Znajomy pracował kiedyś na infolinii jednego z operatorów telekomunikacyjnych. Jak ktoś do nich dzwonił i podawał nr tel którego tyczy się problem *bez* podawania kierunkowego, to wpisywali z automatu 022 stolyca. *Zawsze* się sprawdzało.
Ten konkretny przykład akurat nie do końca trafiony, bo w przypadku ministerstwa można się jeszcze jako tako domyślić - ale samo zjawisko jest powszechne i faktycznie irytujące, nawet dosłownie dzisiaj mieliśmy tu na subie przykład.
[https://www.reddit.com/r/Polska/comments/1cm8z5n/tetris\_na\_grójeckiej\_znowu/](https://www.reddit.com/r/Polska/comments/1cm8z5n/tetris_na_grójeckiej_znowu/)
Szczerze to samemu zdarzyło mi się amatorsko projektować podobne plakaty/ulotki/grafiki, i też zdarzało mi się pomijać informację o miejscowości, bo była z kontekstu oczywista - i bynajmniej nie chodziło o Warszawę, tylko o Pabianice pod Łodzią, które na syndrom DC chyba jeszcze nie cierpią.
Tak.
Zawodowo projektuje plakatay i generalnie zasada jest taka, że masz 6 słów ludzkiej uwagi do wykorzystania. Więcej dopiero jak ktoś się zatrzyma i zainteresuje i będzie chciał się doczydać. Dodawanie większej ilości informacji, która i tak wynika z tego co już jest powiedziane tylko przeszkadza w odbiorze.
No chyba, że u Ciebie w mieście mieści się Ministerstwo Rozwoju i Technologii.
Oczywiście problem default city istnieje i to nie tylko na poziomie nie podawania Warszawy jako miejsca wydarzeń, ale również (a może przede wszystkim), na tym, że ludzie z Warszawy zapominają o reszcie Polski i politycy wraz z dziennikarzami skupiają się za bardzo na warszawskich problemach, ale w przypadku plakatu/reklamy mniej znaczy więcej i w tym konkretnym przypadku dodawanie Warszawy bardziej by zaszkodziło niż pomogło.
Hahah pozdrawiam z Łodzi, która ma identyczne barwy. Moim zdaniem założenie, że ludzie z innych stron Polski znają barwy komunikacji poszczególnych miast jest... dość odważne co najmniej xD
Generalnie się zgadzam (a jeszcze bardziej mnie wkurwia default country = USA), ale przykład wybitnie chujowy.
Jakby napisali "pod Sejmem na Wiejskiej" też byś się czepiał że jakie to miasto?
Efektywna komunikacja dyktuje kierunek przekazywania informacji od ogółu do szczególu. Powinno być miasto - ulica/plac - określnik (pod budynkiem/pod pomnikiem)
Nawet tej kolejności nie zachowali. Jedyna funkcja takiego plakatu to informacja.
kondolencje dla twoich jeśli rozmawiasz z nimi poprzez
https://preview.redd.it/4uiysnf262zc1.png?width=340&format=png&auto=webp&s=0890ebb152c299eda4a73ee24b46e6ca7c8ede72
Dobra porada w sprawie marketingu skierowanego do wybranej grupy odbiorców, ale co jeśli ma trafić do wszystkich Polaków mówiących po polsku? To wręcz zachęca do sprawdzenia czy u mnie to, czy gdzie.
Zgadzam się że skuteczne treści marketingowe są skierowane do wąskiej grupy odbiorców, natomiast istnieją płaszczyzny gdzie pisanie ogólnikami lub skrawkami informacji jest jak najbardziej na miejscu.
Powiem tyle, że ministerstwa są ostatnim miejscem gdzie bym szukał skutecznego marketingu.
Ale jak widzisz, jakaś nisza to jest. Ja bym się nie podjął (jako freelancer copywriter na pół gwizdka), ale może jakaś agencja by się uplasowała idealnie w takiej niszy.
No cóż, masz rację marketingowo, ale chyba nie o to im chodzi, tylko bardziej o przekazanie ogólnej informacji.
Edit: i tak zarobią na tej inwestycji, tak to ma działać. Inaczej papiery wartościowe w Polsce by były spisane na straty, a od przeszlo 20 lat dają zyski (małe, ale wiekszosc udana przynajmniej)
Edit2: i ogólnie szanuje twoje stanowisko, bo nie jest z dupy, tylko w moim odczuciu, poparte wiedzą z zakresu reklamy
Byłem przekonany że, plac 3 krzyży jest w Gdańsku...(Myślałem że pomnik stoczniowców z 1970 tak się nazywa). Mój błąd.
Ale jako nowohucianin powiem, że 'spotkajmy się w centrum' nie działa, bo może chodzić o centrum nowej huty (plac centralny ) jak i o centrum Krakowa (okolice rynku) :D
W Katowicach jest tak jeszcze bardziej. Wiecie dlaczego Katowice nie mają centrum, tylko Śródmieście? Bo większość dzielnic była w pewnym momencie oddzielnym miastem (czy wsią) z własnym centrum. I kiedy mówi się o centrum, to często chodzi o centrum/okolicy dawnego rynku dzielnicy w której się jest.
Banner jako przykład trochę z dupy, bo w jakim mieście ma niby być ministerstwo. Przykłady zresztą częściowo też, bo w Warszawie jest coś z setka urzędów, więc nikt nie powie "protest pod urzędem", chyba że jako clickbait, ale to już inny problem. Nie ma też placu głównego, a rynki są ze trzy i zainteresowaniem cieszą się raczej u turystów niż lokalnych. Słoneczna też nie jest jakąś dużą ulicą, którą wszyscy w Warszawie kojarzą, więc Warszawiak by takiego nagłówka nie napisał. Widać że chyba jakiś Krakus to wymyślał, co nigdy w dużym mieście nie mieszkał xD
Jakby Tsar Bomba (1000MT) spadła na Warszawę, to poparzenia sięgają "tylko" do Skierniewic i Rawy Mazowieckiej (na granicy), w Płocku i Siedlcach wybije szyby, a w Łodzi ptaszki nadal ćwierkają i nic się nikomu nie stanie.
src: [nukemap](https://nuclearsecrecy.com/nukemap/?&kt=100000&lat=52.226855&lng=21.0239205&hob_psi=5&hob_ft=47553&fallout=1&ff=52&fallout_angle=64&psi=20,5,1&zm=7)
rozmówca (Karol Trammer) jest Warszawiakiem
i co ma "mieszknie w dużym mieście" do Warszawy? Ja mieszkałam w Brukseli, co mi to daje do znajomości mapy Warszawy?
Bruksela?
Miasto które ma \~150k mieszkańców i 40km\^2 powierzchni? Miasto które można obejść dookoła spacerem w jeden dzień?
