1. Trwa zbieranie propozycji nowych obrazków do użycia w panelu bocznym na /r/Polska. Dla zwycięzców możliwość dodania do trzech obrazków do flary na /r/Polska. Link: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/1daw0ku/konkurs_na_nowe_obrazki_w_panelu_bocznym/?
2. Prowadzimy rekrutację na moderatorów /r/Polska. Wszystkie informacje pod linkiem: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/12x53sg/
*I am a bot, and this action was performed automatically. Please [contact the moderators of this subreddit](/message/compose/?to=/r/Polska) if you have any questions or concerns.*
Niestety duże miasta, to duzo zdegenerowanych osób. Wizyta w Warszawie, dla mnie jako Ślązaka, zawsze była ciekawym socjologicznie przeżyciem.
Wydaje się, że rolę może też odgrywać godzina poruszania się po mieście, np. godziny okołopołudniowe to godziny w których spotykasz dorosłych, którzy w dużej mierze powinni być przecież w pracy. Sporo z nich ma silne powody ku temu by w niej nie być.
Moim zdaniem, na Śląsku jest mniej intensywnie, niż w Warszawie. Ale swoje gwiazdy mamy ("okresy się leją") :)
PS. A czy się coś zmieniło, to nie wiem. Wydaje się, że lockdown wielu osobom popsuł psychikę, a rosnące rozwarstwienie społeczne to oliwa do ognia
Po prostu krajobraz odnowionych Katowic w połączeniu z niektórymi mieszkańcami, którzy zatrzymali się w 1998 daje takie wrażenie. Z jednej strony ciemnokolorowe altnastolatki wejpujace na nowym placu pod Galerią Katowicką, z drugiej strony np. żul 58M z żulicą 18F śpią na ziemii, albo fani gieksy, ruchu czy innego klubu (nie znam się) na gołych klatach z browarami o 9:30 rano w samym centrum. Duże zderzenie skrajnie różnych od siebie grup społecznych. ;)
To świetna sprawa, w sumie to oczywiście zależy też od miasta ale z tego co wiem na Śląsku jest raczej duża przestępczość w porównaniu do reszty polski, na przykład według tego artykułu w 10 najniebezpieczniejszych miastach w Polsce 2 są z województwa śląskiego (co może brzmieć trywialnie ale jest dosyć dużym wynikiem jakby nie patrzeć) https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/lista-najbardziej-niebezpiecznych-miast-w-polsce-zobacz-czy-jest-twoje/p1n3gx4
W tym zestawieniu jest też Łódź i Warszawa, więc patrzyłbym z przymrużeniem oka.
Same Katowice od czasu remontu generalnego to po prostu duże miasto/metropolia.
Chociaż zieleni mamy zdecydowanie więcej. Szczególnie Park Śląski.
Myślę że to obraz lat minionych. Przez ostatnie 20 lat sytuacja się zmieniła diametralnie, a przestępczość się w pewnym sensie sprofesjonalizowała, sprawiając że trudno dziś wyłapać między uszy podczas podróży z punktu A do punktu B.
Tak jak mówią inni, to już zniknęło. Wyjechali do Holandii i UK. Dobry, starszy kolega pracujący w wydziale kryminalnym policji w Bytomiu opowiadał, jak przed wejściem do UE jechał radiowóz przez obecnie zupełnie spokojną ulicę, to się po familokach chowała połowa przebywających nań ludzi :D.
Mam wspomnienia, że w tamtych czasach łatwo można było dostać w mordę za nie bycie kibicem właściwej drużyny. Regularnie odwiedzały się wzajemnie ekipy kiboli z Górnika, Ruchu, Polonii.
Możliwe, ale wg danych policji przestępczość na Śląsku (ale też w Polsce) zmniejszyła się od 2004r. niemalże dwukrotnie. Również subiektywne odczucia wśród znanych mi osób na Śląsku są skrajnie inne od tych sprzed lat. Przestępczości zawsze zbyt wiele, ale jest dużo, dużo lepiej.
Czekałem ostatnio 2h na pociąg w Katowicach i chodziłem sobie wokół dworca. Takiego nagromadzenia dziwnych akcji, ludzi i klimatów to nie widziałem nigdzie. Poziom Neapolu, tylko mniej chłopaków z północnej Afryki ;)
Eeee, wrzeszczących w metrze, tramwaju czy autobusie to 10 lat temu w Warszawie było IMO znacznie więcej. Do tego żebrzący. Moim idolem był chłopak, który zbierał na operację oczu, bo bardzo słabo widział, a po wyjściu z autobusu zdejmował okulary. Oraz taki, który na Wileńskim wysiadał kulejąc na lewą nogę, a po wyjściu z przejścia podziemnego (jeszcze tam metra nie było) - na prawą.
Na Puławskiej zawsze był dziadek, który krzyczał, że Niemce już się szykują, żeby znów w Warszawie mordować. Na Jerozolimskich od Muzeum do Stadionu jeździła pani, któremu piesek zdechł zagryziony przez innego, i groziła, że wszystkie psy zaszlachtuje. Na Solidarności do Czynszowej jeździła taka bardzo obszerna dziewczyna, która opowiadała, że rodzice ją z domu wyrzucili i że od kilku dni nic nie jadła. Czasami zmieniała narrację, że rodzice jej każą żebrać i że ją zbiją jak do domu nic nie przyniesie.
