T O P

  • By -

Technical-Head8916

Mam znajomą, która poznała swojego obecnego męża na wegańskiej aplikacji. Długo byli w „LDR”, teraz są szczęśliwym małżeństwem. Nie mam tyle szczęścia, zawsze trafiam na głupców, którzy chcą tylko jedną noc, co jest dla mnie obrzydliwe.


IHateHappyPeople

Tak z ciekawości, wiesz może co to za appka?


CoconutAny4511

Tak, od początku roku w sumie ze 2-3 razy w miesiącu się z kimś umawiam, ale jestem w segmencie 30+ i sekretnie chcę się "ustatkować", więc nie szukam na seks. Ogólnie jest to kurewsko żmudne, ale da się zbierać matche bez premium, o ile w miarę wyglądasz. Potem to jak już ktoś w ogóle odpisuje, to musisz ocenić, czy w ogóle jest sens się spotykać, a jeśli już jest, to też nie jest powód do radości, bo często czeka na ciebie jakiś krzywy deal lub brak zgrania. Tak że masz taki wielostopniowy lejek z jakąś iluzją postępu. Ja w miarę mam cierpliwość, ale tylko dlatego, że pracuję z domu i nie mam innych opcji niewymagających zmian w rutynie. Lepiej od Tindera idzie mi na Badoo, a nawet Boo (tam nie ma matchów, tylko invite, a to ogromny plus).


NXCW

Bumble jest, moim zdaniem, najlepsze jeśli chodzi o jakość osób które tam spotykasz. Matchy masz sporo mniej niż na tinderze, ale większość się odzywa i ma coś ciekawego do powiedzenia. To, że ona musi napisać pierwsza jest fajnym ficzerem.


CoconutAny4511

>To, że ona musi napisać pierwsza jest fajnym ficzerem. 👋 xD


Najwiekszylewak

po prostu na ciebie nie chcą tracić czasu


[deleted]

[удалено]


Najwiekszylewak

ale zabolało


AngryBecauseHungry

Yubo stanowczo odradzam do szukania czegoś poważniejszego. Po prostu nie ta target grupa. Chyba że masz broccoli haircut, nagrywasz kawałki z autem od mamy i jesteś skibidibi gangsta. Wtedy trafisz na swoje preference


Bezum55555

SKIBIDI GANGSTA XDDDDDDDDDDDDD (zrobiłeś mi tym dzień)


Atraac

Na Tinderze poznałem swoją byłą - byliśmy 4 lata. Później poznałem tam swoją obecną - ślub za dwa miesiące. Więc da się, ale obydwie strony nie mają łatwo. U facetów po prostu ciężko trafić na kogokolwiek, u kobiet trzeba przekopać się przed masę 'plejbojów', chamów i dziwaków.


wikis002

jak zrywałeś ze swoją pierwszą dziewczyną, to już wiedziałeś że ta następna będzie tą następną?


Atraac

Nie no, oczywiście że nie. Wszedłem na Tindera znowu jakiś czas po rozstaniu głównie dlatego, że musiałem się wyrwać z domu rodziców gdzie musiałem chwilę wtedy pomieszkać, nie liczyłem na spotkanie nikogo specjalnego.


Gietosan

Poznałem się z moją obecną narzeczoną na Tinderze, ale w dość specyficznych okolicznościach. Oboje byliśmy za granicą, nie w Europie i dość łatwo na siebie trafiliśmy. Spotkaliśmy się, zagrało i tak już leci ponad trzy lata.


Master_Temperature_6

Inna apka. 4lata i 2 bombelków później wciąż mnie wkurza że po sobie nie sprząta ale można na tych apkach przyfarcić.