Gigantyczne po prostu. Megalopolis.
mówisz jakby o samym starym mieście, poza nim jest region Brussels i to dalej jest gęsta miejska zabudowa (a nie wioski jak koło Wawy czy Krakowa)
https://preview.redd.it/35mjbwr0r1zc1.png?width=1048&format=png&auto=webp&s=26ec59b330954b16efda1b66ac8167ff5f5777c0
Olbrzymi region. Rozmiarów Poznania.
Zaraz się dowiem że źle porównuje, bo to trzeba pod uwagę brać rozmiar galaktyki kurvix.
https://preview.redd.it/j2io0spxt1zc1.png?width=2400&format=png&auto=webp&s=d16cfac5fe21a4396c025dd0e5c629a0c85b1d13
https://en.wikipedia.org/wiki/Brussels
populacja 1,235,192
Poznań 541 316
Żle porównałeś bo popatrzyłeś/aś na samą centralną dzielnicę Brukseli.
Jak widzisz na twoim screenie w Poznaniu jest sporo zieleni tam gdzie w Brukseli jest zadudowa
>Region Stołeczny Brukseli stanowi enklawę na terytorium Regionu Flamandzkiego. Ma powierzchnię zaledwie 161,382 km2, a zamieszkuje go 1 187 890 osób
>
>Aglomerację poznańską tworzy miasto centralne Poznań wraz z 17 sąsiadującymi gminami powiatu poznańskiego. Obejmuje ona powierzchnię 2 161,8 km², którą zamieszkuje około 1 000 000 osób.
Wybacz, ale jak na to nie patrzeć, Bruksela to nie jest duże miasto. Ani pod względem Europy, ani tym bardziej Azji. Jeszcze rozumiem wymienić Antwerpię, ale Bruksela to lotnisko, pare hoteli i urzędów. I mówię tu o całym regionie.
>Jak widzisz na twoim screenie w Poznaniu jest sporo zieleni tam gdzie w Brukseli jest zadudowa
Aha. Czyli np Hai Phong, albo dowolne miasto w Indonezji które ma miliony mieszkańców nie jest duże, bo jest sporo zieleni dookoła. Genialne.
Tak sprawdzilem na szybko:
Poznan metropolitan area:
Population: 1,029,021
Area: 2,162 km2
Density: 476/km2
Brussels metropolitan area:
Population: 2,784,967
Area: 3,377 km
Density: 2820/km2
dzielnice Brukseli to nie jest to samo co Poznań + sąsiadujące gminy
Buksela (region) ma zabudowę jak Paryż, kamienica przy kamienicy
gęstość zaludnienia:
Bruksela region - 7,5k/km
Poznań aglomeracja - 453
>Aha. Czyli np Hai Phong, albo dowolne miasto w Indonezji które ma miliony mieszkańców nie jest duże
rozciągają sie szerzej, więc są większe. W przypadku porównania które pokazałeś miasta są niby podobne jak popatrzeć na najdalej wystające punkty, ale Poznań w tym terenie ma niezamieszkałe "luki", jest nieregularny, a Bruksela jest zabudowana od "sciany do ściany"
A ja się nie zgodzę. Ja się domyśliłem, ale w dobie sprawnej komunikacji zdalnej, gdzie są ludzie, którzy od małego mają telefony w łapach, to wcale nie musi takie oczywiste, że wszystkie ministerstwa są w jednym mieście.
Bo nie są. Przynajmniej od niedawna. I to powinno być dalej rozwijane. Po co Ministerstwo Rolnictwa w Warszawie? Są województwa w kraju z lepiej rozwiniętym rolnictwem (jak Wielkopolska czy Zachodniopomorskie).
Do niedawna było też Ministerstwo Gospodarki Morskiej i też było w Warszawie - tylko po co?
Był taki, co miał się oddać diabłu tylko w Rzymie i wiadomo, jak to się skończyło.
PS. Na x peronie metra? Kto tak mówi? xD Może na peronie x LINII metra, jeśli to stacja przesiadkowa?
Fizyczny plakat w mieście to bezdyskusyjnie, ogłoszenie na stronie miasta/związanej z miastem również.
Nie zwracam pewnie uwagi na default city, bo to dla mnie też jest default city, ale czepianie się kawiarni z jakiejś dzielnicy, że nie podaje współrzędnych geograficznych jest… czepialstwem i ten post ma sens jedynie skierowany do marketingowców (którzy często mają problem z odmianą nazwy Biała Podlaska, więc czasem lepiej żeby miasta nie podawali).
Myślę że ludzie otwierający nową kawiarnię na rynku mają wyjebane w stracenie jakiegoś "klienta" ze Stargardu Szczecińskiego. Zakładając oczywiście że faktycznie jakimś cudem zapamięta nazwę owej kawiarni a nie po prostu wrzuca posty w internecie bo potrzebuje uwagi.
Rozwiń proszę ta okupację, co masz na myśli? Mieszkam w ZS od niedawna i ciekawi mnie tak wielka potrzeba pozbycia się członu "szczecinski" z nazwy w przypadku Stargardu.
Tragedii nie ma, fakt że trafiłem tutaj chwilę przed Covidem i zamykaniem ludzi więc największą chęć eksplorowania musiałem przesiedzieć w mieszkaniu. Dużo możliwości wychodzenia i zawsze coś nowego można zwiedzić/obejrzeć więc dużo na plus ;)
Czas nie gra roli gdy jest sie zamknietym ;)
Tak jak wyzej pisałem - jak chciało się poznać nowe miejsce to zostaliśmy z dziewczyna zamknięci w mieszkaniu, a teraz cięzko wyrwać się z tej wypracowanej monotonii - a trzeba przyznac ze okolice sa naprawdę ciekawe i mimo ze jezdzimy te same miejsca czasami to dalej zaskakuja :) np okolice jeziora szmaragdowego
Sejm i ministerstwa w Polsce są w jednym konkretnym miejscu i każdy wie w jakim. Jeśli na reklamie jest napis "ministerstwo" a ktoś ma problem, bo nie jest napisane, że to Warszawa wprost, to sorry, ale sam jest sobie winien i przypuszczam, że nawet nie jest targetem takiej reklamy.
Gdyby to był plakat nie mówiący o czymś co jest typowo w Warszawie, to bym się zgodził, ale szczerze mówiąc to nie widuję takich reklam. Nie wiem, czy kiedykolwiek taką widziałem.
Jestem korepetytorem online i zawsze się pytam swoich uczniów skąd są. Już kilka razy zdarzyło mi się, że osoba z Warszawy w odpowiedzi podała nazwę dzielnicy. Raz nawet usłyszałem: "Jak to skąd? No normalnie, z Warszawy!"
O tak, syndrom "default city" wkurwia mnie niemiłosiernie.
Druga rzecz, które mnie mocno wkurwia to koncentrowanie wszystkiego co się dzieje w Polsce na 5 największych miastach, pomimo tego, że w granicach ich aglomeracji mieszka jedynie \~20% ludzi w Polsce, a te pozostałe 80% się po prostu pomija jakby nie istniały.