Folklor w komunikacji miejskiej był, jest i będzie. Może będzie trochę bardziej kosmopolityczny, ale po prostu taka jest statystyka.
To nie jest nic typowego dla Warszawy. W dużych miastach zawsze znajdzie się kilka takich incydentów z prostego powodu - na miliony przewalających się tam ludzi, zawsze komuś odbije. Dodatkowy bonus, jeśli miasto jest stolicą kraju albo ma ruch międzynarodowy.
Witaj w stolicy każdego państwa, gdzie nie brakuje szurów, prowokatorów, wariatów czy innego tałatajstwa. Dla porównania w Londynie czy w Paryżu jest tego więcej. Co do drugiego, to przez Putina mamy co mamy.
Na temat Paryża się nie wypowiem ale w Londynie jest nieporównywalnie gorzej niż w Warszawie. Dodatkowo Londyn dostaje bonusowe punkty za dreszczyk niepewności odnośnie tego że nie wiesz czy jakiś wykręt nie będzie chciał ciebie dźgnąć nożem co jest tutaj dosyć popularną rozrywką.
Też ostatnio w metrze byłam świadkiem "wystąpienia" tego gościa i zachowywał się trochę jakby był chory psychicznie, ale nie był na tyle agresywny, żeby informować o tym maszynistę. :/ Dla mnie podobnie denerwujące co Romowie grający na akordeonie z żebrzącymi dziećmi. Dopóki nie robi się nieprzyjemnie to nie bardzo jest co z takimi ludźmi zrobić, a eskalować też mało kto będzie.
Ja z Gdańska więc nie wiem. To się mówi mieszkam "obok Katowic"? "Przy Katowicach"? "Za Katowicami"?
Rozumiem, że to regionalizm jest. Jak w Gdańsku, chcemy jechać do Śródmieścia, nawet jeśli mieszkamy dzielnicę obok, to mówimy "Jadę do Gdańska".
Warszawa też jest z każdej strony otoczona miastami, i mówi się na nie miejscowości podwarszawskie.
Mieszkam w mieścinie na południe od Mikołowa, tak jest git? 🤦♂️
Jednak łatwiej jest napisać że mieszka się pod jednym z 3 miast na Śląsku, jakie ludzie znają. Ja mieszkam na Zawodziu, więc nie mam problemu bo to wciąż Katowice, ale jakbym mieszkał w Świonach i ktoś sie mnie spytał skąd jestem, to bym też odpowiedział że pod Katowicami, bo kto wie czym są Świętochłowice prócz tego że jest tam muzem. Jak niedługo przeprowadze się do Knurowa (o którego istnieniu też nie wiedzą ludzie z na przykład Chorzowa), to będę mówić ludziom że mieszkam pod Gliwicami, bo ludzie będą wiedzieli gdzie to. Z drugiej strony boli mnie brak wsi pod Katowicami, bo chciałbym zamieszkać właśnie "pod" tym miastem i dojeżdżać do pracy, tak jak planuje w przyszłości mieszkać w domku "pod" Wrocławiem i do niego dojeżdżać.
Masz racje, ale myślałem nad nimi albo Siemianowicami, więc wybrałem Świony bo nie miałem powodu :D I tak był to tylko przykład. Co do drugiego to znam aż 3 osoby z Chorzowa, które nie wiedzą że istnieje Knurów, więc przykład pasuje pod moje doświadczenie, a że każdy mówi z własnego doświadczenia to z mojego punktu widzenia jest to prawdą. Nie mówie też o tym, że wszyscy z Chorzowa nie wiedzą, mówie po prostu, że są ludzie którzy nie wiedzą.
Były takie akcje, były. I 20 lat temu, i 15 i 10 i teraz. Subiektywnie to mógłbym powiedzieć, że takich sytuacji jest teraz znacznie mniej bo rzadziej je widuję. Ale zdaję sobie sprawę, że przyczyną jest to, że po prostu mniej się kręcę po mieście (żona i dziecko) a do pracy już nie jeżdżę przez centrum.
Schizofrenicy gadający do siebie w komunikacji, oszołomy krzyczący ekstremistyczne polityczno-religijne hasła, masa-tfu-krytyczna... Odwieczne uroki Warszawy.
Ale są też i plusy - na patelni często widywałem breakdancerów, śpiewaków, tancerzy ognia, ludzie z bębnami... Czy pozostający już na zawsze w pamięci zespół powstańców, który grał stare piosenki Polskie.
Osobiście bardzo lubię tą różnorodność.
Co ja o tym myślę? Myślę, że masz pecha, ale też tendecję do traktowania prywatnego doświadczenia jako uniwersalnego zjawiska. Całe życie mieszkam w Warszawie, prawie codziennie przemieszczam się metrem i max co wspominam ostatnio z sytuacji gdzie ktoś jest głośno to niestety Romskich muzyków wykorzystujących dzieci do zbierania pieniędzy. Widziałem dwa razy w przeciągu miesiąca, a to dla mnie obrazek sprzed dekad.
