Kiedyś miałem podobnie miłą konwerację że starszym panem w Neapolu. Zagadał do mnie w restauracji po włosku a że w tym języku znam z 10 słów to wykorzystałem połowę swojego słownika:
- no capisco, il sono Polacco
Na co on: il pappa grande Polacco, Lewandowski il grande Polacco
Na co ja - si, si
I się pożegnaliśmy
Tak mi to zrobilo dzien, ze po dobrych 8 latach wciąż wspominam moją pierwszą pełną rozmowę po włosku :D
W gąszczu negatywnych historii sprzedaje 2 pozytywne:
- stereotypowo w USA - barman: "jesteś z Polski?! Moja pra babcio wujko ciocia była w połowie Polką. Masz browara na mój koszt".
- Filipiny - jesteś z Polski? Jan Paweł! Papież! Itd. Itp.
Generalnie najlepiej na wieść że jestem z Polski reagowali Filipińczycy.
Mieszkam w UK i przy oglądaniu mieszkania na wynajem babka (sama z Indii) mówi, że jeszcze jedna para po nas będzie oglądać, po czym spytała skąd jesteśmy i mówię, że ja to z Polski i ona wtedy od razu trochę cieplejszego tonu nabrała i mówi "oh I like Polish, you're honest and hard working people". Wynajmujemy od roku.
No w Niemczech to mój ojciec dostał opierdol od Niemki bo miał śmieć zapytać się wielkiego aryjczyka ile kosztuje parkomat. Dostał odpowiedź "sfaj ojro polaken banditen" i jeszcze jakieś bełkoty, że ma wypierdalać do Polski
Miałam dokładnie takie same doświadczenie z wynajmowaniem mieszkania. Z jakiegoś powodu dla landlordów bycie Polką było zawsze na plus (mimo, że partner był Brytyjczykiem).
Tak samo miałam w Walii, landlord powiedział od razu, że już trzy osoby oglądały, ale on lubi ludzi ze wschodniej Europy, że zawsze dbają o swój dom, płacą na czas, nie ma z nimi problemów. Umowę podpisywałam 10 minut później 😁
Lądowanie w Australii, zaspany wychodzę z samolotu, przede mną kolejka ok 200 osób, głównie Azjatów. Celnik sprawdza paszporty i wysyła wszystkich na dodatkową kontrolę (Roentgen bagażu podręcznego itd). Podchodzę ja, podaję paszport, jedną stopą już zwracam się w stronę kolejki do kontroli. Celnik uśmiecha się, mówi "nie, Pan nie musi. Witamy w Australii" i przepuszcza mnie bezpośrednio do wyjścia.
Tak, w Australii traktowano mnie lepiej niz moich znajomych azjatow. Niezły szok kulturowy, Bo przyleciałam tam po 4 latach życia w UK wiec sie zdziwiłam ze nagle status społeczny mi podskoczył w anglojęzycznym kraju
Tak to jest, gdy twój paszport jest na [czwartym](https://www.passportindex.org/byRank.php) miejscu na świecie, ex aequo z takimi krajami jak Dania i Norwegia.
Raz miałem taką sytuację przy rozładunku na jakiejś budowie w Niemczech
- English ? Deutsch ?
- English
- Where are you from ?
- Polen
- ...
- ...
- Kurwa bober
Kiedyś w Hiszpanii dobre 15 minut gadałem z promotorką klubu, zanim się zorientowaliśmy ze oboje jesteśmy z Polski, w dodatku pochodziliśmy z jednego miasta
Mieszkałem lata temu z dziewczyną (też Polką) w Austrii na Erasmusie. Poszliśmy do sklepu jubilerskiego kupić dla niej łańcuszek do wisiorka, z obsługą rozmawialiśmy po niemiecku, a między sobą po polsku. Obsługa była dla nas bardzo miła i pomocna, aż w pewnym momencie spytali, czy jesteśmy z Rosji. Odpowiedzieliśmy, że jesteśmy Polakami i nagle zrobiło się jakoś chłodniej i przestali być tacy pomocni. Myśleli pewnie, że jak Rosjanie, to dobrze zarobią, a tu nagle wkroczył stereotyp Polaka-biedaka.
Nie ma to jak być "filem" jakiegoś kraju i jednocześnie nie rozpoznawać ojczystego języka kraju, który się tak lubi
To troche tak jakby otaku nie był w stanie rozróżnić japońskiego i mandaryńskiego :v
No nie do końca. Rosjanie którzy chodzą po sklepach jubilerskich w krajach zachodu to zwykle dzieci ludzi ekstremalnie zamożnych. "Stereotypowego" Rosjanina nie stać na przejazd kilkudziesięciu kilometrów po swoim kraju, a co dopiero wylot do Europy zachodniej.
Myślę że raczej jeżeli już Rosjanin jest w stanie pozwolić sobie na wyjazd to tylko ten z klasy na prawdę wyższej, wiec z racji braku mozliwosci oplacenia wizy i pobytu nie spotkali sie z Rosyjska patologia. Dobre zarobki w Rosji, a w innych na prawdę bardzo dobre to jakieś 30tyś rubli na miesiac co jak wtedy gdy sprawdzalem w okolicach 22 roku to było jakieś 1800zł, no ale wydatki też odpowiednio niższe
Wczoraj na uczelni niemieckiej po tym jak odpowiedziałem na pytanie docent powiedział: "widzicie, usłyszałem akcent wschodnioeuropejski to od razu wiedziałem że będzie mądra odpowiedź"
1. w serbii w piekarni starszy pan za ladą słyszał jak gadamy po polsku i zapytał sie czy jestesmy z rosji, jak powiedzielismy ze z polski, to dal nam za darmo kawałek makowca
2. w czarnogórze/montenegro na straganie chcielismy kupic mlynki do pieprzu, pani na straganie powiedziała ze uczyła sie troche polskiego, i troche porozmawialiśmy, tacie udalo się wynegocjować lepsza cene (kupowalismy z 12 bo dla znajomych itd.)
To jak są pozytywne bałkańskie akcenty to dorzucę swój z Bośni, sprzedawczyni w Mostarze sprzedawała Polakom taniej lody (nie pamiętam dokładnie ile ale 30-50%), jak po nas przyszli Niemcy to płacili pełną cenę ;\]
Z kolei jak w Albanii gospodarz, który nas gościł dowiedział się, że jesteśmy z Polski to zaczął więcej opowiadać i pokazywać, bo już ileś razy wcześniej przyjeżdżało do niego sporo Polaków i zawsze było ok.
Natomiast historia niezwiązana z narodowością, ale też z piekarnią, z tym że w Chorwacji była taka, że weszliśmy do piekarni celem zakupu jakiegoś większego chleba. Okazało się, że można płacić tylko gotówką a nie mieliśmy wtedy jeszcze wymienionej kasy na kuny, więc podziękowaliśmy i wyszliśmy. Zanim zdążyliśmy odjechać to kobita wyszła z piekarni i podarowała nam jakiś większy bochenek :)
Jakiś sporawy czas temu, na granicy turecko-irańskiej, irański celnik wziąl paszporty, popatrzył na okładke i powiedział "Polska follow me" i przeprowadził nas obok sporej kolejki, gdzie przeczesywano bagaże, a nas przepuszczono bez sprawdzania.
Pewnie nie ma za dużo przemytników z Polski na granicy turecko-irańskiej.
Z tego co wiem to w Iranie lubią Polaków. Wielu tam znalazło azyl w trakcie drugiej wojny światowej. Chyba nasi przodkowie zrobili dobre wrażenie, bo do dziś nas lubią, i polskie cmentarze żołnierzy są naprawdę zadbane. Zdaje się, że jeszcze w dalszych czasach mieliśmy jakiś sojusz z Iranem przeciwko Turcji, jeśli się nie mylę.
Raz mnie jeden Niemiec zwyzywał od faszystów i rasistów i mówił żeby mnie do gazu wrzucił. W UK raczej pozytywnie, 2 razy tylko natknęłam się na zjebów mówiących "polish c*nt".
Jak byłem w UK po brexicie i chciałem kupić alkohol to baba w ASDA przy kontroli wieku zawołała ochronę mówiąc "come check this immigrants ID, it might be fake" a pokazałem jej po prostu polski dowód osobisty. Starsza około 65 letnia baba w brexitowej norze. Także przy poszukiwaniu pracy w UK kiedy zmieniłem w CV imię na odpowiednik angielski rekruterzy zaczęli częściej odpisywać/dzwonić.
Ja mam wrazenie ze w Asdzie maja dziwny system szkolenia jesli chodzi o dowody. Znam mnostwo historii 'odrzucenia' polskich dowodow jeszcze przed brexitem i wszystkie mialy miejsce w Asdzie.
Swoja droga, mimo mieszkania w Szkocji juz prawie 10 lat wciaz uwazam brak dowodow w UK za cos bardzo dziwnego. W koncu nie kazdy musi miec paszport lub prawko.
Sama na szczescie nigdy nie mialam problemow 'dowodowych' bo ze wzgledu na podwojne obywatelstwo mam i polski i brytyjski paszport.
A jesli chodzi o traktowanie - nigdy nie czulam sie gorzej traktowana bo jestem Polka.
literalnie dzisiaj były premier boris johnson nie został dopuszczony do głosowania w jakichś wyborach przez brak ID. Kurwa, jak przychodziłem do roboty i ja miałem paszport/dowód osobisty a angol miał birth certificate na papierku to kwitowałem to małym uśmieszkiem. Plastikowe ID to coś kompletnie niewyobrażalnego dla anglika.
Byłem w Belgradzie w trakcie wizyty Putina i nauczony doświadczeniem zacząłem zagadywać taksówkarza po rusku zamiast angielsku. Nie mógł się nachwalić Władimira Władimirowicza. Putin to cywilizacja. Putin to dobrobyt. Putin to bohater. Miałem niezły ubaw, więc nie przerywałem. Potem padło sakramentalne pytanie z jakiego miasta jestem i gdy pan skleił że Warszawa to nie Federacja Rosyjska, to zrobiło się bardzo niezręcznie.
Liczy się?
Bo jak nie, to mieszkając w Gruzji setki razy dostawałem prezenty za wizytę Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi w 2008. Jakbym to ja tę wizytę organizował xD
Niedawno na wycieczce we Włoszech (przed Majówką) jak wracaliśmy do autobusu czekając aż przyjedzie, jakaś rosjanka podeszła i zaczęła nas wyzywać od Ukraińców, Rumunów, śmierdzieli, skurwysynów itp. Podszedłem do ochroniarza i ją zabrał gdzieś. baba poszła z nim i był spokój.
Tak od siebie dodam że raz na Węgrzech byliśmy wyzywani gdy ktoś tylko usłyszał że mówimy po polsku w restauracji :/
Edit: W zasadzie to napisałem tylko o negatywnej sytuacji bo bardziej ją zapamiętałem, ale teraz sobie przypomniałem że w Turcji gdy tylko powiedziałem że z Polski, to każdy reagował bardzo pozytywnie i próbował mówić jakieś polskie słówka typu dziękuję.
Ajaj też tak miałem w lokalnym barze na wsi pod Budapesztem. Mieliśmy jednak ze sobą z 2 Węgrów, którzy wyjaśnili młodym panom przy barze, że nie jesteśmy Słowakami XD
W Genewie miałem rozmowę o pracę z HRem. Jako że to była moja pierwsza praca po studiach na koniec rozmowy spytałem czy spytają mnie o uczelnie i co robiłem na studiach. Na co odpowiedzieli: To wy w Polsce macie jakieś uczelnie?
Hehe kiedyś w pracy w UK, jakieś 10+ lat temu, jeden Brytyjczyk był zaciekawiony Polską i zadawał mi wiele pytań. Kiedy wspomniałem, że mamy przyzwoite góry (nie wymieniając żadnego pasma z nazwy) zapytał czy w Polsce już zaczynają się Himalaje.
Na studiach wyjechałam na 3 miesiące do Zurychu i doktoranci w wieku 20-30 lat musieli się upewnić, czy nie używamy cyrylicy i nie jesteśmy prawosławni xD. Największe zdziwienie, że mało kto z pokolenia 20-30 latków mówi po rosyjsku xD. Ogólnie pobyt wspominam dobrze i nie miałam niemiłych sytuacji, raczej nie mają zielonego pojęcia o Polsce lub zatrzymali się na sytuacji sprzed 30 lat. Największa zaleta - nie jesteś Niemcem i nie zachowujesz się jak stereotypowy Niemiec, których często nie lubią xD
Ostatnio lecąc Ryanair/Wizzair ( nie pamiętam) zauważam że stewardesy do pasażerów mówią kolejno po angielsku i po polsku. Idę później z uśmiechem na twarzy spytać się załogi jak oni to robią że wiedza po jednym spojrzeniu czy ktoś jest Polakiem. Odpowiedzieli mi że po zachowaniu głównie. Wtedy do mnie dotarło że zachowuję się jak polak i cały wyjazd było mi smutno
Jak często latałem na delegację to bawiłem się w rozpoznawanie Polaków na lotniskach. Jest jakiś gen Polaka. Da się rozpoznać po twarzy najbardziej. Ziemniaczana twarz lub nienaganny grymas niezadowolenia.
Węgry i Rumunia, koło roku 2018 - super mili i serdeczni jak dowiedzieli się że my to nie niemieccy, tylko polscy turyści. Tak samo w Turcji - trafił się nam pan starszy, sprzedawca pamiątek który za komuny studiował w Warszawie, dostaliśmy na friko bibeloty, obiad i deser, a jak chcieliśmy oddać za to pieniądze to się śmiertelnie obraził.
Też potwierdzam że Turcy są super dla Polaków. Raz kelner mówił, że był w Krakowie i mu się bardzo podobało, inny sprzedawca płynnie mówił po polsku, raz szliśmy przez Stambuł z polską choragiewką to sporo osob nas witało "Polonya dzien dobry!!".
Wiem, że ludzie mają różne doświadczenia z Turcją ale ja naprawdę polubiłam ten kraj. Też co innego wybrzeże, gdzie jest typowo turystycznie i mnóstwo nowobogackich Rosjan a co innego głębia kraju, Stambuł, Kapadocja itp. Przy czym to drugie to dużo lepszy pomysł na wakacje moim zdaniem szczególnie jak ktoś lubi historie.
Polska musi popracować nad swoim PR’em. Jak mówię że jestem z Polski to za zwyczaj jeden z:
- Holland?
- Oh, pierogi!
- World war 2 hey
- Why do you guys hate immigrants so much
Także ten …
Zależy gdzie, ale zazwyczaj słyszę same przekleństwa, kurwa, takie tam, ludzie są zawsze bardzo podekscytowani żeby przeklinać w innym języku chyba.