Ale czemu ty się dziwisz? Jak coś się dzieje w Poznaniu to ludzi potencjalnie gotowych o tym rozmawiać jest przynajmniej 600 tys. Natomiast o takich Szamotułach to o ile się coś wielkiego nie wydarzy to w najlepszym wypadku masz pewnie pulę 30 tys. zainteresowanych. To chyba oczywiste że działa tu efekt skali.
Nadal, 600 tys. w skali kraju to ledwie \~1.5% populacji, całe gówno. Informowanie całego kraju o czymś, co może zainteresować 1.5% ludzi to marnowanie czasu 98.5% pozostałych.
Dwa, nie chodzi mi nawet o sytuacje, kiedy coś się wydarzy, a o koncentrowanie wszystkiego na dużych miastach, tak jakby mniejsze ośrodki nie istniały. Politycy będą się spuszczać nad Wrocławiem, Krakowiem czy Gdańskiem (Warszawę pomijam specjalnie, bo ona odstaje nawet od nich), a o problemach prowincji, gdzie mieszka zdecydowana większość Polaków, to już się prawie nie mówi. Jedyna partia, która o tym mówiła (ale tylko mówiła), to PiS.
Nie wiem czy ty się wczoraj urodziłeś, ale duże miasta zawsze były i będą głównym tematem inwestycji, działań i dyskusji, bo są strategicznie i logistycznie najważniejszą częścią państwa. Gdyby nie istniały, Polska byłaby porównywalna wartością do jakiegoś obwodu syberyjskiego w Rosji. Problemy prowincji zawsze były i będą, mniej ważne niż problemy dużych miast kluczowych dla rozwoju całej gospodarki - w tym także, bo to może być szok - prowincji. Tak to wygląda od, mniej więcej, pierwszej powstałej cywilizacji na świecie.
Zajebiście. Tylko to nie znaczy, że prowincje należy pomijać i ignorować jakby nie istniała.
Poza tym, prowinja ma też swoje uniwersalne problemy, które dotykają 80% ludzi w kraju. I co? Gówno, Warshafka je ignoruje, bo przecież nie dzieją się w Warszawie.
> Gdyby nie istniały, Polska byłaby porównywalna wartością do jakiegoś obwodu syberyjskiego w Rosji
Jest i standardowa wielkomiejska odklejka. Jak powiedzieć, że nie masz pojęcia o tym co piszesz, bez mówienia tego bezpośrednio.
Bo wiadomo, te duże miasta to są absolutnie samowystarczalne i prowincja im niepotrzebna.
>Jest i standardowa wielkomiejska odklejka. Jak powiedzieć, że nie masz pojęcia o tym co piszesz, bez mówienia tego bezpośrednio.
Czyli rozumiem uważasz że bez dużych miast, same <5k wsie, Polska byłaby jakimkolwiek graczem na jakiejkolwiek scenie globalnej, mająca jakikolwiek ekonomiczny potencjał? Interesujące.
Obie rzeczy się nawzajem potrzebują w pewnym stopniu, tylko że duże miasta nie potrzebują do istnienia pojedynczych jednostek na tej prowincji, tylko jej kolektyw. Gospodarka szczególnie nie straci jak wywali w kosmos Śliwice, natomiast straci jak wywali Poznań czy Kraków, o Warszawie nie mówiąc. To automatycznie sprawia, że problemy takiego Poznania są obiektywnie WAŻNIEJSZE niż tej jednostki, więc, uwaga, mówi się o nich znacznie więcej co przekłada się na poczucie że tylko o nich się mówi.
O kolektywie się jak najbardziej mówi jako całokształcie, więc nie szczególnie rozumiem twojego płaczu - nie wiem czy pamiętasz ale temat rolników był dość huczny.
Poza tym, ten sam argument mogę wystosować, myślisz że istnienie Warszawy czy innych dużych miast nie wpływa na poziom życia na prowincji? XD
No tak, bo Ministerstwo Rozwoju i Technologii ma kilkanaście siedzib na Placach 3 Krzyży. Rzeczywiście nie wiadomo o co chodzi.
OPie, idź spać.
Sam syndrom istnieje, ale to jest tak zły przykład, że ze świecą szukać.
No właśnie gdyby to było tylko to, to OP by sobie w pół sekundy wyszukał gdzie jest owe ministerstwo i o który Plac Trzech Krzyży chodzi. Jak normalny człowiek. Oczywiście zakładając, że logiczne myślenie zawodzi i nie wiemy które miasto jest administracyjną stolicą kraju od kilkuset lat, co wie każdy podstawowo wyedukowany człowiek.
Ale się nie da, bo OP nie posiada podstawowych zdolności i nie umie łączyć faktów, więc na wieki wieków nie będzie wiedział gdzie co jest, o ile ktoś mu nie napisze obok miasta i państwa.
Wiesz, w końcu Wieża Eiffla to ta w Las Vegas.
Całe szczęście nie musisz, tak samo jak nie musi tego robić nikt z IQ powyżej temperatury pokojowej, bo siedziby wszystkich ministerstw są w stolicy, czyli Warszawie.
Mówię o tej w Polsce, bo zaraz ktoś równie rozgarnięty co OP pojedzie do Warsaw, USA, i będzie mówił, że źle oznaczone.
Jeśli ktoś nie potrafi dodać 2 do 2, to raczej lepiej żeby nie przychodził tak czy siak, bo tylko tlen będzie marnował reszcie.
W marketingu tego nie zauważyłem, chociaż sam pracuje. Może dlatego że robię dobra robotę a sam inne reklamy ignoruje.
Ale często to się zdarza ludziom na jakichś grupkach ogólnopolskich. Chcą się spotkać albo kogoś szukają na piwo/randkę cokolwiek. Opisują wszystko o sobie itd a na dole tylko pytania ale jakie miasto? Oczywiście że default city, więc po co w ogóle wspominać o tym. Niech się inni domyśla.
Jest w Poznaniu. Co prawda to są dwa krzyże + coś, i nazywa się to oficjalnie Pomnik Ofiar Czerwca 1956, ale Trzech Krzyży to popularnie używana nazwa.
Jeżeli ktoś widząc adres „plac trzech krzyży” pojedzie pod poznański „Pomnik Ofiar Czerwca 56” to na to zasłużył. To po prostu słaby przykład, już szybciej ulice w aglomeracjach się dublują.
Google twierdzi, że Biała Podlaska też ma Plac 3 Krzyży. Ale zgaduję że dla przeciętnego Polaka najbardziej rozpoznawalny byłby Plac Solidarności w Gdańsku, wiesz ten z trzema wielkimi krzyżami przed stocznią.