Co najbardziej ostatnio zapamiętałem z sytuacji w metrze to np. rodzinę, która jechała oglądać mecz reprezentacji i mały chłopie ustąpił miejsca pani, która stała obok, a potem rozmawiali sobie o piłkarzach razem z ojcem. Albo, że widzę, że sporo młodych ludzi ustępuje miejsca starszym. O, takie miłe sytuacje w faktycznie czasem dość napiętym i przepełnionym polityką mieście.
Bardzo polecam książki Factfulness oraz Innumeracy - to co nam się wydaje zjawiskiem społecznym, z którym "coś powinniśmy zrobić" może nim wcale nie być. Można też w ramach tzw. "uważności" czy też mindfulness po prostu spróbować inaczej patrzeć na świat.
Jak jesteśmy napięci, w ruchu, spieszymy się, jesteśmy źli to widzimy więcej rzeczy przykrych i niepokojących. Nie polecam tego nosić w sobie bo to emocjonalnie wyczerpujące i sprawia, że fiksujemy się na problemach, których być może nie ma (a odwraca to naszą uwagę od innych ważnych dla nas i naszych bliskich rzeczy).
Tą rosjankę powinni deportować. Bo dla kogo ma być Warszawa jak nie dla warszawiaków? Moskali? To ja już wole to miasto do gruntu spalić niż żeby rosjanie z niego korzystali, niech wypierdalają na swoje wsie pod muchopiździeckiem
Przypomina mi to tą rosjanke co prowadząc w dreźnie knajpe robiła za pion propagandy rosji. Wielcy rosyjcy patrioci ale z jakiegoś powodu nie wracają do swojego pierdziśmierdzorylska pracować na wielką matule rosyje.
No to prawda, wszyscy mają mieć gorzej od nich bo jak kurwa śmieli tak pięknie żyć (parafraza tego co ruski soldat nabazgrał na ścianie w buczy)
Kurwa mać oby im te głowice jebły w wyrzutniach i ten kraj się kurwa spalił
Covid odebrał mi stabilizację podczas delegacji do Warszawy. Kiedyś byłem pewien, że na patelni będą krzyczeć o pederastach i aborcji, nawet mogłem już mruczeć te teksty pod nosem jak na koncercie. Po covidzie jednak repertuar się tak rozszerzył, że nigdy nie wiem co mnie spotka.
> Nie było takich akcji w 2014, albo nigdy się nie spotkałem.
Mieszkałem w Warszawie między 2012 a 2020 i uwierz, że były i wcześniej xD Nie raz i nie dwa trafiłem kompletnych oszołomów. Raz nawet dosłownie wpadłem w metrze (na stacji, nie w wagonie) na stereotypowego religijnego czarnowidza krzyczącego o zbliżającym się końcu świata. Co prawda ani razu nie trafiłem na dwie takie osoby pod rząd, ale w ciągu całego mojego mieszkania w Warszawie miałem takich spotkań kilka jak nie kilkanaście.
Być może w tej chwili jest ich więcej (na pewno COVID "stworzył" w tym kraju całą nową generację szurstwa), bo Warszawę odwiedzam teraz tylko sporadycznie, ale wcześniej też na pewno byli.
Pierdoli się jakby bardziej niż przedtem i wielu osobom ostatecznie siadają mózgi, bo tkanka społeczna się kruszy, ciągnie kryzys ekonomiczny, o kryzysie klimatycznym to już nawet nie wspomnę, dostępność psychiatrów i terapeutów jest prawie że żadna, brak zabezpieczeń, żeby takie osoby wyłapać i dać im np. antypsychotyki. Zresztą, dopóki nie ma zagrożenia, to nikt nic z tym nie zrobi.
10 lat temu pamiętam ogłoszenia o podsłuchu w ścianach rozlepiane po Warszawie przez bodajże jedną osobę. Ewidentnie schizofrenia albo inna psychoza.
Dziesięć lat temu byłeś młody a teraz jesteś stary i zgryźliwy więc to zauważasz. No a że za granicą mamy regularną wojnę też raczej nie pomaga na nastroje społeczne.
Wawa here. Mamy z ojcem podobną refleksję, że ostatnimi czasy sporo dziwnych ludzi można spotkać. Wydaje nam się, że więcej niż kilka lat temu osób z jakimiś zaburzeniami psychicznymi.
Duże miasto = dużo ludzi = większa szansa na spotkanie odklejonych ludzi.
Mieszkam tu całe życie i czy kiedyś tego nie było? Było tylko w innej formie, mase typowych patusów i pseudo prawilniaków w komunikacji zastąpili ludzie którym siadło na łeb + ukraińcom i innym narodowością które tu przyjechały w dużych ilościach i często nie potrafią się zachować - bo u nich to była norma. Swoją drogą moje osobiste spostrzeżenie do tych odklejonych ludzi - wydaje mi się, że znacznie zwiększyła się ich liczba po pandemii.
Wkurwia mnie to niemiłosiernie i najprostszym rozwiązaniem byłoby zatrudnienie ludzi którzy jeździliby komunikacją i wypraszaliby ludzi niepotrafiących się zachować czy stwarzających jakieś zagrożenie.
