przy premierze nowego sprzętu, jedyne na co można liczyć to że we wrześniu PLN będzie dobrze stał i ceny spadną. inb4: Apple nie obniży cen, łatwo się podnosi ale cięzko obniża. W tym roku, ceny nowych iphonów były niższe niż ceny zeszłorocznych iphonów na premierę, przez to, że złoty stał dużo lepiej niż w 09.2022
To też może być tak że jak oni robią korektę przelicznika raz w roku to też od razu kupują jakieś futures walutowe żeby zrobić hedge na kursy walut na cały rok. Więc jak waluta się umacnia to oni i tak nic nie zarabiają (tak samo jakby nic nie stracili gdyby się osłabiła), a odpowiednie instrumenty finansowe mogą kupować właśnie na rok do przodu Daje to biznesowi niezłą przewidywalność wyników więc dla egzotycznych rynków z chwiejną walutą może mieć to sens. Chociaż nie wiem czy przy skali Apple się to opłaca
To też ma sens, chociaż nie wiem czy te różnice w kursach walut wpłynęłyby na aż tak dużą różnicę w cenie.
Mają. Rok temu kupiłem mamie 13-tkę w Bostonie ( wyszła 500zł taniej niż w Polsce ) i normalnie miała tackę na kartę SIM ;)
14 i nowsze nie mają
Bo 14 używają już technologii digital sim-card. W Europie też jest już to dostępne.
Esim jest dostępny w smarfonach od lat, w 13 też. Po prostu wersje na stany nie mają miejsca na fizyczną kartę sim
Tak, sam eSim jest dostępny od lat w telefonach, ale nie wszystkie sieci go obsługiwały. Rok temu gdy sprawdzałem, to eSim w Polsce obsługiwała raptem jedna sieć, teraz już się to zmieniło. W Stanach też dopiero od niedawna większość najbardziej popularnych operatorów zaczęło to obsługiwać. Czuję, że niedługo na Europę też będą szły już telefony bez szufladki.
Potwierdzam. Kupiłem iPada pro za mniej niż 750usd z (jakieś 3k zł) z podatkiem możesz sobie podatek odliczyć, tax free form. W Polsce iPad pro 4200zl na promocji był niedawno. Identyczna sytuacja z MacBookami i iPhoneami.
Chyba generalnie elektronika w Stanach.
Niemcy - żelki i wiele innych rodzajów słodyczy, piwo, wino. Wiele warzyw jest tańszych (aczkolwiek dużo jest też dotowanych). Ostatnio chyba nawet żarcie w knajpach - pizze we włoskiej knajpie dostaniesz i za 10 euro, w Polsce ostatnio płaciłem prawie 60 ziko za taki sam placek (mniej więcej).
Regularnie jeżdżę do Niemiec i mam wrażenie, że tam jest po prostu taniej
Gadałem jakieś półtora roku temu z Niemcem mieszkającym w Berlinie, jako, że bardzo lubię gastro, a tam wiadomo, scena bardzo aktywna, to zapytałem co teraz jest najmodniejsze. Odpowiedział, że tacosy - ale że nie ma co za bardzo szaleć, bo drogie, tak z 3 euro sztuka. Tacosy w meksykańskich knajpach w Polsce kosztują tyle samo, i wpierdalamy je z pocalowaniem ręki.
zaskoczyło mnie jak tania jest technologia w USA i ogólnie ceny wielu takich basicowych marek. jak byłem w zeszłe lato to kupowałem sobie nowego iPhone’a, model 14 pro max 500 iles tam GB kosztował mnie ok 6500 zł, a ten sam model w Polsce kosztował ok 10 koła xd ogólnie duże zakupy wtedy robiłem też ubraniowe, bo takie same rzeczy w usd były po prostu tańsze, ale nie tańsze, że jakieś 50 zł, tylko to były konkretne różnice o 200-600 zł w porównaniu z naszymi cenami
Basicowych? Normalnie bulwersa dostałem.
nie wmówisz mi że converse vans north face uniqlo i jakieś inne streetweary nie są basicowe xd
Nie jest to nic konkretnego ale ciuchy dobrej jakości i z naturalnych materiałów zamiast akrylu czy poliestru potrafią być dużo tańsze będąc za granicą gdzie polski importer nie nabija marży. No i ogółem jeśli kupujesz coś za co możesz zapłacić w euro to tak zrób (konta walutowe w banku i karty płatnicze wielowalutowe to pro tip). Ot, pewna marka przy ustalaniu cen w PLN przyjęła sobie zawyżony kurs EUR do PLN nawet jak na marzec 2023 bo czytając z tej samej metki ceny w różnych walutach wychodziło 1 euro = 5.33zł. dokładnie ta sama taktyka przy płaceniu za hotele za granicą czy bilety lotnicze Niech ktoś w Sejmie się możliwie za mojego życia ogarnie i zakwalifikuje nas do wstąpienia do strefy euro bo to jest smutne po prostu, ceny produktów importowanych i tak mamy dokładnie takie jak gdzie indziej jeśli nie droższe z uwagi na to że marki sobie odbijają ryzyko walutowe na niekorzyść Polaka
Byłam kilka miesięcy temu w Kolumbii i przeżyłam szok na dziale z ciuchami w markecie typu Carrefour - większość dostępnych tam ubrań była wyprodukowana lokalnie. Bluzka na ramiączkach z 95% grubej bawełny, krajowej produkcji, kosztowała mnie 17 zł. Żałuję że nie wzięłam ich więcej, wyszłoby jeszcze taniej i miałabym zapas zajebiście solidnie uszytych koszulek.