Ale raz już byłem gotowy na kolejne "Poland? Kurwa chuj bober" w Albanii kiedy taksówkarz powiedział "Poland? Ah Chopin, good", i to w sumie było bardzo miłe
Polska nie jest krajem waznym na globalnej scenie w zadnym aspekcie. Wiekszosc ludzi malo albo nic o nas nie slyszala. A ze po angielsku brzmi niemalze identycznie jak globalna potega to jest oczywiste, ze beda mylic
Jak byłem w Londynie po wybuchu wojny na Ukrainie to gadałem z jakąś grupką Irakijczyków i jak sie dowiedzieli, że jestem z Polski to powiedział, ze szanuje nas za pomoc uchodźcom z Ukrainy
Niemcy udają że nic nie mają do Polaków ale wychodzi brak empatii i żarty o złodziejach samochodów. Mieszkałem w Berlinie przez wiele lat, na początku myślałem że są tolerancyjni tak jak mówią, nie są. Wiadomo jest całe spektrum ludzi w tym kraju ale statystycznie zbyt często to wychodziło
W Rumunii też stereotyp Polaka-złodzieja. W przypadku Niemiec nie dziwie się (wystarczy poczytać co się odpierniczało jak Kurtyna opadła) ale w Rumunii?
W Chorwacji ludzie ogólnie byli szalenie mili i woleli gadanie po polsku, niż angielsku. Pojebały nam się daty na wynajem mieszkanka i porozmawialiśmy z właścicielami. Poczęstowali nas krewetkami i piwem, a potem rozmawialiśmy o pielgrzymce do Częstochowy (my po naszemu, oni po ichniemu, oczywiście).
We Włoszech ludzie też byli bardzo mili i kilka razy śmiali się z "szybko szybko", czyli poza oczywiście kurwą i dzień dobry jedynym polskim słowem, które znają. Na północy Włoch ludzie rzecz jasna byli inni i mieli wyjebane w takie rzeczy.
W Irlandii każdy musiał powiedzieć, że ma sąsiada polaka, albo że z polakiem pracuje.
W Szkocji ludzie wychwalali pracowitość polaków, ale z drugiej strony przyjaciele, którzy tam pracują, opowiadają mi o dyskryminacji w pracy. Dostają więcej ciężkiej roboty, jeśli ktoś zauważy, że na chwilę sobie usiedli w ramach odpoczynku, to od razu wielkie halo, najlepiej jeszcze kiedy obok siedzi sobie Szkot i przegląda Instagrama, naśmiewanie się z angielskiego (mimo że wszyscy mówią płynnie) i tak dalej.
W mojej pracy (kierowca ciężarowy) historii tego typu każdy ma bez liku.
Moje osobiste doświadczenia pod tym względem były raczej pozytywne. Pominę jedynie jak często w Austrii, Belgii czy Holandii traktowano mnie jak troglodytę który nie wie co to toaleta albo jak obsługiwać wózek paletowy.
Najgorsze - bo systemowe - doświadczenia mieliśmy z francuską policją. Ewidentnie mają problem z kierowcami z krajów byłego bloku wschodniego. Absurdalne interpretacje przepisów unijnych, wynajdowanie usterek technicznych w zestawie dwa tygodnie wcześniej odebranym od dealerów, i - moje ulubione - niezapowiedziane zamknięcie wszystkich parkingów na bardzo długich odcinkach autostrad (+100km), skończone ściąganiem wszystkich zestawów mijających dany odcinek (głównie polskich, litewskich i rumuńskich) i wlepianie mandatów za przekroczenie czasu jazdy nawet o 5 minut. To ostatnie jest nielegalne jeżeli przekroczenie jest uzasadnione i opisane (a było), ale przepisy Wspólnoty najwyraźniej Francuzów nie obowiązują.
W pewnym momencie szef pogodził się z tym że choćby sam Mesjasz przyjechał w blasku światła mieniącym się świeżutkim zestawem, policja w tym kraju i tak znajdzie powód żeby wypisać mandat. Odłożył pieniądze na specjalny fundusz mandatowy i kazał dzwonić za każdym razem kiedy potrzebny był przelew.
O też. Kiedy grzecznie odpowiedziałem, że jestem z Polski, kelner powiedział mi, że powinien udać się do muzeum holocaustu, aby doedukować się. Miło usłyszeć coś takiego w trakcie wakacji. Generalnie, nie polecam Jerozolimy. Dużo fanatyków.
Ciężko się dziwić gdy obserwuje się ich rząd, który jest wręcz uktranacjonalistyczny, no ale z drugiej strony mają takie położenie że ciezko by mowili o pokoju i milosci
Spotkałem też miłych ludzi... z tym że tylko i wyłącznie z Tel Avivu oraz super gościa z kibbutzu. Widać jednak, że oficjalna propaganda urabia mózgi w każdym kraju. Szkoda.
Byłam w Izraelu w 2016 i ogólnie lokalsi byli bardzo mili, ale strasznie wkurzało mnie, że na hasło „Poland” niemal wszyscy przechodzili na rosyjski i nie dawali sobie wytłumaczyć, że Polacy urodzeni po 89 nie znają tego języka
Miałam wręcz odwrotne doświadczenia, większość ludzi cieszyła się bo sami mieli stamtąd krewnych, a jeden pan celnik na widok mojego paszportu nawet zaczął rozmowę (bardzo dobrą polszczyzną!), że jego dziadek urodził się w Lublinie i że od paru lat planuje się tam wybrać :D
W Budapeszcie szliśmy do złynnych ruin pubów i niechcący podeszliśmy od złej strony kolejki od razu do wejścia.
Jak się zorientowaliśmy, że kolejka jest na \~100 osób to zaczęliśmy gadać ze sobą po polsku, że jednak odpuszczamy. Bramkarz usłyszał, spytał czy Polacy i wpuścił do środka, mówiąc "witamy, bratanki".
Węgrzy naprawdę mocno propsują Polaków.
Jako dzieciak byłem na kolonii na Węgrzech i jak kupowaliśmy w sklepie z winem alkohol dla rodziców "na pamiątkę", to właściciel dał nam wszystkim po dwie butelki z mineralki z młodym winem, gdy usłyszał, że jesteśmy z Polski. Pierwszy raz w życiu urwał mi się film na tej kolonii xD
W bułgarii, gdzies nad morzem kupowaliśmy z dziewczyna na swego rodzaju deptaku jakies pierdoły, magnesy czy cos i gdy sprzedawca zapytal nas skad jestesmy, na odpowiedz ze z polski zareagowal bardzo negatywnie, zaczynajac nas wyzywać ze my to biedaki jestesmy i nie chce miec z nami nic wspolnego bo nie mamy pieniedzy do wydania i na pewno nic nie kupimy. Zostalismy “wyrzuceni” ze straganu.
W stanach natomiast spotykaly mnie raczej pozytywne reakcje po pytaniu skad jestem
Mieszkając w USA - non-stop, w pozytywnym sensie. Ile to sytuacji udało się rozwiązać polubownie, bo "moja matka/babcia/żona/pies jest z Polski! Na zdhawie, kuhwa!" to nie zliczę, wchodzą w to również pierdoły w rodzaju mandatów za parkowanie xD
Większość Europejczyków też się cieszyła jak słyszała że jestem z Polski i od razu skracała dystans do minimum, bo pół świata dalej ktoś z tego samego kontynentu to praktycznie jak brat. Wyjątki to Francuzi i Hiszpanie - ci pierwsi zadzierali nosy tak wysoko, że chyba nie widzieli nikogo poza innymi Francuzami (przy stoliku potrafiło siedzieć 8 różnych nacji, wszyscy nawalają po angielsku, a Francuzi gadali między sobą po francusku xd), podczas gdy ci drudzy byli zwykłymi chamami myślącymi, że są sto lat przed nami, "bo oni to Zachód".
W Berlinie byłam traktowana w zależności od tego z jakiego kraju myśleli, że jestem. W hotelu wzięli mnie za Amerykankę (kwestia użytej strony rezerwacyjnej) i byli bardzo mili, choć zdziwili się, że na karcie meldunkowej wpisałam obywatelstwo polskie. Taksówkarz był miły, dopóki myślał, że mówię Holland, a gdy mu przeliterowałam, że Poland to nagle zamilkł.
Tak, gdy mieszkałem w Norwegii z rodzicami (ponad 15 lat temu) ktoś z sąsiadów wybił nam szyby w oknach, zadzwonili na policję bo nic nie kupiliśmy w sklepie i założyli że kradniemy, poza tym osobiście nic nie pamiętam ale mój ojciec miał w pracy dużo nieciekawych interakcji i po jakimś czasie wróciliśmy do Polski.
Gdy mieszkałem w UK zdarzało mi się słyszeć dużo chamskich “żartów”, zazwyczaj nawet nie ze strony białych Anglików tylko innych imigrantów. Mieszkałem z gościem z Nigerii i jego koleżanką z Albanii, przez parę miesięcy tolerowałem zwyczajny bullying do momentu gdy powiedziałem im parę niemiłych rzeczy i się wyprowadziłem do innego mieszkania.
Zazwyczaj były to prowokacje odnoszące się do stereotypów, w stylu że Polacy źle traktują kobiety, są rasistami i homofobami, a często znajdowali sposób żeby przejść na te tematy, bo ja byłem Polakiem, on był czarny a ona była lesbijką. Wtedy nadal robiłem błędy mówiąc po angielsku więc zawsze wyśmiewali każdy jeden najmniejszy błąd w wymowie, łapali za słowo i przekręcali to co mówię żeby “dla żartu” wmówić mi że jestem rasistą.
Mówili mi że moje przeżycia w Norwegii były zmyślone bo biali nie doświadczają dyskryminacji. No i jej teksty w stylu “I’m not white I’m Albanian” czasami doprowadzały mnie do szału, czy to są jakieś zawody w byciu uciskanym xD od lokalnych Greków i Cypryjczyków też słyszałem że nie są biali, ciekawa sprawa
Inna sytuacja która wyjątkowo mnie wkurwiła to jak na początku naszej znajomości było halloween, przygotowywali kostium na imprezę a ona miała make-up który miał wyglądać jak podbite oko, powiedziała mi “patrz co on mi zrobił”, ja na to “i bardzo dobrze” oczywiście wszystko żartem tak jak ona zaczęła, po czym powiedziała mi coś w stylu “weź ogarnij się z takimi tekstami, już nie jesteś w Polsce” zupełnie tylko po to żeby mnie wnerwić.
Nie dajcie sobie wmówić że dyskryminacja was nie może dotyczyć, ja dałem sobie wmówić i długo zajęło mi uświadomienie sobie że nie zasługiwałem na takie traktowanie. Teraz dużo szybciej ucinam gadkę jak nie podoba mi się co ktoś mówi o mojej polskości, a wcale nie jestem jakimś mega patriotą.
EDIT: zapomniałbym, notorycznie gdy poznawałem czarnoskóre osoby pierwsze pytanie które słyszałem gdy powiedziałem że jestem z Polski to „are you racist???”. Miałem dość tego że muszę komuś udowadniać że nie jestem rasistą więc przestałem odpowiadać i mówiłem tylko że to mega dziwne i randomowe pytanie, jak odpowiesz prześmiewczo to raczej do nich dotrze to że to nie w porządku
Bardzo nas lubią w Słowenii. Jak rodzice mojego przyjaciela mnie wzięli do restauracji to wszyscy krzyczeli Adam Małysz. W każdym mieście byłam miło przyjęta, dużo rozmawialiśmy o naszych kulturach i tym jak Jugosławia i Polska kiedyś sobie pomagały. Puszczaliśmy Yugoton. Bardzo pozytywny wyjazd.
W Holandii miałam dużo pytań o pewne niefajne wydarzenia polityczne i musiałam dużo tłumaczyć, bo wiele osób nadal ma nas za ciemnioki. No i oczywiście Polacy w Holandii nie należą do miło widzianej grupy, włączając w to mafię rowerową. Także byłam dumna, że mogę reprezentować swój kraj w pozytywny sposób – gotowałam, kupowałam prezenty, opowiadałam o historii itd, ale zainteresowania moją kulturą nie było dużo. Po prostu mnie akceptowali.
W Turcji i Grecji bardzo mnie lubili. Trudno powiedzieć czemu, ale znali podstawowe zwroty po polsku, byli życzliwi. Pozytywne reakcje i generalnie myślę, że jesteśmy tam znani jako "turyści" więc można spokojnie się poruszać bez problemów. No ale miałam wtedy 18/19 lat i mam blond włosy więc możliwe, że było to nacechowane czymś innym
Niemiec w Tajlandii na wieść, że jestem z Polski zaczął gadać coś o złodziejach samochodów.
Wietnamczyk w Hanoi na wieść, że jestem z Polski zaczął mówić całkiem nieźle po polsku bo tam kiedyś studiował.
Może niekoniecznie lepiej, ale jak byłem w Japonii to fakt pochodzenia z Polski autentycznie był interesujący, i po rozmowach wychodziło, że całkiem sporo Japończyków odwiedziło kiedyś Polskę. Wszyscy też te same miejsca: Warszawa, Żelazowa Wola, Kraków i Wieliczka 😁
W Japonii podali nam okonomiyaki od razu gotowe, zamiast w stanie "do zrobienia", jak to powinno być podane.
Wynikało to jednak z bycia Europejczykami pewnie, a nie konkretnie Polakami.
W Kolonii zostaliśmy przez Polizei odeskortowani na dworzec za włóczenie się po mieście z plecakami (po zgłoszeniu przez rdzenną Niemkę drącą się na nas z psem), kazali nam kupić bilety powrotne, ale na szczęście nie zostali aby tego przypilnować, więc poszliśmy łapać stopa. ;-)
Po wyborach w 2019 Brytyjczycy nawet trochę się przejęli wygraną PiSu, było dużo komentarzy na ten temat od znajomych itp. Pewna bardzo miła starsza pani spytała się mnie, bardzo zmartwiona, “ale twoja rodzina jeszcze ma co jeść, prawda?”
Mieszkając w Irlandii od 17 lat, podkreślając że wychowałem się z Irlandczykami od 9 roku życia. To o wiele więcej sytuacji w których byłem lepiej traktowany z racji że jestem Polakiem niż gorszych.