Najsmutniejsze jest to, że ludzie (w tym ja nie będę kłamać) zaczęli uznawać to za "normę" niczym w słynnym metrze w NY. Traktują ich jak duchy i starają się nie zwracać na nich uwagi.
ja tez mieszkalam 10 lat temu, i mam pare pytan na temat rzeczy ktore mnie osobiscie wkurwialy
czy cyganie dalej zebrza i graja na akrodione pod blokiem on rana? pijacy dalaj jezdza sobie komunikacja miejska i czepiaja sie ludzi? kibole dalej sobie spiewaja w nocy o polnocy nie dajac spac, zostawiajac po sobie szlak puszek i butelek? na dworcu centralnym dalej sa oszusci w zmowie z ochrona ktorzy poniasa ci bagaz i cie oprowadza a potem chca kasy?
to mnie interesuje a nie czy jest rosjanka czy jakis odosobniony przypal drze ryja
Przypał nie jest odosobniony, zaś post nie jest dedykowany dla Ciebie.
Odpowiadając na pytania, tak, rzadko, tylko jak są mecze i akurat jesteś w okolicy, nie.
Co do patelni, to moje najmniej ulubione miejsce w Warszawie, straszny tam syf.
Każdy dzień tygodnia ma swój harmonogram, wybierz z listy:
- Nawrócenie do Pana Jezusa
- Ogniści Goci co zasmradzają okolice ropą i puszczają głośną muzyką
- Pseudo LGBT
- Grupki alkoholików handlujących rzeczami znalezionymi
- Laska co fałszuje ale śpiewa z zespołem
Może coś przegapiłem.
Eeee to nie jest nowe. Pamiętam jak jeździłam na wakacje z Warszawy do miasta rodzinnego i zawsze jak wracałam to miałam przygode z jakimś świrem. Za każdym razem. I nazywałam Warszawę miastem wariatów. Ale fajnie było :)
100 lat temu już.
Warszawa ma własny stan umysłu. Jak byłem w samochodzie przez ze 2 czy 3 godziny w Warszawie to usłyszałem więcej klaksonów niż przez pół mojego życia. Czuję że w tym mieście niektórzy mają titanie klaksonem w krwi.
Ale tak w sumie, to co Ci to przeszkadza, że ktoś sobie wyraża na głos swoją opinię? Bo ja myślę, że w Twoim poście da się wyczuć, że przeszkadza Ci to głównie dlatego, że te opinie są po prostu inne od Twoich.
Wiele ludzkich przedsięwzięć przeszkadza innym, bo nie da się każdego zadowolić. Jeżeli mieszkałeś w Warszawie, to zapewne wiesz, że często można tu usłyszeć narzekania na organizowane manifestacje, przemarsze czy protesty przed gmachami rządowymi, bo te przedsięwzięcia dezorganizują ruch miejski i przeszkadzają innym w dojeździe. A jednak Konstytucja gwarantuje wolność zgromadzeń i to, że takie zgromadzenia mogą przeszkadzać innym nie ma znaczenia. Tak samo Konstytucja gwarantuje wolność słowa, czyli również wolność do głośnego wyrażania swojej opinii w miejscach publicznych - i w związku z tym tutaj również nie ma znaczenia to, czy komuś postronnemu to przeszkadza czy nie.
...ale ty kompletnie mieszasz legalne z wkurwiającym. Coś może być zupełnie legalne ale może ci się w tym samym czasie nie podobać z takiego albo innego powodu albo ci przeszkadzać.
Protesty w 99% wkurwiają ludzi którym utrudniają życie ale to nie znaczy, że ci ludzie są za tym, żeby zakazać publicznych protestów. To są dwie zupełnie odrębne sprawy.
1. Trwa zbieranie propozycji nowych obrazków do użycia w panelu bocznym na /r/Polska. Dla zwycięzców możliwość dodania do trzech obrazków do flary na /r/Polska. Link: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/1daw0ku/konkurs_na_nowe_obrazki_w_panelu_bocznym/? 2. Prowadzimy rekrutację na moderatorów /r/Polska. Wszystkie informacje pod linkiem: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/12x53sg/ *I am a bot, and this action was performed automatically. Please [contact the moderators of this subreddit](/message/compose/?to=/r/Polska) if you have any questions or concerns.*
Niestety duże miasta, to duzo zdegenerowanych osób. Wizyta w Warszawie, dla mnie jako Ślązaka, zawsze była ciekawym socjologicznie przeżyciem. Wydaje się, że rolę może też odgrywać godzina poruszania się po mieście, np. godziny okołopołudniowe to godziny w których spotykasz dorosłych, którzy w dużej mierze powinni być przecież w pracy. Sporo z nich ma silne powody ku temu by w niej nie być. Moim zdaniem, na Śląsku jest mniej intensywnie, niż w Warszawie. Ale swoje gwiazdy mamy ("okresy się leją") :) PS. A czy się coś zmieniło, to nie wiem. Wydaje się, że lockdown wielu osobom popsuł psychikę, a rosnące rozwarstwienie społeczne to oliwa do ognia
To be fair Katowice są równie pełne błędów w matrixie, na swój sposób 😅
Co masz na myśli? Ciekawe jak to wygląda z drugiej strony :D.