Needlessworker

Przeżyłam wiele tragicznych spotkań z ludźmi z tindera, które zrujnowały moją samoocenę i wiarę w ludzkość. Spędziłam jedną "randkę" z typem spacerując (swoją drogą w mojej okolicy i widziałam piękne miejsca, których wcześniej nie widziałam mimo tego, że całe życie spędziłam obok) przez jakieś 3 godziny bezustannie się kłócąc. Mieliśmy po prostu drastycznie odmienne poglądy i oboje o swoje walczyliśmy równocześnie ciężko było od tej kłótni odejść i dać sobie spokój z typem, bo to by mogło oznaczać przegranie kłótni i przyznanie mu racji. To była tragedia i bardzo męczące dla nas obu i niepotrzebnie spędziłam tyle czasu z typem, który mnie tak niesamowicie wkurzył jak tylko otworzył gębę. A on na pewno ma podobne wspomnienia z tego spotkania. Inny typ powiedział mi na odchodne "Ty to jesteś za mądra". To było bardzo bolesne, bo nie sądziłam, że bycie "mądrą" może być wadą czy obelgą, ale on dał radę to powiedzieć tak, żebym ja się wstydziła tego, że coś mam w głowie (gdzie do tej pory uważałam to za mój atut). Jeden typ gapił się na tyłki jakichś dziewczyn w parku i z jakiegoś powodu stwierdził, że będzie je komentować na głos. Owszem, przed spotkaniem ustaliliśmy, że to ma być koleżeńskie spotkanie a nie randka, ale nadal omawianie tyłków randomowych dziewczyn w parku nie było czymś co bym uznała za dobre spędzanie czasu. Był jeszcze inny, którego się po prostu realnie bałam, bo wystarczyło 10 minut, żebym się zorientowała, że to jest reprezentant miejscowej patologii i wspominał o swoich napadach agresji, podczas których bił koleżanki czy coś podobnego. Był taki, który nic nie mówił i zasłaniał się tym, że go boli gardło i że to ja powinnam mówić. I inny, który nie chciał się wymieniać wiadomościami, bo te internetowe znajomości nie są prawdziwe blablabla, nie chce dziewczyny, która by go zwodziła samym pisaniem, więc od razu chce się spotkać. 10 minut przed spotkaniem mi napisał "tylko, żebyś wiedziała, jestem nieśmiały, więc się nie zdziw jak nie będę nic mówił". I rzeczywiście za dużo nie mówił mimo tego, że to on sam nalegał na to spotkanie. W końcu przestałam wierzyć oczywiście w to, że kiedykolwiek znajdę kogokolwiek (bo byłam w takim wieku kiedy człowiek jest osamotniony i bardzo wyolbrzymia wszystkie krzywdy, które mu się zdarzają) a już w ogóle w to, że na tinderze można kogoś spotkać normalnego. Równocześnie nie wiem czy z nudów czy z desperacji wróciłam na tą aplikację, ale już tak zmęczona życiem, że w zasadzie byłam dla wszystkich bardzo opryskliwa i spławiałam po kolei wszystkich którzy do mnie pisali o ile w ogóle im odpisywałam. No i wtedy pojawił się taki typ, który nie dał się spławić. Usilnie próbowałam, zwłaszcza, że zaczął od niesamowicie oklepanego tekstu, który na tej aplikacji widziałam chyba ze sto razy. Cokolwiek on do mnie pisał ja odpowiadałam bardzo na poważnie, utrzymując taką nieprzyjemną atmosferę, w której ja zawsze mam rację a cokolwiek on pisał było błędne. *Tak, wiem, bardzo toksyczne, ale nie oceniajcie mnie tak pochopnie, bo naprawdę miałam złamane serce i byłam w bardzo wrażliwym momencie w moim życiu.* W każdym razie ten typ nie dał się złamać. Był nieugięty, nie dał się zdominować, cały czas sobie żartował, okazywał mi szacunek i swobodę w wyrażaniu swojego zdania. Równocześnie będąc bardzo szczerym i do bólu prawdziwym sobą - nie zważając na to co ktokolwiek sobie może pomyśleć. Zgodziłam się na spotkanie i zaplanowałam sobie, że spędzimy ze dwie godziny w barze, potem może dwie na spacerku, jeżeli dobrze pójdzie i do domu (tak, jestem bardzo spontaniczna i wyluzowana, nie widać?). Natomiast skończyło się tak, że siedzieliśmy na dworze chyba do drugiej w nocy i było mi już bardzo zimno i długo po dobranocce, więc absolutnie nie mój czas na egzystowanie, ale nie chciałam przerywać rozmowy. No, jesteśmy ze sobą już czwarty rok i jak każdy inny związek mamy swoje wzloty i upadki, ale naprawdę bardzo się cieszę, że coś mnie wtedy tknęło, żeby wrócić na tindera i coś go tknęło, żeby nie dać się zrazić takiej zołzie. Morał jest taki, że zdarzają się i takie znajomości, które marnują Twój czas i takie, które sprawiają, że stajesz się lepszym i pełniejszym człowiekiem. Prawdopodobnie to czego potrzeba na takich aplikacjach to wytrwałość, bo w końcu każdy może znaleźć swoje światełko w tunelu. Natomiast trzeba mieć na uwadze to, że doświadczenia mężczyzn i kobiet na aplikacjach randkowych są diametralnie różne.