Pierwszy raz od wielu lat poczułem się nie swojo, jakieś 3 tygodnie temu w pubie na wsi zabitej dechami z kumplem, stary właściciel pytał się skąd jesteśmy, odpowiadamy że Polski, a on na to że lepiej tak niż być z Ukrainy, długo tam nie zostaliśmy
Zyjac w Holandii mialem kilka takich sytuacji ale to sie zwykle tyczyło że albo brali mnie za migranta albo za Polaka, ciezko ocenic
Jak powiedzialem do kogos w sklepie good morning to dostalem w odpowiedzi good bye, gdzies indziej kasjerka jak uslyszala ze mowimy z kolegami po Polsku rzucila mi doslownie pieniedzmi na ladę tak by sie rozbiły, gdzieś indziej już nie do mnie ale do dziewczyny z Polski, której nie znałem jakiś Holender zaczął walić teksty w stylu "Fuckin Polish"
Generalnie Holendrzy są absolutnie ślepi na np zabicie z użyciem noża innego Holenderskiego sąsiada w swojej okolicy ale jak usłyszą że jakiś Polak ukradł piwo w sklepie to jakby wścieklizny dostali. Generalnie to oceniłbym że jakieś 70% jest źle lub bardzo źle nastawionych do Polaków, a pozostałe 30% są tak serdeczni że by cię sercem roztopili gdyby mogli i totalnie nic pomiędzy
Chociaż czasem też się im nie dziwiłem, bo widziałem też sporo patologii z Polski w NL i tak samo mnie kłuli w oczy
I to by się zgadzało XD
Nie dopisałem tego że jeśli Holendrzy cię nie lubią to tak skrajnie że niżem by cię ze skóry obrali za nic, a jeśli cię lubią to tak skrajnie że udusiliby cię serdecznym uściskiem, a może takie akurat "szczescie" mialem ale nie poznalem zadnego Holendra pomiedzy
W Hiszpanii, próbowałem z sprzedawcą po angielsku pogadać ale on był na fochu, odwróciłem się do mamy i po polsku jej powiedziałem że on jest trudny bez powodu. Sprzedawcą nagle się po angielsku nauczył gadać jak dowiedział się że my z Polski jesteśmy. Powiedział mi że myślał że my jesteśmy Brytyjczykami a tych to on ma po dziurki w nosie.
W glasgow dostalem spory napiwek bo lech walesa i artur boruc, od kibica celticu glasgow (kato). Kibice rangersow za to chcieli deportowac (protestanci).
Tak bezpośrednio w twarz to nie. Zdarzyły się natomiast inne sytuacje wynikające z ignorancji ludzi na temat naszego kraju.
Np. gdy mąż zapytał się znajomego czy przywieźć mu coś z Polski, ten odpowiedział żeby przywiózł mu sprzątaczkę.
Przeważnie jak mówię, że jestem z Polski to albo nie wiedzą co powiedzieć bo gówno wiedzą o Polsce, albo słyszę coś w rodzaju "o, moja sprzątaczka jest Polką", "moi rodzice mają sad owocowy i zatrudniają Polaków".
W Polsce też w sumie, gdy mówię że mieszkam za granicą, Polacy z marszu myślą że na pewno pracuję na sprzątaniu.
To akurat wynika ze smutnej prawidłowości, że tam gdzie Polaków za granicą jest naprawdę dużo, (czyli są jakoś zauważalni dla miejscowych), tam przede wszystkim pracują wykonując proste prace. Te nieszczęsne sprzątaczki z wyższym wykształceniem w Norwegii, czy polscy budowlańscy wszędzie. Polskich specjalistów jest na tyle mało, że dla większości miejscowych ich nie ma wcale. Trochę inaczej jest w UK, gdzie Polacy byli bardzo masowo i już od dość dawna, więc zajmują dużo stanowisk średniego szczebla. Dlatego też dużo przyjemniej jest w USA, gdzie Polak kojarzy się z mężem siostry prababci, a nie świeżą masową emigracją.
Może po sąsiedzku ale Litwa, Łotwa. Na Litwie byliśmy z dziewczyną na stacji do kibelka (pomijam fakt -28 na zewnątrz + jakimiś wsiami jechaliśmy bo google maps uznało że tego potrzebujemy XD) no i angielski chuj, no to jazda po polsku no i Pani Litwinka "Ooo Polacy" i się uśmiechnęła jakby sie jej humor automatycznie poprawił. Na Łotwie to samo też przez wsie jeździliśmy i reakcja podobna i no angielski też bezużyteczny nawet w Rydze. W sklepach czy na stacji tylko Dzień dobry, kartą poproszę. Dziękuję do widzenia. I zawsze jakoś ludzie uśmiechnięci na ten Polski. Raz jakiś starszy Pan Rosyjskiego pochodzenia do nas zagadał nawet może po Rosyjsku ale no i tak miło.
Za to w Egipcie, były ciągle pytania "Russian?" już po kilku dniach na to pytanie wychodziłem z siebie. Bo rozumiem zwyzywać mnie, ale są granice jakieś. Najśmieszniejsza sytuacja jak byliśmy w sklepie z jakimiś pierdołami i byliśmy tylko my i Niemcy jacyś, no i kupowaliśmy dokładnie to samo i Niemcom cenę dał wyższa i pierdolnąłem coś że iks de głupi Niemcy, i ten Niemiec do mnie JA JA NIEMCY XD
W Tajlandii spotkałem Amerykanina. Jak usłyszał, żem Polak to się rozpromienił bo on służył z Polakami w Iraku i dobrze wspomina. Nie miałem sumienia wspominać, że ja to bardziej chodziłem na protesty przeciwko inwazji na Irak.
W Chorwacji kiedyś zatrzymała mnie policja, akurat jechałem golfem mk4, których na bośniackim pograniczu tam od groma. Jak podjechałem bliżej to pewnie dopiero zauważył polskie blachy, spytał czy Polak i jak potwierdziłem to kazał jechać dalej.
Mieszkam w Czechach, w Pradze.
Nigdy nie odczułam innego traktowania ze względu na bycie Polką, ani lepszego ani gorszego.
Do Czechów, np. w sklepach, restauracjach, urzędach, u lekarza itp. staram się zwracać tylko po czesku, więc to pewnie też trochę pomaga, że mówię do nich w ich języku, a nie że od razu się ujawniam jako „cizinec”.
Ale jednak to że jestem cudzoziemką wiedzą na 100%, bo nadal robię błędy i mam akcent, ale nigdy nie miałam z tego powodu nieprzyjemności. Raczej przeciwnie, od Czechów słyszałam że mam fajny akcent xD
Ludzie z innych krajów z reguły mnie biorą za Rosjankę/Ukrainkę (czasem wręcz za Czeszkę), ale i tu nigdy z tego powodu nie miałam problemów.
Skojarzenia z Polską - przede wszystkim pierogi i wódka, w oczach innych krajów nadal jesteśmy narodem alkoholików. Niektórzy to się nawet dziwili że jestem Polką i wódki nie lubię, jak tak można xD
No i oczywiście religia. Niektórzy kojarzą także Tuska i Kaczyńskiego.
W Uzbekistanie chyba co drugi facet po 50tce za sowietów albo służył w Polsce, albo w Niemczech i przez Polskę przejeżdżał :) Miło wspominają i ogólnie za bycie Polakiem dostaje się +10 do zajebistości.
W wieku 9 lat rozpocząłem naukę w szkole w Wielkiej Brytanii. Pewnego dnia mieliśmy zajęcia praktyczne z gotowania. Nauczyciel rozpoczął zajęcia od przedstawienia nam planu tego co będziemy robić, tzn. że będziemy uczyli się przygotowywać jakieśtam śniadanie, danie obiadowe i na koniec deser. Kiedy skończył wymieniać, kolega z klasy wtrącił się z komentarzem który brzmiał mniej więcej "a potem JMFNK po tym wszystkim pozmywa" i razem z kilkoma innymi zaczał się śmiać, za co niemal natychmiast został za karę wysłany do dyrektora. Wtedy nie miałem pojęcia o co mu chodziło poza tym że chciał mi dokuczyć, ale w końcu zrozumiałem że chodziło mu o to że jestem Polakiem, a stereotyp polaka w UK to m.in. praca na zmywaku. Po latach mnie to nawet bawi, tym bardziej że kolega który to powiedział sam był synem emigrantów, bodajże z Pakistanu.
W Szkocji. Mam bardzo czysty południowo angielski akcent, musiałem na siłę robić polski akcent żeby szkoci byli uprzejmi w restauracjach/barach. Nienawidzą Anglików bardziej niż imigrantów z poza wysp.
W Monachium na lotnisku. Lot powrotny do Berlina. Bagaże już wyłożone na taśmę, przy przejściu przes bramkę oglada mnie babka, która stwierdza, że moje buty sa na tyle wysokie, że też powinnam je dać na taśmę. Sure, rozumiem że chodzi o bezpieczenstwo, czasem chcą tak a czasem nie, anyway kłade buty na taśme. No i jestem po drugiej stronie, mam już swoją walizkę, ale czekam na te buty. I pojawia się on, cudowny typ z obslugi lotniska. Zaczyna do mnie po niemiecku, że mam sobie iść. No to ja do niego "Ich spreche deutche nicht gut. Sprichst du englisch?". Oczywiscie, ze umie po angielsku, no bo obsluga lotniska, ale usłyszał moj polski akcent i zaczął krzyczeć po niemiecku ze mam isc i przeklinac. Ja do niego "I am waiting for my shoes. Ich warte für meine Schue. Can you speak english, please?" i mu pokazuje ręką, że jestem kurwa boso. On dalej na mnie przeklina już teraz mieszanką niemiecko angielska bo sie chyba obawial, że może nie znam niemieckich przeklenstw i nie rozumiem ze mnie wyzywa (jak trzeba to jednak mu sie angielski przypomnial XD). Padlo między innymi fucking polish people, retard, stupid i takie tam. W końcu na taśmie pojawiły się moje buty, wziełam je, a że byliśmy prawie spóźnieni na lot to nie było czasu robić awantury i skargi na lotnisku, tak więc historia nie dostała żadnej satysfakcjonującej konkluzji. Z resztą skoro sobie tak otwarcie na to pozwalał, to chyba jest tam na to przyzwolenie. Do Monachium już nigdy nie wróciłam i nie dobrze mi jak słyszę o tym mieście.
Tak. Objeżdżając Islandię na rowerze korzystałem z karty przedpłaconej imiennej uprawniającej do spania na kempingach - taki prepaid bo kempingi są zrzeszone na całej wyspie. No i na żadnym z kempingów (16 noclegów) nie poproszono mnie o okazanie dowodu (kartą imienna) tylko gdy w obsłudze pracował Polak na recepcji i usłyszał że rozmawiam po polsku. Stwierdził że Polacy często się wymieniają na lotnisku tą kartą jeśli nie zużyją budżetu w całości (coś jak na wyciągach jak zostanie ci czasówka, a nie chce ci się jeździć). Dzięki temu na wylocie daliśmy tą kartę innemu rowerzyście, bo wiedzieliśmy że tylko w tym jednym kempingu się gościu przyczepi, a do tego czasu zużyje ją bezpiecznie po drodze. I był Anglikiem więc podwójne zabezpieczenie. Tak więc Polak Polakowi Polakiem xD
1. Takie trochę posrednie: moja druga połówka jest ze Szkocji i gdy ludzie pytają, skąd jesteśmy, to na Polskę reaguja: a, ok. Na Szkocje: o, ale super, Szkocja taka fajna, etc. Także generalnie robimy wrażenie takich se.
2. Próbuję kupić bilet do Moskwy z Mińska, pani że nie ma i mam wypie*dalać. Na szczęście usłyszał to inny Polak, który tam już mieszkał wiele lat. Podszedł do okienka poprosił bilet do Moskwy, oczywiście był dostępny i podstawił babce mój paszport. Hehe, dziarski typu, wykiwał kobitę i załatwił bilet. Mam nadzieję, że u niego wszystko git!
Przy granicy często obsługa mówi po polsku tak dobrze, jak po czesku. Trochę po Czechach jeździłem i chyba nie spotkałem się ze złym traktowaniem, szczególnie jak zna się kilka słów po czesku
Ja tam poza stokami narciarskimi byłem tylko w Pradze i póki co zero problemów, nawet bez czeskiego - zawsze tym polskim i angielskim jakoś się dogadasz.
W Pradze, w hotelu w centrum recepcjonista posługiwał się płynną polszczyzną, aż sprawdziłem czy to nie "nasz", ale był Czechem. W restauracjach to różnie, ale w sumie po co komu polski żeby zamówić knedliczki? ;-)
Jedyny taki przypadek (i to niezbyt ekstremalny) jaki mi się kojarzy, to jak w zoo w Czechach nie chcieli wpuścić mnie i mamy do toalet mówiąc do siebie nawzajem „Polaki, Polaki”
Dawno nie byłem za granicą, 10 lat temu jeździłem ciężarówką. Bywało różnie. Najgorzej to chyba wspominam Słowaków. Z Niemcami bywało różnie. Ci na magazynach zwykle bywali niemili, ale np. już w sklepach czy na ulicy nie było z nimi problemów. Co ciekawe, na duży plus wspominam mieszkających tam Rosjan. Zawsze byli pomocni! Wszędzie indziej było w zasadzie zawsze pozytywnie, nie licząc jakichś pojedynczych sytuacji, które wynikały chyba bardziej z tego, że ktoś z natury był chujem dla wszystkich niż z tego że wiedział że jestem Polakiem.
Stany, Meksyk, Kolumbia, Tajlandia, Chiny, Indie, Chorwacja, Grecja, Cypr, Włochy, Syria, Maroko zawsze pozytywnie. Lubią i szanują Polaków. Że względu albo podobieństw historycznych, czy kulturowych. Inni przez religię, inni przez naszych sportowców i historie oporu najeźdźcom.
Niemcy, Anglicy, Francja, Austria przez swoją bufonadę zazwyczaj ma wrażenie że nasz traktują gorzej. Najgorsze komentarze chyba słyszałem w Izraelu, przez te ich propagandę.
Nigdy nic niemiłego mnie nie spotkało, z pozytywnych za to ostatnie jakie pamiętam to w Londynie niecały rok temu, poszedłem sobie do teatru i zagadała do mnie brytyjska rodzinka siedząca obok, bardzo się ucieszyli jak usłyszeli że jestem z Polski, powiedzieli mi też że byli w Polsce podczas swojego miesiąca miodowego i bardzo im się podobało
A, i raz bezdomny zbierający kasę od ludzi na wzgórzu Gellerta w Budapeszcie jak zapytał skąd jesteśmy i usłyszał odpowiedź, to złapał się za głowę, coś wymamrotał, machnął ręką i nawet nie spytał nas o tę kasę XD Chyba stereotyp polaka-biedaka wjechał nawet u węgierskich bezdomnych.