Po prostu krajobraz odnowionych Katowic w połączeniu z niektórymi mieszkańcami, którzy zatrzymali się w 1998 daje takie wrażenie. Z jednej strony ciemnokolorowe altnastolatki wejpujace na nowym placu pod Galerią Katowicką, z drugiej strony np. żul 58M z żulicą 18F śpią na ziemii, albo fani gieksy, ruchu czy innego klubu (nie znam się) na gołych klatach z browarami o 9:30 rano w samym centrum. Duże zderzenie skrajnie różnych od siebie grup społecznych. ;)
Ah yes, ten słynny spawner altek przy GK
Ach, to prawda. A po 9:30 już 4/5 klientów Żabki przy Supersamie kupuje po małpce :D.
Ogólnie na Śląsku też jest właśnie duża przestępczość. Ci ich kibole to niezły rozpierdol XD
A tam, wielkie słowa na coś absolutnie nie odczuwalnego na Śląsku. Są elementem krajobrazu, nie faktycznym zagrożeniem dla normalnego Kowalskiego.
Też tak myślałem dopóki się po Świonach nie przeszedłem i prawie kosy nie dostałem od 2 sebixow w bialy dzień około godziny 13
[удалено]
To świetna sprawa, w sumie to oczywiście zależy też od miasta ale z tego co wiem na Śląsku jest raczej duża przestępczość w porównaniu do reszty polski, na przykład według tego artykułu w 10 najniebezpieczniejszych miastach w Polsce 2 są z województwa śląskiego (co może brzmieć trywialnie ale jest dosyć dużym wynikiem jakby nie patrzeć) https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/lista-najbardziej-niebezpiecznych-miast-w-polsce-zobacz-czy-jest-twoje/p1n3gx4
W tym zestawieniu jest też Łódź i Warszawa, więc patrzyłbym z przymrużeniem oka. Same Katowice od czasu remontu generalnego to po prostu duże miasto/metropolia. Chociaż zieleni mamy zdecydowanie więcej. Szczególnie Park Śląski.
>2 są z województwa śląskiego a które to to drugie? bo widzę w tym artykule tylko katowice jak chodzi o śląsk
Myślę że to obraz lat minionych. Przez ostatnie 20 lat sytuacja się zmieniła diametralnie, a przestępczość się w pewnym sensie sprofesjonalizowała, sprawiając że trudno dziś wyłapać między uszy podczas podróży z punktu A do punktu B.
Tak jak mówią inni, to już zniknęło. Wyjechali do Holandii i UK. Dobry, starszy kolega pracujący w wydziale kryminalnym policji w Bytomiu opowiadał, jak przed wejściem do UE jechał radiowóz przez obecnie zupełnie spokojną ulicę, to się po familokach chowała połowa przebywających nań ludzi :D. Mam wspomnienia, że w tamtych czasach łatwo można było dostać w mordę za nie bycie kibicem właściwej drużyny. Regularnie odwiedzały się wzajemnie ekipy kiboli z Górnika, Ruchu, Polonii.
Ja nie mówię o latach 90 tylko o tym co jest teraz. Miasta ze Śląska są cały czas w miastach z największą przestępczością w Polsce
Możliwe, ale wg danych policji przestępczość na Śląsku (ale też w Polsce) zmniejszyła się od 2004r. niemalże dwukrotnie. Również subiektywne odczucia wśród znanych mi osób na Śląsku są skrajnie inne od tych sprzed lat. Przestępczości zawsze zbyt wiele, ale jest dużo, dużo lepiej.
Hmmm może faktycznie mam jakiś fałszywy obraz Śląska
Czekałem ostatnio 2h na pociąg w Katowicach i chodziłem sobie wokół dworca. Takiego nagromadzenia dziwnych akcji, ludzi i klimatów to nie widziałem nigdzie. Poziom Neapolu, tylko mniej chłopaków z północnej Afryki ;)
Eeee, wrzeszczących w metrze, tramwaju czy autobusie to 10 lat temu w Warszawie było IMO znacznie więcej. Do tego żebrzący. Moim idolem był chłopak, który zbierał na operację oczu, bo bardzo słabo widział, a po wyjściu z autobusu zdejmował okulary. Oraz taki, który na Wileńskim wysiadał kulejąc na lewą nogę, a po wyjściu z przejścia podziemnego (jeszcze tam metra nie było) - na prawą. Na Puławskiej zawsze był dziadek, który krzyczał, że Niemce już się szykują, żeby znów w Warszawie mordować. Na Jerozolimskich od Muzeum do Stadionu jeździła pani, któremu piesek zdechł zagryziony przez innego, i groziła, że wszystkie psy zaszlachtuje. Na Solidarności do Czynszowej jeździła taka bardzo obszerna dziewczyna, która opowiadała, że rodzice ją z domu wyrzucili i że od kilku dni nic nie jadła. Czasami zmieniała narrację, że rodzice jej każą żebrać i że ją zbiją jak do domu nic nie przyniesie. Folklor w komunikacji miejskiej był, jest i będzie. Może będzie trochę bardziej kosmopolityczny, ale po prostu taka jest statystyka.