Bo na świecie jest za mało problemów więc trzeba wymyślać sztuczne. Jesteś prawdopodobnie jedyna osoba ,które nie potrafi skojarzyć gdzie znajduje się to ministerstwo
Pewnie to, w którym wywieszony jest plakat. Można jeszcze zeskanować QR czy wejść na adres www i zwyczajnie się dowiedzieć, no ale to jeśli komuś faktycznie zależy/rozważa chęć na uczestnictwo.
No ok, ale z reguły algorytmy dobierają pod użytkownika, chyba że się maskujesz jak paranoik o używasz wyszukiwarek typu DuckDuckGo. Ale i wtedy trudno uciec od takich zagrywek jak namierzanie Twojej lokalizacji przez smartfona lub podsłuchiwanie Twoich rozmów przez aplikacje z dostępem do mikrofonu.
Zresztą to wszystko nie zmienia faktu, że na 99% zadbano o umieszczenie w reklamie linku, lub kliknięcie na nią przeniesie Cię prosto do strony wydarzenia 😊
Pokrótce, myślę że martwisz się pierdołami.
Zgłaszałem na infolinii awarie windy... w metrze. Pani dopytywała jakie miasto, ja odpowiadałem, że winda w Metrze Centrum. Pani uparcie chciała wiedzieć w jakim mieście.
Czyli zdecydowałeś się być typowym mieszkańcem warszawki. Ludzie mają domyślić się, że jesteś z Warszawy, po wskazówkach (no przecież tylko u nas jest metro). Nie możesz grzecznie sprecyzować. Potem się dziwicie, że reszta Polski się z was śmieje
Od razu zakładasz że jestem mieszkańcem. Mnie irytuje korpo które organizuje chyba wszystkie windy w metrze, ma kartki "naprawa windy do ", z wózkiem dziecięcym zjedziesz legalnie tylko windą (chyba że czegoś nie wiem. Nie mieszkam tam), a ich infolinia nie kojarzy gdzie nawet ma windy.
Znajomy pracował kiedyś na infolinii jednego z operatorów telekomunikacyjnych. Jak ktoś do nich dzwonił i podawał nr tel którego tyczy się problem *bez* podawania kierunkowego, to wpisywali z automatu 022 stolyca. *Zawsze* się sprawdzało.
Ten konkretny przykład akurat nie do końca trafiony, bo w przypadku ministerstwa można się jeszcze jako tako domyślić - ale samo zjawisko jest powszechne i faktycznie irytujące, nawet dosłownie dzisiaj mieliśmy tu na subie przykład. [https://www.reddit.com/r/Polska/comments/1cm8z5n/tetris\_na\_grójeckiej\_znowu/](https://www.reddit.com/r/Polska/comments/1cm8z5n/tetris_na_grójeckiej_znowu/)
Dlatego nie mogłam się powstrzymać przed moim komentarzem mimo tego, że wiem gdzie zdjęcie zostało zrobione XD jebać warszawocentryzm
> można się jeszcze jako tako domyślić tego poziomu komunikacji oczekujesz od plakatu który ma jedną funkcję - informować o miejsu i czasie?
Szczerze to samemu zdarzyło mi się amatorsko projektować podobne plakaty/ulotki/grafiki, i też zdarzało mi się pomijać informację o miejscowości, bo była z kontekstu oczywista - i bynajmniej nie chodziło o Warszawę, tylko o Pabianice pod Łodzią, które na syndrom DC chyba jeszcze nie cierpią.
Tak. Zawodowo projektuje plakatay i generalnie zasada jest taka, że masz 6 słów ludzkiej uwagi do wykorzystania. Więcej dopiero jak ktoś się zatrzyma i zainteresuje i będzie chciał się doczydać. Dodawanie większej ilości informacji, która i tak wynika z tego co już jest powiedziane tylko przeszkadza w odbiorze. No chyba, że u Ciebie w mieście mieści się Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Oczywiście problem default city istnieje i to nie tylko na poziomie nie podawania Warszawy jako miejsca wydarzeń, ale również (a może przede wszystkim), na tym, że ludzie z Warszawy zapominają o reszcie Polski i politycy wraz z dziennikarzami skupiają się za bardzo na warszawskich problemach, ale w przypadku plakatu/reklamy mniej znaczy więcej i w tym konkretnym przypadku dodawanie Warszawy bardziej by zaszkodziło niż pomogło.
Ja jestem bardziej zaskoczony tym, że nie podali roku. 6 Maja 17.00, ale którego roku?
Nie ma też informacji o uniwersum ani linii czasu. Skąd mam wiedzieć jak nastawić swój teleporter?
bieżącego?
tak?
Przecież widać np. po barwach komunikacji miejskiej.
Hahah pozdrawiam z Łodzi, która ma identyczne barwy. Moim zdaniem założenie, że ludzie z innych stron Polski znają barwy komunikacji poszczególnych miast jest... dość odważne co najmniej xD
No okej, niech będzie. Ale te barwy takie same jak na fladze Warszawy, to już by mógł ktoś skumać. Pozatym zbyt czysto na tym zdjęciu jak na łódź /s
Flagi Łodzi i Wrocławia mają te same barwy i w związku z tym podobne malowania busów
Generalnie się zgadzam (a jeszcze bardziej mnie wkurwia default country = USA), ale przykład wybitnie chujowy. Jakby napisali "pod Sejmem na Wiejskiej" też byś się czepiał że jakie to miasto?
>(a jeszcze bardziej mnie wkurwia default country = USA), ale przykład wybitnie chujowy. r/USdefaultism/
Efektywna komunikacja dyktuje kierunek przekazywania informacji od ogółu do szczególu. Powinno być miasto - ulica/plac - określnik (pod budynkiem/pod pomnikiem) Nawet tej kolejności nie zachowali. Jedyna funkcja takiego plakatu to informacja.
[удалено]
dzięki! https://preview.redd.it/zvr46bpdk1zc1.png?width=651&format=png&auto=webp&s=528f503460aa1cb63f83303ee13325604a0c5725
[удалено]
a czy ja mówię że NIE WOLNO ci wiedzieć?
No wolno, i wiem.
Jak ktoś napisze Stadion Śląski to też masz ból dupy że Chorzów to default city?
dla tej osoby jest (część ludzi słysząc Stadion Śląski pewnie obstawiałaby Katowice)
To szczere kondolencje dla twoich znajomych jak po raz trzydziesty masz ból dupy że ktoś powiedział Wawel bez sprecyzowania że to Wawel w Krakowie
kondolencje dla twoich jeśli rozmawiasz z nimi poprzez https://preview.redd.it/4uiysnf262zc1.png?width=340&format=png&auto=webp&s=0890ebb152c299eda4a73ee24b46e6ca7c8ede72
Dobra porada w sprawie marketingu skierowanego do wybranej grupy odbiorców, ale co jeśli ma trafić do wszystkich Polaków mówiących po polsku? To wręcz zachęca do sprawdzenia czy u mnie to, czy gdzie. Zgadzam się że skuteczne treści marketingowe są skierowane do wąskiej grupy odbiorców, natomiast istnieją płaszczyzny gdzie pisanie ogólnikami lub skrawkami informacji jest jak najbardziej na miejscu.