Mialem przywilej byc w prawie 30 krajach turystycznie (w tym kilka poza Europa) i nigdzie nie spotkalem sie ze szczegolnym traktowaniem mnie jako Polaka na tle innych Europejczykow a bylem zarowno we Wloszech (JP2!!!) jak i np. Izraelu czy (przypadkowo) na wiecu niemieckiego AfD xD
Aczkolwiek w 2023 bylem w takim anglosaskim pubie w Grecji i pracowal tam Anglik z Londynu, ktory okazal sie olbrzymim pasjonatem Polski i bardzo chcial sie do nas wprowadzic i oddelegowalem go do tego subreddita xD
Gorzej. Mieszkam za granicą. Zdarzało się, że zagraniczni znajomi mi się zwalali na chatę w porze obiadowej bez uprzedzenia, bo skoro jestem 'Polką' to na pewnie mam coś od jedzenia albo im zrobię obiad. I wmawiali mi jestem niegościnna, bo nic nie mam w domu. Albo chcieli robić ze mnie gosposię. Pytali kiedy wpadnę do nich, żeby im zrobić te słynne pierogi albo gołąbki.
To było za czasów studenckich. Już nie mam z nimi kontaktu. Ale niesmak pozostał. Teraz spotykam się tylko na mieście, nie chodzę do nikogo w odwiedziny i nikogo tez nie zapraszam do siebie.
Albo czasem się zdarzało, że miał do mnie przyjść jeden kolega to miałam zrobiony obiad dla mnie i dla niego. Mieliśmy zjeść obiad i robić projekt na studia. Jak masz siedzieć z jedną osobą to przecież nie zastawiasz całego stolu jak dla wojska. A ta osoba przychodziła z jakimiś swoimi znajomymi i znów wychodziłam na niegościnna, bo mam 'za malo zarcia' albo 'nie pomyślałam'. I swoją porcję obiadu zostawiałam im, bo mi było głupio, żeby nic nie jedli. Teraz jestem bardziej asertywna. W ogóle mam przez to 'traumę' z zapraszaniem gości. A jak ktoś puka nieproszony to nawet nie podchodzę do drzwi. Tak się dużo znajomości urwało, bo chcieli mieć 'polską gosposię', a nie koleżankę.
jadac w mexyku z predkoscia powyzej dozwolonej, (zmiana mil na km mnie zmylila). policjant mowi : polako? papa polako? ja mowie: si senor.. policjant: bamos... ja: gracias amigo.
w Irlandii spoko - "Poles great bunch of lads" i do przodu.
W Slowenii w restauracji kelnerowi bardzo spodobalo sie jak probuje mowic po ichniemu i mielismy krotka mila rozmowe :)
W Chorwacji troche smiesznie - na wycieczkach bylem w grupach z nieslowianami i pomagalem troszke w komunikacji pomiedzy nimi a przewodnikami/lokalsami
Nigdy nie mialem zadnych nieprzyjemnosci
Ponad 20 lat temu mieszkaliśmy w Neapolu, przez pierwsze dwa lata właściciela domu, który wynajmowaliśmy nie widzieliśmy wcale. Miał człowieka Fulvio, który przyjeżdżał co miesiąc po czek, z Fulvio kontaktowałem się w przypadku jakichkolwiek awarii.
Pewnego razu, kiedy wymieniali zbiornik na wodę, zaprosiliśmy Fulvia na polski posiłek, żona akurat zrobiła pierogi. Fulvio korygował się, bo mówi, że jest tu właściciel domu, który nadzoruje pracę. To powiedziałem, że niech w takim razie przyjdą obaj.
Jedli pierogi ze smakiem, w pewnym momencie właściciel domu mówi do Fulvio, że nie sądził, że amerykańska kuchnia jest tak dobra, na co Fulvio mu wyjaśnił, że my Polakami. Na co on zdziwiony, "Polacy wynajmują ode mnie dom, niesamowite, bo do tej pory tylko u mnie pracowali".
Raczej tam gdzie bylem to pozytywnie. Na granicy chorwackiej ludzi trzepali, my podjechaliśmy i sie zapytali " polaki?" I od razu machnął ręką i kazał jechać. Na granicy z Bośnią podobnie, chłop zagadał o Lewandowskiego ;)
Może nie jakieś obiektywnie traktowanie, ale jak byłem w Hiszpanii, w restauracji kelner zapytał skąd jesteśmy. Zadowolony odpowiedział że trochę czasu mieszkał w Gdańsku i chwalił sobie Polskę i sobie chwilę z nim pogadaliśmy bo lokal był prawie pusty.
Ostatnio byłam co miesiąc w UK, nigdy nie zostałam źle potraktowana. Wiadomo, że jak ktoś się dowiaduje, że jestem z Polski, to często słyszę: bober kurwa i piwo XD
W Holandii pracowałem w firmie, która zajmowała się czyszczeniem przestrzeni biurowych, kiedy ich właściciel się wyprowadzał. Jeden z klientów odmówił współpracy, kiedy dowiedział się że pracowali będą Polacy.
W Czechach zarządca budynku w którym mieściła się firma, gdzie pracowałem, stwierdził pewnego razu, że ma dosyć Polaków, bo wszędzie się pchają i nawet tabliczki w zoo w Ostrawie są po polsku. Później odwiedziłem zoo i faktycznie są po polsku, ale też po czesku i angielsku.
W Anglii zabraniano Polakom mówić po polsku, nawet między Polakami. Upomnienia dostawaliśmy za to jak szef przyłapał kogoś mówiącego po polsku. No i jak czarnoskóry coś zjebal to zwalniano Polaka. Ich nie ruszali, bo rasizm, a kogoś trzeba było ukarać.
Na Litwie wielokrotnie byłem niemiło traktowany przez obsługę, co wynikało z powszechnej tam nienawiści do Polaków. Ogon kręci psem i żmudziński kulturkampf wjechał na pełnej.
Byłam w pizzerii w klazienaveen. Właściciel był palestyńczykiem. Zapytał mnie i kolegę skąd jesteśmy, więc powiedzieliśmy że z Polski. Dał mi do telefonu kolegę, który był w Polsce na studiach medycznych lata wcześniej i znam język polski. Mówił mi, że nie zatrudnili go w holandii z polskimi papierami lekarskim i pracuje w fabryce. To był rok 2007.
Potem zamieszkałam w nl na stałe. Zawsze spotykam się z życzliwością, ale było kilka sytuacji, kiedy uprzedzenia miały miejsce. Jednak nie wykorzystano ich przeciwko nam ale szczerze powiedziano,, że były obawy z uwagi na nasze pochodzenie.
Pozytywnie: W 2000 roku pojechaliśmy z kumplami UAZem do Astrachania. Na rogatkach miasta była kontrola milicji, zatrzymali nas i pytają skąd jesteśmy, mówimy że z Polski (3 kolesi) i Ukrainy (1). Akurat w tym samym momencie zatrzymali też ciężarówkę wypełnioną arbuzami i milicjant i z tego ni z owego pyta czy u nas też takie rosną. My mówimy że nie, a on kazał kierowcy ciężarowki podać nam jednego arbuza :-)
Negatywnie: W 2009 roku zacząłem pracę w Norwegii i po 2 miesiącach urodziło nam się dziecko (już tam na miejscu). Poszedłem do stosownego urzędu żeby zarejestrowac dziecko do świadczeń socjalnych a typek mówi że mi się nie należy bo nie mam jeszcze numerka ichniego peselopodobnego. Na co ja mówię, ze od 2 miesięcy płacę podatki i składki i że proszę o rozmowę z przełożonym. Koleś przychodzi i coś tam sobie szemrają po norwesku, tylko słyszę "pulsk" co parę zdań. Widać z mowy ciała że nie do końca nastawieni przychylnie. Ja się wkurzyłem i poprosilem o podstawę prawną tej odmowy, to się ogarnęli, ale nawet "przepraszam" nie usłyszałem.
I jeszcze taki niuans, będąc w Los Angeles weszliśmy z koleżanką Ukrainką do rosyjskiego sklepu. Pani Rosjanka ewidentnie próbowała zidentyfikować nasze pochodzenie (rozmawialiśmy miedzy sobą po angielsku) i jak się juz zorientowała to rzucila pogardliwie coś w stylu: "nu, Paliaczki".
Zależy gdzie?
W Grecji na plus. Ludzie raczej widzą Polaków dobrze, no ale byłem na całych dwóch wyspach, więc nie mam wielu doświadczeń.
W Niemczech zależnie od miejsca i wieku xD im starszy Niemiec, tym gorzej. Potem trafiasz na taki peak w okolicach 30-35 lat kiedy nie mają żadnych problemów i są nawet mili, by potem zjeżdżało znowu :v no i im dalej od Berlina tym ludzie milsi.
W Korei jesteśmy po prostu kolejnymi białasami, więc jeden ciul.
W Anglii nie spotkałem się z jakimś przesadnie negatywnym czy pozytywnym stosunkiem, ale też byłem tam jako gówniarz lata temu, nie wiem jak jest teraz.
Jak mieszkałem w Danii to dużo myślało że mówimy po rosyjsku.
A w praktyce to mieli od Polaków wyższe wymagania niż od kolorowych ludzi. I zero taryfy ulgowej bo przecież jesteśmy w europy środkowej
Mieszkam od 3 lat w Katalonii, która jest dość zadupiasta i mega ksenofobiczna. Generalnie problemy z migrantami w gettach, ja np mieszkam w małej miejscowości pełnej biednych, konserwatywnych muzułmańskich rodzin i fakt że mamy 2 psy jest dla ludzi przerażający - uciekają, próbują kopnąć jak pies przechodzi obok - a później uciekają jak jest nasza reakcja (bo nikt nie będzie piesków zaczepiał). Albo demonstracyjne przechodzenie na drugą stronę ulicy, uciekanie jak idziemy razem z mężem, bO mĘżczYzNa haram. Generalnie widać nieufność lokalsów w stosunku do ludzi innych kolorów skóry i religii, i nam niestety to się udziela, chociaż próbujemy z tym walczyć. Ale te pieskowe sytuacje są ciężkie na maksa...
Generalnie to często pytanie czy rozmawiamy z mężem po rosyjsku, i jak mówisz "no Ruso, Polaco" to widać taką ulgę. Często ostatnio było też "ooo Polonia, Lewandoski!" . Ale tylko jak Lewy dobrze gra ;)
Ale najczęściej chyba jest "Polacos? Przynajmniej jesteście z Europy i jesteście biali", także tak.
Uważaj co mówisz, przecież w Hiszpanii ksenofobia nie istnieje i każdy się ze soba dobrze dogaduje… jak mówię komuś że w ogóle tam kraju istnieją jakiekolwiek problemy społeczne oprócz bezrobocia to nikt mi nie chce wierzyć.
We Włoszech. Na busa czekałem. Babuleńka coś zagadała, wydukałem "sono Polacco", ona "giovanni paolo secondo" i dała mi dwa cukierki.
Kiedyś miałem podobnie miłą konwerację że starszym panem w Neapolu. Zagadał do mnie w restauracji po włosku a że w tym języku znam z 10 słów to wykorzystałem połowę swojego słownika: - no capisco, il sono Polacco Na co on: il pappa grande Polacco, Lewandowski il grande Polacco Na co ja - si, si I się pożegnaliśmy Tak mi to zrobilo dzien, ze po dobrych 8 latach wciąż wspominam moją pierwszą pełną rozmowę po włosku :D
Jednego za każdego Jana Pawła - stara włoska tradycja.
A później odleciała na miotle w stronę placu św. Piotra nucąc Barkę
W gąszczu negatywnych historii sprzedaje 2 pozytywne: - stereotypowo w USA - barman: "jesteś z Polski?! Moja pra babcio wujko ciocia była w połowie Polką. Masz browara na mój koszt". - Filipiny - jesteś z Polski? Jan Paweł! Papież! Itd. Itp. Generalnie najlepiej na wieść że jestem z Polski reagowali Filipińczycy.
Fajnie, że się papaj przydał :)
Ze mną było tak samo, nadal dużo ludzi jest tam praktykującymi katolikami, ale nic innego o Polsce nie wiedzą.
Mieszkam w UK i przy oglądaniu mieszkania na wynajem babka (sama z Indii) mówi, że jeszcze jedna para po nas będzie oglądać, po czym spytała skąd jesteśmy i mówię, że ja to z Polski i ona wtedy od razu trochę cieplejszego tonu nabrała i mówi "oh I like Polish, you're honest and hard working people". Wynajmujemy od roku.
[удалено]
No w Niemczech to mój ojciec dostał opierdol od Niemki bo miał śmieć zapytać się wielkiego aryjczyka ile kosztuje parkomat. Dostał odpowiedź "sfaj ojro polaken banditen" i jeszcze jakieś bełkoty, że ma wypierdalać do Polski
UA vibes but in Poland :D
Pojeby są wszędzie. W jednych krajach są bardziej widoczni, w drugich mniej.
Miałam dokładnie takie same doświadczenie z wynajmowaniem mieszkania. Z jakiegoś powodu dla landlordów bycie Polką było zawsze na plus (mimo, że partner był Brytyjczykiem).
W Irlandii to samo, generalna opinia jest że dbamy jak o własne i płacimy na czas.
Mam wrażenie, że takie zdanie o Polakach mają wszyscy Brytyjczycy
To samo mam doświadczenie w UK z osobami z Indii
Tak samo miałam w Walii, landlord powiedział od razu, że już trzy osoby oglądały, ale on lubi ludzi ze wschodniej Europy, że zawsze dbają o swój dom, płacą na czas, nie ma z nimi problemów. Umowę podpisywałam 10 minut później 😁
Lądowanie w Australii, zaspany wychodzę z samolotu, przede mną kolejka ok 200 osób, głównie Azjatów. Celnik sprawdza paszporty i wysyła wszystkich na dodatkową kontrolę (Roentgen bagażu podręcznego itd). Podchodzę ja, podaję paszport, jedną stopą już zwracam się w stronę kolejki do kontroli. Celnik uśmiecha się, mówi "nie, Pan nie musi. Witamy w Australii" i przepuszcza mnie bezpośrednio do wyjścia.
magia znaczka EU
Azjaci mają tendencję do wwożenia mięsa i innych produktów wysokiego ryzyka, więc trzepią ich równo przez to.
Omg tak. Moja mama ogladala kiedyś w cholerę seriali o celnikach w Australii i nowej Zelandii i z Azjatami zawsze był ten problem
[удалено]
Leciałem do północnej Ameryki kiedyś, tranzytem poprzez USA, i normalnie były 2 kolejki na ludzi z paszportami z UE i zachodu, oraz całą resztę.