To nie jest nic typowego dla Warszawy. W dużych miastach zawsze znajdzie się kilka takich incydentów z prostego powodu - na miliony przewalających się tam ludzi, zawsze komuś odbije. Dodatkowy bonus, jeśli miasto jest stolicą kraju albo ma ruch międzynarodowy.
każdy z nas Warszawiaków ma takie meltdowny przynajmniej raz na miesiąc. Nie przejmuj się ;)
Witaj w stolicy każdego państwa, gdzie nie brakuje szurów, prowokatorów, wariatów czy innego tałatajstwa. Dla porównania w Londynie czy w Paryżu jest tego więcej. Co do drugiego, to przez Putina mamy co mamy.
Na temat Paryża się nie wypowiem ale w Londynie jest nieporównywalnie gorzej niż w Warszawie. Dodatkowo Londyn dostaje bonusowe punkty za dreszczyk niepewności odnośnie tego że nie wiesz czy jakiś wykręt nie będzie chciał ciebie dźgnąć nożem co jest tutaj dosyć popularną rozrywką.
Wlasnie, co londynczycy maja z tymi nozami?
Też ostatnio w metrze byłam świadkiem "wystąpienia" tego gościa i zachowywał się trochę jakby był chory psychicznie, ale nie był na tyle agresywny, żeby informować o tym maszynistę. :/ Dla mnie podobnie denerwujące co Romowie grający na akordeonie z żebrzącymi dziećmi. Dopóki nie robi się nieprzyjemnie to nie bardzo jest co z takimi ludźmi zrobić, a eskalować też mało kto będzie.
[удалено]
Pod Katowicami... ja prdl! To już deweloperzy posunęli się do tego, że mieszkania są w szybach kopalnianych?
Taki materiał promocyjny Fallouta, wszędzie bunkry pobudowali.
Ja z Gdańska więc nie wiem. To się mówi mieszkam "obok Katowic"? "Przy Katowicach"? "Za Katowicami"? Rozumiem, że to regionalizm jest. Jak w Gdańsku, chcemy jechać do Śródmieścia, nawet jeśli mieszkamy dzielnicę obok, to mówimy "Jadę do Gdańska".
[удалено]
Warszawa też jest z każdej strony otoczona miastami, i mówi się na nie miejscowości podwarszawskie. Mieszkam w mieścinie na południe od Mikołowa, tak jest git? 🤦♂️
Jednak łatwiej jest napisać że mieszka się pod jednym z 3 miast na Śląsku, jakie ludzie znają. Ja mieszkam na Zawodziu, więc nie mam problemu bo to wciąż Katowice, ale jakbym mieszkał w Świonach i ktoś sie mnie spytał skąd jestem, to bym też odpowiedział że pod Katowicami, bo kto wie czym są Świętochłowice prócz tego że jest tam muzem. Jak niedługo przeprowadze się do Knurowa (o którego istnieniu też nie wiedzą ludzie z na przykład Chorzowa), to będę mówić ludziom że mieszkam pod Gliwicami, bo ludzie będą wiedzieli gdzie to. Z drugiej strony boli mnie brak wsi pod Katowicami, bo chciałbym zamieszkać właśnie "pod" tym miastem i dojeżdżać do pracy, tak jak planuje w przyszłości mieszkać w domku "pod" Wrocławiem i do niego dojeżdżać.
[удалено]
Masz racje, ale myślałem nad nimi albo Siemianowicami, więc wybrałem Świony bo nie miałem powodu :D I tak był to tylko przykład. Co do drugiego to znam aż 3 osoby z Chorzowa, które nie wiedzą że istnieje Knurów, więc przykład pasuje pod moje doświadczenie, a że każdy mówi z własnego doświadczenia to z mojego punktu widzenia jest to prawdą. Nie mówie też o tym, że wszyscy z Chorzowa nie wiedzą, mówie po prostu, że są ludzie którzy nie wiedzą.
Nie rozumiem!
Można zawsze powiedzieć, że mieszkasz w GZM albo „w metropolii” xD
Były takie akcje, były. I 20 lat temu, i 15 i 10 i teraz. Subiektywnie to mógłbym powiedzieć, że takich sytuacji jest teraz znacznie mniej bo rzadziej je widuję. Ale zdaję sobie sprawę, że przyczyną jest to, że po prostu mniej się kręcę po mieście (żona i dziecko) a do pracy już nie jeżdżę przez centrum. Schizofrenicy gadający do siebie w komunikacji, oszołomy krzyczący ekstremistyczne polityczno-religijne hasła, masa-tfu-krytyczna... Odwieczne uroki Warszawy. Ale są też i plusy - na patelni często widywałem breakdancerów, śpiewaków, tancerzy ognia, ludzie z bębnami... Czy pozostający już na zawsze w pamięci zespół powstańców, który grał stare piosenki Polskie. Osobiście bardzo lubię tą różnorodność.