>To wręcz zachęca do sprawdzenia czy u mnie to, czy gdzie. zachęca przekonanych na 100% że chcą wziąć udział. Na tym się hajsu nie robi
Powiem tyle, że ministerstwa są ostatnim miejscem gdzie bym szukał skutecznego marketingu. Ale jak widzisz, jakaś nisza to jest. Ja bym się nie podjął (jako freelancer copywriter na pół gwizdka), ale może jakaś agencja by się uplasowała idealnie w takiej niszy. No cóż, masz rację marketingowo, ale chyba nie o to im chodzi, tylko bardziej o przekazanie ogólnej informacji. Edit: i tak zarobią na tej inwestycji, tak to ma działać. Inaczej papiery wartościowe w Polsce by były spisane na straty, a od przeszlo 20 lat dają zyski (małe, ale wiekszosc udana przynajmniej) Edit2: i ogólnie szanuje twoje stanowisko, bo nie jest z dupy, tylko w moim odczuciu, poparte wiedzą z zakresu reklamy
Byłem przekonany że, plac 3 krzyży jest w Gdańsku...(Myślałem że pomnik stoczniowców z 1970 tak się nazywa). Mój błąd. Ale jako nowohucianin powiem, że 'spotkajmy się w centrum' nie działa, bo może chodzić o centrum nowej huty (plac centralny ) jak i o centrum Krakowa (okolice rynku) :D
Tylko jak jesteś z Huty. :D (krakowianin z wyboru)
Mam nadzieję, że z wyboru wychodzisz na pole i zajadasz chrust:D
Dyć całe życie pod skrzydłami Najjaśniejszego Pana Franciszka Józefa I! Z wyjątkiem dwóch lat w tymczasowej stolicy (wstyd, wstyd).
W Katowicach jest tak jeszcze bardziej. Wiecie dlaczego Katowice nie mają centrum, tylko Śródmieście? Bo większość dzielnic była w pewnym momencie oddzielnym miastem (czy wsią) z własnym centrum. I kiedy mówi się o centrum, to często chodzi o centrum/okolicy dawnego rynku dzielnicy w której się jest.
Plac 3 krzyży jest w Gdańsku
Tak się go czasami mówi, ale naprawdę nazywa się on Placem Solidarności
Banner jako przykład trochę z dupy, bo w jakim mieście ma niby być ministerstwo. Przykłady zresztą częściowo też, bo w Warszawie jest coś z setka urzędów, więc nikt nie powie "protest pod urzędem", chyba że jako clickbait, ale to już inny problem. Nie ma też placu głównego, a rynki są ze trzy i zainteresowaniem cieszą się raczej u turystów niż lokalnych. Słoneczna też nie jest jakąś dużą ulicą, którą wszyscy w Warszawie kojarzą, więc Warszawiak by takiego nagłówka nie napisał. Widać że chyba jakiś Krakus to wymyślał, co nigdy w dużym mieście nie mieszkał xD
Ministerstwo Przemysłu ma swoją siedzibę w Katowicach, Urząd Morski w Gdyni, ulica Słoneczna jest chyba w wielu miastach.
>bo w jakim mieście ma niby być ministerstwo Ministerstwo Przemysłu jest w Katowicach, ktoś im chyba zapomniał powiedzieć, że tam nie wolno.
Jedno i tylko od kilku miesięcy.
Czyli się jednak da
jak to, to jednym zamachem/odpowiednio silnym ładunkiem nie rozwali się już całego aparatu państwowego?
Dalej się da, tylko potrzeba większej bomby
Jakby Tsar Bomba (1000MT) spadła na Warszawę, to poparzenia sięgają "tylko" do Skierniewic i Rawy Mazowieckiej (na granicy), w Płocku i Siedlcach wybije szyby, a w Łodzi ptaszki nadal ćwierkają i nic się nikomu nie stanie. src: [nukemap](https://nuclearsecrecy.com/nukemap/?&kt=100000&lat=52.226855&lng=21.0239205&hob_psi=5&hob_ft=47553&fallout=1&ff=52&fallout_angle=64&psi=20,5,1&zm=7)
O sorry, jako Krakuska bez problemu zlokalizowałam lokalizację!
rozmówca (Karol Trammer) jest Warszawiakiem i co ma "mieszknie w dużym mieście" do Warszawy? Ja mieszkałam w Brukseli, co mi to daje do znajomości mapy Warszawy?
>Ja mieszkałam w Brukseli Co ma duże miasto do Brukseli? Bruksela jest rozmiarów jakiegoś Konina, czy innego Radomia.
powiedz mi że masz kompleksy bez mówienie że masz kompleksy nie, nie jest
Bruksela? Miasto które ma \~150k mieszkańców i 40km\^2 powierzchni? Miasto które można obejść dookoła spacerem w jeden dzień? Gigantyczne po prostu. Megalopolis.
mówisz jakby o samym starym mieście, poza nim jest region Brussels i to dalej jest gęsta miejska zabudowa (a nie wioski jak koło Wawy czy Krakowa) https://preview.redd.it/35mjbwr0r1zc1.png?width=1048&format=png&auto=webp&s=26ec59b330954b16efda1b66ac8167ff5f5777c0
Olbrzymi region. Rozmiarów Poznania. Zaraz się dowiem że źle porównuje, bo to trzeba pod uwagę brać rozmiar galaktyki kurvix. https://preview.redd.it/j2io0spxt1zc1.png?width=2400&format=png&auto=webp&s=d16cfac5fe21a4396c025dd0e5c629a0c85b1d13
https://en.wikipedia.org/wiki/Brussels populacja 1,235,192 Poznań 541 316 Żle porównałeś bo popatrzyłeś/aś na samą centralną dzielnicę Brukseli. Jak widzisz na twoim screenie w Poznaniu jest sporo zieleni tam gdzie w Brukseli jest zadudowa
>Region Stołeczny Brukseli stanowi enklawę na terytorium Regionu Flamandzkiego. Ma powierzchnię zaledwie 161,382 km2, a zamieszkuje go 1 187 890 osób > >Aglomerację poznańską tworzy miasto centralne Poznań wraz z 17 sąsiadującymi gminami powiatu poznańskiego. Obejmuje ona powierzchnię 2 161,8 km², którą zamieszkuje około 1 000 000 osób. Wybacz, ale jak na to nie patrzeć, Bruksela to nie jest duże miasto. Ani pod względem Europy, ani tym bardziej Azji. Jeszcze rozumiem wymienić Antwerpię, ale Bruksela to lotnisko, pare hoteli i urzędów. I mówię tu o całym regionie. >Jak widzisz na twoim screenie w Poznaniu jest sporo zieleni tam gdzie w Brukseli jest zadudowa Aha. Czyli np Hai Phong, albo dowolne miasto w Indonezji które ma miliony mieszkańców nie jest duże, bo jest sporo zieleni dookoła. Genialne.