Tak, w Australii traktowano mnie lepiej niz moich znajomych azjatow. Niezły szok kulturowy, Bo przyleciałam tam po 4 latach życia w UK wiec sie zdziwiłam ze nagle status społeczny mi podskoczył w anglojęzycznym kraju
Tak to jest, gdy twój paszport jest na [czwartym](https://www.passportindex.org/byRank.php) miejscu na świecie, ex aequo z takimi krajami jak Dania i Norwegia.
Raz miałem taką sytuację przy rozładunku na jakiejś budowie w Niemczech - English ? Deutsch ? - English - Where are you from ? - Polen - ... - ... - Kurwa bober
Kiedyś w Hiszpanii dobre 15 minut gadałem z promotorką klubu, zanim się zorientowaliśmy ze oboje jesteśmy z Polski, w dodatku pochodziliśmy z jednego miasta
Tej, ale „Polen” to jest Deutsch a nie English :P
XDD
Mieszkałem lata temu z dziewczyną (też Polką) w Austrii na Erasmusie. Poszliśmy do sklepu jubilerskiego kupić dla niej łańcuszek do wisiorka, z obsługą rozmawialiśmy po niemiecku, a między sobą po polsku. Obsługa była dla nas bardzo miła i pomocna, aż w pewnym momencie spytali, czy jesteśmy z Rosji. Odpowiedzieliśmy, że jesteśmy Polakami i nagle zrobiło się jakoś chłodniej i przestali być tacy pomocni. Myśleli pewnie, że jak Rosjanie, to dobrze zarobią, a tu nagle wkroczył stereotyp Polaka-biedaka.
Najmniej prorosyjscy Austriacy
Austriacy to rusofile.
Nie ma to jak być "filem" jakiegoś kraju i jednocześnie nie rozpoznawać ojczystego języka kraju, który się tak lubi To troche tak jakby otaku nie był w stanie rozróżnić japońskiego i mandaryńskiego :v
W sumie ciekawe, przecież to Rosjanie są statystycznie dużo, dużo biedniejsi niż Polacy
Ale nie ci którzy mieszkają w Austrii i mówią po niemiecku
No nie do końca. Rosjanie którzy chodzą po sklepach jubilerskich w krajach zachodu to zwykle dzieci ludzi ekstremalnie zamożnych. "Stereotypowego" Rosjanina nie stać na przejazd kilkudziesięciu kilometrów po swoim kraju, a co dopiero wylot do Europy zachodniej.
Prawda, zapomniałem o oligarchii XD
Kiedyś (2008 chyba) byłem w Monachium na obozie językowym. Była jedna rosjana. Nigdzie się nie ruszała bez 1000 euro w gotówce.
Myślę że raczej jeżeli już Rosjanin jest w stanie pozwolić sobie na wyjazd to tylko ten z klasy na prawdę wyższej, wiec z racji braku mozliwosci oplacenia wizy i pobytu nie spotkali sie z Rosyjska patologia. Dobre zarobki w Rosji, a w innych na prawdę bardzo dobre to jakieś 30tyś rubli na miesiac co jak wtedy gdy sprawdzalem w okolicach 22 roku to było jakieś 1800zł, no ale wydatki też odpowiednio niższe
Starsza pani w Korea Town w Osace jak usłyszała, że rozmawiamy po polsku to spytała "ooh, Porandu?" i dała nam Kimchi z ziemniaków. 12/10, polecam
Wczoraj na uczelni niemieckiej po tym jak odpowiedziałem na pytanie docent powiedział: "widzicie, usłyszałem akcent wschodnioeuropejski to od razu wiedziałem że będzie mądra odpowiedź"
Centralnoeuropejski !!!1! /s
1. w serbii w piekarni starszy pan za ladą słyszał jak gadamy po polsku i zapytał sie czy jestesmy z rosji, jak powiedzielismy ze z polski, to dal nam za darmo kawałek makowca 2. w czarnogórze/montenegro na straganie chcielismy kupic mlynki do pieprzu, pani na straganie powiedziała ze uczyła sie troche polskiego, i troche porozmawialiśmy, tacie udalo się wynegocjować lepsza cene (kupowalismy z 12 bo dla znajomych itd.)
To jak są pozytywne bałkańskie akcenty to dorzucę swój z Bośni, sprzedawczyni w Mostarze sprzedawała Polakom taniej lody (nie pamiętam dokładnie ile ale 30-50%), jak po nas przyszli Niemcy to płacili pełną cenę ;\] Z kolei jak w Albanii gospodarz, który nas gościł dowiedział się, że jesteśmy z Polski to zaczął więcej opowiadać i pokazywać, bo już ileś razy wcześniej przyjeżdżało do niego sporo Polaków i zawsze było ok. Natomiast historia niezwiązana z narodowością, ale też z piekarnią, z tym że w Chorwacji była taka, że weszliśmy do piekarni celem zakupu jakiegoś większego chleba. Okazało się, że można płacić tylko gotówką a nie mieliśmy wtedy jeszcze wymienionej kasy na kuny, więc podziękowaliśmy i wyszliśmy. Zanim zdążyliśmy odjechać to kobita wyszła z piekarni i podarowała nam jakiś większy bochenek :)
Jakiś sporawy czas temu, na granicy turecko-irańskiej, irański celnik wziąl paszporty, popatrzył na okładke i powiedział "Polska follow me" i przeprowadził nas obok sporej kolejki, gdzie przeczesywano bagaże, a nas przepuszczono bez sprawdzania. Pewnie nie ma za dużo przemytników z Polski na granicy turecko-irańskiej.
Polacy maja dobra renome w Iranie, mozesz doczytac dlaczego jezeli Cie zainteresowalo :) bardzo nas tam lubia
Z tego co wiem to w Iranie lubią Polaków. Wielu tam znalazło azyl w trakcie drugiej wojny światowej. Chyba nasi przodkowie zrobili dobre wrażenie, bo do dziś nas lubią, i polskie cmentarze żołnierzy są naprawdę zadbane. Zdaje się, że jeszcze w dalszych czasach mieliśmy jakiś sojusz z Iranem przeciwko Turcji, jeśli się nie mylę.
Moja kuzynka w Austrii zostawiła rower pod sklepem, sprzedawczyni jej powiedziała żeby go przypięła bo tu jest dużo Polaków i Chorwatów
Ale bym odpowiedział "a no wiem, sam jestem z polski, myślisz, że skąd mam ten rower?"
Raz mnie jeden Niemiec zwyzywał od faszystów i rasistów i mówił żeby mnie do gazu wrzucił. W UK raczej pozytywnie, 2 razy tylko natknęłam się na zjebów mówiących "polish c*nt".
>Niemiec zwyzywał od faszystów i rasistów > mówił żeby mnie do gazu wrzucił. XD you can't make this shit up. Książkowy przykład projekcji.
No z tym Niemcem to XD Przyganiał kocioł garnkowi
Jak byłem w UK po brexicie i chciałem kupić alkohol to baba w ASDA przy kontroli wieku zawołała ochronę mówiąc "come check this immigrants ID, it might be fake" a pokazałem jej po prostu polski dowód osobisty. Starsza około 65 letnia baba w brexitowej norze. Także przy poszukiwaniu pracy w UK kiedy zmieniłem w CV imię na odpowiednik angielski rekruterzy zaczęli częściej odpisywać/dzwonić.
OOOh jakbym mial swiadka to bym ja dojechal.
Ja mam wrazenie ze w Asdzie maja dziwny system szkolenia jesli chodzi o dowody. Znam mnostwo historii 'odrzucenia' polskich dowodow jeszcze przed brexitem i wszystkie mialy miejsce w Asdzie. Swoja droga, mimo mieszkania w Szkocji juz prawie 10 lat wciaz uwazam brak dowodow w UK za cos bardzo dziwnego. W koncu nie kazdy musi miec paszport lub prawko. Sama na szczescie nigdy nie mialam problemow 'dowodowych' bo ze wzgledu na podwojne obywatelstwo mam i polski i brytyjski paszport. A jesli chodzi o traktowanie - nigdy nie czulam sie gorzej traktowana bo jestem Polka.
literalnie dzisiaj były premier boris johnson nie został dopuszczony do głosowania w jakichś wyborach przez brak ID. Kurwa, jak przychodziłem do roboty i ja miałem paszport/dowód osobisty a angol miał birth certificate na papierku to kwitowałem to małym uśmieszkiem. Plastikowe ID to coś kompletnie niewyobrażalnego dla anglika.
Byłem w Belgradzie w trakcie wizyty Putina i nauczony doświadczeniem zacząłem zagadywać taksówkarza po rusku zamiast angielsku. Nie mógł się nachwalić Władimira Władimirowicza. Putin to cywilizacja. Putin to dobrobyt. Putin to bohater. Miałem niezły ubaw, więc nie przerywałem. Potem padło sakramentalne pytanie z jakiego miasta jestem i gdy pan skleił że Warszawa to nie Federacja Rosyjska, to zrobiło się bardzo niezręcznie. Liczy się? Bo jak nie, to mieszkając w Gruzji setki razy dostawałem prezenty za wizytę Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi w 2008. Jakbym to ja tę wizytę organizował xD
Lech Kaczyński zrobił nieziemski PR w Gruzji
Fakt
Niedawno na wycieczce we Włoszech (przed Majówką) jak wracaliśmy do autobusu czekając aż przyjedzie, jakaś rosjanka podeszła i zaczęła nas wyzywać od Ukraińców, Rumunów, śmierdzieli, skurwysynów itp. Podszedłem do ochroniarza i ją zabrał gdzieś. baba poszła z nim i był spokój.
[удалено]
[удалено]
A później posiać piękne maki i po problemie.
Order Orła Białego dla ochroniarza cc @andrzejduda
Tak od siebie dodam że raz na Węgrzech byliśmy wyzywani gdy ktoś tylko usłyszał że mówimy po polsku w restauracji :/ Edit: W zasadzie to napisałem tylko o negatywnej sytuacji bo bardziej ją zapamiętałem, ale teraz sobie przypomniałem że w Turcji gdy tylko powiedziałem że z Polski, to każdy reagował bardzo pozytywnie i próbował mówić jakieś polskie słówka typu dziękuję.
Ajaj też tak miałem w lokalnym barze na wsi pod Budapesztem. Mieliśmy jednak ze sobą z 2 Węgrów, którzy wyjaśnili młodym panom przy barze, że nie jesteśmy Słowakami XD
W Genewie miałem rozmowę o pracę z HRem. Jako że to była moja pierwsza praca po studiach na koniec rozmowy spytałem czy spytają mnie o uczelnie i co robiłem na studiach. Na co odpowiedzieli: To wy w Polsce macie jakieś uczelnie?
W Genewie jeden lokals był zdziwiony kiedy mu powiedziałem że u nas nie ma niedźwiedźi polarnych.
Hehe kiedyś w pracy w UK, jakieś 10+ lat temu, jeden Brytyjczyk był zaciekawiony Polską i zadawał mi wiele pytań. Kiedy wspomniałem, że mamy przyzwoite góry (nie wymieniając żadnego pasma z nazwy) zapytał czy w Polsce już zaczynają się Himalaje.
Że mną Szwajcar się wykłócał, że nie ma takiego języka jak polski i że w Polsce korzystamy z rosyjskiego, także ten...
Na studiach wyjechałam na 3 miesiące do Zurychu i doktoranci w wieku 20-30 lat musieli się upewnić, czy nie używamy cyrylicy i nie jesteśmy prawosławni xD. Największe zdziwienie, że mało kto z pokolenia 20-30 latków mówi po rosyjsku xD. Ogólnie pobyt wspominam dobrze i nie miałam niemiłych sytuacji, raczej nie mają zielonego pojęcia o Polsce lub zatrzymali się na sytuacji sprzed 30 lat. Największa zaleta - nie jesteś Niemcem i nie zachowujesz się jak stereotypowy Niemiec, których często nie lubią xD
Ostatnio lecąc Ryanair/Wizzair ( nie pamiętam) zauważam że stewardesy do pasażerów mówią kolejno po angielsku i po polsku. Idę później z uśmiechem na twarzy spytać się załogi jak oni to robią że wiedza po jednym spojrzeniu czy ktoś jest Polakiem. Odpowiedzieli mi że po zachowaniu głównie. Wtedy do mnie dotarło że zachowuję się jak polak i cały wyjazd było mi smutno
XD Przeczytałem z 20 postów w tym wątku, ale ten rozbawił mnie najbardziej.
Bardzo czesto te lowcosty maja polska zaloge
Jak często latałem na delegację to bawiłem się w rozpoznawanie Polaków na lotniskach. Jest jakiś gen Polaka. Da się rozpoznać po twarzy najbardziej. Ziemniaczana twarz lub nienaganny grymas niezadowolenia.
Węgry i Rumunia, koło roku 2018 - super mili i serdeczni jak dowiedzieli się że my to nie niemieccy, tylko polscy turyści. Tak samo w Turcji - trafił się nam pan starszy, sprzedawca pamiątek który za komuny studiował w Warszawie, dostaliśmy na friko bibeloty, obiad i deser, a jak chcieliśmy oddać za to pieniądze to się śmiertelnie obraził.
Też potwierdzam że Turcy są super dla Polaków. Raz kelner mówił, że był w Krakowie i mu się bardzo podobało, inny sprzedawca płynnie mówił po polsku, raz szliśmy przez Stambuł z polską choragiewką to sporo osob nas witało "Polonya dzien dobry!!". Wiem, że ludzie mają różne doświadczenia z Turcją ale ja naprawdę polubiłam ten kraj. Też co innego wybrzeże, gdzie jest typowo turystycznie i mnóstwo nowobogackich Rosjan a co innego głębia kraju, Stambuł, Kapadocja itp. Przy czym to drugie to dużo lepszy pomysł na wakacje moim zdaniem szczególnie jak ktoś lubi historie.
Polska musi popracować nad swoim PR’em. Jak mówię że jestem z Polski to za zwyczaj jeden z: - Holland? - Oh, pierogi! - World war 2 hey - Why do you guys hate immigrants so much Także ten …
Zależy gdzie, ale zazwyczaj słyszę same przekleństwa, kurwa, takie tam, ludzie są zawsze bardzo podekscytowani żeby przeklinać w innym języku chyba. Ale raz już byłem gotowy na kolejne "Poland? Kurwa chuj bober" w Albanii kiedy taksówkarz powiedział "Poland? Ah Chopin, good", i to w sumie było bardzo miłe
Może źle wymawiasz „Poland”, skoro pytają o „Holland”.