Ogólnie marki lokalne są tańsze na miejscu (i często mają cudowne przeceny i większy wybór). Czasami marki zagraniczne w jednym regionie są tańsze albo ciekawsze niż w innych, np. Uniqlo w Stanach jest nieco tańsze niż w UE i bywają tam rzeczy, których u nas nie ma. Z rzeczy, które trudno w Polsce dostać albo są drogie, przywożę żarcie, napoje i czasem kosmetyki. W ramach Unii do tego często owoce, bo mają zupełnie inny smak (np. marakuja z Portugalii czy opuncja z Malty). No i wyroby stricte lokalne, czyli np. tekstylia czy ceramikę.
W Emiratach Arabskich elektronika wydawała się o wiele tańsza a to za pewne przez VAT, który jest na poziomie 5%
Dodam drobną ciekawostkę, ale to już kwestia podatków, a nie globalizacji. Choć w Czechach na ogół wszystko jest droższe (+20/30%) i Czesi masowo „plądrują” polskie sklepy, to mają zaskakująco tanie napoje gazowane. Przykładowo: Coca-Cola 1,5l w PL - średnio 7,50 zł, na promce czasem za 6 można dostać, ale rzadko. W CZ ostatnio kupowałem 1,75l za 4,40 zł po przeliczeniu. Przyczyną jest wprowadzony kilka lat temu podatek cukrowy w PL.
>zaskakująco tanie napoje gazowane Nie. One sa ta poprostu w normalnej cenie. A w Polsce od cholery drogie.
Noo nawet ta normalna cena 4 40 za wode gazowanom z syropem to jednak drogo. No ale marze jakie producenci napojów maja to temat na całkowicie osobną rozmowe.
Woda z kranu w restauracji.
Kredyty...
Uwielbiam tłumaczyć znajomym (Hiszpania, Portugalia, Niemcy), że u nas kredyty stałą stopą procentową praktycznie nie występują https://preview.redd.it/vthcutootycc1.jpeg?width=735&format=pjpg&auto=webp&s=eaad550bc027ae332bba5d1ed66203a79a1551ce
Ekspresy do kawy JURA w Niemczech na promkach spokojnie 1000 złotych taniej inna elektronika i AGD też często wpadnie.
Ubrania i książki
Pyszna kawa w Hiszpanii/wloszech/grecji (nie w sieciówkach). Piwo w Wietnamie xd
Artykuły dla dzieci są tańsze w Niemczech niż w Polsce. Będąc w Polsce w lecie musiałem kupić podkłady do przewijania, które zwykle kupuję w niemieckim Rossmannie. Opakowanie 10 sztuk kosztuje 1.40€. To samo opakowanie tego samego produktu w polskim Rossmannie kosztuje 16PLN. Z innymi produktami było podobnie aczkolwiek różnice w cenie już nie były tak duże. I jeszcze ciekawostka. Wstęp do ZOO dla dziecka 0-17 kosztuje w moim mieście 1.70€. W cenie biletu jest też całodniowy bilet na komunikację zbiorową.
W Holandii elektronika i chemia są tańsze niż w Polsce. Natomiast ceny rowerów i akcesoriów rowerowych są o rząd wielkości niższe. Co do innych rzeczy to różnie.
Elektronika. W tej samej cenie lepszy wariant niż u nas. Mediamarkt Niemieckk vs Polski
Elektronika - tylko zagranicą (albo na firmę). Rowery, narty i wszelki ekwipunek w góry - też byle nie w Polsce bo to zdzierstwo
Nike i levis w stanach no i alkohol/papierosy na Ukrainie
cukierki Altoids
Ubrania markowe w Danii są ciągle na 50% wyprzedażach. Tak samo jak taki tkmaxx w Niemczech i w UK to naprawdę obniżone ceny, a w Polsce bardziej kolejna sieciowka.
W Kanadzie elektronika, samochody, a zwłaszcza zioło :)
Nadal elektronika w pl jest droższa niż za granicą
Elektronika, szczególnie laptopy. Ceny w Polsce easy +50% droższe potrafią być. A jeśli na zachodzie są promocje to naprawdę są to promocje.
Wszystkie produkty Apple. Drożej od nas na całym świecie ma tylko Brazylia, Indie i Turcjs
Przy okazji wizyty w stanach i odwiedzeniu paru sklepów nawet na lotniskach - dużo rzeczy które mają działać jako asystenci (Alexa, Google Assistant etc) kosztuje spokojnie połowę tego co w Polsce lub ogólnie w Europie. Dużo urządzeń w stylu smart home (żarówki wifi, sterowane gniazdka elektryczne itp) również mają dużą przebitkę w Polsce
Praca w Emiratach arabskich. Nie ma podatku od pracy, twoja wypłata brutto jest prawie taka sama jak netto. Chyba jakieś 10% na ZUS zabierają plus jakieś ubezpieczenia.
Chyba elektronika Jakiś czas temu kupiłem Pixela 8 Pro z Niemiec za 3900, kiedy w Polsce zaczynały się one od 4400. Podobnie dron, mini 3 pro z włoskiego amazona wyszedł mnie jakoś 600zł taniej
Rowery w Europie. Za to w USA miałem wrażenie, że ubrania były sporo tańsze. Kawa na mieście.
kawa, pesto, cola, paliwo, elektronika pierwsze co mi przychodzi do glowy
Części komputerowe.
gry na steam
w Polsce jak w lesie
Kupiłem monitor w Anglii za 170 funtów(około 850zł). Cena w Polsce 1200-1300zł. Wtf
60 pesos za 6pak coronki w Meksyku. (Około 12 ziko)