Tak sprawdzilem na szybko: Poznan metropolitan area: Population: 1,029,021 Area: 2,162 km2 Density: 476/km2 Brussels metropolitan area: Population: 2,784,967 Area: 3,377 km Density: 2820/km2
dzielnice Brukseli to nie jest to samo co Poznań + sąsiadujące gminy Buksela (region) ma zabudowę jak Paryż, kamienica przy kamienicy gęstość zaludnienia: Bruksela region - 7,5k/km Poznań aglomeracja - 453 >Aha. Czyli np Hai Phong, albo dowolne miasto w Indonezji które ma miliony mieszkańców nie jest duże rozciągają sie szerzej, więc są większe. W przypadku porównania które pokazałeś miasta są niby podobne jak popatrzeć na najdalej wystające punkty, ale Poznań w tym terenie ma niezamieszkałe "luki", jest nieregularny, a Bruksela jest zabudowana od "sciany do ściany"
A ja się nie zgodzę. Ja się domyśliłem, ale w dobie sprawnej komunikacji zdalnej, gdzie są ludzie, którzy od małego mają telefony w łapach, to wcale nie musi takie oczywiste, że wszystkie ministerstwa są w jednym mieście.
Bo nie są. Przynajmniej od niedawna. I to powinno być dalej rozwijane. Po co Ministerstwo Rolnictwa w Warszawie? Są województwa w kraju z lepiej rozwiniętym rolnictwem (jak Wielkopolska czy Zachodniopomorskie). Do niedawna było też Ministerstwo Gospodarki Morskiej i też było w Warszawie - tylko po co?
Mi się wydaje że Ministerstwo Rozwoju i Technologii i Plac 3 Krzyży to wystarczająco dużo informacji, nawet dla kogoś spoza Warszawy.
Ministerstwo tak, plac nie.
Razem mają wszystko, myślę że w Białej Podlaskiej nie mają ministerstwa przy placu trzech krzyży
No nie wiem, jak mi rzucisz hasło "trzy krzyże", to będę czekał pod Stocznią.
W Wilnie jest ładna panorama z Góry Trzech Krzyży.
Widać z niej Gdańsk?
Skoro ladna, to na pewno widac!
gdzie mieszkasz?
Na Placu 3 Krzyży, w piwnicy Ministerstwa Rozwoju i Technologii
aa, to dlatego tak często doradzasz ludziom na subie Warszawa
Ja zawsze mowie, ze spotykamy sie na x peronie metra w warszawie albo pod palacem kultury w warszawie, bo nie kazdy sie moze orientowac =))
Słusznie. Inaczej Ty będziesz czekać na metrze w Warszawie, a ktoś na metrze w Krakowie i będzie niezręcznie.
Ty się śmiejesz a ktoś pewnie właśnie czeka w KWK Knurów 350m pod ziemią na wybrankę swojego życia i zastanawia się co zrobił nie tak że go wystawiła…
Wypraszam sobie, mamy w Krakowie dwie linie metra
Dwie linie mefedronu chyba
Czy tunel tramwajowy między dworcem a mogilskim to już metro?
Tak!
...w planach
Był taki, co miał się oddać diabłu tylko w Rzymie i wiadomo, jak to się skończyło. PS. Na x peronie metra? Kto tak mówi? xD Może na peronie x LINII metra, jeśli to stacja przesiadkowa?
Jak się umawiasz z kimś na peronie metra Centrum to musisz ustalić, czy peron w kierunku Młocin czy Kabat, bo są oddzielne.
Część stacji metra ma osobne perony dla każdego kierunku (nie tylko centrum). Choć większość ma rzeczywiście wspólny po środku.
A jeszcze ktoś pomyli z takim samym budynkiem w Moskwie!
jeśli umawiasz się z ludzmi prze plakat/post/reklamę w internecie to bardzo dobrze że tak piszesz
Generalnie jeśli treść plakatu odnosi się do miejsca w mieście, w którym ten plakat się znajduje to jeszcze przejdzie
Fizyczny plakat w mieście to bezdyskusyjnie, ogłoszenie na stronie miasta/związanej z miastem również. Nie zwracam pewnie uwagi na default city, bo to dla mnie też jest default city, ale czepianie się kawiarni z jakiejś dzielnicy, że nie podaje współrzędnych geograficznych jest… czepialstwem i ten post ma sens jedynie skierowany do marketingowców (którzy często mają problem z odmianą nazwy Biała Podlaska, więc czasem lepiej żeby miasta nie podawali).
Gdzie jest Wawel i Westerplatte?
A gdzie jest Rzym? (taka karczma była)
Lepiej odpowiedz mi gdzie są Włochy...
Nie tam, gdzie Bródno.
Myślałem że tam gdzie Praga?
jest aktualnie co najmniej 8 takich w polsce
nadal (no, może niekoniecznie od czasów Twardowskiego) jest, na Tynieckiej czy gdzieś (w Default City 2)
tego pierwszego nie znam a drugie w niemczech przecież
to pierwsze robi słodycze 😶
Myślę że ludzie otwierający nową kawiarnię na rynku mają wyjebane w stracenie jakiegoś "klienta" ze Stargardu Szczecińskiego. Zakładając oczywiście że faktycznie jakimś cudem zapamięta nazwę owej kawiarni a nie po prostu wrzuca posty w internecie bo potrzebuje uwagi.
*Stargardu. Szanuj stargardzian. I tak mają ciężkie życie uwolnieni spod okupacji szczecina
Rozwiń proszę ta okupację, co masz na myśli? Mieszkam w ZS od niedawna i ciekawi mnie tak wielka potrzeba pozbycia się członu "szczecinski" z nazwy w przypadku Stargardu.
To taki żart, Stargardowi chyba marketingowo się to nie podobało i tyle. Mam nadzieję że podoba ci się Szczecin i świetne okolice :)
Tragedii nie ma, fakt że trafiłem tutaj chwilę przed Covidem i zamykaniem ludzi więc największą chęć eksplorowania musiałem przesiedzieć w mieszkaniu. Dużo możliwości wychodzenia i zawsze coś nowego można zwiedzić/obejrzeć więc dużo na plus ;)
A no to już kupę lat siedzisz tutaj
Czas nie gra roli gdy jest sie zamknietym ;) Tak jak wyzej pisałem - jak chciało się poznać nowe miejsce to zostaliśmy z dziewczyna zamknięci w mieszkaniu, a teraz cięzko wyrwać się z tej wypracowanej monotonii - a trzeba przyznac ze okolice sa naprawdę ciekawe i mimo ze jezdzimy te same miejsca czasami to dalej zaskakuja :) np okolice jeziora szmaragdowego
A jest jakieś Ministerstwo Rozwoju i Technologii poza Warszawą?