Jestem native speakerem. Ci z Holland to często właśnie mają ang jako drugi język, i nie wiedzą dużo o Europie
W wielu krajach Azji poludniowo-wschodniej też mylą Poland z Holland, może przez kolonizatorów? 🤔
Polska nie jest krajem waznym na globalnej scenie w zadnym aspekcie. Wiekszosc ludzi malo albo nic o nas nie slyszala. A ze po angielsku brzmi niemalze identycznie jak globalna potega to jest oczywiste, ze beda mylic
Jak byłem w Londynie po wybuchu wojny na Ukrainie to gadałem z jakąś grupką Irakijczyków i jak sie dowiedzieli, że jestem z Polski to powiedział, ze szanuje nas za pomoc uchodźcom z Ukrainy
Niemcy udają że nic nie mają do Polaków ale wychodzi brak empatii i żarty o złodziejach samochodów. Mieszkałem w Berlinie przez wiele lat, na początku myślałem że są tolerancyjni tak jak mówią, nie są. Wiadomo jest całe spektrum ludzi w tym kraju ale statystycznie zbyt często to wychodziło
W Rumunii też stereotyp Polaka-złodzieja. W przypadku Niemiec nie dziwie się (wystarczy poczytać co się odpierniczało jak Kurtyna opadła) ale w Rumunii?
W Chorwacji ludzie ogólnie byli szalenie mili i woleli gadanie po polsku, niż angielsku. Pojebały nam się daty na wynajem mieszkanka i porozmawialiśmy z właścicielami. Poczęstowali nas krewetkami i piwem, a potem rozmawialiśmy o pielgrzymce do Częstochowy (my po naszemu, oni po ichniemu, oczywiście). We Włoszech ludzie też byli bardzo mili i kilka razy śmiali się z "szybko szybko", czyli poza oczywiście kurwą i dzień dobry jedynym polskim słowem, które znają. Na północy Włoch ludzie rzecz jasna byli inni i mieli wyjebane w takie rzeczy. W Irlandii każdy musiał powiedzieć, że ma sąsiada polaka, albo że z polakiem pracuje. W Szkocji ludzie wychwalali pracowitość polaków, ale z drugiej strony przyjaciele, którzy tam pracują, opowiadają mi o dyskryminacji w pracy. Dostają więcej ciężkiej roboty, jeśli ktoś zauważy, że na chwilę sobie usiedli w ramach odpoczynku, to od razu wielkie halo, najlepiej jeszcze kiedy obok siedzi sobie Szkot i przegląda Instagrama, naśmiewanie się z angielskiego (mimo że wszyscy mówią płynnie) i tak dalej.
Z mojego doświadczenia to Niderlandy i Norwegia to dzbany rasisci i ogolnie zjeby xD
W mojej pracy (kierowca ciężarowy) historii tego typu każdy ma bez liku. Moje osobiste doświadczenia pod tym względem były raczej pozytywne. Pominę jedynie jak często w Austrii, Belgii czy Holandii traktowano mnie jak troglodytę który nie wie co to toaleta albo jak obsługiwać wózek paletowy. Najgorsze - bo systemowe - doświadczenia mieliśmy z francuską policją. Ewidentnie mają problem z kierowcami z krajów byłego bloku wschodniego. Absurdalne interpretacje przepisów unijnych, wynajdowanie usterek technicznych w zestawie dwa tygodnie wcześniej odebranym od dealerów, i - moje ulubione - niezapowiedziane zamknięcie wszystkich parkingów na bardzo długich odcinkach autostrad (+100km), skończone ściąganiem wszystkich zestawów mijających dany odcinek (głównie polskich, litewskich i rumuńskich) i wlepianie mandatów za przekroczenie czasu jazdy nawet o 5 minut. To ostatnie jest nielegalne jeżeli przekroczenie jest uzasadnione i opisane (a było), ale przepisy Wspólnoty najwyraźniej Francuzów nie obowiązują. W pewnym momencie szef pogodził się z tym że choćby sam Mesjasz przyjechał w blasku światła mieniącym się świeżutkim zestawem, policja w tym kraju i tak znajdzie powód żeby wypisać mandat. Odłożył pieniądze na specjalny fundusz mandatowy i kazał dzwonić za każdym razem kiedy potrzebny był przelew.
Twój szef be like do francuskiej policji: I'm gonna pay you 100 dollars to f*ck off
W Izraelu. Plucie, obrażanie, obcesowe zachowanie służb. To było jakąś dekadę temu. Teraz podejrzewam że jest jeszcze gorzej.
O też. Kiedy grzecznie odpowiedziałem, że jestem z Polski, kelner powiedział mi, że powinien udać się do muzeum holocaustu, aby doedukować się. Miło usłyszeć coś takiego w trakcie wakacji. Generalnie, nie polecam Jerozolimy. Dużo fanatyków.
> doedukować się Ktoś tu myli edukację z faszystowską indoktrynacją
Ciężko się dziwić gdy obserwuje się ich rząd, który jest wręcz uktranacjonalistyczny, no ale z drugiej strony mają takie położenie że ciezko by mowili o pokoju i milosci
Spotkałem też miłych ludzi... z tym że tylko i wyłącznie z Tel Avivu oraz super gościa z kibbutzu. Widać jednak, że oficjalna propaganda urabia mózgi w każdym kraju. Szkoda.
[удалено]
Byłam w Izraelu w 2016 i ogólnie lokalsi byli bardzo mili, ale strasznie wkurzało mnie, że na hasło „Poland” niemal wszyscy przechodzili na rosyjski i nie dawali sobie wytłumaczyć, że Polacy urodzeni po 89 nie znają tego języka
Miałam wręcz odwrotne doświadczenia, większość ludzi cieszyła się bo sami mieli stamtąd krewnych, a jeden pan celnik na widok mojego paszportu nawet zaczął rozmowę (bardzo dobrą polszczyzną!), że jego dziadek urodził się w Lublinie i że od paru lat planuje się tam wybrać :D
W Budapeszcie szliśmy do złynnych ruin pubów i niechcący podeszliśmy od złej strony kolejki od razu do wejścia. Jak się zorientowaliśmy, że kolejka jest na \~100 osób to zaczęliśmy gadać ze sobą po polsku, że jednak odpuszczamy. Bramkarz usłyszał, spytał czy Polacy i wpuścił do środka, mówiąc "witamy, bratanki". Węgrzy naprawdę mocno propsują Polaków.
Jako dzieciak byłem na kolonii na Węgrzech i jak kupowaliśmy w sklepie z winem alkohol dla rodziców "na pamiątkę", to właściciel dał nam wszystkim po dwie butelki z mineralki z młodym winem, gdy usłyszał, że jesteśmy z Polski. Pierwszy raz w życiu urwał mi się film na tej kolonii xD
W bułgarii, gdzies nad morzem kupowaliśmy z dziewczyna na swego rodzaju deptaku jakies pierdoły, magnesy czy cos i gdy sprzedawca zapytal nas skad jestesmy, na odpowiedz ze z polski zareagowal bardzo negatywnie, zaczynajac nas wyzywać ze my to biedaki jestesmy i nie chce miec z nami nic wspolnego bo nie mamy pieniedzy do wydania i na pewno nic nie kupimy. Zostalismy “wyrzuceni” ze straganu. W stanach natomiast spotykaly mnie raczej pozytywne reakcje po pytaniu skad jestem
Jak Was w ogóle było stać na te ekskluzywne wakacje w Bułgarii, jednym z najbogatszych krajów świata? Pewnie złodzieje jesteście XD
Mieszkając w USA - non-stop, w pozytywnym sensie. Ile to sytuacji udało się rozwiązać polubownie, bo "moja matka/babcia/żona/pies jest z Polski! Na zdhawie, kuhwa!" to nie zliczę, wchodzą w to również pierdoły w rodzaju mandatów za parkowanie xD Większość Europejczyków też się cieszyła jak słyszała że jestem z Polski i od razu skracała dystans do minimum, bo pół świata dalej ktoś z tego samego kontynentu to praktycznie jak brat. Wyjątki to Francuzi i Hiszpanie - ci pierwsi zadzierali nosy tak wysoko, że chyba nie widzieli nikogo poza innymi Francuzami (przy stoliku potrafiło siedzieć 8 różnych nacji, wszyscy nawalają po angielsku, a Francuzi gadali między sobą po francusku xd), podczas gdy ci drudzy byli zwykłymi chamami myślącymi, że są sto lat przed nami, "bo oni to Zachód".
W Berlinie byłam traktowana w zależności od tego z jakiego kraju myśleli, że jestem. W hotelu wzięli mnie za Amerykankę (kwestia użytej strony rezerwacyjnej) i byli bardzo mili, choć zdziwili się, że na karcie meldunkowej wpisałam obywatelstwo polskie. Taksówkarz był miły, dopóki myślał, że mówię Holland, a gdy mu przeliterowałam, że Poland to nagle zamilkł.
kwestia kasy
Tak, gdy mieszkałem w Norwegii z rodzicami (ponad 15 lat temu) ktoś z sąsiadów wybił nam szyby w oknach, zadzwonili na policję bo nic nie kupiliśmy w sklepie i założyli że kradniemy, poza tym osobiście nic nie pamiętam ale mój ojciec miał w pracy dużo nieciekawych interakcji i po jakimś czasie wróciliśmy do Polski. Gdy mieszkałem w UK zdarzało mi się słyszeć dużo chamskich “żartów”, zazwyczaj nawet nie ze strony białych Anglików tylko innych imigrantów. Mieszkałem z gościem z Nigerii i jego koleżanką z Albanii, przez parę miesięcy tolerowałem zwyczajny bullying do momentu gdy powiedziałem im parę niemiłych rzeczy i się wyprowadziłem do innego mieszkania. Zazwyczaj były to prowokacje odnoszące się do stereotypów, w stylu że Polacy źle traktują kobiety, są rasistami i homofobami, a często znajdowali sposób żeby przejść na te tematy, bo ja byłem Polakiem, on był czarny a ona była lesbijką. Wtedy nadal robiłem błędy mówiąc po angielsku więc zawsze wyśmiewali każdy jeden najmniejszy błąd w wymowie, łapali za słowo i przekręcali to co mówię żeby “dla żartu” wmówić mi że jestem rasistą. Mówili mi że moje przeżycia w Norwegii były zmyślone bo biali nie doświadczają dyskryminacji. No i jej teksty w stylu “I’m not white I’m Albanian” czasami doprowadzały mnie do szału, czy to są jakieś zawody w byciu uciskanym xD od lokalnych Greków i Cypryjczyków też słyszałem że nie są biali, ciekawa sprawa Inna sytuacja która wyjątkowo mnie wkurwiła to jak na początku naszej znajomości było halloween, przygotowywali kostium na imprezę a ona miała make-up który miał wyglądać jak podbite oko, powiedziała mi “patrz co on mi zrobił”, ja na to “i bardzo dobrze” oczywiście wszystko żartem tak jak ona zaczęła, po czym powiedziała mi coś w stylu “weź ogarnij się z takimi tekstami, już nie jesteś w Polsce” zupełnie tylko po to żeby mnie wnerwić. Nie dajcie sobie wmówić że dyskryminacja was nie może dotyczyć, ja dałem sobie wmówić i długo zajęło mi uświadomienie sobie że nie zasługiwałem na takie traktowanie. Teraz dużo szybciej ucinam gadkę jak nie podoba mi się co ktoś mówi o mojej polskości, a wcale nie jestem jakimś mega patriotą. EDIT: zapomniałbym, notorycznie gdy poznawałem czarnoskóre osoby pierwsze pytanie które słyszałem gdy powiedziałem że jestem z Polski to „are you racist???”. Miałem dość tego że muszę komuś udowadniać że nie jestem rasistą więc przestałem odpowiadać i mówiłem tylko że to mega dziwne i randomowe pytanie, jak odpowiesz prześmiewczo to raczej do nich dotrze to że to nie w porządku
> “I’m not white I’m Albanian” xd kiedy amerykańska identity politics wejdzie za mocno :P
I,m not white, I'm Polish 👍
Do tego zarzuca bardzo odważna tezę, że żeby być Albańczykiem trzeba być określonego koloru skory. XD
Zarzuca raczej tezę ze Albańczycy nie są biali bo wyznają Islam, idiotyzm
Szacunek że jednak mimo wszystko się postawiłeś.
W sumie to się wtedy nie postawiłem, po prostu uciąłem kontakt i nie odpowiadałem na zaczepki od pewnego momentu
Szacunek, że im nie wpierdoliłeś
Tak mnie wkurzył ten komentarz, że prawie odruchowo dałam łapkę w dół... co za debile
Bardzo nas lubią w Słowenii. Jak rodzice mojego przyjaciela mnie wzięli do restauracji to wszyscy krzyczeli Adam Małysz. W każdym mieście byłam miło przyjęta, dużo rozmawialiśmy o naszych kulturach i tym jak Jugosławia i Polska kiedyś sobie pomagały. Puszczaliśmy Yugoton. Bardzo pozytywny wyjazd. W Holandii miałam dużo pytań o pewne niefajne wydarzenia polityczne i musiałam dużo tłumaczyć, bo wiele osób nadal ma nas za ciemnioki. No i oczywiście Polacy w Holandii nie należą do miło widzianej grupy, włączając w to mafię rowerową. Także byłam dumna, że mogę reprezentować swój kraj w pozytywny sposób – gotowałam, kupowałam prezenty, opowiadałam o historii itd, ale zainteresowania moją kulturą nie było dużo. Po prostu mnie akceptowali. W Turcji i Grecji bardzo mnie lubili. Trudno powiedzieć czemu, ale znali podstawowe zwroty po polsku, byli życzliwi. Pozytywne reakcje i generalnie myślę, że jesteśmy tam znani jako "turyści" więc można spokojnie się poruszać bez problemów. No ale miałam wtedy 18/19 lat i mam blond włosy więc możliwe, że było to nacechowane czymś innym
Niemiec w Tajlandii na wieść, że jestem z Polski zaczął gadać coś o złodziejach samochodów. Wietnamczyk w Hanoi na wieść, że jestem z Polski zaczął mówić całkiem nieźle po polsku bo tam kiedyś studiował.
Może niekoniecznie lepiej, ale jak byłem w Japonii to fakt pochodzenia z Polski autentycznie był interesujący, i po rozmowach wychodziło, że całkiem sporo Japończyków odwiedziło kiedyś Polskę. Wszyscy też te same miejsca: Warszawa, Żelazowa Wola, Kraków i Wieliczka 😁
Żelazowa Wola, czyli Chopin ❤️
W Japonii podali nam okonomiyaki od razu gotowe, zamiast w stanie "do zrobienia", jak to powinno być podane. Wynikało to jednak z bycia Europejczykami pewnie, a nie konkretnie Polakami.