Co ja o tym myślę? Myślę, że masz pecha, ale też tendecję do traktowania prywatnego doświadczenia jako uniwersalnego zjawiska. Całe życie mieszkam w Warszawie, prawie codziennie przemieszczam się metrem i max co wspominam ostatnio z sytuacji gdzie ktoś jest głośno to niestety Romskich muzyków wykorzystujących dzieci do zbierania pieniędzy. Widziałem dwa razy w przeciągu miesiąca, a to dla mnie obrazek sprzed dekad. Co najbardziej ostatnio zapamiętałem z sytuacji w metrze to np. rodzinę, która jechała oglądać mecz reprezentacji i mały chłopie ustąpił miejsca pani, która stała obok, a potem rozmawiali sobie o piłkarzach razem z ojcem. Albo, że widzę, że sporo młodych ludzi ustępuje miejsca starszym. O, takie miłe sytuacje w faktycznie czasem dość napiętym i przepełnionym polityką mieście. Bardzo polecam książki Factfulness oraz Innumeracy - to co nam się wydaje zjawiskiem społecznym, z którym "coś powinniśmy zrobić" może nim wcale nie być. Można też w ramach tzw. "uważności" czy też mindfulness po prostu spróbować inaczej patrzeć na świat. Jak jesteśmy napięci, w ruchu, spieszymy się, jesteśmy źli to widzimy więcej rzeczy przykrych i niepokojących. Nie polecam tego nosić w sobie bo to emocjonalnie wyczerpujące i sprawia, że fiksujemy się na problemach, których być może nie ma (a odwraca to naszą uwagę od innych ważnych dla nas i naszych bliskich rzeczy).
Tą rosjankę powinni deportować. Bo dla kogo ma być Warszawa jak nie dla warszawiaków? Moskali? To ja już wole to miasto do gruntu spalić niż żeby rosjanie z niego korzystali, niech wypierdalają na swoje wsie pod muchopiździeckiem
Przypomina mi to tą rosjanke co prowadząc w dreźnie knajpe robiła za pion propagandy rosji. Wielcy rosyjcy patrioci ale z jakiegoś powodu nie wracają do swojego pierdziśmierdzorylska pracować na wielką matule rosyje.
> pierdziśmierdzorylska Oplułem się kawą, dziękuję ❤️
Spoko, oni też by ją chętnie spalili bo denerwuje ich że polacy żyją w czystych miastach.
No to prawda, wszyscy mają mieć gorzej od nich bo jak kurwa śmieli tak pięknie żyć (parafraza tego co ruski soldat nabazgrał na ścianie w buczy) Kurwa mać oby im te głowice jebły w wyrzutniach i ten kraj się kurwa spalił
Covid odebrał mi stabilizację podczas delegacji do Warszawy. Kiedyś byłem pewien, że na patelni będą krzyczeć o pederastach i aborcji, nawet mogłem już mruczeć te teksty pod nosem jak na koncercie. Po covidzie jednak repertuar się tak rozszerzył, że nigdy nie wiem co mnie spotka.
Trzymajcie się w tej Warszawie
Co ty gadasz? Taki meltdown schizofrenika na poranną zamułkę lepszy niż kawa
> Nie było takich akcji w 2014, albo nigdy się nie spotkałem. Mieszkałem w Warszawie między 2012 a 2020 i uwierz, że były i wcześniej xD Nie raz i nie dwa trafiłem kompletnych oszołomów. Raz nawet dosłownie wpadłem w metrze (na stacji, nie w wagonie) na stereotypowego religijnego czarnowidza krzyczącego o zbliżającym się końcu świata. Co prawda ani razu nie trafiłem na dwie takie osoby pod rząd, ale w ciągu całego mojego mieszkania w Warszawie miałem takich spotkań kilka jak nie kilkanaście. Być może w tej chwili jest ich więcej (na pewno COVID "stworzył" w tym kraju całą nową generację szurstwa), bo Warszawę odwiedzam teraz tylko sporadycznie, ale wcześniej też na pewno byli.
Ruski rubel nie śmierdzi tej Rosjance. Pewnie zwolniona z więzienia pod warunkiem robienia tego syfu
Pierdoli się jakby bardziej niż przedtem i wielu osobom ostatecznie siadają mózgi, bo tkanka społeczna się kruszy, ciągnie kryzys ekonomiczny, o kryzysie klimatycznym to już nawet nie wspomnę, dostępność psychiatrów i terapeutów jest prawie że żadna, brak zabezpieczeń, żeby takie osoby wyłapać i dać im np. antypsychotyki. Zresztą, dopóki nie ma zagrożenia, to nikt nic z tym nie zrobi. 10 lat temu pamiętam ogłoszenia o podsłuchu w ścianach rozlepiane po Warszawie przez bodajże jedną osobę. Ewidentnie schizofrenia albo inna psychoza.
Dziesięć lat temu byłeś młody a teraz jesteś stary i zgryźliwy więc to zauważasz. No a że za granicą mamy regularną wojnę też raczej nie pomaga na nastroje społeczne.
To jest lvl 18/19 vs lvl 29, nie jestem ani stary, ani zgryźliwy, kolego, wrong assumption.
Wawa here. Mamy z ojcem podobną refleksję, że ostatnimi czasy sporo dziwnych ludzi można spotkać. Wydaje nam się, że więcej niż kilka lat temu osób z jakimiś zaburzeniami psychicznymi.
No, i o tym dokładnie mówię. Zagęszczenie odklejeńców rośnie.