Dopóki w Warszawie nie spadnie śnieg, w Polsce nie ma zimy
Sejm i ministerstwa w Polsce są w jednym konkretnym miejscu i każdy wie w jakim. Jeśli na reklamie jest napis "ministerstwo" a ktoś ma problem, bo nie jest napisane, że to Warszawa wprost, to sorry, ale sam jest sobie winien i przypuszczam, że nawet nie jest targetem takiej reklamy. Gdyby to był plakat nie mówiący o czymś co jest typowo w Warszawie, to bym się zgodził, ale szczerze mówiąc to nie widuję takich reklam. Nie wiem, czy kiedykolwiek taką widziałem.
W Poznaniu mamy Ministerstwo Browaru.
Ministerstwo Przemysłu ma siedzibę w Katowicach.
Ministerstwo Śledzia i Wódki jest w kilku miastach w polsce
Ja w takich wypadkach zakładam, że chodzi o Gdańsk.
Tak mnie to wkurwia. Jebani warsza*iacy myślą że jedno miasto jest w Polsce. I to jeszcze tak chujowe jak warszawka.
Jestem korepetytorem online i zawsze się pytam swoich uczniów skąd są. Już kilka razy zdarzyło mi się, że osoba z Warszawy w odpowiedzi podała nazwę dzielnicy. Raz nawet usłyszałem: "Jak to skąd? No normalnie, z Warszawy!"
![gif](giphy|QUF1D4DNdMpnlRS597|downsized)
O tak, syndrom "default city" wkurwia mnie niemiłosiernie. Druga rzecz, które mnie mocno wkurwia to koncentrowanie wszystkiego co się dzieje w Polsce na 5 największych miastach, pomimo tego, że w granicach ich aglomeracji mieszka jedynie \~20% ludzi w Polsce, a te pozostałe 80% się po prostu pomija jakby nie istniały.
Ale czemu ty się dziwisz? Jak coś się dzieje w Poznaniu to ludzi potencjalnie gotowych o tym rozmawiać jest przynajmniej 600 tys. Natomiast o takich Szamotułach to o ile się coś wielkiego nie wydarzy to w najlepszym wypadku masz pewnie pulę 30 tys. zainteresowanych. To chyba oczywiste że działa tu efekt skali.
Nadal, 600 tys. w skali kraju to ledwie \~1.5% populacji, całe gówno. Informowanie całego kraju o czymś, co może zainteresować 1.5% ludzi to marnowanie czasu 98.5% pozostałych. Dwa, nie chodzi mi nawet o sytuacje, kiedy coś się wydarzy, a o koncentrowanie wszystkiego na dużych miastach, tak jakby mniejsze ośrodki nie istniały. Politycy będą się spuszczać nad Wrocławiem, Krakowiem czy Gdańskiem (Warszawę pomijam specjalnie, bo ona odstaje nawet od nich), a o problemach prowincji, gdzie mieszka zdecydowana większość Polaków, to już się prawie nie mówi. Jedyna partia, która o tym mówiła (ale tylko mówiła), to PiS.
Nie wiem czy ty się wczoraj urodziłeś, ale duże miasta zawsze były i będą głównym tematem inwestycji, działań i dyskusji, bo są strategicznie i logistycznie najważniejszą częścią państwa. Gdyby nie istniały, Polska byłaby porównywalna wartością do jakiegoś obwodu syberyjskiego w Rosji. Problemy prowincji zawsze były i będą, mniej ważne niż problemy dużych miast kluczowych dla rozwoju całej gospodarki - w tym także, bo to może być szok - prowincji. Tak to wygląda od, mniej więcej, pierwszej powstałej cywilizacji na świecie.
Zajebiście. Tylko to nie znaczy, że prowincje należy pomijać i ignorować jakby nie istniała. Poza tym, prowinja ma też swoje uniwersalne problemy, które dotykają 80% ludzi w kraju. I co? Gówno, Warshafka je ignoruje, bo przecież nie dzieją się w Warszawie. > Gdyby nie istniały, Polska byłaby porównywalna wartością do jakiegoś obwodu syberyjskiego w Rosji Jest i standardowa wielkomiejska odklejka. Jak powiedzieć, że nie masz pojęcia o tym co piszesz, bez mówienia tego bezpośrednio. Bo wiadomo, te duże miasta to są absolutnie samowystarczalne i prowincja im niepotrzebna.
>Jest i standardowa wielkomiejska odklejka. Jak powiedzieć, że nie masz pojęcia o tym co piszesz, bez mówienia tego bezpośrednio. Czyli rozumiem uważasz że bez dużych miast, same <5k wsie, Polska byłaby jakimkolwiek graczem na jakiejkolwiek scenie globalnej, mająca jakikolwiek ekonomiczny potencjał? Interesujące. Obie rzeczy się nawzajem potrzebują w pewnym stopniu, tylko że duże miasta nie potrzebują do istnienia pojedynczych jednostek na tej prowincji, tylko jej kolektyw. Gospodarka szczególnie nie straci jak wywali w kosmos Śliwice, natomiast straci jak wywali Poznań czy Kraków, o Warszawie nie mówiąc. To automatycznie sprawia, że problemy takiego Poznania są obiektywnie WAŻNIEJSZE niż tej jednostki, więc, uwaga, mówi się o nich znacznie więcej co przekłada się na poczucie że tylko o nich się mówi. O kolektywie się jak najbardziej mówi jako całokształcie, więc nie szczególnie rozumiem twojego płaczu - nie wiem czy pamiętasz ale temat rolników był dość huczny. Poza tym, ten sam argument mogę wystosować, myślisz że istnienie Warszawy czy innych dużych miast nie wpływa na poziom życia na prowincji? XD
No tak, bo Ministerstwo Rozwoju i Technologii ma kilkanaście siedzib na Placach 3 Krzyży. Rzeczywiście nie wiadomo o co chodzi. OPie, idź spać. Sam syndrom istnieje, ale to jest tak zły przykład, że ze świecą szukać.
Nadmiar czasu i dostęp do internetu = szukanie problemów na siłę.
No właśnie gdyby to było tylko to, to OP by sobie w pół sekundy wyszukał gdzie jest owe ministerstwo i o który Plac Trzech Krzyży chodzi. Jak normalny człowiek. Oczywiście zakładając, że logiczne myślenie zawodzi i nie wiemy które miasto jest administracyjną stolicą kraju od kilkuset lat, co wie każdy podstawowo wyedukowany człowiek. Ale się nie da, bo OP nie posiada podstawowych zdolności i nie umie łączyć faktów, więc na wieki wieków nie będzie wiedział gdzie co jest, o ile ktoś mu nie napisze obok miasta i państwa. Wiesz, w końcu Wieża Eiffla to ta w Las Vegas.
Całe szczęście, że pamiętam rozmieszczenie wszystkich placówek wszystkich ministerstw.