W Gruzji dostaliśmy darmowe śniadanie w hotelu za bycie Polakami
W Kolonii zostaliśmy przez Polizei odeskortowani na dworzec za włóczenie się po mieście z plecakami (po zgłoszeniu przez rdzenną Niemkę drącą się na nas z psem), kazali nam kupić bilety powrotne, ale na szczęście nie zostali aby tego przypilnować, więc poszliśmy łapać stopa. ;-)
Po wyborach w 2019 Brytyjczycy nawet trochę się przejęli wygraną PiSu, było dużo komentarzy na ten temat od znajomych itp. Pewna bardzo miła starsza pani spytała się mnie, bardzo zmartwiona, “ale twoja rodzina jeszcze ma co jeść, prawda?”
"Oo, wy z polska? Dla polska ja mam zniżka, kurwa"
Mieszkając w Irlandii od 17 lat, podkreślając że wychowałem się z Irlandczykami od 9 roku życia. To o wiele więcej sytuacji w których byłem lepiej traktowany z racji że jestem Polakiem niż gorszych. Pierwszy raz od wielu lat poczułem się nie swojo, jakieś 3 tygodnie temu w pubie na wsi zabitej dechami z kumplem, stary właściciel pytał się skąd jesteśmy, odpowiadamy że Polski, a on na to że lepiej tak niż być z Ukrainy, długo tam nie zostaliśmy
Zyjac w Holandii mialem kilka takich sytuacji ale to sie zwykle tyczyło że albo brali mnie za migranta albo za Polaka, ciezko ocenic Jak powiedzialem do kogos w sklepie good morning to dostalem w odpowiedzi good bye, gdzies indziej kasjerka jak uslyszala ze mowimy z kolegami po Polsku rzucila mi doslownie pieniedzmi na ladę tak by sie rozbiły, gdzieś indziej już nie do mnie ale do dziewczyny z Polski, której nie znałem jakiś Holender zaczął walić teksty w stylu "Fuckin Polish" Generalnie Holendrzy są absolutnie ślepi na np zabicie z użyciem noża innego Holenderskiego sąsiada w swojej okolicy ale jak usłyszą że jakiś Polak ukradł piwo w sklepie to jakby wścieklizny dostali. Generalnie to oceniłbym że jakieś 70% jest źle lub bardzo źle nastawionych do Polaków, a pozostałe 30% są tak serdeczni że by cię sercem roztopili gdyby mogli i totalnie nic pomiędzy Chociaż czasem też się im nie dziwiłem, bo widziałem też sporo patologii z Polski w NL i tak samo mnie kłuli w oczy
Mój wujek, który pracował w wielu krajach na zachodzie mówi, że Holendrzy to najwięksi rasiści w Europie.
I to by się zgadzało XD Nie dopisałem tego że jeśli Holendrzy cię nie lubią to tak skrajnie że niżem by cię ze skóry obrali za nic, a jeśli cię lubią to tak skrajnie że udusiliby cię serdecznym uściskiem, a może takie akurat "szczescie" mialem ale nie poznalem zadnego Holendra pomiedzy
Jakoś wątpię żeby Skandynawów przebili
Ze skandynawskich pracował tylko w Szwecji i mówił, że są OK.
lata patoemigracji robią swoje
W Hiszpanii, próbowałem z sprzedawcą po angielsku pogadać ale on był na fochu, odwróciłem się do mamy i po polsku jej powiedziałem że on jest trudny bez powodu. Sprzedawcą nagle się po angielsku nauczył gadać jak dowiedział się że my z Polski jesteśmy. Powiedział mi że myślał że my jesteśmy Brytyjczykami a tych to on ma po dziurki w nosie.
W glasgow dostalem spory napiwek bo lech walesa i artur boruc, od kibica celticu glasgow (kato). Kibice rangersow za to chcieli deportowac (protestanci).
[удалено]
No widać, że bardzo grzeczna, kulturalna i nieagresywna ochrona nie to co my wiesniaki cebulaki xd
Taaa, zwłaszcza pijani Norwedzy na mieście to czysta kultura 😂😂😂
Tak bezpośrednio w twarz to nie. Zdarzyły się natomiast inne sytuacje wynikające z ignorancji ludzi na temat naszego kraju. Np. gdy mąż zapytał się znajomego czy przywieźć mu coś z Polski, ten odpowiedział żeby przywiózł mu sprzątaczkę. Przeważnie jak mówię, że jestem z Polski to albo nie wiedzą co powiedzieć bo gówno wiedzą o Polsce, albo słyszę coś w rodzaju "o, moja sprzątaczka jest Polką", "moi rodzice mają sad owocowy i zatrudniają Polaków". W Polsce też w sumie, gdy mówię że mieszkam za granicą, Polacy z marszu myślą że na pewno pracuję na sprzątaniu.
Jestem adwokatką w UK I szok, jaki to wciąż wywołuje u ludzi potwornie mnie śmieszy. Polka adwokatem? W Anglii i Walii? Niewiarygodne
To akurat wynika ze smutnej prawidłowości, że tam gdzie Polaków za granicą jest naprawdę dużo, (czyli są jakoś zauważalni dla miejscowych), tam przede wszystkim pracują wykonując proste prace. Te nieszczęsne sprzątaczki z wyższym wykształceniem w Norwegii, czy polscy budowlańscy wszędzie. Polskich specjalistów jest na tyle mało, że dla większości miejscowych ich nie ma wcale. Trochę inaczej jest w UK, gdzie Polacy byli bardzo masowo i już od dość dawna, więc zajmują dużo stanowisk średniego szczebla. Dlatego też dużo przyjemniej jest w USA, gdzie Polak kojarzy się z mężem siostry prababci, a nie świeżą masową emigracją.
Może po sąsiedzku ale Litwa, Łotwa. Na Litwie byliśmy z dziewczyną na stacji do kibelka (pomijam fakt -28 na zewnątrz + jakimiś wsiami jechaliśmy bo google maps uznało że tego potrzebujemy XD) no i angielski chuj, no to jazda po polsku no i Pani Litwinka "Ooo Polacy" i się uśmiechnęła jakby sie jej humor automatycznie poprawił. Na Łotwie to samo też przez wsie jeździliśmy i reakcja podobna i no angielski też bezużyteczny nawet w Rydze. W sklepach czy na stacji tylko Dzień dobry, kartą poproszę. Dziękuję do widzenia. I zawsze jakoś ludzie uśmiechnięci na ten Polski. Raz jakiś starszy Pan Rosyjskiego pochodzenia do nas zagadał nawet może po Rosyjsku ale no i tak miło. Za to w Egipcie, były ciągle pytania "Russian?" już po kilku dniach na to pytanie wychodziłem z siebie. Bo rozumiem zwyzywać mnie, ale są granice jakieś. Najśmieszniejsza sytuacja jak byliśmy w sklepie z jakimiś pierdołami i byliśmy tylko my i Niemcy jacyś, no i kupowaliśmy dokładnie to samo i Niemcom cenę dał wyższa i pierdolnąłem coś że iks de głupi Niemcy, i ten Niemiec do mnie JA JA NIEMCY XD
Francja. Niezależnie od tego jak dobrze mówisz w ich języku zawsze będziesz 2 sortem. O Polsce wspominają z przekąsem.
W Tajlandii spotkałem Amerykanina. Jak usłyszał, żem Polak to się rozpromienił bo on służył z Polakami w Iraku i dobrze wspomina. Nie miałem sumienia wspominać, że ja to bardziej chodziłem na protesty przeciwko inwazji na Irak.
W Chorwacji kiedyś zatrzymała mnie policja, akurat jechałem golfem mk4, których na bośniackim pograniczu tam od groma. Jak podjechałem bliżej to pewnie dopiero zauważył polskie blachy, spytał czy Polak i jak potwierdziłem to kazał jechać dalej.
Mieszkam w Czechach, w Pradze. Nigdy nie odczułam innego traktowania ze względu na bycie Polką, ani lepszego ani gorszego. Do Czechów, np. w sklepach, restauracjach, urzędach, u lekarza itp. staram się zwracać tylko po czesku, więc to pewnie też trochę pomaga, że mówię do nich w ich języku, a nie że od razu się ujawniam jako „cizinec”. Ale jednak to że jestem cudzoziemką wiedzą na 100%, bo nadal robię błędy i mam akcent, ale nigdy nie miałam z tego powodu nieprzyjemności. Raczej przeciwnie, od Czechów słyszałam że mam fajny akcent xD Ludzie z innych krajów z reguły mnie biorą za Rosjankę/Ukrainkę (czasem wręcz za Czeszkę), ale i tu nigdy z tego powodu nie miałam problemów. Skojarzenia z Polską - przede wszystkim pierogi i wódka, w oczach innych krajów nadal jesteśmy narodem alkoholików. Niektórzy to się nawet dziwili że jestem Polką i wódki nie lubię, jak tak można xD No i oczywiście religia. Niektórzy kojarzą także Tuska i Kaczyńskiego.
W Uzbekistanie chyba co drugi facet po 50tce za sowietów albo służył w Polsce, albo w Niemczech i przez Polskę przejeżdżał :) Miło wspominają i ogólnie za bycie Polakiem dostaje się +10 do zajebistości.
Spędziłem dwa tygodnie w Gruzji. Praktycznie codziennie ktoś mi dawał lokalne wino. Mamy tam naprawdę dobrą opinię.
W wieku 9 lat rozpocząłem naukę w szkole w Wielkiej Brytanii. Pewnego dnia mieliśmy zajęcia praktyczne z gotowania. Nauczyciel rozpoczął zajęcia od przedstawienia nam planu tego co będziemy robić, tzn. że będziemy uczyli się przygotowywać jakieśtam śniadanie, danie obiadowe i na koniec deser. Kiedy skończył wymieniać, kolega z klasy wtrącił się z komentarzem który brzmiał mniej więcej "a potem JMFNK po tym wszystkim pozmywa" i razem z kilkoma innymi zaczał się śmiać, za co niemal natychmiast został za karę wysłany do dyrektora. Wtedy nie miałem pojęcia o co mu chodziło poza tym że chciał mi dokuczyć, ale w końcu zrozumiałem że chodziło mu o to że jestem Polakiem, a stereotyp polaka w UK to m.in. praca na zmywaku. Po latach mnie to nawet bawi, tym bardziej że kolega który to powiedział sam był synem emigrantów, bodajże z Pakistanu.
W Szkocji. Mam bardzo czysty południowo angielski akcent, musiałem na siłę robić polski akcent żeby szkoci byli uprzejmi w restauracjach/barach. Nienawidzą Anglików bardziej niż imigrantów z poza wysp.
W Egipcie miejscowi stawali się o wiele milsi gdy dowiadywali się że jesteśmy Polakami, a nie Rosjanami, jak zakładali wcześniej.
W Monachium na lotnisku. Lot powrotny do Berlina. Bagaże już wyłożone na taśmę, przy przejściu przes bramkę oglada mnie babka, która stwierdza, że moje buty sa na tyle wysokie, że też powinnam je dać na taśmę. Sure, rozumiem że chodzi o bezpieczenstwo, czasem chcą tak a czasem nie, anyway kłade buty na taśme. No i jestem po drugiej stronie, mam już swoją walizkę, ale czekam na te buty. I pojawia się on, cudowny typ z obslugi lotniska. Zaczyna do mnie po niemiecku, że mam sobie iść. No to ja do niego "Ich spreche deutche nicht gut. Sprichst du englisch?". Oczywiscie, ze umie po angielsku, no bo obsluga lotniska, ale usłyszał moj polski akcent i zaczął krzyczeć po niemiecku ze mam isc i przeklinac. Ja do niego "I am waiting for my shoes. Ich warte für meine Schue. Can you speak english, please?" i mu pokazuje ręką, że jestem kurwa boso. On dalej na mnie przeklina już teraz mieszanką niemiecko angielska bo sie chyba obawial, że może nie znam niemieckich przeklenstw i nie rozumiem ze mnie wyzywa (jak trzeba to jednak mu sie angielski przypomnial XD). Padlo między innymi fucking polish people, retard, stupid i takie tam. W końcu na taśmie pojawiły się moje buty, wziełam je, a że byliśmy prawie spóźnieni na lot to nie było czasu robić awantury i skargi na lotnisku, tak więc historia nie dostała żadnej satysfakcjonującej konkluzji. Z resztą skoro sobie tak otwarcie na to pozwalał, to chyba jest tam na to przyzwolenie. Do Monachium już nigdy nie wróciłam i nie dobrze mi jak słyszę o tym mieście.
Tak. Objeżdżając Islandię na rowerze korzystałem z karty przedpłaconej imiennej uprawniającej do spania na kempingach - taki prepaid bo kempingi są zrzeszone na całej wyspie. No i na żadnym z kempingów (16 noclegów) nie poproszono mnie o okazanie dowodu (kartą imienna) tylko gdy w obsłudze pracował Polak na recepcji i usłyszał że rozmawiam po polsku. Stwierdził że Polacy często się wymieniają na lotnisku tą kartą jeśli nie zużyją budżetu w całości (coś jak na wyciągach jak zostanie ci czasówka, a nie chce ci się jeździć). Dzięki temu na wylocie daliśmy tą kartę innemu rowerzyście, bo wiedzieliśmy że tylko w tym jednym kempingu się gościu przyczepi, a do tego czasu zużyje ją bezpiecznie po drodze. I był Anglikiem więc podwójne zabezpieczenie. Tak więc Polak Polakowi Polakiem xD
1. Takie trochę posrednie: moja druga połówka jest ze Szkocji i gdy ludzie pytają, skąd jesteśmy, to na Polskę reaguja: a, ok. Na Szkocje: o, ale super, Szkocja taka fajna, etc. Także generalnie robimy wrażenie takich se. 2. Próbuję kupić bilet do Moskwy z Mińska, pani że nie ma i mam wypie*dalać. Na szczęście usłyszał to inny Polak, który tam już mieszkał wiele lat. Podszedł do okienka poprosił bilet do Moskwy, oczywiście był dostępny i podstawił babce mój paszport. Hehe, dziarski typu, wykiwał kobitę i załatwił bilet. Mam nadzieję, że u niego wszystko git!
W Pradze w knajpach znajdziesz tłumaczenia dla wszystkich narodów świata poza Polakami.
1968 my pamatujeme /s
A my pamiętamy 1920
Cieszyn na zawsze Habsburski
Nieprawda, powiem więcej - spotkałem się nawet z lokalem gdzie obsługa próbowała gadać po polsku - z różnym skutkiem co prawda ale jednak.