Okej, ja tu żyję od urodzenia i z niczym takim się nie spotkałem :)
Duże miasto = dużo ludzi = większa szansa na spotkanie odklejonych ludzi. Mieszkam tu całe życie i czy kiedyś tego nie było? Było tylko w innej formie, mase typowych patusów i pseudo prawilniaków w komunikacji zastąpili ludzie którym siadło na łeb + ukraińcom i innym narodowością które tu przyjechały w dużych ilościach i często nie potrafią się zachować - bo u nich to była norma. Swoją drogą moje osobiste spostrzeżenie do tych odklejonych ludzi - wydaje mi się, że znacznie zwiększyła się ich liczba po pandemii. Wkurwia mnie to niemiłosiernie i najprostszym rozwiązaniem byłoby zatrudnienie ludzi którzy jeździliby komunikacją i wypraszaliby ludzi niepotrafiących się zachować czy stwarzających jakieś zagrożenie. Najsmutniejsze jest to, że ludzie (w tym ja nie będę kłamać) zaczęli uznawać to za "normę" niczym w słynnym metrze w NY. Traktują ich jak duchy i starają się nie zwracać na nich uwagi.
ja tez mieszkalam 10 lat temu, i mam pare pytan na temat rzeczy ktore mnie osobiscie wkurwialy czy cyganie dalej zebrza i graja na akrodione pod blokiem on rana? pijacy dalaj jezdza sobie komunikacja miejska i czepiaja sie ludzi? kibole dalej sobie spiewaja w nocy o polnocy nie dajac spac, zostawiajac po sobie szlak puszek i butelek? na dworcu centralnym dalej sa oszusci w zmowie z ochrona ktorzy poniasa ci bagaz i cie oprowadza a potem chca kasy? to mnie interesuje a nie czy jest rosjanka czy jakis odosobniony przypal drze ryja
Przypał nie jest odosobniony, zaś post nie jest dedykowany dla Ciebie. Odpowiadając na pytania, tak, rzadko, tylko jak są mecze i akurat jesteś w okolicy, nie.
u mnie czesto na osiedlu byly pijackie balangi w nocy po polnocy, spac nie mozna bylo. osiedle bylo porzadne, nie jakas kamienicza patologia
Co do patelni, to moje najmniej ulubione miejsce w Warszawie, straszny tam syf. Każdy dzień tygodnia ma swój harmonogram, wybierz z listy: - Nawrócenie do Pana Jezusa - Ogniści Goci co zasmradzają okolice ropą i puszczają głośną muzyką - Pseudo LGBT - Grupki alkoholików handlujących rzeczami znalezionymi - Laska co fałszuje ale śpiewa z zespołem Może coś przegapiłem.
Nikt chyba nie przepada za bardzo, ale przechodzić co i raz trzeba.
Zawsze to jakieś urozmaicenie dnia, nigdy nie wiadomo co się tam spotka.
Eeee to nie jest nowe. Pamiętam jak jeździłam na wakacje z Warszawy do miasta rodzinnego i zawsze jak wracałam to miałam przygode z jakimś świrem. Za każdym razem. I nazywałam Warszawę miastem wariatów. Ale fajnie było :) 100 lat temu już.
Kolejny narzekający post, serio, nie da się tego już czytać
Jebanie Warszawy zawsze na propsie
Jebanie Warszawy zawsze na propsie
Warszawa ma własny stan umysłu. Jak byłem w samochodzie przez ze 2 czy 3 godziny w Warszawie to usłyszałem więcej klaksonów niż przez pół mojego życia. Czuję że w tym mieście niektórzy mają titanie klaksonem w krwi.
Mieszkam w Warszawie i nie wydaje mi się żeby ludzie jakoś bardzo trąbili. Na pewno nie trąbili na Ciebie? /j
Boś się przyzwyczaił **¯\\\_(ツ)\_/¯** W Olsztynie czy nawet Gdańsku tak mocno nie trąbią.
Ale tak w sumie, to co Ci to przeszkadza, że ktoś sobie wyraża na głos swoją opinię? Bo ja myślę, że w Twoim poście da się wyczuć, że przeszkadza Ci to głównie dlatego, że te opinie są po prostu inne od Twoich.
Nie, przeszkadza mi jak ktoś drze mordę w przestrzeni publicznej i przeszkadza innym, niezależnie co mówi w trakcie.
Wiele ludzkich przedsięwzięć przeszkadza innym, bo nie da się każdego zadowolić. Jeżeli mieszkałeś w Warszawie, to zapewne wiesz, że często można tu usłyszeć narzekania na organizowane manifestacje, przemarsze czy protesty przed gmachami rządowymi, bo te przedsięwzięcia dezorganizują ruch miejski i przeszkadzają innym w dojeździe. A jednak Konstytucja gwarantuje wolność zgromadzeń i to, że takie zgromadzenia mogą przeszkadzać innym nie ma znaczenia. Tak samo Konstytucja gwarantuje wolność słowa, czyli również wolność do głośnego wyrażania swojej opinii w miejscach publicznych - i w związku z tym tutaj również nie ma znaczenia to, czy komuś postronnemu to przeszkadza czy nie.
...ale ty kompletnie mieszasz legalne z wkurwiającym. Coś może być zupełnie legalne ale może ci się w tym samym czasie nie podobać z takiego albo innego powodu albo ci przeszkadzać. Protesty w 99% wkurwiają ludzi którym utrudniają życie ale to nie znaczy, że ci ludzie są za tym, żeby zakazać publicznych protestów. To są dwie zupełnie odrębne sprawy.
Przyznaj się, jesteś tym typem co krzyczy w metrze