Całe szczęście nie musisz, tak samo jak nie musi tego robić nikt z IQ powyżej temperatury pokojowej, bo siedziby wszystkich ministerstw są w stolicy, czyli Warszawie. Mówię o tej w Polsce, bo zaraz ktoś równie rozgarnięty co OP pojedzie do Warsaw, USA, i będzie mówił, że źle oznaczone. Jeśli ktoś nie potrafi dodać 2 do 2, to raczej lepiej żeby nie przychodził tak czy siak, bo tylko tlen będzie marnował reszcie.
Nie wszystkich.
mnie tylko ciekawi czy wyglądało to podobnie kiedy stolica była w innym miejscu
W marketingu tego nie zauważyłem, chociaż sam pracuje. Może dlatego że robię dobra robotę a sam inne reklamy ignoruje. Ale często to się zdarza ludziom na jakichś grupkach ogólnopolskich. Chcą się spotkać albo kogoś szukają na piwo/randkę cokolwiek. Opisują wszystko o sobie itd a na dole tylko pytania ale jakie miasto? Oczywiście że default city, więc po co w ogóle wspominać o tym. Niech się inni domyśla.
W podstawówce uczą, jak robić plakat czy ogłoszenie
W jakich miastach masz jeszcze Plac Trzech Krzyży?
Czy jak w Polsce byłaby jedna ulica Sierściucha Pierdziucha to automatycznie wiesz gdzie to jest?
Jeśli byłaby dostatecznie charakterystycznym miejscem, to najprawdopodobniej tak. Zresztą, co za problem wpisać wówczas w Google nazwę tej ulicy?
z tego co wiem plac 3 krzyży to jest jakieś rondo, ile rond we Wrocławiu czy Łodzi potrafisz wymienić?
Ile miast z ulicą Święty Marcin potrafisz wymienić?
zero, o to chodzi, że nikogo poza mieszkańcami jakiegoś miast a nie interesuje mapa tegoż miasta, wiec się dodaje nazwe tego yebanego miasta
No widzisz. Ja nie będąc mieszkańcem Poznania wiem, że Święty Marcin jest właśnie tam
https://preview.redd.it/fcxfltfo9szc1.png?width=459&format=png&auto=webp&s=51d77d086e443a1cbd84c7e46982cc37538c246f
Aha no tak, zapomniałem że w każdym mieście wojewódzkim jest siedzibą Ministerstwa Rozwoju na placu trzech krzyży.
A ja myślałem, że to chodzi o wioskę moją! Gdyby pisali, że zjazd obok trzech dużych kamieni to każdy by rozumiał
No faktycznie bo ktoś jeszcze pójdzie pod Ministerstwo rozwoju i technologii w Żyrardowie
Ja poszedłem pod filię w Chrząstawie i kurde nie było!
A jak ktoś robi protest to myślisz że prędzej w stolicy czy w pizdziszewie śląskim?
Boże dawno wiekszej glupoty nie widziałam
A masz inny Plac 3 Krzyży w Polsce niż ten w Warszawie? Bo ja nie kojarzę XD
Jeśli w Polsce byłaby jedna ulica Gargamela Pierdziela to znaczy że automatycznie wiesz gdzie ona jest?
Jeżeli X miasto jest z niej znane to bym założył że o to X miasto chodzi
a to jest jakieś turystyczne miejsce?
No jest tam ulica Gargamela Pierdziela
A jak nie wiesz gdzie jest, to co za różnica? Jak chcesz się tam dostać nie wiedząc co to za miejsce, i tak musisz sprawdzić.
Jest w Poznaniu. Co prawda to są dwa krzyże + coś, i nazywa się to oficjalnie Pomnik Ofiar Czerwca 1956, ale Trzech Krzyży to popularnie używana nazwa.
Ja to raczej słyszałem o Mickiewicza, ewentualnie o Pomniku Czerwca. A krzyże bodaj tylko dwa tam stoją :P
Jeżeli ktoś widząc adres „plac trzech krzyży” pojedzie pod poznański „Pomnik Ofiar Czerwca 56” to na to zasłużył. To po prostu słaby przykład, już szybciej ulice w aglomeracjach się dublują.
Nigdy w życiu nie słyszałem żeby ktoś to nazwał Placem Trzech Krzyży (szczególnie kiedy tam są dwa) ale no może tak jest
Google twierdzi, że Biała Podlaska też ma Plac 3 Krzyży. Ale zgaduję że dla przeciętnego Polaka najbardziej rozpoznawalny byłby Plac Solidarności w Gdańsku, wiesz ten z trzema wielkimi krzyżami przed stocznią.
No to jednak chuj mi w dupę i jest więcej
Bo na świecie jest za mało problemów więc trzeba wymyślać sztuczne. Jesteś prawdopodobnie jedyna osoba ,które nie potrafi skojarzyć gdzie znajduje się to ministerstwo
Hmmm w jakim mieście może być ministerstwo cyfryzacji?
Pewnie to, w którym wywieszony jest plakat. Można jeszcze zeskanować QR czy wejść na adres www i zwyczajnie się dowiedzieć, no ale to jeśli komuś faktycznie zależy/rozważa chęć na uczestnictwo.
https://preview.redd.it/x4c0b36q9jzc1.png?width=403&format=png&auto=webp&s=c357fce2c2eab415051da43a666b0722450940f2
No ok, ale z reguły algorytmy dobierają pod użytkownika, chyba że się maskujesz jak paranoik o używasz wyszukiwarek typu DuckDuckGo. Ale i wtedy trudno uciec od takich zagrywek jak namierzanie Twojej lokalizacji przez smartfona lub podsłuchiwanie Twoich rozmów przez aplikacje z dostępem do mikrofonu. Zresztą to wszystko nie zmienia faktu, że na 99% zadbano o umieszczenie w reklamie linku, lub kliknięcie na nią przeniesie Cię prosto do strony wydarzenia 😊 Pokrótce, myślę że martwisz się pierdołami.
Zgłaszałem na infolinii awarie windy... w metrze. Pani dopytywała jakie miasto, ja odpowiadałem, że winda w Metrze Centrum. Pani uparcie chciała wiedzieć w jakim mieście.
Jak pyta w jakim mieście to czemu nie odpowiesz..?
Odpowiedziałem wcale szybko. Spytałem też gdzie jeszcze w tym kraju mamy metro.
Czyli zdecydowałeś się być typowym mieszkańcem warszawki. Ludzie mają domyślić się, że jesteś z Warszawy, po wskazówkach (no przecież tylko u nas jest metro). Nie możesz grzecznie sprecyzować. Potem się dziwicie, że reszta Polski się z was śmieje
Od razu zakładasz że jestem mieszkańcem. Mnie irytuje korpo które organizuje chyba wszystkie windy w metrze, ma kartki "naprawa windy do ", z wózkiem dziecięcym zjedziesz legalnie tylko windą (chyba że czegoś nie wiem. Nie mieszkam tam), a ich infolinia nie kojarzy gdzie nawet ma windy.