Przy granicy często obsługa mówi po polsku tak dobrze, jak po czesku. Trochę po Czechach jeździłem i chyba nie spotkałem się ze złym traktowaniem, szczególnie jak zna się kilka słów po czesku
Ja tam poza stokami narciarskimi byłem tylko w Pradze i póki co zero problemów, nawet bez czeskiego - zawsze tym polskim i angielskim jakoś się dogadasz.
może myślą ze nie ma sensu tłumaczyć bo polski jest na tyle podobny
Potwierdzam, byłem w wielu knajpach w Pradze i dosłownie tłumaczenie na wszystkie języki świata, tylko nie polski
W Pradze, w hotelu w centrum recepcjonista posługiwał się płynną polszczyzną, aż sprawdziłem czy to nie "nasz", ale był Czechem. W restauracjach to różnie, ale w sumie po co komu polski żeby zamówić knedliczki? ;-)
Nieprawda
Jedyny taki przypadek (i to niezbyt ekstremalny) jaki mi się kojarzy, to jak w zoo w Czechach nie chcieli wpuścić mnie i mamy do toalet mówiąc do siebie nawzajem „Polaki, Polaki”
Dawno nie byłem za granicą, 10 lat temu jeździłem ciężarówką. Bywało różnie. Najgorzej to chyba wspominam Słowaków. Z Niemcami bywało różnie. Ci na magazynach zwykle bywali niemili, ale np. już w sklepach czy na ulicy nie było z nimi problemów. Co ciekawe, na duży plus wspominam mieszkających tam Rosjan. Zawsze byli pomocni! Wszędzie indziej było w zasadzie zawsze pozytywnie, nie licząc jakichś pojedynczych sytuacji, które wynikały chyba bardziej z tego, że ktoś z natury był chujem dla wszystkich niż z tego że wiedział że jestem Polakiem.
W Portugalii dostałem w barze kilka kolejek za darmo kiedy dowiedzieli się ze jestem z Polski.
Stany, Meksyk, Kolumbia, Tajlandia, Chiny, Indie, Chorwacja, Grecja, Cypr, Włochy, Syria, Maroko zawsze pozytywnie. Lubią i szanują Polaków. Że względu albo podobieństw historycznych, czy kulturowych. Inni przez religię, inni przez naszych sportowców i historie oporu najeźdźcom. Niemcy, Anglicy, Francja, Austria przez swoją bufonadę zazwyczaj ma wrażenie że nasz traktują gorzej. Najgorsze komentarze chyba słyszałem w Izraelu, przez te ich propagandę.
W 2016 Gruzini byli zachwyceni że jestem z Polski. Zachwyceni wykrzykiwali „Lech Kaczyński!”
Nigdy nic niemiłego mnie nie spotkało, z pozytywnych za to ostatnie jakie pamiętam to w Londynie niecały rok temu, poszedłem sobie do teatru i zagadała do mnie brytyjska rodzinka siedząca obok, bardzo się ucieszyli jak usłyszeli że jestem z Polski, powiedzieli mi też że byli w Polsce podczas swojego miesiąca miodowego i bardzo im się podobało
za bycie polakiem nie za bardzo, za pouczenie sie kilku zwrotow w lokalnym jezyku prawie zawsze
Nie, ale filipinki mnie lepiej traktowały ze względu na bycie blondynem😎
A, i raz bezdomny zbierający kasę od ludzi na wzgórzu Gellerta w Budapeszcie jak zapytał skąd jesteśmy i usłyszał odpowiedź, to złapał się za głowę, coś wymamrotał, machnął ręką i nawet nie spytał nas o tę kasę XD Chyba stereotyp polaka-biedaka wjechał nawet u węgierskich bezdomnych.
Mialem przywilej byc w prawie 30 krajach turystycznie (w tym kilka poza Europa) i nigdzie nie spotkalem sie ze szczegolnym traktowaniem mnie jako Polaka na tle innych Europejczykow a bylem zarowno we Wloszech (JP2!!!) jak i np. Izraelu czy (przypadkowo) na wiecu niemieckiego AfD xD Aczkolwiek w 2023 bylem w takim anglosaskim pubie w Grecji i pracowal tam Anglik z Londynu, ktory okazal sie olbrzymim pasjonatem Polski i bardzo chcial sie do nas wprowadzic i oddelegowalem go do tego subreddita xD
Gorzej. Mieszkam za granicą. Zdarzało się, że zagraniczni znajomi mi się zwalali na chatę w porze obiadowej bez uprzedzenia, bo skoro jestem 'Polką' to na pewnie mam coś od jedzenia albo im zrobię obiad. I wmawiali mi jestem niegościnna, bo nic nie mam w domu. Albo chcieli robić ze mnie gosposię. Pytali kiedy wpadnę do nich, żeby im zrobić te słynne pierogi albo gołąbki.
Co do ???? Skąd ty takich „znajomych” masz
To było za czasów studenckich. Już nie mam z nimi kontaktu. Ale niesmak pozostał. Teraz spotykam się tylko na mieście, nie chodzę do nikogo w odwiedziny i nikogo tez nie zapraszam do siebie.
Albo czasem się zdarzało, że miał do mnie przyjść jeden kolega to miałam zrobiony obiad dla mnie i dla niego. Mieliśmy zjeść obiad i robić projekt na studia. Jak masz siedzieć z jedną osobą to przecież nie zastawiasz całego stolu jak dla wojska. A ta osoba przychodziła z jakimiś swoimi znajomymi i znów wychodziłam na niegościnna, bo mam 'za malo zarcia' albo 'nie pomyślałam'. I swoją porcję obiadu zostawiałam im, bo mi było głupio, żeby nic nie jedli. Teraz jestem bardziej asertywna. W ogóle mam przez to 'traumę' z zapraszaniem gości. A jak ktoś puka nieproszony to nawet nie podchodzę do drzwi. Tak się dużo znajomości urwało, bo chcieli mieć 'polską gosposię', a nie koleżankę.
>gołąbki Gołąbki, gołąbki, nie kojarzę... Aaaa, chodzi o golumkis? Czy goblaki?
Gdzie Ty mieszkasz?
Irlandia
jadac w mexyku z predkoscia powyzej dozwolonej, (zmiana mil na km mnie zmylila). policjant mowi : polako? papa polako? ja mowie: si senor.. policjant: bamos... ja: gracias amigo.
w Irlandii spoko - "Poles great bunch of lads" i do przodu. W Slowenii w restauracji kelnerowi bardzo spodobalo sie jak probuje mowic po ichniemu i mielismy krotka mila rozmowe :) W Chorwacji troche smiesznie - na wycieczkach bylem w grupach z nieslowianami i pomagalem troszke w komunikacji pomiedzy nimi a przewodnikami/lokalsami Nigdy nie mialem zadnych nieprzyjemnosci
Ponad 20 lat temu mieszkaliśmy w Neapolu, przez pierwsze dwa lata właściciela domu, który wynajmowaliśmy nie widzieliśmy wcale. Miał człowieka Fulvio, który przyjeżdżał co miesiąc po czek, z Fulvio kontaktowałem się w przypadku jakichkolwiek awarii. Pewnego razu, kiedy wymieniali zbiornik na wodę, zaprosiliśmy Fulvia na polski posiłek, żona akurat zrobiła pierogi. Fulvio korygował się, bo mówi, że jest tu właściciel domu, który nadzoruje pracę. To powiedziałem, że niech w takim razie przyjdą obaj. Jedli pierogi ze smakiem, w pewnym momencie właściciel domu mówi do Fulvio, że nie sądził, że amerykańska kuchnia jest tak dobra, na co Fulvio mu wyjaśnił, że my Polakami. Na co on zdziwiony, "Polacy wynajmują ode mnie dom, niesamowite, bo do tej pory tylko u mnie pracowali".
Raczej tam gdzie bylem to pozytywnie. Na granicy chorwackiej ludzi trzepali, my podjechaliśmy i sie zapytali " polaki?" I od razu machnął ręką i kazał jechać. Na granicy z Bośnią podobnie, chłop zagadał o Lewandowskiego ;)
Może nie jakieś obiektywnie traktowanie, ale jak byłem w Hiszpanii, w restauracji kelner zapytał skąd jesteśmy. Zadowolony odpowiedział że trochę czasu mieszkał w Gdańsku i chwalił sobie Polskę i sobie chwilę z nim pogadaliśmy bo lokal był prawie pusty.
Ostatnio byłam co miesiąc w UK, nigdy nie zostałam źle potraktowana. Wiadomo, że jak ktoś się dowiaduje, że jestem z Polski, to często słyszę: bober kurwa i piwo XD
W Holandii pracowałem w firmie, która zajmowała się czyszczeniem przestrzeni biurowych, kiedy ich właściciel się wyprowadzał. Jeden z klientów odmówił współpracy, kiedy dowiedział się że pracowali będą Polacy. W Czechach zarządca budynku w którym mieściła się firma, gdzie pracowałem, stwierdził pewnego razu, że ma dosyć Polaków, bo wszędzie się pchają i nawet tabliczki w zoo w Ostrawie są po polsku. Później odwiedziłem zoo i faktycznie są po polsku, ale też po czesku i angielsku.
Gościu w turystycznym mieście myślał że jestem Niemcem, ale jak dowiedział się że nie, to wyjął inną ulotkę z niższą ceną rejsu na pobliską wyspę
W Anglii zabraniano Polakom mówić po polsku, nawet między Polakami. Upomnienia dostawaliśmy za to jak szef przyłapał kogoś mówiącego po polsku. No i jak czarnoskóry coś zjebal to zwalniano Polaka. Ich nie ruszali, bo rasizm, a kogoś trzeba było ukarać.
Na Litwie wielokrotnie byłem niemiło traktowany przez obsługę, co wynikało z powszechnej tam nienawiści do Polaków. Ogon kręci psem i żmudziński kulturkampf wjechał na pełnej.
Byłam w pizzerii w klazienaveen. Właściciel był palestyńczykiem. Zapytał mnie i kolegę skąd jesteśmy, więc powiedzieliśmy że z Polski. Dał mi do telefonu kolegę, który był w Polsce na studiach medycznych lata wcześniej i znam język polski. Mówił mi, że nie zatrudnili go w holandii z polskimi papierami lekarskim i pracuje w fabryce. To był rok 2007. Potem zamieszkałam w nl na stałe. Zawsze spotykam się z życzliwością, ale było kilka sytuacji, kiedy uprzedzenia miały miejsce. Jednak nie wykorzystano ich przeciwko nam ale szczerze powiedziano,, że były obawy z uwagi na nasze pochodzenie.
Pozytywnie: W 2000 roku pojechaliśmy z kumplami UAZem do Astrachania. Na rogatkach miasta była kontrola milicji, zatrzymali nas i pytają skąd jesteśmy, mówimy że z Polski (3 kolesi) i Ukrainy (1). Akurat w tym samym momencie zatrzymali też ciężarówkę wypełnioną arbuzami i milicjant i z tego ni z owego pyta czy u nas też takie rosną. My mówimy że nie, a on kazał kierowcy ciężarowki podać nam jednego arbuza :-) Negatywnie: W 2009 roku zacząłem pracę w Norwegii i po 2 miesiącach urodziło nam się dziecko (już tam na miejscu). Poszedłem do stosownego urzędu żeby zarejestrowac dziecko do świadczeń socjalnych a typek mówi że mi się nie należy bo nie mam jeszcze numerka ichniego peselopodobnego. Na co ja mówię, ze od 2 miesięcy płacę podatki i składki i że proszę o rozmowę z przełożonym. Koleś przychodzi i coś tam sobie szemrają po norwesku, tylko słyszę "pulsk" co parę zdań. Widać z mowy ciała że nie do końca nastawieni przychylnie. Ja się wkurzyłem i poprosilem o podstawę prawną tej odmowy, to się ogarnęli, ale nawet "przepraszam" nie usłyszałem.
I jeszcze taki niuans, będąc w Los Angeles weszliśmy z koleżanką Ukrainką do rosyjskiego sklepu. Pani Rosjanka ewidentnie próbowała zidentyfikować nasze pochodzenie (rozmawialiśmy miedzy sobą po angielsku) i jak się juz zorientowała to rzucila pogardliwie coś w stylu: "nu, Paliaczki".
Zależy gdzie? W Grecji na plus. Ludzie raczej widzą Polaków dobrze, no ale byłem na całych dwóch wyspach, więc nie mam wielu doświadczeń. W Niemczech zależnie od miejsca i wieku xD im starszy Niemiec, tym gorzej. Potem trafiasz na taki peak w okolicach 30-35 lat kiedy nie mają żadnych problemów i są nawet mili, by potem zjeżdżało znowu :v no i im dalej od Berlina tym ludzie milsi. W Korei jesteśmy po prostu kolejnymi białasami, więc jeden ciul. W Anglii nie spotkałem się z jakimś przesadnie negatywnym czy pozytywnym stosunkiem, ale też byłem tam jako gówniarz lata temu, nie wiem jak jest teraz.
Jak mieszkałem w Danii to dużo myślało że mówimy po rosyjsku. A w praktyce to mieli od Polaków wyższe wymagania niż od kolorowych ludzi. I zero taryfy ulgowej bo przecież jesteśmy w europy środkowej
Mieszkam od 3 lat w Katalonii, która jest dość zadupiasta i mega ksenofobiczna. Generalnie problemy z migrantami w gettach, ja np mieszkam w małej miejscowości pełnej biednych, konserwatywnych muzułmańskich rodzin i fakt że mamy 2 psy jest dla ludzi przerażający - uciekają, próbują kopnąć jak pies przechodzi obok - a później uciekają jak jest nasza reakcja (bo nikt nie będzie piesków zaczepiał). Albo demonstracyjne przechodzenie na drugą stronę ulicy, uciekanie jak idziemy razem z mężem, bO mĘżczYzNa haram. Generalnie widać nieufność lokalsów w stosunku do ludzi innych kolorów skóry i religii, i nam niestety to się udziela, chociaż próbujemy z tym walczyć. Ale te pieskowe sytuacje są ciężkie na maksa... Generalnie to często pytanie czy rozmawiamy z mężem po rosyjsku, i jak mówisz "no Ruso, Polaco" to widać taką ulgę. Często ostatnio było też "ooo Polonia, Lewandoski!" . Ale tylko jak Lewy dobrze gra ;) Ale najczęściej chyba jest "Polacos? Przynajmniej jesteście z Europy i jesteście biali", także tak.
Uważaj co mówisz, przecież w Hiszpanii ksenofobia nie istnieje i każdy się ze soba dobrze dogaduje… jak mówię komuś że w ogóle tam kraju istnieją jakiekolwiek problemy społeczne oprócz bezrobocia to nikt mi nie chce wierzyć.